Lekko zmienił pozycję, krzywiąc się na ten ruch.
„A skoro już o jasności mowa, zastanawiałem się nad twoją sytuacją po powrocie do Chicago.”
Nagła zmiana tematu zaskoczyła mnie.
„Moja sytuacja?”
„Manewry prawne twojego byłego męża, twoja przyszłość zawodowa, edukacja twojej córki”.
Wskazał na teczkę leżącą na stole.
„Pozwoliłem Blackwoodowi zbadać kilka opcji”.
Zesztywniałem.
„Nie przypominam sobie, żebym prosił o pomoc wykraczającą poza naszą pierwotną umowę”.
Aleksander przyglądał mi się uważnie, mimo że był osłabiony.
„Jesteś obrażony.”
„Jestem zaskoczony” – poprawiłem go, choć nie do końca się mylił. „Potrafię sam zarządzać swoimi sprawami”.
„Oczywiście, że tak. Ale po co się niepotrzebnie męczyć, skoro mam zasoby, które mogą się okazać przydatne?”
Przesunął teczkę w moją stronę.
„Potraktuj to jako spłatę długu, który wykracza poza nasze ustalenia finansowe”.
Zawahałem się, rozdarty między dumą a praktycznością. W końcu ciekawość zwyciężyła i otworzyłem teczkę.
Wewnątrz znajdowało się kilka dokumentów:
Analiza prawa rozwodowego w stanie Illinois w zakresie umów separacyjnych oraz odkrytych w ten sposób aktywów.
Informacje o ekskluzywnej szkole artystycznej w Europie, oferującej renomowany program studiów architektonicznych.
A co najbardziej zaskakujące, szczegółowy plan biznesowy firmy konsultingowej specjalizującej się w odzyskiwaniu firm po kryzysie, które stanęły w obliczu katastrofalnych niepowodzeń.
„Co to jest?” zapytałem, podnosząc plan biznesowy.
„Pomysł zrodził się podczas naszych rozmów.”
Wyraz twarzy Aleksandra pozostał neutralny, ale w jego oczach dostrzegłam cień niepewności.
„Masz wyjątkową perspektywę – jesteś kimś, kto zbudował odnoszący sukcesy biznes, doświadczył katastrofalnej porażki i teraz go odbudowuje. Ta wiedza jest cenna”.
Przejrzałem skrupulatnie przygotowane prognozy, analizy rynku i profile potencjalnych klientów. Koncepcja była przekonująca: wykorzystać moje doświadczenie, aby pomóc innym firmom przetrwać kryzys i odbudować się, nie tylko przetrwać, ale i wyjść z niego silniejszymi.
Sposób na przekształcenie mojej osobistej katastrofy w zawodową mądrość.
„To jest szczegółowe”, powiedziałem w końcu, niepewny, co myśleć o tym, że opracował tak szczegółowy plan bez mojej wiedzy.
„Mam znakomitych analityków” – odpowiedział po prostu. „I spore doświadczenie w rozpoznawaniu niewykorzystanego potencjału”.
„Czy to właśnie ja? Niewykorzystany potencjał?”
Pytanie zabrzmiało ostrzej, niż zamierzałem.
„Jesteś wieloma rzeczami, Harper Bennett” – powiedział cicho. „Większość z nich nie ma nic wspólnego z możliwościami biznesowymi ani grupą krwi”.
Atmosfera między nami drgnęła, naładowana niewypowiedzianymi prądami. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, pukanie do drzwi oznajmiło przybycie dr. Webera na zaplanowane badanie Alexandra.
Równie ulżony, co sfrustrowany przerwą, przeprosiłem i zabrałem teczkę ze sobą.
Wróciwszy do apartamentu, rozłożyłam zawartość na stoliku kawowym, uważniej przyglądając się każdemu dokumentowi. Analiza rozwodowa potwierdziła to, co sugerował mój adwokat: roszczenie Gavina o zapłatę RTOR było w najlepszym razie wątpliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę wyraźny podział majątku w naszej umowie separacyjnej.
Z informacji na temat tej szkoły artystycznej wynika, że oferuje ona program stypendialny dla studentów zagranicznych z wyjątkowymi portfolio — Mia ze względu na swoją niezwykłą twórczość projektową mogłaby się na to kwalifikować.
Jednak to plan biznesowy przykuł moją uwagę.
Eventuality Consulting, proponowana nazwa, ze sloganem Beyond Crisis Management. Koncepcja była elegancka w swojej prostocie, wykorzystując moje doświadczenie, aby pomóc firmom radzić sobie z katastrofalnymi niepowodzeniami, nie tylko przetrwać, ale i wyjść z nich silniejszymi.
Czy Aleksander w jakiś sposób wyciągnął tę wizję z naszych rozmów, czy też rozpoznał we mnie coś, czego ja sama jeszcze nie zauważyłam?
Myśl ta była zarówno pochlebna, jak i niepokojąca.
Zadzwonił mój telefon, przerywając moje rozmyślania. To była Mia.
„Mamo, sprawdzałaś dziś pocztę?” – zapytała bez ogródek, a w jej głosie słychać było podekscytowanie.
„Nie. Dlaczego?”
„Otrzymałem najdziwniejszą wiadomość z International College of Design w Genewie. Zapraszają mnie do złożenia portfolio w ramach pełnego programu stypendialnego. Powiedzieli, że rozszerzają poszukiwania wybitnych talentów z Ameryki Północnej, a moje nazwisko trafiło do nich dzięki rekomendacji”.
Jej głos stał się niemal szeptem.
„Czy miałeś z tym coś wspólnego?”
Zerknąłem na broszurę uczelni, która wciąż leżała otwarta na moim stole.
„Nie bezpośrednio” – odparłem wymijająco.
„To był on? Pan Richter?”
Mia była o połowę za spostrzegawcza.
„Mamo, czy coś między wami jest?”
„To pacjent, którego życie uratowałem dzięki biologicznemu zbiegowi okoliczności” – odpowiedziałem, unikając pytania. „I podobno jest skłonny do wielkich gestów wdzięczności”.
„Aha.”
Sceptycyzm Mii był widoczny nawet za oceanem.
„No cóż, cokolwiek się dzieje, składam swoje portfolio. Ta uczelnia jest niesamowita. Ich program architektoniczny plasuje się w pierwszej piątce na świecie”.
Po rozłączeniu się, znów siedziałem, wpatrując się w biznesplan. Ten wspaniały gest Alexandra był czymś o wiele więcej niż tylko wyrazem wdzięczności. Zaoferował nie tylko rekompensatę finansową, ale i potencjalną przyszłość – dla Mii i dla mnie – drogę naprzód, która budowała na mojej przeszłości, zamiast próbować ją wymazać.
Pytanie brzmiało: dlaczego? Co Alexander Richter zyskał inwestując w moją przyszłość poza naszym układem krwionośnym? Czy była to dla niego kolejna transakcja biznesowa, projekt filantropijny, czy coś bardziej osobistego, czego żadne z nas nie było jeszcze gotowe nazwać?
Gdy zmierzch zapadał nad Alpami, zmieniając ośnieżone szczyty w złoto, a potem w ciemną purpurę, podjąłem decyzję. Jutro porozmawiam z Aleksandrem o jego motywacjach – i być może w końcu przeanalizuję swoje własne.
Następnego ranka obudziłem się i zobaczyłem SMS-a od Andrei.
Nagły przypadek z powodu AR w nocy. Teraz stan stabilny, ale kilka godzin było trudnych. Pomyślałem, że powinieneś wiedzieć.
Serce mi zamarło, gdy natychmiast do niej zadzwoniłem.
“Co się stało?”
„Powikłania pooperacyjne” – wyjaśniła. „Płyn wokół serca. Musieli wykonać pilny zabieg, żeby go osuszyć. Teraz czuje się dobrze, ale przez jakiś czas jego stan był niepewny”.
„Dlaczego nikt do mnie nie zadzwonił?” zapytałam, już wyciągając ubrania z szafy.
Krótka pauza.
„Poprosił ich konkretnie, żeby ci nie przeszkadzali.”
Ten uparty, irytujący człowiek.
Szybko się ubrałem i poszedłem na oddział medyczny, gdzie zobaczyłem Davida chodzącego tam i z powrotem przed pokojem ojca. Wyglądał na pogniecionego i wyczerpanego, a jego ubranie najwyraźniej było wczorajsze.
„Pani Bennett” – przyznał sztywno. „Jestem zaskoczony, że panią powiadomili”.
„Nie zrobili tego” – odpowiedziałem, nie chcąc zdradzać źródła. „Jak się czuje?”
„Ustabilizowane”. Szczęka Davida się zacisnęła. „Dr Weber mówi, że bezpośrednie zagrożenie minęło”.
„Twój ojciec o ciebie pyta” – dodał po chwili. „Właściwie to odkąd odzyskał przytomność – pomimo mojej obecności przy jego łóżku przez całą noc”.
Ledwie skrywana uraza w jego głosie mogła mnie urazić tydzień temu. Teraz po prostu współczułem temu młodemu człowiekowi, obserwując śmiertelność jego groźnego ojca, która ujawnia się tak dotkliwie, a jednocześnie czując się zastąpiony w sali chorych przez kogoś obcego.
„Twój ojciec bardzo cię ceni” – powiedziałem, łagodniejąc ton. „Wczoraj mówił o twoim wyjątkowym zarządzaniu operacjami w Azji”.
Zaskoczenie przemknęło przez twarz Davida, po czym znów założył profesjonalną maskę.
„Naprawdę?”
„Tak” – potwierdziłem. „Chociaż wspomniał też o waszej wspólnej tendencji do postrzegania świata przede wszystkim przez pryzmat oceny ryzyka i ochrony aktywów”.
Na ustach Davida pojawił się niechętny uśmiech.
„To brzmi jak ojciec.”
„Może moglibyśmy go oboje odwiedzić” – zasugerowałem – coś w rodzaju gałązki oliwnej. „Jestem pewien, że doceniłby naszą współpracę, zamiast konkurować o jego uwagę”.
David przyglądał mi się z nowym zainteresowaniem, co bardzo przypominało mi przenikliwe spojrzenie jego ojca.
„Nie jest pani taka, jakiej się spodziewałem, pani Bennett.”
„Harper, proszę. A czego się spodziewałaś?”
„Ktoś bardziej oportunistyczny.”
Miał na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na lekko zawstydzonego.
„Twoja sytuacja sprawiła, że wyglądasz na potencjalnego… drapieżnika.”
„Moja sytuacja?”
„Kobieta w średnim wieku z nagłymi problemami finansowymi, nagle cenna dla bogatego mężczyzny”. Wzruszył ramionami przepraszająco. „Musisz przyznać, że z zewnątrz…”
„Wyglądało na to, że wykorzystywałem twojego bezbronnego ojca” – dokończyłem za niego. „Mimo że znalazłem się w tej sytuacji zupełnie nieświadomy wartości mojej krwi, a to ekipa twojego ojca szukała mnie, a nie odwrotnie”.
Dawid miał na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na zawstydzonego.
„Jeśli tak to ujmiesz…”
„Chodźmy do twojego ojca” – powiedziałem, kończąc niezręczną rozmowę. „Mam dla niego kilka słów na temat tego, żeby nie powiadamiał mnie o nagłych wypadkach medycznych”.
Aleksander wyglądał niepokojąco krucho, jego skóra była szara na tle białej szpitalnej pościeli, a do jego ciała ponownie przymocowano rozmaite rurki i monitory. Ale jego wzrok pozostał bystry, rozbłyskając czymś, co mogło być przyjemnością, gdy zobaczył mnie wchodzącą z Davidem.
„Zjednoczony front” – zauważył, a jego głos był słabszy niż wczoraj, ale wciąż brzmiał sarkastycznie. „Czy powinienem się martwić?”
„Absolutnie” – odpowiedziałem, siadając na krześle obok jego łóżka, podczas gdy David stał. „Zawarliśmy sojusz, aby egzekwować odpowiednie protokoły dotyczące odpoczynku i regeneracji, które najwyraźniej ignorowałeś”.
„Lekarzu, ulecz się sam” – dodał Dawid z nieoczekiwanym ciepłem. „Albo przynajmniej słuchaj swoich prawdziwych lekarzy”.
Spojrzenie Aleksandra przesuwało się między nami oceniająco.
„Ciekawy rozwój sytuacji”.
„Co ciekawe” – odparłem – „to, że wyraźnie prosiłeś, żebym nie był powiadamiany o twoim nagłym wypadku medycznym. Zechcesz wyjaśnić?”
Na jego twarzy pojawił się cień jego zwykłego krzywego uśmiechu.
„Potrzebowałeś odpoczynku, a nie mogłeś nic zrobić”.
„To nie twoja decyzja” – powiedziałem stanowczo. „Nie po tym wszystkim, przez co przeszliśmy”.
Dawid odchrząknął.
„Powinienem dać wam trochę prywatności.”
„Nie, zostań” – powiedział Aleksander, zaskakując nas oboje. „To, co muszę omówić, dotyczy was obojga”.
Lekko się poruszył i skrzywił.
„Wczorajszy odcinek przypomniał mi o mojej śmiertelności – dotkliwiej, niż bym sobie tego życzył. Są sprawy, którymi muszę się zająć, ewentualności do zaplanowania”.
„Ojcze, wyzdrowiejesz całkowicie” – nalegał Dawid, podchodząc bliżej łóżka.
„Być może w końcu tak się stanie, ale powrót do zdrowia jest wyraźnie bardziej skomplikowany, niż zakładaliśmy”.
Wzrok Aleksandra utkwiony był we mnie.
„Harper, jeśli chodzi o propozycję biznesową, którą ci wczoraj pokazałem, chciałbym ją przyspieszyć.”
„Przyspieszyć to?” powtórzyłem zdezorientowany.
„RTOR Banking Group ma wielu klientów, którzy doświadczyli katastrofalnych niepowodzeń – finansowych, wizerunkowych i operacyjnych. Państwa doświadczenie może być dla nich nieocenione”.
Spojrzał na Davida.
„Przeznaczyłem początkowe środki na utworzenie firmy Eventuality Consulting jako spółki zależnej, a David będzie nadzorował strukturę finansową, podczas gdy Ty będziesz opracowywał metodologię i podejście do klienta”.
Dawid zamrugał ze zdziwienia.
„Pierwsze słyszę o tym, Ojcze.”
„Bo dopiero co podjąłem decyzję”. Ton Alexandra nie znosił sprzeciwu, mimo osłabienia. „Perspektywa Harpera na porażkę i powrót do zdrowia jest wyjątkowa. W połączeniu z naszymi zasobami finansowymi i relacjami z klientami, stanowi ona znaczącą szansę”.
Usiadłem wygodnie i zacząłem analizować konsekwencje tego wszystkiego.
„Więc chcesz, żebym pracował dla RTOR Banking Group?”
„Z” – poprawił Alexander. „Jako partner w nowym przedsięwzięciu – takim, które korzysta z naszej infrastruktury, zachowując jednocześnie niezależne podejście i wiedzę specjalistyczną”.
Zwrócił się do Dawida.
„Dokumenty ofertowe są w moim prywatnym sejfie. Blackwood zna kombinację.”
Dawid zawahał się, wyraźnie rozdarty między zawodową ciekawością dotyczącą nowego kierunku działalności a obawą o zdrowie ojca.
„Powinniśmy o tym porozmawiać, kiedy będziesz silniejszy.”
„Rozmawiamy o tym teraz” – powiedział Alexander z błyskiem swojego zwykłego autorytetu. „Bo mogę nie mieć luksusu idealnego wyczucia czasu”.
Otwarte przyznanie się do jego śmiertelności na chwilę uciszyło nas oboje.
W końcu pochyliłam się do przodu i spojrzałam mu prosto w oczy.
„Dlaczego to robisz, Aleksandrze? Prawdę.”
Jego oczy, zapadnięte ze zmęczenia, ale wciąż przenikliwie inteligentne, spojrzały w moje.
„Bo niektórych długów nie da się spłacić samymi pieniędzmi. Bo talentu nie powinno się marnować z powodu okoliczności. Bo odbudowałeś mnie swoją krwią, a ja w zamian zaoferuję ci taką samą szansę na odbudowę”.
Surowa szczerość w jego głosie głęboko mnie poruszyła. To nie była jedynie propozycja biznesowa czy gest filantropijny. To było coś bardziej osobistego – uznanie wspólnych doświadczeń pomimo naszych skrajnie odmiennych okoliczności.
Dawid, obserwując tę wymianę zdań z wyraźną fascynacją, odchrząknął.


Yo Make również polubił
Roladki jajeczne o smaku steka z serem Philly
Jak ponownie wykorzystać skórki limoncello, aby przygotować świeżą lemoniadę i wiele więcej
Jak odróżnić ryż plastikowy od prawdziwego
W pralce znajduje się „małe pudełko” o niezwykle silnym zastosowaniu: nieumiejętność jego wykorzystania to marnotrawstwo