W zeszłe święta Bożego Narodzenia dotarłam wcześniej do domu rodziców mojego męża, po cichu żywiąc nadzieję, bo byłam w ciąży. Ale zamiast radości, oskarżył mnie o noszenie dziecka mojej szefowej. Jego słowa zraniły mnie głębiej niż jakakolwiek rana i tego samego dnia złożył pozew o rozwód. Trzy tygodnie później, kiedy wróciłam z prawdą, WSZYSTKIE TWARZE W POMIESZCZENIU ZBLAŁY. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

W zeszłe święta Bożego Narodzenia dotarłam wcześniej do domu rodziców mojego męża, po cichu żywiąc nadzieję, bo byłam w ciąży. Ale zamiast radości, oskarżył mnie o noszenie dziecka mojej szefowej. Jego słowa zraniły mnie głębiej niż jakakolwiek rana i tego samego dnia złożył pozew o rozwód. Trzy tygodnie później, kiedy wróciłam z prawdą, WSZYSTKIE TWARZE W POMIESZCZENIU ZBLAŁY.

„Chciałem ci powiedzieć, co się wydarzyło po twoim odejściu. Pomyślałem, że zasługujesz na to, żeby wiedzieć.”

Czekałem.

„Mateusz się załamał”

Dawid powiedział cicho.

„Nie fizycznie – nie zemdlał ani nic – ale emocjonalnie po prostu… się załamał. Usiadł na podłodze, trzymając w dłoniach zdjęcie USG i szlochał. Znam Matthewa od piętnastu lat i nigdy nie widziałam, żeby tak płakał. Nigdy nie widziałam, żeby się tak załamał”.

Zamknąłem oczy, próbując poczuć coś w związku z tą informacją. Nie mogłem do niej dotrzeć.

„Karolina próbowała go pocieszyć”

Dawid kontynuował:

„Ale Robert jej na to nie pozwolił. Przez chwilę. Stał nad Matthewem i po prostu go atakował. Dwadzieścia minut brutalnej szczerości o tym, co to znaczy oskarżyć żonę o niewierność bez dowodów. O zaufaniu w małżeństwie i o tym, jak Matthew zhańbił oboje. Nigdy nie słyszałem Roberta tak wściekłego”.

Dobrze, pomyślała znowu ta gorzka część mnie. Niech jego ojciec będzie nim zawiedziony. Niech się wstydzi.

„James był w pewnym sensie gorszy”

powiedział Dawid.

„Zamilkł. Poczekał, aż Robert skończy. Potem powiedział tylko: »O mało nie zniszczyłeś najlepszej rzeczy w swoim życiu, bo czułeś się niekompetentny. To nie siła, Matthew. To tchórzostwo«. I wyszedł”.

Wyobraziłem sobie Matthew siedzącego na podłodze, otoczonego dowodami niewinności żony, słuchającego od ojca i brata, że ​​zawiódł jako mąż. Część mnie poczuła się usprawiedliwiona. Inna po prostu była smutna.

„On wszystko przeczytał”

powiedział Dawid.

„Każdy raport medyczny. Każde zeznanie świadka. Każdy dowód, który zostawiłeś. Powtarzał w kółko: »Ona mówiła prawdę. Przez cały czas mówiła prawdę, a ja jej nie wierzyłem«, jakby nie mógł tego przetworzyć”.

„Dlaczego mi to mówisz?”

„Bo zasługujesz na to, żeby wiedzieć, że ponosi konsekwencje. Że jego rodzina nie chroni go przed tym, co zrobił. Ale też dlatego, że…”

Dawid zrobił pauzę.

„Bo jest złamany, Aryo. Naprawdę żałuje. Przerażony, że stracił cię na zawsze. I pomyślałem, że ty też powinnaś o tym wiedzieć”.

Niedługo potem się rozłączyliśmy. Siedziałam w pokoju hotelowym i próbowałam zrozumieć, co powinnam czuć w związku z tym, że Matthew został złamany – czy jego ból równoważy mój, czy konsekwencje wydają się sprawiedliwością, czy tylko kolejnym bólem nagromadzonym na bólu, który oboje zadaliśmy.

Następnego ranka obudziłem się, gdy ktoś pukał do drzwi mojego pokoju hotelowego. Sprawdziłem wizjer. Caroline stała na korytarzu, wyglądając na małą, zmęczoną i starszą niż kiedykolwiek ją widziałem. Prawie nie otworzyłem drzwi, prawie udawałem, że mnie tam nie ma, że ​​wyszedłem, że nie jestem jeszcze gotowy na rozmowę z rodziną Matthew. Ale coś kazało mi przekręcić zasuwkę.

„Proszę, Arya”

Caroline powiedziała zanim zdążyłem się odezwać.

„Tylko pięć minut.”

Wpuściłem ją. Usiedliśmy naprzeciwko siebie – ja na łóżku, ona na jedynym niewygodnym krześle przy oknie – a ona spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. Starała się nie płakać.

„Nie jestem tu po to, żeby go usprawiedliwiać”

powiedziała.

„To, co zrobił Matthew, było niewybaczalne. Naprawdę niewybaczalne. Ale chciałem, żebyś zrozumiał, skąd się to wzięło”.

„David już mi powiedział. Depresja. Terapia. Nieadekwatność.”

„To coś więcej.”

Karolina skrzyżowała dłonie na kolanach.

„Matthew całe życie był porównywany do Jamesa. James był lepszym sportowcem w szkole. James miał lepsze oceny. James dostał stypendium na lepszą uczelnię. James szybciej awansował w swojej firmie. Robert i ja staraliśmy się ich nie porównywać, ale rodziny i tak to robią. Robią to przyjaciele. Robią to nauczyciele. A Matthew to wszystko uwewnętrznił”.

Wiedziałem o tym, obserwowałem dynamikę relacji między braćmi na spotkaniach rodzinnych, widziałem, jak Matthew czasami milkł, gdy James opowiadał o swoich osiągnięciach.

„Kiedy James ogłosił ciążę Sary podczas Święta Dziękczynienia”,

Karolina kontynuowała:

„Coś pękło w Matthew. Widziałem, jak to się stało. Widziałem, jak się uśmiechał i gratulował im, podczas gdy coś w nim umierało. A potem Robert powiedział to o wnukach. Nie miał nic złego na myśli. Nigdy nie myśli, zanim coś powie. Ale to potwierdziło wszystko, w co Matthew już wierzył – że nas zawodzi. Zawodzi was. Nie potrafi być mężczyzną”.

„To nie usprawiedliwia tego, co mi zrobił.”

“Ja wiem.”

Głos Caroline się załamał.

„Wiem, że nie. Ale Aryo, on cię kocha. Kocha to dziecko. I jeśli dasz mu szansę, wierzę, że spędzi resztę życia, udowadniając, że zasługuje na was oboje”.

Po jej odejściu siedziałam sama z tymi słowami, zastanawiając się, czy miłość wystarczy. Zastanawiając się, czy Matthew spędził resztę życia, udowadniając swoją wartość, czy był tylko kolejnym ciężarem do dźwigania.

Czterdziestej siódmej godzinie, godzinę przed upływem terminu, pod moimi drzwiami pojawiła się koperta. Od razu rozpoznałem pismo Matthew. Moje imię wypisane drżącymi literami na froncie, jakby jego ręka drżała tak bardzo, że ledwo trzymał długopis.

Prawie go nie otworzyłam. Prawie wyrzuciłam nieotwarty, bo nie byłam gotowa wysłuchać żadnych wymówek, przeprosin czy próśb, które napisał.

Ale i tak je otworzyłem.

Trzy strony, pisane ręcznie. Każde słowo było lekko niepewne, jakby płakał, pisząc.

„Arya,

Nie mam prawa prosić cię o przeczytanie tego. Nie mam prawa prosić cię o nic. Ale chcę, żebyś poznał prawdę o tym, co działo się w mojej głowie przez ostatnie kilka miesięcy.

Chodzę na terapię od listopada. Zaczęłam po tym, jak James ogłosił ciążę Sarah. Moja terapeutka zdiagnozowała u mnie depresję i lęki. Powiedziała, że ​​prawdopodobnie zmagam się z nimi od lat, ale nigdy się do nich nie przyznaję. Pomaga mi zrozumieć, dlaczego czuję, że nigdy nie jestem wystarczająco dobra. Dlaczego porównuję się z innymi i zawsze mi nie dorasta do pięt.

Kiedy pojechałeś do Bostonu, cieszyłam się z twojego szczęścia. Byłam z ciebie dumna. Renowacja hotelu była wszystkim, na co tak ciężko pracowałeś. Ale potem zacząłeś brzmieć inaczej podczas naszych rozmów. Nieobecny. Zmęczony. A mój rozbity mózg zaczął szeptać, że odchodzisz, bo zdałeś sobie sprawę, że stać cię na więcej ode mnie.

Zobaczyłem opłaty z karty kredytowej w klinice. Powinienem był cię o nie zapytać. Powinienem był ci zaufać. Ale część mnie wierzyła, że ​​zasługuję na zdradę. Wierzyłem, że w końcu zostawisz mnie dla kogoś lepszego, kogoś bardziej odnoszącego sukcesy, kogoś, kto da ci życie i rodzinę, na jakie zasługujesz. Więc stworzyłem historię, w której byłeś złoczyńcą, w której mnie zdradzałeś, w której dziecko nie było moje. Bo ta historia była łatwiejsza niż stawienie czoła prawdzie – że byłem tak złamany, że nie mogłem uwierzyć, że moja własna żona mnie kocha.

Ale ty nigdy mnie nie zdradziłaś, Aryo. Ja cię zdradziłam. Zdradziłam nasze małżeństwo. Zdradziłam zaufanie, którym mnie obdarzyłaś. Złożyłam pozew o rozwód, nie zadając ci ani jednego pytania. Planowałam cię publicznie upokorzyć. Przekonywałam samą siebie, że jesteś winna, bo to było łatwiejsze niż przyznanie się do winy.

Wycofałem papiery rozwodowe. Zadzwoniłem dziś rano do Richarda Morrisona i powiedziałem mu, że popełniłem straszny błąd. Powiedziałem mu, że moja żona jest niewinna wszystkiego, o co ją oskarżyłem.

Wiem, że nie zasługuję na wybaczenie. Wiem, że zniszczyłem coś, czego naprawa może być niemożliwa. Ale i tak proszę o szansę. Szansę, żeby udowodnić, że potrafię być lepszy. Szansę, żeby być mężem, na jakiego zasługujesz, i ojcem, na jakiego zasługuje nasza córka. Tak, wiem, że to dziewczynka. Mama mi powiedziała. A ja siedzę tu i myślę o tym, jak o mało jej nie zniszczyłem, zanim jeszcze zdążyła się urodzić. Jak o mało nie straciłem was obojga, bo byłem zbyt tchórzliwy, by stawić czoła własnej niedoskonałości.

Czegokolwiek ode mnie potrzebujesz, zrobię to. Terapia. Przestrzeń. Czas. Całkowita transparentność w kwestii mojej terapii i zdrowia psychicznego. Czegokolwiek. Wszystkiego.

Kocham cię, Aryo. Kocham cię od tamtego baru karaoke siedem lat temu. I tak bardzo, bardzo mi przykro.

Mateusz.”

Przeczytałem list trzy razy, pozwoliłem słowom wsiąknąć, poczułem, jak kruszą pancerz, który budowałem przez ostatnie trzy tygodnie.

Dokładnie o godzinie czterdziestej ósmej ktoś zapukał do moich drzwi. Wiedziałam, kto to, zanim jeszcze spojrzałam przez wizjer. Matthew stał na korytarzu, wyglądając, jakby nie spał od trzech tygodni. Oczy miał czerwone i opuchnięte. Twarz ściągniętą i bladą. Ręce mu drżały, gdy trzymał teczkę przy piersi, jakby tylko ona trzymała go w ryzach.

Otworzyłem drzwi.

„Wycofałem dokumenty”

powiedział natychmiast łamiącym się głosem.

„Zadzwoniłem dziś rano do Richarda. Sprawa załatwiona. Rozwód anulowany.”

Czekałem. Nie zapraszałem go do środka. Po prostu stałem w drzwiach, podczas gdy on z trudem znajdował słowa.

„Bardzo mi przykro”

powiedział w końcu.

„Byłem przestraszony i głupi, i pozwoliłem, by moja niepewność nas zniszczyła. Powinienem był ci zaufać. Powinienem był zapytać cię o te zarzuty, zamiast zakładać najgorsze. Powinienem był w nas uwierzyć”.

Spojrzałam na mężczyznę, którego poślubiłam siedem lat temu. Mężczyznę, który oświadczył mi się w barze karaoke, pijany tanim piwem i pewnością siebie. Mężczyznę, który obiecał mi miłość w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe. Złamał te obietnice.

Ale stojąc tutaj i patrząc na niego, widziałem, że doskonale rozumiał, jak bardzo je złamał.

„Jeśli to ma zadziałać”

Powiedziałem cicho,

„mamy warunki”.

Nadzieja zapłonęła w oczach Matthew. Rozpaczliwa, ostrożna nadzieja.

„Poradnictwo małżeńskie”

Powiedziałem.

„Dwa razy w tygodniu. Nie podlega negocjacjom. Musisz zrozumieć, dlaczego mi nie ufałeś. Dlaczego pozwoliłeś, by twoja depresja i strach przerodziły się w oskarżenia”.

„Tak. Cokolwiek.”

„Wyprowadzasz się tymczasowo. Potrzebuję przestrzeni. Potrzebuję czasu. Możesz być zaangażowany w ciążę – w wizyty u lekarza, we wszystko – ale nie mogę teraz z tobą mieszkać. Nie mogę spać obok kogoś, kto uważał, że jestem zdolna do takiej zdrady”.

Na jego twarzy pojawił się grymas bólu, ale skinął głową.

„Czegokolwiek potrzebujesz.”

„Pełna przejrzystość w kwestii terapii”

Kontynuowałem.

„O twojej depresji, o twoich lekach, jeśli ich potrzebujesz, o twoim zdrowiu psychicznym. Koniec z sekretami. Koniec z ukrywaniem czegoś, żeby mnie chronić albo chronić swoją dumę”.

„Obiecuję.”

„A Mateusz…”

Spojrzałem mu prosto w oczy.

„Jeśli kiedykolwiek – kiedykolwiek – jeszcze raz oskarżysz mnie o coś takiego, to znikam. Żadnych drugich szans. Żadnej terapii. Po prostu koniec. Rozumiesz?”

“Rozumiem.”

Odsunęłam się, pozwoliłam mu wejść do pokoju i obserwowałam, jak porusza się ostrożnie, jakby obawiał się, że nagłe ruchy mogą roztrzaskać jakąś kruchą rzecz, którą próbowaliśmy odbudować.

„Czy mogę to zobaczyć?”

zapytał cicho.

„USG. Nasze dziecko.”

Wyciągnęłam go z torby – zdjęcie, które nosiłam ze sobą od trzech tygodni. Nasza córka, maleńka i idealna, której wymiary wskazywały, że jest zdrowa i rośnie dokładnie tak, jak powinna. Matthew wziął je drżącymi rękami i wpatrywał się w nie, jakby stał się cud.

“Przepraszam,”

wyszeptał do obrazu.

„Przepraszam bardzo, że prawie…”

Jego głos całkowicie się załamał.

Patrzyłam, jak płacze nad naszą córką, i poczułam, jak coś pęka mi w piersi. Nie przebaczenie. Jeszcze nie. Ale coś łagodniejszego niż gniew, który w sobie nosiłam.

„Przed nami długa droga”

Powiedziałem.

„Nie wiem, czy damy radę. Ale chcę spróbować”.

Matthew spojrzał na mnie, a po jego twarzy spływały łzy.

„Dziękuję. Boże, Arya, dziękuję. Poprawię się. Będzie lepiej. Obiecuję.”

Staliśmy w pokoju hotelowym – dwoje złamanych ludzi, jedno zdjęcie USG i przyszłość, która nagle stała się niepewna, ale przynajmniej wciąż możliwa.

Pierwsza sesja terapeutyczna odbyła się dwa tygodnie później. Gabinet dr Angeli Preston mieścił się w przebudowanym wiktoriańskim domu z wysokimi sufitami i dużymi oknami, które wpuszczały zbyt dużo światła. Wszystko w nim wydawało się odsłonięte, niewygodne, jakby nie było gdzie się ukryć przed prawdą, którą mieliśmy odkryć.

Matthew i ja siedzieliśmy na przeciwległych końcach bordowej kanapy, która była za mała na dzielącą nas odległość. Doktor Preston siedziała naprzeciwko nas w skórzanym fotelu, z notesem na kolanach, przyglądając się nam z takim cichym skupieniem, że miałam ochotę wyznać wszystko albo uciec z pokoju.

„Dlaczego nie zaczniemy od tego, co cię tu sprowadziło?”

powiedziała. Jej głos był spokojny, wyćwiczony – głos kogoś, kto słyszał każdy możliwy kryzys małżeński i wiedział, że żaden z nich nie jest wyjątkowy.

Spojrzałem na Matthew. On patrzył na podłogę.

„Mój mąż oskarżył mnie o romans”

Powiedziałem,

„Kiedy byłam w ciąży z jego dzieckiem. Złożył pozew o rozwód, nie pytając mnie, czy jego oskarżenia są prawdziwe”.

Długopis doktor Preston przesuwał się po jej notatniku.

„A Matthew, czy z twojej perspektywy jest to trafne?”

Dłonie Matthew zacisnęły się w pięści na udach.

„Tak. Widziałam, jak szła do kliniki prenatalnej i byłam przekonana, że ​​jest w ciąży z dzieckiem innego mężczyzny. Nie pytałam jej o to. Po prostu zakładałam. I myliłam się we wszystkim”.

„Powiedz mi, co się stało, Arya”

Powiedział dr Preston.

“Od początku.”

Więc tak zrobiłam. Opowiedziałam jej o Bostonie, ciąży i sekrecie, który skrywałam, żeby niespodzianka była idealna. O przyjeździe wcześniej w Wigilię i usłyszeniu, jak Matthew oskarża mnie o niewierność. O papierach rozwodowych, które złożył, i trzech tygodniach, które spędziłam na zbieraniu dowodów na swoją niewinność.

Patrzyłam na twarz Matthew, gdy mówiłam — widziałam, jak wzdrygał się na każdy szczegół, widziałam, jak łzy spływały mu po policzkach, gdy opowiadałam, jak stałam na korytarzu w domu jego rodziców i jak usłyszałam, że dziecko nie jest jego, patrzyłam, jak zakrywa usta dłonią, gdy tłumaczyłam, że zameldowałam się w hotelu pod panieńskim nazwiskiem, bo nie mogłam znieść powrotu do domu, który wydawał się skażony jego oskarżeniami.

Kiedy skończyłem, on już otwarcie płakał.

„Mateusz?”

Głos doktora Prestona był łagodny.

„Twoja kolej. Opowiedz nam, co się działo z twojej perspektywy”.

Matthew wziął drżący oddech i zaczął mówić o swojej depresji, o terapii, o której nie wiedziałam, o poczuciu nieadekwatności, które zżerało go od miesięcy. O tym, jak zobaczył koszty leczenia i stworzył całą teorię spiskową, bo wiara w to, że go zdradzam, wydawała mu się bezpieczniejsza niż wiara w to, że mogę go zostawić z powodu złamanego serca.

„Przekonałem sam siebie, że jest dla mnie za dobra”

powiedział głosem niewiele głośniejszym od szeptu.

„Żeby zdała sobie sprawę, że poślubiła niewłaściwego brata – nieudacznika – tego, który nie mógł nawet dać swoim rodzicom wnuków. Więc kiedy zobaczyłam dowody na to, że była w ciąży i mi o tym nie powiedziała, mój mózg wypełnił luki najgorszą możliwą historią, bo wierzyłam, że zasługuję na najgorsze”.

Doktor Preston milczała przez dłuższą chwilę, kiedy oboje skończyliśmy. Potem odłożyła notes i spojrzała na nas z miną, której nie potrafiłem do końca odczytać.

„Oboje jesteście ofiarami tego samego”

powiedziała.

„Nieporozumienie i strach. Aryo, bałaś się podzielić nowiną o ciąży, dopóki nie będzie idealnie. Dopóki nie powiesz Matthewowi osobiście, nie zobaczysz jego radości, nie stworzysz chwili, którą sobie wyobraziłaś. Matthew, bałaś się podzielić swoją depresją, dopóki jej nie pokonasz. Dopóki nie staniesz się silnym mężem, którego, jak myślałaś, Arya potrzebuje. Oboje skrywaliście sekrety, żeby się nawzajem chronić. A te sekrety omal cię nie zniszczyły”.

Nigdy o tym nie myślałam w ten sposób. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że mój sekret – skrywany z miłością, skrywany dla radości – był w gruncie rzeczy taki sam, jak sekret Matthew o terapii i depresji.

„Teraz pytanie”

Doktor Preston kontynuował:

„Chodzi o to, czy można odbudować zaufanie, które zostało zburzone nie przez złośliwość, ale przez strach i nieporozumienia. To w pewnym sensie trudniejsze niż odbudowa po zdradzie, ponieważ oboje musicie przyznać się do swojego udziału w tym, co poszło nie tak”.

Spojrzałam na Matthew. Patrzył na mnie czerwonymi oczami, a na jego twarzy malowała się w równym stopniu nadzieja i przerażenie.

„Chcę spróbować”

Powiedziałem,

„ale nie wiem jak.”

„Razem damy sobie z tym radę”

Powiedział dr Preston.

„Jedna sesja na raz”.

Odbudowa postępowała powoli. Lodowato, boleśnie powoli.

Matthew przeprowadził się do małego mieszkania niedaleko biura – jednopokojowego mieszkania z beżowymi ścianami i nijakimi meblami, które zupełnie do niego nie pasowały. Ja zostałam w naszym domu, spałam w naszym łóżku i przechadzałam się po pokojach, które skrywały wspomnienia o tym, kim kiedyś byliśmy.

Rozmawialiśmy każdego wieczoru – umówiliśmy się na telefon o siódmej, który trwał dokładnie trzydzieści minut, bo tyle byłam w stanie wytrzymać. Czasem Matthew opowiadał mi o swoich sesjach terapeutycznych z indywidualnym terapeutą, o rozpoczęciu leczenia depresji, o ćwiczeniach, których się uczył, żeby stawiać czoła negatywnym myślom, zanim przerodzą się w paranoję. Czasem opowiadałam mu o objawach ciąży – o mdłościach, które w końcu ustąpiły około szesnastego tygodnia, o tym, jak zmieniało się moje ciało, o tym, że ubrania przestały na mnie pasować, o wizytach u lekarza, na których go nie było, o pomiarach i badaniach oraz o strachu, który czułam, robiąc to wszystko sama, podczas gdy nasze małżeństwo wisiało na włosku.

Czasem rozmowy szły dobrze. Prawie znów czuliśmy się sobą, rozmawiając, śmiejąc się i przypominając sobie, dlaczego się zakochaliśmy. Innym razem rozłączałam się z płaczem, bo coś, co powiedział, przypomniało mi o jego oskarżeniach, a ból znów się odnawiał.

Uczęszczaliśmy na terapię dwa razy w tygodniu – we wtorki i czwartki wieczorem – siedząc na bordowej kanapie, podczas gdy dr Preston zadawał nam pytania, które były konieczne i sprawiały, że czuliśmy się niekomfortowo.

Powoli, bardzo powoli, zacząłem dostrzegać zmiany w Matthewie. Zaczął zadawać pytania zamiast snuć domysły.

„Byłaś zmęczona przez telefon wczoraj wieczorem. Czy wszystko w porządku z ciążą?”

Zamiast:

„Wydawałeś się być odległy. Czy oddalasz się ode mnie?”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Szybkie ciasto z jabłkami i karmelem bez pieczenia

Sposób przygotowania: Przygotowanie jabłek: Jabłka umyj, obierz i pokrój w cienkie plasterki. Skrop sokiem z cytryny, aby nie ściemniały. Gotowanie ...

Chrupiąca sałatka minutowa niesamowicie pyszna. I nie musisz nic gotować: dzielę się przepisem

Zetrzyj marchewki na grubej tarce, a ogórek można zetrzeć i wycisnąć, aby usunąć nadmiar wilgoci. Na talerzu ułożyć składniki: ogórki ...

Zapiekanka śniadaniowa z serem, bekonem i kiełbasą

Zapewnia białko z jajek, boczku i kiełbasek. Zawiera wapń z sera. Świeża pietruszka i zielona cebula dodają witamin i minerałów ...

Ludzie, którzy mają na dłoni tę linię, są naprawdę wyjątkowi

Linia Anioła lub Linia Szczęścia: W przeciwieństwie do pierwszych trzech linii, Linia Szczęścia jest uważana za linię drugorzędną. Zaczyna się ...

Leave a Comment