Evelyn wycofała się do swojej fortecy na Piątej Alei, ale bezpieczeństwo było teraz nieustanną troską. Zespoły ochrony obserwowały każde wejście. Kamery monitorowały każdy kąt.
Pewnego wieczoru zadzwonił domofon.
To był Richard.
Wyszedł z windy posiniaczony i zdyszany.
„Ona nadchodzi, Eve” – wysapał. „Jest winna ludziom pieniądze, których nie może zapłacić. Zatrudniła niebezpiecznych ludzi, żeby zabrali Leo. Potrzebuje tego odszkodowania z ubezpieczenia”.
Zanim Evelyn zdążyła odpowiedzieć, światła w apartamencie zamigotały i zgasły.
Zapaliły się światła awaryjne, rzucając na wszystko przyćmione, czerwone światło.
Winda służbowa — Beatrice znała kody dostępu — ożyła.
Drzwi otworzyły się gwałtownie.
Beatrice wyszła zza drzwi, wyglądając na niezrównoważoną, otoczona przez dwóch uzbrojonych mężczyzn. W dłoni trzymała rewolwer.
„Witajcie, rodzino” – powiedziała, a w jej oczach pojawiło się szaleństwo. „Zbudowałam to dziedzictwo i nie pozwolę mu zniknąć. Oddajcie mi chłopca”.
„Wymknęłaś się spod kontroli, mamo” – krzyknął Richard, stając między Beatrice a drzwiami pokoju dziecięcego. „To twój wnuk”.
„On jest zapłatą” – krzyknęła Beatrice. „Nie mam już nic. Nie stracę wszystkiego i nie odejdę z niczym”.
Podniosła broń i wycelowała w Evelyn.
Sebastian rzucił się na uzbrojonych mężczyzn, rozbrajając jednego i powalając go. W pomieszczeniu zapanował chaos.
Beatrice pozostała skupiona.
Odciągnęła młotek.
„Nie!” ryknął Richard.
Rzucił się na matkę w chwili, gdy ta nacisnęła spust.
Odgłos strzału rozległ się w penthousie.
Richard osunął się na podłogę, a na jego koszuli pojawiła się ciemna plama.
Beatrice upuściła broń i spojrzała z przerażeniem na syna.
W końcu dotarła do niej prawda o tym, co zrobiła.
Na zewnątrz zawyły syreny. Ochrona i stróże prawa wbiegli do penthouse’u. Sebastian odkopnął broń, gdy funkcjonariusze wdarli się do pokoju.
Odciągnęli Beatrice w kajdankach.
Dziedzictwo Thorntona nie zakończyło się triumfem.
Skończyło się na tym, że trafiliśmy do więzienia samochodem.
Część ósma – Sześć miesięcy później i ostateczna refleksja
Pół roku później Thornton Manor wyglądał inaczej.
Jasny. Zwiewny. Przepełniony zapachem białych róż.
Evelyn siedziała na tarasie, obserwując Leo chichoczącego w chodziku. Posiadłość należała teraz do jej firmy. Dziecko, które kiedyś traktowano jak niechciany kłopot, teraz radośnie bawiło się na terenie posiadłości.
Sebastian podszedł, trzymając w ręku plik dokumentów.
„Kwartalne raporty są doskonałe” – powiedział. „A to przyszło z Montany”.
Podał jej list.


Yo Make również polubił
8 rzeczy, których nie powinieneś trzymać w sypialni, ponieważ przyciągają ubóstwo
10-Minutowy Jabłkowy Placek z Waniliowym Budyniem, Który Szaleje na Całym Świecie!
Wykwintne Ciasto na Specjalne Okazje
Żart dnia: Mężczyzna dzwoni do domu, żeby porozmawiać z żoną