Minęły trzy miesiące od tamtej pamiętnej nocy w szpitalu – wystarczająco dużo czasu, by krucha gąsienica przeobraziła się w stalowego motyla, gotowego do podboju nieba. Eleanor stała pośrodku prywatnej siłowni, znajdującej się we wschodnim skrzydle jej nowego domu. Jej ciało, teraz znacznie bardziej umięśnione i jędrne dzięki intensywnym i zdyscyplinowanym treningom, było zlane potem.
Właśnie zakończyła godzinny trening kickboxingu z profesjonalnym trenerem sztuk walki, przekuwając każdą kroplę gniewu i rozczarowania z przeszłości w zabójcze ciosy w worek treningowy. Jej fizyczna przemiana była zdumiewająca. Pozostałości po ciąży zniknęły, zastąpione subtelną, ale silną definicją mięśni.
Jej niegdyś matowa skóra promieniała teraz dzięki regularnym zabiegom spa i najlepszej diecie. Nie była już kobietą, która ze strachu pochylała głowę, ale amazońską wojowniczką przygotowującą ciało i umysł do długiej walki, patrzącą w lustro z nową dumą.
Po prysznicu i przebraniu się, Eleanor wyszła z garderoby w designerskim garniturze, uszytym na miarę, idealnie dopasowanym do jej sylwetki. Biała marynarka z ostrym wycięciem na ramionach dodawała jej aury niekwestionowanego autorytetu, a w połączeniu z pasującymi spodniami i wysokimi obcasami prezentowała się imponująco.
Jej długie włosy, które wcześniej wiązała byle jak, były teraz obcięte w nowoczesny i elegancki asymetryczny bob, oprawiając naturalnie, ale stanowczo umalowaną twarz, która podkreślała ostrość i wyrachowanie w jej spojrzeniu. Winston czekał już na nią w holu głównym z tabletem w dłoni, gotowy przekazać jej raport dzienny.
W jego oczach malował się podziw, gdy patrzył na kobietę, która w pełni zaakceptowała swoją tożsamość przywódczyni Grupy Prescott. Każdy krok Eleanor po marmurowej posadzce niósł ze sobą pewność siebie, sygnał dla świata, że czas jej żałoby dobiegł końca, a era przywództwa się rozpoczęła.
Konwój samochodów Eleanor dotarł przed Prescott Tower, pięćdziesięciopiętrowy wieżowiec, symbolizujący ekonomiczną dominację jej rodziny na Park Avenue. Pracownicy, których mijała w holu, odsunęli się i skłonili z szacunkiem, czując onieśmielającą aurę emanującą od kobiety, która do tej pory była jedynie mitem w plotkach firmy.
Eleanor się nie uśmiechnęła, jedynie skinęła krótko głową na znak uznania. Jej twarz pozostała zimna i nieprzenikniona, gdy zmierzała do prywatnej windy dla kadry kierowniczej, która miała ją zawieźć prosto na najwyższe piętro. Wiedziała, że dziś czeka ją kolejny ważny test – comiesięczne posiedzenie zarządu, na którym spotka się z akcjonariuszami mniejszościowymi i byłymi dyrektorami, którzy wciąż wątpili w jej zdolności do kierowania tym gigantem.
Eleanor jednak nie czuła najmniejszego strachu. Studiowała każdy centymetr raportów firmy podczas długich, bezsennych nocy, zapamiętując każdą liczbę i strategię, aż wryły się w jej duszę. W wspaniałej sali konferencyjnej z owalnym stołem z litego drewna tekowego napięcie było tak namacalne, że niemal można było go dotknąć, gdy Eleanor weszła i zajęła główne miejsce u szczytu stołu.
Dyrektorzy, głównie mężczyźni dwa razy starsi od niej, wymieniali sceptyczne spojrzenia, nie doceniając młodej i pięknej kobiety, którą uważali za szczęściarę, bo urodziła się bogata. Jeden z najstarszych dyrektorów, pan Henderson, protekcjonalnym tonem próbował tłumaczyć Eleanor podstawowe terminy finansowe, jakby była zagubionym dzieckiem.
Eleanor pozwoliła mu mówić do końca, z twarzą spokojną i pozbawioną wyrazu, po czym otworzyła usta i uciszyła całe pomieszczenie, ostro analizując nieefektywność operacyjną działu, którym sam zarządzał pan Henderson. Ujawniła szczegółowe dane dotyczące wycieków budżetowych i spadających wyników w ciągu ostatnich trzech kwartałów, nie zaglądając do ani jednej notatki, przez co twarz pana Hendersona pobladła z zażenowania i strachu.
Eleanor nie poprzestała na tym. Zapowiedziała gruntowną restrukturyzację, która miała na celu ograniczenie nieproduktywnych projektów i przeorientowanie inwestycji firmy na sektor zielonych technologii i infrastruktury cyfrowej. Jej decyzje były stanowcze, logiczne i wizjonerskie, dowodząc, że miała znacznie lepszy instynkt biznesowy niż jej ojciec.
Wezwała każdego, kto nie zgadzał się z jej nową wizją, do złożenia rezygnacji w tym momencie, ponieważ nie potrzebowała darmozjadów w swojej podróży, by przenieść Prescott Group na wyższy poziom. W sali zapadła cisza, gdy dyrektorzy zdali sobie sprawę, że nie mają do czynienia z rozpieszczonym dzieckiem, ale z lwicą gotową pożreć każdego, kto stanie jej na drodze.
Spotkanie zakończyło się absolutną uległością, a wieść o stanowczości Eleanor rozeszła się po budynku lotem błyskawicy, umacniając jej pozycję jako nowej władczyni, której należy się bać i szanować. Tymczasem w innej części miasta atmosfera w siedzibie firmy Richarda, Apex Innovations, stanowiła całkowite przeciwieństwo splendoru i porządku Prescott Tower.
Chaos panował niczym zakaźna choroba. Telefony dzwoniły bez przerwy, personel biegał z przerażonymi minami, a w recepcji piętrzyły się stosy niezapłaconych rachunków. Richard siedział w swoim zagraconym biurze z podwiniętą koszulą i luźnym krawatem. Jego włosy były potargane, bo z frustracji przeczesywał je dłońmi.
Wpatrywał się w ekran komputera, który pokazywał wykres przepływów pieniężnych firmy spadających w dół, ku głębokiej czerwieni – przerażający widok, którego nigdy nie wyobrażał sobie tak szybko. Tajemniczy inwestor, który był jego wybawcą, nagle zniknął bez śladu, odcinając wszelkie niezbędne przepływy pieniężne akurat wtedy, gdy najbardziej potrzebował kapitału na poważną ekspansję, którą obiecał swoim nowym udziałowcom.
Jego dyrektor finansowy, mężczyzna w średnim wieku, który wyglądał na wyczerpanego stresem, wszedł do pokoju drżąc z powodu najnowszych złych wiadomości, które wprawiły Richarda w zachwyt. Główny bank, który zawsze udzielał mu preferencyjnych linii kredytowych, nagle zamroził konto firmy, powołując się na naruszenie wskaźnika zadłużenia i zmianę wewnętrznej polityki zarządzania ryzykiem.
Co więcej, trzech jego głównych dostawców surowców wstrzymało dostawy jeszcze tego samego ranka, żądając zapłaty gotówką za wszystkie zaległe faktury, zanim dostarczą kolejną śrubę. Richard uderzył pięścią w stół tak mocno, że wazon na jego krawędzi spadł i roztrzaskał się.
Nakrzyczał na swojego dyrektora, oskarżając go o niekompetencję i żądając, by bez względu na wszystko naprawił problem. Nie mógł pogodzić się z tym, że imperium biznesowe, które zbudował z takim trudem – a przynajmniej tak mu się wydawało – rozpadło się na jego oczach bez ostrzeżenia.
W samym środku kryzysu drzwi biura otworzyły się i weszła Tiffany z promiennym uśmiechem, który całkowicie kontrastował z sytuacją. Miała na sobie czerwoną sukienkę koktajlową i niosła kilka toreb z zakupami z luksusowych butików. Jej drogie perfumy szybko wypełniły pomieszczenie, które pachniało potem i stresem.
Tiffany usiadła Richardowi na kolanach, ignorując jego napiętą twarz, i zaczęła paplać o planach ich wystawnego przyjęcia zaręczynowego, które miało się odbyć w pięciogwiazdkowym hotelu w następnym tygodniu. Narzekała na trudności z rezerwacją sali balowej, na którą jej zależało, i poprosiła Richarda o natychmiastowe wpłacenie zaliczki w wysokości kilku tysięcy dolarów, żeby nikt nie mógł się umówić z ich partnerem.
Nieczułość Tiffany na sytuację po raz pierwszy zniesmaczyła Richarda, ale stłumił irytację, ponieważ nadal potrzebował koneksji ojca Tiffany, aby uratować swoją upadającą firmę. Richard próbował delikatnie, ale stanowczo odepchnąć Tiffany, tłumacząc, że firma ma problemy techniczne i że płynność finansowa jest ograniczona z powodu długoterminowych inwestycji.
Kłamał płynnie, ukrywając fakt, że był bliski bankructwa, bo wiedział, że kobieta taka jak Tiffany nie chciałaby być z nieudacznikiem. Poprosił Tiffany, żeby okazała trochę cierpliwości podczas przyjęcia, a może poprosiła ojca o tymczasowe pokrycie kosztów, tłumacząc się, że środki Richarda są zamrożone w depozycie.
Twarz Tiffany natychmiast posmutniała. Wstała i oskarżyła Richarda o skąpstwo, mówiąc, że jej byli chłopaki nigdy nie robili zamieszania wokół pieniędzy dla jej szczęścia. Te słowa zraniły ego Richarda, wywierając na niego jeszcze większą presję, by utrzymać pozory sukcesu przed kobietą, dla której zostawił żonę i dzieci.
W Prescott Tower Eleanor siedziała wygodnie na skórzanej sofie w swoim biurze, popijając ziołową herbatę i słuchając raportu wywiadowczego, który Winston przedstawiał spokojnym, ale zadowolonym tonem. Winston doniósł, że tego dnia Richard został odrzucony przez pięć różnych banków, a jego próby wywarcia presji na ojca Tiffany, by wstrzyknął mu fundusze, również zakończyły się fiaskiem, ponieważ ojciec Tiffany sam stanął w obliczu nagłej kontroli podatkowej – zbieg okoliczności starannie zaaranżowany przez zespół prawny Eleanor.
Eleanor uśmiechnęła się lekko, powoli popijając herbatę, delektując się słodkim smakiem zwycięstwa, który zaczynała czuć. Zapytała o projekt Golden Land na obrzeżach Nowego Jorku, projekt deweloperski, który był jedyną nadzieją Richarda na odwrócenie sytuacji i osiągnięcie ogromnego zysku, który mógłby pokryć wszystkie jego długi.
To był wymarzony projekt Richarda, nad którym pracował miesiącami z całkowitą obsesją. Winston położył na stole niebieską teczkę z informacją, że aukcja gruntów pod projekt odbędzie się następnego ranka za zamkniętymi drzwiami, a Richard zastawił dom rodziców i resztę majątku, aby zebrać depozyt aukcyjny.
Richard był przekonany, że wygra, ponieważ miał poufne informacje o cenach licytacyjnych innych konkurentów. Eleanor wzięła teczkę, a jej spojrzenie było lodowate, gdy udzielała nowego, okrutnego, ale błyskotliwego polecenia. Nakazała Winstonowi zarejestrować nieznaną spółkę zależną Prescotta jako uczestnika aukcji i złożyć ofertę nieco wyższą niż maksymalny limit Richarda – ale wystarczającą, by zniszczyć jego nadzieje.
Chciała, żeby Richard poczuł zwycięstwo w zasięgu ręki, tylko po to, by w ostatniej chwili mu je odebrać, pozwalając mu spaść z wyżyn nadziei w najgłębszą otchłań rozpaczy. Następnego dnia, w dusznej, zadymionej sali aukcyjnej, Richard siedział niespokojnie, nieustannie ocierając zimny pot z czoła.
Postawił wszystko na tę chwilę. Jeśli wygra tę ziemię, dostanie kredyt budowlany i uratuje swoją firmę, udowadniając wszystkim, że jest geniuszem biznesu. Proces aukcyjny był napięty. Cena stale rosła i konkurenci jeden po drugim odpadali, aż w końcu zostali tylko Richard i przedstawiciel zagranicznej firmy, której nie znał.
Richard złożył swoją ostateczną ofertę, maksymalną kwotę, jaką miał z kredytu hipotecznego na dom rodziców, i wstrzymał oddech, czekając na uderzenie młotka. Ale zagraniczny przedstawiciel spokojnie uniósł wiosło ponownie, wymieniając kwotę, która była tylko o dziesięć procent wyższa od oferty Richarda, ale wystarczająca, by być ostatnim gwoździem do trumny jego nadziei.
Młotek uderzył. Ziemia została sprzedana stronie przeciwnej, a świat Richarda nagle pociemniał, jakby słońce zgasło na zawsze. Zamarł w fotelu, z dzwoniącymi w uszach dźwiękami, nie mogąc usłyszeć gratulacji komisji dla zwycięzcy aukcji, podczas gdy przed oczami tańczył mu obraz gniewu rodziców – którzy mieli stracić dom.
Wytoczył się z budynku aukcyjnego jak zombie, ignorując telefony Tiffany, która pewnie znów narzekała na sukienkę wieczorową. Nie wiedział, że po drugiej stronie ulicy, w limuzynie z przyciemnianymi szybami, Eleanor patrzyła na niego przez szparę w oknie beznamiętnym wzrokiem.
Eleanor widziała spustoszenie na twarzy byłego męża, ale w sercu nie czuła litości, a jedynie pewność, że sprawiedliwości stało się zadość. Richard wybrał ścieżkę chciwości i teraz zbierał burzę z nasion, które sam zasiał.
Tego wieczoru Eleanor wróciła wcześnie do domu, zostawiając bezwzględną bizneswoman w drzwiach biura i wracając, by być kochającą matką dla swojej trójki dzieci. Weszła do pokoju dziecięcego, udekorowanego motywem nocnego nieba, gdzie jej trójka maluchów bawiła się na miękkim, futrzanym dywanie w towarzystwie dwóch certyfikowanych niań.
Twarz Eleanor natychmiast złagodniała. Na jej ustach rozkwitł szczery uśmiech, gdy uklękła i rozłożyła ramiona, by przyjąć ciepłe uściski tych niewinnych istotek. Podnosiła je po kolei, całowała w pulchne policzki i poczuła spokój, którego nie dało się kupić za żadne pieniądze.
Oto jej prawdziwy świat w krystalicznie czystym śmiechu dzieci i zrobi wszystko – nawet zniszczy każdego, kto ośmieli się zagrozić temu szczęściu – by zapewnić im przyszłość. Po ułożeniu dzieci spać Eleanor wróciła do biura, by dokonać ostatnich przygotowań do Narodowej Gali Przedsiębiorców, która miała się odbyć za dwa dni.
To miał być jej oficjalny publiczny debiut jako liderki Prescott Group, moment, w którym wyjdzie z cienia i zaprezentuje się światu amerykańskiej elity biznesowej. Spojrzała na listę gości na tablecie, a jej palec zatrzymał się na nazwisku na końcu listy stałych gości: Richard.
Eleanor celowo nie wykreśliła tego nazwiska. Wręcz przeciwnie, poprosiła swoją sekretarkę o wysłanie specjalnego zaproszenia VIP Richardowi i Tiffany, zapewniając ich, że przyjadą z fałszywą nadzieją na znalezienie inwestora. Scena była gotowa na główny akt, spotkanie, które miało stać się najgorszym koszmarem Richarda i momentem koronacji królowej Eleonory.
Tego wieczoru wielka sala balowa nowojorskiego hotelu Plaza skąpana była w złotym świetle tysięcy gigantycznych kryształowych żyrandoli zwisających z sufitu, tworząc atmosferę niemal oślepiającego luksusu dla każdego, kto wszedł do środka. Był to najbardziej oczekiwany wieczór w kalendarzu towarzyskim nowojorskiej elity biznesowej.
Narodowa Gala Przedsiębiorców – miejsce, gdzie przy brzęku kieliszków szampana szeptano o wielomilionowych transakcjach, a losy wielkich firm rozstrzygano nieformalnym uściskiem dłoni. W powietrzu unosił się zapach drogich perfum zmieszanych z zapachem pieniędzy i władzy, a w tle rozbrzmiewała łagodna muzyka orkiestrowa, zagłuszająca odgłosy sprzecznych ego obecnych magnatów.
Dla większości gości ta noc była okazją do pochwalenia się bogactwem i powiązaniami. Ale dla Richarda było to pole ostatniej bitwy, ryzykowna gra, w której musiał znaleźć inwestora albo stawić czoła czekającej go całkowitej ruinie.
Richard wszedł na salę balową ramię w ramię z Tiffany, z trudem utrzymując maskę pewności siebie, którą kiedyś nosił. Choć zimny pot zaczynał przesiąkać jego drogi smoking, czuł się jak oszust, który zinfiltrował przyjęcie królewskie. Kieszeń marynarki była ciężka od wizytówek, które chciał rozdawać każdemu, kto zechce słuchać jego przechwałek.
Tiffany, stojąca u jego boku, zdawała się nie zwracać uwagi na uwagę Richarda. Była zajęta podziwianiem samej siebie, dbając o to, by srebrna, cekinowa suknia wieczorowa, którą zmusiła go kupić, mając już zadłużoną kartę kredytową, przyciągała uwagę wszystkich. Tiffany szeptała narzekania na wypożyczony samochód, którym się zabrali, twierdząc, że jest mniej elegancki niż jej koleżanki, nie zdając sobie sprawy, że koszt wynajmu to ostatnia gotówka, jaką Richard miał w portfelu.
W gęstym tłumie Richard próbował przywitać się ze starymi znajomymi i byłymi partnerami biznesowymi, mając nadzieję na rozpoczęcie rozmowy o możliwościach inwestycyjnych w jego upadającej firmie. Jednak odpowiedź, jaką otrzymał, była wyjątkowo chłodna i niepokojąca. Ludzie, którzy kiedyś witali go ciepło, teraz zdawali się go unikać, szukając błahych wymówek, żeby wyjść, lub udając, że go nie widzą.
Richard zaczął odczuwać narastającą panikę, zdając sobie sprawę, że smród porażki mógł rozprzestrzenić się wśród tej elity szybciej, niż myślał. Słyszał plotki w każdym zakątku pokoju, szepty o zmianie kierownictwa w Prescott Group – uśpionym gigancie biznesowym – i o tajemniczym jedynym spadkobiercy, który podobno został oficjalnie przedstawiony po raz pierwszy tej nocy.
Nagle główne światła sali balowej drastycznie przygasły, pozostawiając pojedynczy reflektor skierowany na okazałe, kręte schody na końcu sali. Natychmiast ucichły wszelkie rozmowy. Z głośników dobiegł autorytatywny głos gospodarza, z wielkim szacunkiem ogłaszając obecność nowej przewodniczącej zarządu Prescott Group, postaci, która miała wprowadzić największy konglomerat w Stanach Zjednoczonych w nową erę.
Podwójne drzwi u szczytu schodów otworzyły się powoli i z ciemności wyłoniła się kobieca postać, która przykuła wzrok tysięcy par oczu, wstrzymując oddech. Kobieta miała na sobie ciemnoczarną, aksamitną suknię wieczorową, zaprojektowaną na zamówienie, by elegancko opinała jej ciało, z czystym złotym akcentem na kołnierzyku, który emanował aurą majestatu i tajemniczości, oraz małą, ale wiekową diamentową tiarę, która lśniła na jej idealnie asymetrycznym bobie.
Richard zmrużył oczy, próbując skupić się na postaci wysoko nad nim, czując, że w jej postawie i sposobie, w jaki stała, było coś bardzo znajomego. Jego serce zaczęło bić nierówno, a w jego umyśle narastało podświadome zaprzeczenie, krzyczące, że to, co widzi, nie może być prawdziwe.
Kobieta zaczęła schodzić po schodach pełnym gracji i pewności siebie krokiem. Każdy dotyk jej obcasów zdawał się potwierdzać jej dominację nad wszystkimi w pomieszczeniu. Kiedy jej twarz w końcu wyraźnie uchwyciła światło reflektorów, Richard poczuł, jakby podłoga pod jego stopami się zapadała.
Ta twarz, choć teraz profesjonalnie umalowana, z ostrym spojrzeniem i zimnym, obcym wyrazem twarzy, była tą samą, którą widywał każdego ranka przy śniadaniu. Twarz kobiety, którą w szpitalu nazwał nudną i rozwiedzioną. To była Eleanor.


Yo Make również polubił
Siedziałem w salonie i oglądałem telewizję, gdy weszła moja synowa, wyłączyła ją i powiedziała: „Idź do swojego pokoju, staruszku” – warknęła. „To teraz moja przestrzeń”. Mój syn odwrócił wzrok. Złapałem klucze i wyszedłem. Następnego dnia do drzwi zadzwonił mężczyzna w garniturze. Była oszołomiona.
Nigdy nie spotkałem osoby, której nie smakowałoby to danie! Przysięgam na mały palec!
Domowy chleb niczym z piekarni jest super smaczny i bardzo przestronny
Moja córka napisała do mnie SMS-a z kuchni restauracji, przerażona: „Mamo, nowy kierownik oskarża mnie o kradzież gotówki! Dzwoni na policję!”. Odpisałam: „Czy on ma na sobie niebieski garnitur?” — „Tak”. Odpowiedziałam: „Zamknij się w schowku. Już idę”. Nie zadzwoniłam do męża. Po prostu wstałam od stołu, przy którym siedziałam jako tajemniczy klient podczas inspekcji.