W końcu zjechałam na przypadkowy zjazd, znalazłam typowy hotel sieciowy i weszłam do holu w sukni ślubnej. Kobieta w recepcji była młodą dziewczyną, może dziewiętnastoletnią. Jej szczęka dosłownie opadła. Jej wzrok przesunął się z mojej twarzy na suknię, na pusty palec serdeczny i z powrotem na moją twarz.
„Tylko jedną noc?” wyjąkała.
„Tylko jedna noc” – powiedziałem, podając jej kartę kredytową.
Wziąłem kartę-klucz. Poszedłem do pokoju. Pachniało stęchłym dymem i środkiem dezynfekującym. Rzuciłem klucz na komodę. Usiadłem na brzegu łóżka, z welonem wciąż we włosach i po prostu siedziałem.
Cztery godziny. Słońce zaszło. W pokoju zrobiło się ciemno. Nie ruszałem się. Po prostu siedziałem.
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że nadal mam na sobie sukienkę. Wstałam. Próbowałam dosięgnąć zamka. Był to jeden z tych skomplikowanych, z tysiącem maleńkich guziczków. Nie dałam rady. Ręce mi się trzęsły. Po prostu pociągnęłam. Szarpałam delikatną koronkę na ramieniu, aż pękła z piskiem. Wyszłam z niej i zostawiłam ją na podłodze – białą kałużę porażki.
Wziąłem gorącą, parującą kąpiel. Po prostu usiadłem na brzegu wanny, patrząc, jak para wypełnia lustro, sprawiając, że w pomieszczeniu zrobiło się gęsto i trudno było oddychać.
A potem, w ciszy, twarz Brendy – ten uśmieszek.
„Do przejęcia dojdzie w przyszłym tygodniu”.
Nie chodziło o Grega. Nigdy nie chodziło tylko o Grega. On był premią, nagrodą. Chodziło o firmę. Chodziło o pieniądze. Moje pieniądze. Moją pracę.
Mój mózg po prostu się przełączył. Żal – zamienił się w kod. Zimny, twardy, logiczny kod. Miałem awarię systemu. Miałem naruszenie bezpieczeństwa. Miałem problem do rozwiązania. I w tym momencie, siedząc na podłodze w taniej hotelowej łazience, postanowiłem, że jeśli będą chcieli pograć, pokażę im, jak to się robi.
Pierwsze dwa tygodnie były jak przez mgłę. W końcu opuściłem ten hotel. Nie mogłem wrócić do mieszkania, które dzieliłem z Gregiem. Po prostu nie mogłem. Myśl o spaniu w tym łóżku, o oglądaniu jego rzeczy, przyprawiała mnie o mdłości. Pojechałem więc do mojej siostry Sary.
Otworzyła drzwi, spojrzała na mnie – moje włosy były w nieładzie, makijaż z wczoraj rozmazany, a na sobie miałam hotelowy szlafrok, który ukradłam – i po prostu mnie przytuliła. Nie zadawała pytań. Po prostu zaprowadziła mnie do środka, przygotowała gorącą kąpiel i położyła do łóżka w swoim pokoju gościnnym.
Myślę, że przespałem prawie cały dzień.
Kiedy się obudziłem, świat wydawał się szary. Spędziłem kolejne dwa tygodnie u niej. Byłem duchem. Siedziałem na jej kanapie i wpatrywałem się w telewizor, ale tak naprawdę nic nie widziałem. Sarah próbowała mnie zmusić do jedzenia.
„Karen, musisz coś zjeść. Zrobiłam tosty.”
„Nie jestem głodny.”
„Poproszę tylko jeden kęs.”
Próbowałem robić normalne rzeczy. Próbowałem gotować, ale zapominałem. Pewnego popołudnia wstawiłem czajnik, żeby zagotować wodę na herbatę. Po prostu odszedłem. Godzinę później włączył się alarm przeciwpożarowy, przeraźliwie sycząc w całym mieszkaniu. Czajnik był czarny, stopiony z kuchenką. Kuchnia była pełna dymu.
Sarah wbiegła, machając ręcznikiem. Nie krzyczała. Po prostu wzięła czajnik, wrzuciła go do zlewu, otworzyła wszystkie okna, a potem podeszła i przytuliła mnie, podczas gdy ja po prostu stałam i trzęsłam się ze strachu.
Po prostu tam siedziałam. Nie płakałam. Czułam się pusta, wydrążona.
Mój telefon, kiedy w końcu go włączyłem, zamienił się w koszmar. Setki SMS-ów, dziesiątki wiadomości głosowych. Zignorowałem je wszystkie. Pozwoliłem Sarze być moim strażnikiem. Powiedziała wszystkim, że źle się czuję i potrzebuję przestrzeni. Była jak smok. Słyszałem ją przez telefon w drugim pokoju.
„Nie, nie jest dostępna do rozmowy. Proszę nie dzwonić ponownie.”
Brenda oczywiście tego nie uszanowała. Wysyłała mi nieustannie SMS-y.
„Karen, musimy porozmawiać. To dziecinne. Nie możesz po prostu zniknąć. Mamy spotkanie w sprawie przejęcia. Wiem, że jesteś zdenerwowana, ale ryzykujesz wszystko, co zbudowaliśmy”.
A Greg miał inne przesłania. Słabsze.
„Karen, tak mi przykro. Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. Brenda i ja, to się po prostu stało. Proszę, możemy po prostu porozmawiać? Nie pozwól, żeby to zrujnowało ci życie”.
Zniszcz mi życie.
Po około tygodniu w końcu wróciłem do mieszkania. Musiałem. Sarah poszła ze mną. Było cicho. Zbyt cicho. Buster, nasz pies, zniknął. Greg musiał go zabrać. To… to zabolało bardziej, niż się spodziewałem. Zabranie psa.
Zabrał większość swoich rzeczy, ale klucz zostawił na blacie w kuchni. Obok leżała notatka. Napisana odręcznie.
Karen, przykro mi, że tak się stało. Kocham ją. Mam nadzieję, że kiedyś nam obojgu wybaczysz.
Wybaczcie im. Naprawdę się zaśmiałem. To był suchy, brzydki, pusty dźwięk.
„Kocham ją” – przeczytałem na głos. „Nie „Jestem w niej zakochany”. Po prostu „Kocham ją”. Jakby to był fakt. Jakby niebo było niebieskie”.
Sarah po prostu objęła mnie ramieniem.
„Co za tchórz” – mruknęła.
Spakowałem torbę z ubraniami roboczymi, kosmetykami i laptopem. Zostawiłem resztę. Nie mogłem znieść przebywania w tym mieszkaniu ze wszystkimi duchami życia, które, jak mi się zdawało, budowałem. Wróciłem do Sary i ustawiłem stanowisko pracy w jej pokoju gościnnym.
Brenda ciągle pisała. Siedemnaście nieodebranych połączeń w ciągu jednego dnia. Jej ostatni SMS był tym, który naprawdę mnie poruszył.
„Nie zepsuj tego nam obojgu, bo jesteś emocjonalna. Mówię poważnie, Karen. Musimy podejść do tego biznesu jak dorośli”.
Jestem emocjonalny. Muszę być dorosły. Ta odwaga była zapierająca dech w piersiach.
Wtedy przestałam się martwić i zaczęłam pracować.
Kilka dni później, gdy byłem pogrążony w szyfrowaniu, zadzwonił dzwonek do drzwi. Sarah była w pracy. Domyśliłem się, że to paczka. Spojrzałem przez wizjer. To była matka Grega. Krew zamarła mi w żyłach. Uchyliłem drzwi na ułamek.
„Pani Harrison.”
Otworzyła drzwi, a na jej twarzy malowało się fałszywe współczucie.
„Och, Karen, kochanie, przyszłam, jak tylko usłyszałam.”
Wpadła do salonu Sary bez zaproszenia i usiadła na kanapie, poklepując miejsce obok siebie. Ja nie usiadłem. Po prostu stałem tam ze skrzyżowanymi ramionami.
„Karen” – zaczęła, a jej głos ociekał litością – „chcę tylko, żebyś wiedziała, że moje serce jest złamane z twojego powodu. Ale Greg powiedział mi wszystko”.
„O, tak?”
„Tak. Powiedział mi, jak… jak trudne były twoje sprawy. Jak bardzo byłeś skupiony na pracy, tak odległy, tak zimny”.
„Moja praca, pani Harrison” – powiedziałem cicho. „Ma pani na myśli tę pracę, która miała spłacić kredyt studencki pani syna?”
Machnęła ręką na znak, że to odrzuca.
„Pieniądze to nie wszystko, kochanie. Był po prostu samotny. To dobry człowiek, ale ma potrzeby. Ty… nigdy nie byłaś w domu. Musiał znaleźć ukojenie gdzie indziej”.
Tylko się na nią gapiłem. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem. Byłem zimny. Byłem zdystansowany. Pracowałem osiemdziesiąt godzin tygodniowo, żeby zbudować firmę, którą Brenda teraz próbowała ukraść. Firmę, która utrzymałaby mnie i jej syna.
„Powiedział mi” – kontynuowała, pochylając się – „że boi się twojej reakcji. Że jesteś kontrolująca i emocjonalnie niedostępna. Dlatego on i Brenda musieli się wzajemnie wspierać”.
Kontrolujący. Emocjonalnie niedostępny. Budowali narrację. Przedstawiali mnie jako złoczyńcę. A potem nastąpił ostateczny cios.
„On jest bardzo zdezorientowany, Karen” – powiedziała, próbując wziąć mnie za rękę.
Odsunąłem go.
„A Brenda jest taką miłą dziewczyną, ale jest… jest zrozpaczona. To wszystko było dla nich takie trudne. Zastanawiałam się, czy nie rozważyłabyś rozwiązania tych spraw. Może terapii. Dla dobra Grega. On jest po prostu zagubiony.”
Rozwiążmy to. Prosiła mnie, żebym przyjął z powrotem mężczyznę, który mnie upokorzył przed stu osiemdziesięcioma osobami. Prosiła mnie, żebym go naprawił.
Po prostu się na nią gapiłem. Nie powiedziałem ani słowa. Po prostu gapiłem się, z kompletnie pustą twarzą. Cisza się przedłużała. Minutę. Dwie minuty. Jej sztuczny uśmiech zaczął słabnąć. Odchrząknęła.
„No cóż, po prostu… pomyśl tylko, kochanie. Nie odrzucaj dobrego człowieka przez mały błąd.”
„Myślę, że powinna pani iść, pani Harrison” – powiedziałem. Mój głos był lodowaty.
W końcu wstała, wyglądając na zakłopotaną, i wyszła.
W chwili, gdy tylko drzwi się zamknęły, od razu podszedłem do laptopa. Zdjąłem rękawiczki.
Tymczasem ja byłem zajęty. Nie tylko się chowałem i nie paliłem w czajnikach. Spotykałem się z prawnikiem. Przez lata budowania firmy, jak już wspomniałem, zawsze byłem umysłem technicznym. Brenda była charyzmatyczną liderką. Była osobą nawiązującą kontakty, tą, która oczarowywała klientów. Byliśmy dobrym zespołem, a przynajmniej tak mi się zdawało, bo uzupełnialiśmy się nawzajem.
Brenda nie wie, czego nadal nie wie, że sam rozwijam nasz produkt NextGen. Przez ostatnie półtora roku zaczynałem ten poboczny projekt mniej więcej w tym samym czasie, gdy ona i Greg najwyraźniej zaczęli romans. Czułem, że nasz główny produkt zaczyna się nudzić. Miałem nowy pomysł, nowy algorytm, coś rewolucyjnego – dręczącą myśl „co by było, gdyby”, która nie dawała mi spokoju.
Nie powiedziałem Brendzie. To było moje oczko w głowie. To był mój sekret. Mój projekt, moja pasja.
Chciałem to dopracować, zanim jeszcze o tym wspomniałem. Pracowałem nad tym nocami i weekendami, na moim prywatnym laptopie, na moich prywatnych serwerach, całkowicie oddzielony od czasu i zasobów firmowych. Siedziałem do trzeciej nad ranem, kodując. Szczęśliwy – szczęśliwszy niż od dawna. Greg spał, a ja siedziałem w moim małym domowym biurze i budowałem.
To było moje.
Firma przejmująca jest szczególnie zainteresowana tą nową technologią. To główny powód wysokiej wyceny. To siedemdziesiąt procent wartości firmy, o której wspominali we wstępnych rozmowach, a ja mam pełną dokumentację, która pokazuje, że jestem jej jedynym twórcą. Każdy znacznik czasu, każdy dziennik rozwoju, każdy e-mail do siebie z fragmentami kodu. Jestem skrupulatnym inżynierem. Dokumentuję wszystko.
Przejęcie wciąż trwa. Obie założycielki, ja i Brenda, mamy pozostać na stanowiskach przez osiemnaście miesięcy po sprzedaży, zgodnie z umową. Brenda nie wie o moich prywatnych rozmowach z zespołem przejęcia na temat mojej solowej pracy nad produktem NextGen.
Przejrzałem też naszą historię SMS-ów i e-maili, nasz wspólny dysk firmowy i znalazłem to. Niepodważalny dowód.
Szukałem jakichś dokumentów finansowych na naszym wspólnym serwerze i zobaczyłem to – folder, którego nie rozpoznałem. Planowanie G&B. Krew mi zmroziła krew w żyłach.
Nie było chronione hasłem. Była aż tak arogancka. Kliknąłem i już było. Zapisy czatów. Arkusze kalkulacyjne. To nie był zwykły flirt. To była strategia.
Brenda: Musimy to idealnie wyczuć. Tuż przed wypłatą za przejęcie. Musi być wrakiem emocjonalnym.
Greg: Nie wiem, Bren. To okrutne. Ona jest dobrą osobą.
Brenda: To nie jest okrutne. To konieczne. Będzie zbyt zdruzgotana, żeby się bronić. Będzie w rozsypce. Ja zajmę się ostatecznym podpisaniem umowy. Powiemy im, że ma załamanie. Zanim dojdzie do siebie, umowa będzie już gotowa. My wejdziemy, a ona wyjdzie. W końcu dostanie swoją połowę, ale to my będziemy rządzić.
I odpowiedź Grega. Ta, która przypieczętowała jego los.
Greg: Masz rację. Ona i tak jest zbyt miła, żeby się bronić. Pewnie nam po prostu wybaczy.
Nie płakałam. Drukowałam. Wydrukowałam każdą stronę. Zrobiłam trzy dziurki. Włożyłam do segregatora.
Zadzwoniłem do mojego prawnika, pana Chin. Był buldogiem – niski, starszy i zawsze nosił nieskazitelny garnitur. Słuchał mnie przez telefon, nie przerywał. Kiedy skończyłem, tylko skinął głową.
„A masz tę dokumentację?”
“Ja robię.”
„Pani Karen, to nie jest zwykła zdrada. To podstawa do pozwu. Spisek w celu popełnienia oszustwa”.
„Nie chcę pozwu” – powiedziałem. „Chcę tylko tego, co moje”.
„Rozumiem” – powiedział. Słyszałem jego uśmiech. „Daj mi się przygotować”.
W ciągu następnych kilku tygodni sytuacja gwałtownie się zaogniła. Pierwszy miesiąc po ślubie upłynął pod znakiem budowania mojej fortecy. Brenda musiała zdać sobie sprawę, że nie jestem tylko emocjonalny. Milczałem, a moje milczenie wpędzało ją w panikę.
Pojawiła się w mieszkaniu mojej siostry Sary. O jedenastej wieczorem we wtorek. Pracowałem tam. Sarah spała. Walenie w drzwi było tak głośne, że ściany się trzęsły.
Bum. Bum. Bum.
„Karen, wiem, że tam jesteś. Otwórz te drzwi!”
Sarah wybiegła ze swojego pokoju z szeroko otwartymi oczami.
„Co to jest?”
„To Brenda.”


Yo Make również polubił
Kruche ciasteczka ze śmietaną – idealne do kawy i herbaty
Czym jest półpasiec i jakie są jego objawy?
Woda imbirowa: najzdrowszy napój spalający tłuszcz z brzucha, szyi, ramion, pleców i ud!
🔌 Żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej! 🌍