„Witaj, Broen”. Starałem się mówić spokojnie, mimo że serce waliło mi jak młotem. „Chyba wiesz dlaczego, po tym, jak potraktowała mnie twoja rodzina”.
„Masz na myśli parapetówkę?” – brzmiał na zdezorientowanego. „Ale wyjaśniliśmy…”
„Nie chodzi tylko o parapetówkę” – przerwałem. „Chodzi o to, jak Serena do mnie mówiła. O to, jak wy dwoje traktowaliście mnie przez te wszystkie lata. Nie zasługuję na takie traktowanie, Broen”.
W tle słyszałem Seren krzyczącą coś, ale nie mogłem zrozumieć słów.
„Mamo, spotkajmy się i porozmawiajmy” – powiedział Broen. „Jestem pewien, że uda nam się to rozwiązać pokojowo”.
„Jestem otwarty na rozmowę” – odpowiedziałem. „Ale moja decyzja jest stanowcza. Albo opuścisz dom w ciągu 30 dni, albo spotkamy się w sądzie”.
„Sądzie” – jego głos drżał. „Czy naprawdę zamierzasz nas pozwać?”
„Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie” – powiedziałem szczerze. „Ale tak, jestem gotów bronić swoich praw”.
Rozmowa została przerwana. Wyglądało na to, że Seren znowu chwyciła za telefon.
„Pożałujesz tego, Dearro” – syknęła. „Przysięgam, że nigdy więcej nie zobaczysz wnuków. Zajmę się tym”.
Po tym połączenie się urwało. Powoli odłożyłam słuchawkę, czując, jak trzęsą mi się ręce. Groźba Serene trafiła w czuły punkt. Myśl o utracie kontaktu z Emmą i Edgarem była nie do zniesienia. Ale zmusiłam się do zachowania spokoju. Serene często groziła w gniewie, ale nie pozwoliłam jej znowu mną manipulować.
Telefon zadzwonił ponownie niemal natychmiast. Tym razem był zepsuty.
„Mamo, przykro mi z powodu Saran” – powiedział. „Jest bardzo zdenerwowana. Czy możemy się dzisiaj spotkać? Porozmawiajmy osobiście”.
„Tak” – odpowiedziałem i umówiliśmy się na spotkanie za godzinę w małej kawiarni niedaleko mojego domu. Neutralne miejsce wydawało się najlepszym miejscem na taką rozmowę.
O tej porze kawiarnia była prawie pusta. Wybrałem stolik w kącie, z dala od innych klientów. Broen pojawił się dokładnie o umówionej godzinie, sam, co mnie zaskoczyło. Spodziewałem się, że Seren będzie nalegać na jego obecność.
„Saren nie dała rady” – wyjaśnił, jakby czytał w moich myślach. „Ona nie jest w dobrym stanie psychicznym”.
„Rozumiem” – skinąłem głową. „Takie wieści mogą być szokujące”.
Rogan zamówił kawę, ale nawet jej nie tknął, gdy kelner ją przyniósł.
„Mamo, nie rozumiem” – zaczął. „Dlaczego to robisz? Dopiero się wprowadziliśmy. Urządzamy się. Dzieciaki przyzwyczaiły się już do swoich pokoi”.
„Nie rozumiem, dlaczego jesteś zaskoczony” – odpowiedziałem. „Po tym wszystkim, co się wydarzyło, po tym, co powiedziała Serene, po tym, jak wy dwoje wyrzuciliście mnie z rodzinnego przyjęcia w domu, który dla ciebie kupiłem”.
„Spokój bywa czasami gwałtowny” – powiedział niepewnie Rogan. „Znasz jej temperament. Nie miała na myśli…”
„Nie miała na myśli czego?” – przerwałem. „Nie chciała mnie obrazić? Nie chciała wykluczyć mnie z rodzinnych wakacji? Nie chciała wykorzystać mnie jako bankomatu, a potem wyrzucić?”
Broen spuścił wzrok i zdałem sobie sprawę, że wiedział. Może nie wszystkie szczegóły, ale sedno na pewno.
„Czego od nas oczekujesz?” – zapytał w końcu. „Co chcesz osiągnąć tym zawiadomieniem?”
„Chcę sprawiedliwości” – odpowiedziałem po prostu. „Oddałem ci prawie wszystkie swoje oszczędności, żeby kupić ten dom, a w zamian zostałem obrażony i zniechęcony. To niesprawiedliwe i nie zamierzam tego tolerować”.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek telefonu komórkowego Broena. Spojrzał na ekran i zmarszczył brwi.
„To Seren” – powiedział. „Pewnie się martwi”.
„Odbierz” – skinąłem głową.
Odebrał telefon i usłyszałem podekscytowany głos Seren, choć nie mogłem zrozumieć słów.
„Tak, jestem z mamą” – powiedział Rogan. „Rozmawiamy. Nie, jeszcze nie. Dobra, powiem ci”.
Odłożył telefon na stół. „Siren chce z tobą rozmawiać. Już tu jedzie”.
Skinęłam głową, czując, jak wszystko w środku się zaciska. Bezpośrednia konfrontacja z Seren była nieunikniona, ale miałam nadzieję, że uda mi się ją opóźnić. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, czekając na jej przybycie. Roen nerwowo stukał palcami w stół, unikając mojego wzroku. Starałam się zachować pozorny spokój, mimo że w środku kipiałam z wściekłości.
Dwadzieścia minut później drzwi się otworzyły i weszła Saran. Jej zazwyczaj nienaganny wygląd legł w gruzach. Jej włosy były potargane, oczy zaczerwienione od płaczu, a makijaż rozmazany. Szybko podeszła do naszego stolika, ignorując ciekawskie spojrzenia innych gości.
„Droga Dree” – jej głos drżał. „Jak mogłaś nam to zrobić? Po tym wszystkim, przez co razem przeszliśmy…”
Spojrzałem na nią, próbując dostrzec w jej zachowaniu choć odrobinę szczerości, ale zobaczyłem tylko wyrachowanie i strach przed utratą domu.
„Przez co właściwie razem przeszliśmy, Seren?” – zapytałem spokojnie. „Twoje zaniedbanie, twoje obelgi, twoje wykorzystywanie mnie jako źródła pieniędzy?”
„Nigdy…” – wyjąkała, rzucając szybkie spojrzenie na Broena. „Zawsze szanowałam cię jako matkę Broena, jako babcię naszych dzieci”.
„Naprawdę?” Skrzyżowałam ramiona na piersi. „To dlaczego kazałeś mi się wynosić, bo już mnie nie potrzebujesz? Dlaczego zabroniłeś mi przyjść na parapetówkę do domu, który kupiłam?”
„Byłam zdenerwowana” – szlochała teatralnie Serena. „Przeprowadzka. Tyle kłopotów. Powiedziałam coś, czego nie miałam na myśli. To była chwila słabości”.
Spojrzałem na tę kobietę, która przez lata chłodno i wyrachowanie odsuwała mnie od rodziny mojego syna. A teraz okazywała skruchę. I poczułem narastającą we mnie falę gniewu.
„Dość, Seren” – powiedziałem. „Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Powiedziałaś dokładnie to, co myślałaś, że powiedziałaś. Po prostu nie spodziewałaś się, że twoje słowa będą miały konsekwencje”.
Sarin przestał szlochać i spojrzał na mnie innym wzrokiem. Zimnym, oceniającym.
„Dobrze”. Jej głos się zmienił, stał się twardszy. „Chcesz prawdy? Proszę bardzo. Tak, powiedziałam te słowa. I tak, mówiłam poważnie, bo jesteś nieznośna, kochanie. Zawsze próbowałaś kontrolować nasze życie. Zawsze myślałaś, że wiesz najlepiej, jak mamy żyć, jak wychować nasze dzieci”.
„Syreno!” – wykrzyknął Broen.
Ale zignorowała go. „Ale to nie daje ci prawa, żeby odebrać nam nasz dom” – kontynuowała. „Oddałeś nam go dobrowolnie. Nie możesz po prostu zmienić zdania tylko dlatego, że twoje uczucia zostały zranione”.
„Mogę” – powiedziałam spokojnie. „I wiesz o tym, inaczej nie byłabyś taka zdenerwowana. Prawo jest po mojej stronie, Seren. Rażący brak szacunku i niewdzięczność to wystarczające powody do odwołania darowizny”.
Jej twarz zbladła z szoku. Najwyraźniej nie spodziewała się, że będę tak dobrze poinformowany o swoich prawach.
„Blefujesz” – powiedziała w końcu. „Nie ma takiego prawa”.
„Jest” – uśmiechnąłem się lekko. „Zapytaj swojego prawnika”.
Serene przeniosła wzrok ze mnie na Broena i z powrotem, jakby szukała zachęty albo wskazówki, co dalej robić. Nie znajdując niczego, ponownie przeszła do ofensywy.
„Och, co zamierzasz zrobić z tym domem?” – zapytała zuchwale. „Mieszkać w nim sam? Sprzedać? Oddać komuś innemu, kto będzie bardziej wdzięczny”.
„To nie twoja sprawa” – odpowiedziałem. „Kiedy dom wróci w moje ręce, będę mógł z niego korzystać, jak mi się podoba”.
„A co z dziećmi?” Serene zmieniła taktykę na szantaż emocjonalny. „Myślałaś o nich? Jak traumatyczne to będzie dla nich? Znów przeprowadzka. Nowa szkoła”.
„Nie możesz wykorzystywać dzieci jako narzędzia manipulacji” – powiedziałem stanowczo. „Oboje wiemy, że nie martwisz się o ich dobro, ale o utratę swojego cennego domu”.
Saren zerwała się na równe nogi, a jej twarz wykrzywił grymas gniewu. „Pożałujesz tego, Dearro”. Jej głos drżał. „Nie oddamy domu bez walki. Mamy środki, żeby zatrudnić najlepszych prawników, a kiedy to się skończy, nigdy więcej nie zobaczysz wnuków”.
Z tymi słowami wybiegła z kawiarni, zostawiając mnie i Broena w niezręcznej ciszy.
„Przykro mi z tego powodu” – powiedział w końcu. „Seren jest teraz bardzo wzruszona”.
„Nie przepraszaj za nią” – odpowiedziałem. „Jest dorosła i powinna odpowiadać za swoje słowa i czyny”.
Rogan westchnął i potarł twarz dłońmi. „Co zrobimy, mamo? Seren nie zgodzi się dobrowolnie opuścić domu, a batalia sądowa… zniszczyłaby to, co zostało z naszej rodziny”.
„To nie moje działania zniszczyły naszą rodzinę” – powiedziałem cicho. „To lata zaniedbań i braku szacunku”.
Spuścił wzrok, ale nie dostrzegłem w nim prawdziwego zrozumienia ani skruchy. Tylko konsternację człowieka próbującego usiąść na dwóch krzesłach.
„Porozmawiam z nią” – powiedział w końcu. „Postaram się wyjaśnić sytuację”.
„Rób cokolwiek uważasz, że musisz zrobić” – odpowiedziałem bez większej nadziei.
Rozstaliśmy się w napiętej atmosferze. Broen poszedł szukać Seren, a ja wróciłem do domu z dziwną mieszanką ulgi i niepokoju. Konfrontacja, której się obawiałem, doszła do skutku i przetrwałem ją lepiej, niż się spodziewałem. Wiedziałem jednak, że to dopiero początek bitwy.
W domu czekała na mnie niespodzianka. Migająca dioda automatycznej sekretarki pokazała 17 nowych wiadomości. Nacisnąłem przycisk odtwarzania i usłyszałem głos Seren, coraz bardziej wściekły i histeryczny z wiadomości na wiadomość.
„Droga Dree, tu Seren. Oddzwoń natychmiast.”
„Drogi Dre, nie możesz mnie po prostu ignorować. Musimy porozmawiać”.
„Myślisz, że to zabawne? Odebrać dom własnemu synowi, wnukom…”
I tak dalej. Każda kolejna wiadomość stawała się coraz bardziej obraźliwa i groźna. Ostatnia była szczególnie niepokojąca.
„Jeszcze nie wiesz, do czego jestem zdolny, drogi Dre. Jeśli myślisz, że wygrasz tę bitwę, to jesteś w błędzie. Zniszczę cię”.
Usunąłem wszystkie wiadomości, czując, jak narasta we mnie determinacja. Ta kobieta terroryzowała mnie latami, wykorzystując moją miłość do syna i wnuków jako narzędzie nacisku, ale nie pozwoliłem jej zrobić tego ponownie.
Telefon zadzwonił ponownie. Tym razem to był numer Broena. Wpatrywałem się w ekran przez kilka sekund, zastanawiając się, czy odebrać. W końcu uznałem, że lepiej wiedzieć, z czym mam do czynienia. Więc odebrałem.
„Tak, Broen.”
„Mamo” – jego głos brzmiał napięty. „Serene chce z tobą znowu porozmawiać. Jesteśmy przed twoim domem. Mogę wejść na górę?”
Zawahałem się. Część mnie chciała powiedzieć „nie”, zamknąć się na ich dramat, ale druga część zdawała sobie sprawę, że problem trzeba rozwiązać, a nie unikać.
„Dobrze” – powiedziałem w końcu. „Chodź na górę”.
Kilka minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem Broena i Seren. Nie wyglądała na rozczochraną i płaczącą, ale na skupioną i zdeterminowaną. Jej zimne spojrzenie otaksowało mnie, gdy weszli do mieszkania.
„Usiądź” – wskazałem na kanapę w salonie.
Usiedli obok siebie, Sarin prosty jak struna, Broen lekko pochylony, jakby próbował stać się mniejszym i mniej rzucającym się w oczy.
„Skonsultowałem się z prawnikiem” – zaczął Sarin bez wstępu. „Potwierdził, że teoretycznie darowizna mogłaby zostać anulowana z powodu rażącej niewdzięczności, ale udowodnienie tego w sądzie byłoby bardzo trudne”.
„Mój prawnik ma inne zdanie” – odpowiedziałem spokojnie. „Uważa, że dowody są więcej niż wystarczające”.
„Jakie dowody?” prychnął Sarin. „Twoje słowo przeciwko mojemu. Nie masz żadnych dokumentów, żadnych świadków”.
„Jest Emma” – powiedziałem. „Słyszała, jak mówiłeś Broenowi, że nie ma sensu tracić czasu na starą kobietę, jeśli chodzi o mnie”.
Twarz Siren lekko zbladła, ale szybko się otrząsnęła. „Słowa dziecka nie będą miały większego znaczenia w sądzie” – powiedziała z przekonaniem. „Zwłaszcza jeśli dziecko jest ewidentnie manipulowane przez babcię”.
„Dość, Sarin” – powiedział Rogan stanowczo. „Nie ma potrzeby grozić mamie pozwem”.
Sarin spojrzał na niego ostro, ale kontynuował, zwracając się do mnie. „Zrobimy tak. Kupimy od ciebie dom. Zapłacimy pełną wartość rynkową. Dostaniesz zwrot pieniędzy i będziemy mogli iść dalej”.
„Nie” – powiedziałem po prostu. „Nie chcę ci sprzedawać domu. Chcę go odzyskać”.
„Ale dlaczego?” Serena brzmiała na autentycznie zdziwioną. „Nie chcesz go. Jest za duży dla jednej osoby. Potrzebuje opieki i pieniędzy. Mogłabyś go wykorzystać na poprawę swojego życia”.
„Nie chodzi o praktyczność, Seren” – powiedziałem. „Chodzi o zasady. Pokazałaś mi, że nie doceniasz mojej hojności, że widzisz we mnie tylko źródło pieniędzy. Nie pozwolę, żebyś czerpała korzyści z takiego nastawienia”.
Twarz Serene wykrzywiła się ze złości i w końcu zrzuciła maskę rozsądnej osoby, gotowej do negocjacji.
„Chcesz dyrektora?” syknęła. „Dobra, oto zasada. Jeśli nie wycofasz tego głupiego wypowiedzenia, nigdy więcej nie zobaczysz wnuków”.
„Organy, ja się tym zajmę.”
„Syreno!” – wykrzyknął Broen. – „Nie możesz tak mówić”.
„Mogę” – przerwała mu – „i zrobię to. A może jesteś po jej stronie?”
Broen przeniósł wzrok z żony na mnie i z powrotem, wyraźnie rozdarty między dwiema lojalnościami. I w tym momencie zrozumiałem wyraźnie, że nigdy nie opowie się po mojej stronie. Nigdy nie sprzeciwi się Saren, bez względu na to, jak okrutna czy niesprawiedliwa by była. Jest na to za słaby.
„Myślę, że powinnaś odejść” – powiedziałam spokojnie. „Moja decyzja się nie zmieniła. Masz 30 dni na opuszczenie domu, albo spotkamy się w sądzie”.
Siren wstała, z twarzą wykrzywioną wściekłością. „Pożałujesz tego” – syknęła. „Przysięgam, że pożałujesz”.
Broen również wstał, wyglądając na kompletnie zagubionego. „Mamo, proszę” – zaczął.
Ale uniosłem rękę, powstrzymując go. „Dość, Broen. Byłem przy tobie całe życie, wspierałem cię, pomagałem ci, a w zamian byłem zaniedbywany i lekceważony. To koniec”.
Saran chwyciła męża za rękę i pociągnęła go w stronę drzwi. „Chodźmy” – powiedziała. „Nic nam tu już nie pozostało”.
Wyszli, trzaskając drzwiami z hukiem. Zapadłem się w fotel, czując dziwną pustkę w środku.
Minął tydzień od mojej ostatniej nieprzyjemnej rozmowy z Broen i Serene. W tym czasie mój telefon dzwonił bez przerwy, ale nie odbierałam. Potrzebowałam czasu, żeby zebrać myśli i zaplanować kolejne kroki, bez ciągłego napięcia emocjonalnego.
Wczoraj rano dostałam SMS-a od Crisabel, że Broen złożyła do sądu wniosek o unieważnienie darowizny. Nie było to zaskoczeniem. Wiedziałam, że Saran będzie naciskać na batalię sądową, ale byłam przygotowana. Moja decyzja o nieprzywróceniu darowizny pozostała niezmienna.
„Jak duże są nasze szanse?” zapytałem Crisela, kiedy do niego zadzwoniłem.
„Bardzo dobrze” – odpowiedział pewnie. „Ich roszczenie nie ma żadnych podstaw. Próbują podważyć sam rażący brak szacunku, twierdząc, że to było nieporozumienie. Ale mamy zeznania wnuczki dotyczące słów jej synowej, a także świadków, którzy widzieli, jak nie wpuszczono cię na parapetówkę. Poza tym sam fakt, że nie zostałeś zaproszony na przyjęcie w domu, który podarowałeś, jest już dowodem niewdzięczności”.
Ta wiadomość wzmocniła moje postanowienie. Nie zamierzałam się wycofać, nawet jeśli oznaczało to publiczny proces. Milczałam zbyt długo, pozwalając Serene i Broen mnie zaniedbywać. Czas stanąć w swojej obronie.
Kolejnym krokiem było podjęcie decyzji, co zrobić z domem po jego odzyskaniu. Nie miało sensu mieszkać w nim samemu. Był za duży. Wymagał remontu. I szczerze mówiąc, nie chciałem mieszkać w miejscu, które przywoływałoby bolesne wspomnienia. Rozwiązanie przyszło naturalnie: sprzedać dom i przeznaczyć pieniądze na starość.
Zadzwoniłem do Heather, agentki nieruchomości, która pomagała mi w zakupie, i wyjaśniłem sytuację. „Przykro mi słyszeć, że masz problemy rodzinne” – powiedziała. „Ale z perspektywy rynku nieruchomości to dobry moment na sprzedaż. Ceny w tej okolicy tylko wzrosły, odkąd ją kupiłeś”.
Umówiliśmy się, że przygotuje całą niezbędną dokumentację, gdy dom oficjalnie wróci do mnie. Rozprawa sądowa miała się odbyć w następnym tygodniu i jeśli wyrok będzie na moją korzyść, będę mógł natychmiast wystawić dom na sprzedaż.
Telefon od Emmy zaskoczył mnie. Mój telefon pokazywał nieznany numer i prawie nie odebrałem, myśląc, że to może Seren z nowego telefonu, ale coś kazało mi nacisnąć przycisk odbioru.
„Babciu”. Głos Emmy brzmiał cicho, niemal jak szept. „To ja. Dzwonię z telefonu koleżanki”.
„Emma, kochanie” – ucieszyłem się, słysząc jej głos. „Jak się masz?”
„Nic mi nie jest” – odpowiedziała niepewnie. „Sytuacja jest… trudna w domu. Mama i tata ciągle się kłócą o dom. Mama mówi o tobie okropne rzeczy”.
Westchnęłam. Nic dziwnego, że Saran nastawiała dzieci przeciwko mnie. Manipulowanie ludźmi wokół niej leżało w jej naturze.
„Przykro mi, że przez to przechodzisz” – powiedziałem szczerze. „Dorośli czasami nie zachowują się najlepiej”.
„Wiem, że masz rację” – powiedziała Emma, nagle stanowcza. „Mama zawsze była dla ciebie okrutna. Słyszałam, jak mówiła tacie, że już cię nie potrzebują, bo dom został już przekazany. To było okropne”.
Byłam wzruszona jej wsparciem, ale jednocześnie zaniepokojona. Nie chciałam, żeby konflikt z Sereną i Broenem źle odbił się na Emmie.
„Dziękuję, kochanie” – powiedziałam cicho. „Ale nie musisz stawać po żadnej ze stron. To są dorosłe sprawy i musimy sobie z nimi poradzić sami”.
„Ale ja już nie jestem dzieckiem” – zaprotestowała. „Mam 13 lat i rozumiem, co się dzieje. Mama wykorzystała cię, żeby kupić dom, a potem wyrzuciła jak starą zabawkę. To nie w porządku”.
Byłam pod wrażeniem jej spostrzegawczości. W wieku 13 lat Emma widziała sytuację wyraźniej niż jej ojciec.
„Jesteś bardzo mądrą dziewczynką” – powiedziałem. „Ale nie chcę, żebyś miała kłopoty z mamą przez to, że spędzasz ze mną czas”.
„Ona nie wie”. Emma wróciła do szeptu. „Powiedziałam jej, że idę do Jane’s, żeby zrobić projekt historyczny, ale chciałam zobaczyć, jak ci idzie i powiedzieć, że wierzę tobie, a nie im”.
Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut. Emma powiedziała mi, że Seren planuje zatrudnić drogiego prawnika i zbankrutowaną babcię za honoraria adwokackie. A Broen, choć wyglądał na zdenerwowanego, nie sprzeciwiał się żonie. Starałem się nie okazywać, jak bardzo mnie ta wiadomość zabolała i zamiast tego zapytałem wnuczkę o szkołę, jej przyjaciół i hobby.
„Muszę iść” – powiedziała w końcu Emma. „Mama może zacząć sprawdzać, ale zadzwonię jeszcze raz”.
„Dobrze. Jasne, kochanie” – powiedziałem. „Tylko uważaj. Nie chcę, żebyś miała kłopoty”.
Po rozmowie z Emmą długo siedziałam, patrząc przez okno na wieczorny Georgetown. Wsparcie mojej wnuczki znaczyło dla mnie więcej, niż mogła sobie uświadomić. Świadomość, że chociaż jeden członek rodziny widział prawdę i był po mojej stronie, dodawała mi sił.
Następne kilka dni spędziłem na przygotowaniach do procesu. Crisel zbierał dowody, wypełniał dokumenty i przygotowywał mnie na ewentualne pytania. Zajmowałem się swoimi zwykłymi sprawami: pracą w bibliotece, spotkaniami z przyjaciółmi, czytaniem. Starałem się nie myśleć ciągle o zbliżającym się procesie i możliwych konsekwencjach.
W środę, dwa dni przed rozprawą, zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się gości i ostrożnie podeszłam do drzwi, patrząc przez wizjer. Broen stał na progu sam, bez Saran. Wahałam się, czy otworzyć. Część mnie chciała go zignorować, tak jak ignorowałam wszystkie ich telefony przez ostatni tydzień, ale druga część była zaintrygowana, że przyszedł sam. Może w końcu postanowił ze mną porozmawiać bez wpływu Seren.
W końcu ciekawość wzięła górę i otworzyłem drzwi.
„Mamo”. Rogan wyglądał na wyczerpanego. „Mogę wejść? Muszę z tobą porozmawiać”.
Cofnęłam się cicho, pozwalając mu wejść do środka. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie, nerwowo pocierając dłonie.
„Jak się masz?” zapytał po chwili.
„W porządku” – odpowiedziałem krótko. „Czego potrzebujesz, Broen?”
Westchnął. „Przyszedłem prosić cię o wycofanie pozwu” – powiedział bez ogródek. „Ten proces… zniszczy naszą rodzinę na zawsze”.
„To nie moje działania zniszczyły naszą rodzinę” – powiedziałem spokojnie. „To sposób, w jaki ty i Serena traktowaliście mnie przez te wszystkie lata”.
„Wiem, że my… że ja… się myliłem” – spuścił wzrok. „Powinienem był traktować cię lepiej, bardziej doceniać wszystko, co dla nas zrobiłeś”.
Uważnie obserwowałem syna, próbując dostrzec szczerość w jego słowach, ale widziałem tylko człowieka przypartego do muru, gotowego powiedzieć wszystko, byle wybrnąć z nieprzyjemnej sytuacji.
„A dlaczego nagle to zrozumiałeś?” – zapytałem. „Czy to dlatego, że istniało ryzyko utraty domu?”
Rogan spojrzał w górę, a w jego oczach dostrzegłem mieszankę emocji: wstyd, irytację, strach.
„To niesprawiedliwe, mamo” – powiedział. „Naprawdę mi przykro z powodu tego, jak się to potoczyło”.
„Żałujesz swojego zachowania czy konsekwencji?” – nalegałem. „Bo to różnica”.


Yo Make również polubił
Niesamowite płaskie chlebki czosnkowe w 10 minut
Najbardziej niesamowite DELIKATNE ciasto! Niezwykle pyszne
Jak usunąć 30 funtów toksyn z jelita grubego za pomocą zaledwie 2 składników
Czosnek i goździki: dwa skarby zdrowia