„Znaleźliśmy kogoś, kto wykona twoją pracę za 60% twojej pensji” – powiedział mój szef po 11 latach. Spakowałem swoje rzeczy bez słowa. Dwie godziny później telefon nie przestawał dzwonić. To był wiceprezes ds. operacyjnych. „Gdzie jesteś? Mamy kwartalny przegląd” – zażądał. Mój szef nie znał wiceprezesa, a ja… – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Znaleźliśmy kogoś, kto wykona twoją pracę za 60% twojej pensji” – powiedział mój szef po 11 latach. Spakowałem swoje rzeczy bez słowa. Dwie godziny później telefon nie przestawał dzwonić. To był wiceprezes ds. operacyjnych. „Gdzie jesteś? Mamy kwartalny przegląd” – zażądał. Mój szef nie znał wiceprezesa, a ja…

Po czym się rozłączył.

Wtedy zrozumiałem, że Bryce nie tylko źle mnie zrozumiał, ale także wdał się w proces, o którego istnieniu nawet nie wiedział.

Siedziałem w ciężarówce z telefonem w dłoni. Wokół mnie ludzie zajmowali się piątkiem, jakby należał do nich – kupowali kawę, pakowali zakupy do bagażników, wracali wcześnie do domu.

Dla wszystkich innych był to po prostu kolejny dzień.

Mój telefon zawibrował.

Wiadomość od Deana: Jaki jest bezpośredni numer wewnętrzny twojego menedżera?

Wysłałem to.

Potem czekałem.

Minęło dwadzieścia pięć minut. Starałem się nie wyobrażać sobie, co się dzieje – Dean dzwoni do Bryce’a, a Bryce zdaje sobie sprawę, że popełnił katastrofalny błąd. Ale co właściwie mógł Dean zrobić? Bryce był menedżerem. Miał uprawnienia do zatrudniania i zwalniania w swoim dziale.

Zadzwonił mój telefon.

Nieznany numer.

“Cześć?”

„Cześć, Garrett” – powiedziała kobieta. „Tu Nicole z działu kadr. Dzwonię w sprawie separacji, którą dziś przetworzyliśmy na twoim numerze pracowniczym. Czy możesz potwierdzić, że spotkałeś się dziś rano z Bryce’em Hamiltonem?”

“Tak.”

„I poinformował cię, że twoja rola kończy się ze skutkiem natychmiastowym?”

“Tak.”

„Czy dostarczył jakąś dokumentację, procedury wyjścia lub dodatkowe szczegóły?”

„Nie” – powiedziałem. „Powiedział mi, żebym spakował swoje rzeczy i napisał notatki dotyczące przejścia”.

Słyszałem pisanie na klawiaturze. Dużo pisania.

„Rozumiem” – powiedziała Nicole. „Czy wspomniał o problemach z wydajnością, czy o problemach dyscyplinarnych?”

„Powiedział, że znaleźli kogoś tańszego” – odpowiedziałem. „Transformacja cyfrowa”.

Więcej pisania. Tym razem dłużej.

„Dobrze” – powiedziała ostrożnie. „Dziękuję. Ktoś wkrótce się z tobą skontaktuje”.

Po czym się rozłączyła.

Wtedy poczułem coś – nie była to dokładnie nadzieja, ale wrażenie, że podłoga pod czyimiś stopami zapada się.

Papierkowa robota nie ma uczuć, ale ma zasady.

Dwie godziny później zadzwonił Bryce.

Prawie nie odpowiedziałem. Ciekawość zwyciężyła.

„Garrett” – powiedział Bryce, a jego głos brzmiał napięty, jakby z trudem wymawiał każdą sylabę. „Doszło do… nieporozumienia. Potrzebujemy cię natychmiast z powrotem”.

Nic nie powiedziałem.

„Wystąpił problem proceduralny z działem kadr” – kontynuował, a jego głos brzmiał sztywno. „Państwa rozstanie nie zostało prawidłowo autoryzowane przez odpowiednie kanały. Musi pan wrócić w poniedziałek rano”.

„Co się stało z twoim kandydatem na stanowisko w procesie transformacji cyfrowej?” – zapytałem.

„To nie doszło do skutku” – powiedział Bryce zbyt szybko. „Słuchaj, to był błąd administracyjny. Cenimy twoją wiedzę. Jesteś kluczowy dla naszej działalności”.

Krytyczny.

Nigdy wcześniej nie użył tego słowa w stosunku do mnie. Nigdy nie użył słowa, które sugerowałoby, że jestem kimś więcej niż tylko zastępowalnym centrum kosztów.

„Wiceprezes potrzebuje kwartalnych raportów logistycznych” – dodał Bryce. „Do przeglądu. Masz wszystkie dane. Nikt inny nie jest w stanie wygenerować analizy na czas”.

Nikt inny, ponieważ uwolnił osobę, która naprawdę rozumiała tę operację.

„Pomyślę o tym” – powiedziałem.

„Garrett, proszę” – powiedział Bryce, a uśmiech MBA zniknął z jego twarzy. „Potrzebuję natychmiastowej odpowiedzi. Mamy zobowiązania korporacyjne. Kwartalny przegląd jest niezbędny do planowania regionalnego”.

„Wczoraj rano cię to nie obchodziło” – powiedziałem.

„Popełniłem błąd w ocenie sytuacji” – powiedział szybko. „Ale możemy to naprawić. Wróć. Omówimy podwyżkę pensji, dodatkowe obowiązki…”

Zakończyłem rozmowę.

Po raz pierwszy od poprzedniego dnia się uśmiechnąłem.

W ten weekend opowiedziałam Stephanie wszystko – o telefonie Deana, pytaniach działu HR i panicznej zmianie decyzji Bryce’a.

„Co zamierzasz zrobić?” zapytała.

„Nie wracam” – powiedziałem.

Patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę. „Ale szukanie pracy” – powiedziała.

„Damy sobie radę” – powiedziałem jej. „Mówisz mi od lat, że powinienem bardziej siebie cenić”.

Powoli skinęła głową. „Mogę załatwić dodatkowe pokazy” – powiedziała. „Colin może złożyć podanie o pracę i naukę. Damy radę”.

Chłopcy przyjęli to lepiej, niż się spodziewałem. Lance wyglądał na naprawdę dumnego, jakbym w końcu pokazał mu wersję dorosłości, którą mógł uszanować. Colin zaczął szukać pomocy finansowej, nieproszony.

Czasami Twoje dzieci nie potrzebują, abyś był niezniszczalny — potrzebują, abyś był uczciwy.

W poniedziałek rano Bryce dzwonił do mnie sześć razy. Nie odebrałem.

Do południa mój telefon dzwonił bez przerwy. Różne magazyny, różne zmiany, wszędzie te same pytania.

Gdzie były przechowywane poszczególne części? Z którymi dostawcami kontaktować się w przypadku zamówień awaryjnych? Jak czytać utworzone przeze mnie raporty optymalizacyjne? Kto mógł zatwierdzać korekty, gdy sezonowe zapasy wymagały rotacji?

Około pierwszej zadzwonił Troy Williams, środkowy z Detroit.

„Hej, czy to Garrett?” – powiedział napiętym głosem. „Słuchaj, wiem, że już cię tu nie ma, ale mamy kryzys. Dostawa części do skrzyni biegów miała zostać wysłana dziś rano, a nikt nie wie, gdzie się znajdują. Twój zastępca przeszukuje Strefę Siódmą, ale myślę, że to błąd”.

„To jest w Strefie Dwunastej” – powiedziałem. „Strefa klimatyzowana. Niebieskie znaczniki”.

„Dziękuję” – powiedział Troy, czując ulgę. „Szukał go przez trzy godziny”.

Pół godziny później kolejny telefon. Inny oddział. Dostawca dostarczył niewłaściwe części hamulcowe. Nikt nie wiedział, z kim się skontaktować w sprawie zwrotów. Przeprowadziłem ich przez ten proces.

Potem kolejny telefon.

I jeszcze jedno.

W końcu Bryce’owi udało się dodzwonić, brzmiąc mniej jak menedżer, a bardziej jak człowiek próbujący powstrzymać panikę.

„Proszę” – powiedział. „Wszystko to chaos. Nic nie jest tam, gdzie system wskazuje, że powinno być. Dostawcy dzwonią w sprawie niedostarczonych zamówień”.

„O tym zastępstwie wspominałeś?” – zapytałem.

„Zrezygnował po jednym dniu” – przyznał Bryce, jakby te słowa bolały. „Powiedział, że rola jest zupełnie inna, niż ją opisywano”.

„Co opisałeś?”

„Wprowadzanie danych” – powiedział Bryce.

Cisza z mojej strony nie była zaplanowana. Po prostu się wydarzyła.

„Nie zdawałem sobie sprawy, że to takie skomplikowane” – dodał, teraz mniejszy. „Sprawiłeś, że wyglądało to łatwo”.

Łatwy.

Znów to słowo, jak komplement, który zawsze był obelgą.

„Nigdy nie pytałeś, jak to działa” – powiedziałem. „Chciałeś tylko rezultatów”.

„Pytam teraz” – powiedział Bryce. „Wróć. Podaj swój numer”.

Przez chwilę to sobie wyobraziłem: wracam, biorę podwyżkę, wracam do czegoś znajomego. Ale spędziłem jedenaście lat budując systemy dla kogoś, kto się uśmiechał, jednocześnie dając mi wolność.

„Nie” – powiedziałem.

„Garrett—”

„Kwartalny przegląd jest dzisiaj” – powiedział Bryce z narastającą desperacją. „Firma domaga się pełnej analizy operacyjnej, wskaźników wydajności dostawców, raportów o efektywności dystrybucji i danych o optymalizacji kosztów. Nawet nie wiem, co oznacza połowa z tego”.

„Powinieneś był się dowiedzieć, kiedy miałeś szansę” – powiedziałem.

Następnie zakończyłem rozmowę.

Nie byłem okrutny. Miałem dość.

Następne trzy tygodnie były najdziwniejszymi w mojej karierze.

Rano aplikowałem o stanowiska. Popołudniami odbierałem telefony z mojego poprzedniego miejsca pracy, gdy firma w czasie rzeczywistym upadała.

Części trafiły do ​​niewłaściwych dealerów. Kluczowe komponenty znajdowały się w nieodpowiednich warunkach, ulegając degradacji pod wpływem temperatury. Dostawcy grozili zerwaniem umów, ponieważ zamówienia były chaotyczne, a komunikacja gorsza.

Zacząłem ostrożnie podchodzić do tego, na jakie telefony odpowiadam — na tyle, żeby zapobiec całkowitej katastrofie, ale na tyle, żeby uchronić Bryce’a przed konsekwencjami jego decyzji.

Dean zadzwonił w tym czasie raz.

„Wszystko w porządku?” zapytał.

„Tak” – odpowiedziałem. „Szukam pracy”.

„Dobrze” – powiedział Dean. „Wiem, że sytuacja nie jest idealna dla operacji, ale Bryce musi zrozumieć, co zmarnował. Niektórzy ludzie uczą się tylko na błędach”.

„A co jeśli on sobie z tym nie poradzi?” – zapytałem.

„W takim razie poszukamy alternatywnych rozwiązań” – powiedział Dean. „Ale to już nie twoja sprawa. Dałeś nam jedenaście lat. Nic więcej nam nie jesteś winien”.

Miał rację.

Nie można ciągle ratować miejsca, które ciągle pokazuje, że nie chce być ratowane.

Poszukiwanie pracy okazało się trudniejsze, niż się spodziewałem – nie ze względu na moje kwalifikacje, ale ze względu na czas. Większość firm oczekiwała natychmiastowego rozpoczęcia pracy, a ja byłem bardzo wybredny co do dopasowania. Nie chciałem wskakiwać na kolejną ofertę, w której doświadczenie nie byłoby cenione.

Przeprowadziłem trzy obiecujące rozmowy kwalifikacyjne: z regionalnym konkurentem, firmą produkcyjną rozszerzającą dystrybucję i dostawcą części samochodowych, który chciał zbudować logistykę od podstaw.

Rozmowa z dostawcą przebiegła najlepiej.

Jennifer Martinez, prezes, osobiście oprowadziła mnie po ich działalności. Mała, szybko rozwijająca się firma planuje ekspansję na Środkowy Zachód.

„Potrzebujemy kogoś, kto zbuduje sieć dystrybucji” – powiedziała.

„Jaki jest twój harmonogram?” zapytałem.

„Muszę to zrobić dobrze” – powiedziała Jennifer. „Nie szybko. Dobrze”.

„Będziesz miała problemy z rozwojem” – powiedziałem jej. „Wyzwania ze strony dostawców. Problemy z integracją systemów. Tego nie da się zautomatyzować. To wymaga doświadczenia”.

Jennifer skinęła głową, jakby czekała, aż ktoś w końcu powie to na głos. „Właśnie dlatego cię potrzebujemy” – powiedziała. „Widzieliśmy, co się dzieje, kiedy firmy uważają logistykę za zwykłe oprogramowanie”.

W trzecim tygodniu mojego bezrobocia Stephanie wróciła do domu po zamknięciu, podekscytowana swoją prowizją. Uczciłyśmy to kolacją na mieście – po raz pierwszy odkąd straciłam pracę.

„Wydajesz się inny” – powiedziała przy deserze. „Lżejszy”.

„Czuję się inaczej” – przyznałem. „Jakbym nie musiał codziennie dźwigać czyjegoś osądu”.

Tej nocy Jennifer zadzwoniła z ofertą: dyrektor logistyki, sto dwadzieścia pięć tysięcy dolarów pensji podstawowej plus udział we własności. Początkowo niewielki zespół, ale budżet na zatrudnienie i rozbudowę.

„Kiedy potrzebujesz odpowiedzi?” zapytałem.

„Nie spiesz się” – powiedziała Jennifer. „Chcemy, żebyś miał pewność”.

Byłem pewien.

Mimo wszystko wziąłem weekend, omówiłem to ze Stephanie i chłopakami. Wszyscy zgodzili się, że to był właściwy wybór.

W poniedziałek rano oddzwoniłem do Jennifer.

„Jestem za” – powiedziałem.

„Doskonale” – odpowiedziała. „Kiedy możesz zacząć?”

„Dwa tygodnie.”

„Doskonale. Witamy na pokładzie, Garrett.”

Tego samego ranka Bryce zadzwonił po raz ostatni. Pozwoliłem, żeby włączyła się poczta głosowa.

Później słuchałem.

Jego głos był ochrypły, zrezygnowany. „Garrett… Wiem, że pewnie już sobie poradziłeś. Chciałem tylko powiedzieć, że mi przykro. Nie rozumiałem, co tu robisz. Myślałem, że zarządzasz arkuszami kalkulacyjnymi. Myliłem się we wszystkim”.

Zatrzymał się na chwilę, jakby spodziewał się, że przebaczenie przyjdzie mu przez telefon.

„Jeśli kiedykolwiek zechcesz się skonsultować” – dodał – „zapłacimy tyle, ile poprosisz”.

Usunąłem wiadomość.

Następnie postawiłam stary kubek piknikowy – mój kubek – na kuchennym blacie i napełniłam go kawą, obserwując, jak mała flaga na boku łapie poranne światło.

Symbolem nie była firma. Symbolem było to, co przetrwałem.

Mój pierwszy dzień w Advanced Automotive Solutions był zupełnie inny niż pierwszy.

Jennifer osobiście spotkała mnie w holu, oprowadziła po każdym dziale i przedstawiła każdemu członkowi zespołu. Bez pośpiesznego wprowadzenia. Bez posadzenia mnie przy biurku ze stertą instrukcji.

„Czego potrzebujesz, żeby odnieść tu sukces?” zapytała.

„Czas” – powiedziałem. „Czas poznać wasze produkty, dostawców, wasze specyficzne wyzwania. Budowa systemów logistycznych nie jest kwestią chwili”.

„Wiem” – powiedziała Jennifer i uśmiechnęła się, jakby to coś znaczyło. „Właśnie dlatego cię zatrudniliśmy”.

Na początku działalności panował chaos, ale dało się go opanować — części rozrzucone na niewystarczającej powierzchni magazynu, brak systematycznej organizacji, dostawcy sfrustrowani niespójnym systemem zamówień.

Już to kiedyś widziałem.

Pierwszy miesiąc spędziłem na poznawaniu każdej linii produktów, każdej relacji z dostawcami, każdego wąskiego gardła w przepływie pracy. Robiłem notatki. Zadawałem pytania. Tworzyłem mentalną mapę powiązań.

Jennifer meldowała się co tydzień — nie narzucając niczego, po prostu będąc obecną.

„Jak leci?” – pytała. „Jakie przeszkody mogę usunąć? Jakich zasobów potrzebujesz?”

Tak właśnie wygląda dobre zarządzanie: ktoś, kto rozumie, że sukces firmy zależy od pomocy pracownikom w osiągnięciu sukcesu.

W międzyczasie historie zaczęły napływać z Midwest Auto za pośrednictwem kontaktów w branży i byłych współpracowników.

Dean dotrzymał słowa. Bryce był teraz osobiście odpowiedzialny za wszystkie operacje logistyczne. Bez personelu pomocniczego. Bez okresu przejściowego. Każda decyzja przechodziła przez niego. Każdy błąd spadał na niego.

A błędów było mnóstwo.

Roland Stevens zadzwonił do mnie w drugim tygodniu mojego pobytu w nowym miejscu. Pracowałem z nim przez osiem lat w Midwest Auto. Dostarczał specjalistyczne komponenty do skrzyń biegów – części o wysokiej precyzji, wymagające ostrożnego obchodzenia się.

„Twoja stara firma ciągle myli zamówienia” – powiedział Roland. „Niewłaściwe specyfikacje, złe harmonogramy. Próbowałem współpracować z ich nowym kierownictwem, ale to nie to samo”.

Potem zawahał się. „Czy jest szansa, że ​​twoja nowa firma potrzebuje części do skrzyni biegów?”

Rozmawiałem z Jennifer. Była zainteresowana. Opracowaliśmy wstępną umowę.

Roland przeniósł część swojego biznesu do nas.

Potem zadzwonił Barry Walsh. Dostarczał układy hamulcowe do Midwest Auto przez sześć lat. Ta sama historia, ta sama frustracja, to samo zainteresowanie współpracą z partnerem, który nie traktował niezawodności jak luksusu.

W ciągu czterech miesięcy podpisaliśmy kontrakty z czterema dużymi dostawcami, którzy wcześniej współpracowali niemal wyłącznie z Midwest Auto — nie dlatego, że to ja ich zwerbowałem, ale dlatego, że cenili sobie rzetelną współpracę, a ta współpraca była nawiązana ze mną osobiście.

Jennifer była zachwycona.

„Pozyskałeś nowe relacje z dostawcami warte osiem milionów dolarów” – powiedziała pewnego popołudnia, kręcąc głową, jakby wciąż w to nie wierzyła. „To niesamowity rozwój biznesu”.

„Nie próbowałem niczego zabrać” – powiedziałem jej. „Zadzwonili do mnie”.

„Wiem” – powiedziała Jennifer. „To właśnie sprawia, że ​​to jest realne. To nie są zimne propozycje. To ugruntowane relacje, które same postanowiły pójść za tobą”.

Okazuje się, że lojalność nie podąża za logo, lecz za ludźmi.

Dean zadzwonił do mnie mniej więcej w tym czasie.

„Zdobywacie naszych dostawców” – powiedział.

Ale on się śmiał.

„Nikogo nie zjednuję” – powiedziałem. „Oni podejmują decyzje biznesowe. Tak jak Bryce, kiedy mnie zwolnił”.

„Masz rację” – powiedział Dean. „Jak się czujesz w nowym miejscu?”

„O wiele lepiej” – powiedziałem.

„Dobrze” – odpowiedział Dean. „Zasługiwałeś na coś lepszego niż to, co się stało. Czasami najgorsza rzecz, jaka się zdarza, jest właśnie tym impulsem, którego potrzebujemy, by osiągnąć coś lepszego”.

Nie mylił się.

W Midwest Auto czułem się komfortowo. Nie byłem spełniony. Nie szanowany. Po prostu komfortowo, swojsko. Prawdopodobnie zostałbym jeszcze jedenaście lat, budując systemy dla ludzi, którzy ich nie doceniają.

Oderwanie się od rzeczywistości dało mi wolność.

Moja rodzina od razu zauważyła różnicę. Nie tylko wyższa pensja – dodatkowe dwadzieścia tysięcy dolarów pomogło opłacić studia Colina i Lance’a – ale i mój poziom energii.

„Wydajesz się znowu sobą” – powiedziała Stephanie pewnego wieczoru. „Jakbyś nie toczyła ciężkiej walki każdego dnia”.

Miała rację.

Przez lata nosiłam w sobie ciężar: ciężar bycia niedocenianą, cięższej pracy, by udowodnić, że zasługuję na to, by zostać, sprawiania, by ktoś inny wyglądał dobrze, podczas gdy sama pozostawałam niewidzialna.

Ten ciężar zniknął.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Przepis na kurczaka w cieście dla dwojga

Rozgrzej piekarnik do 375°F (190°C). Rozwałkuj ciasto francuskie lub spód do ciasta, aby pasowało do naczynia do pieczenia (dobrze sprawdzi ...

Czujesz się osłabiony i zmęczony z powodu niedoboru witaminy B12? Oto 4 produkty spożywcze, które mogą Ci pomóc

Chroni    układ    nerwowy    .Witamina    B12    jest    uwalniana  podczas    regeneracji    osłonki    mielinowej ,    warstwy    ochronnej    chroniącej    nerwy    przed    szkodliwymi    toksynami    i    wolnymi    rodnikami    .    Jednak    witamina    B12    osłabia    nerwy    i  może    już    nie    wysyłać    prawidłowo   sygnałów    do    mózgu    .   Dobra    dla    serca    : Witamina   B12    pomaga    obniżyć    poziom    homocysteiny   ,    aminokwasu    powiązanego    z    problemami    z    sercem    .    Utrzymując   prawidłowy    poziom    homocysteiny   ,    witamina    B12 zmniejsza    ryzyko    nadciśnienia    i    zawałów    serca    .    Wspomaga    produkcję energii.   Witaminy   te    pomagają  komórkom    wytwarzać    energię    poprzez    przekształcanie    węglowodanów   w    glukozę    .    Niedobór   witaminy    B12    prowadzi    do    niedożywienia   komórek    ,   co    skutkuje    zmęczeniem    i    upośledzeniem    funkcji    mięśni    . Klatka piersiowa    jest    odsłonięta.Niski    poziom    witaminy B12    i    wysoki    poziom homocysteiny    często    występują    u    osób    cierpiących    na    osteoporozę    ,   chorobę    charakteryzującą    się    słabymi    i    kruchymi    kośćmi   . 4    suplementy diety    – objawy    niedoboru    witaminy    B12    Zawroty głowy    i    mrowienieKiedy    twoje komórki   nie    otrzymują    wystarczającej ilości    tlenu    ,    możesz   odczuwać    zawroty    głowy    lub    mrowienie    ,    szczególnie    w    stopach    . Anemia :    WitaminaB12    jest    niezbędna    do    produkcji    czerwonych    krwinek    .    Jej    niedobór    może   prowadzić    do anemii,    uszkodzenia nerwów    i    problemów z pamięcią     ...

Po śmierci mojego syna nie wspominałam o domu, samochodach i koncie, aż do momentu, gdy jeden wers w jego testamencie zmienił smutek w strategię i sprawił, że jej uśmiech zbladł

Przeczytałem to dwa razy. Czytałem na stojąco, jakby słowa wymagały postawy. A potem przeczytałem resztę. Opisał obawy, którymi nie podzielił ...

Deser – idealny pomysł na weekendową przyjemność

1. **Roztapianie czekolady:** Połam czekoladę na kawałki i roztop ją w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce. Odstaw do lekkiego ostygnięcia ...

Leave a Comment