„To zależy od punktu widzenia” – mówię.
Biorę głęboki oddech.
„Jestem w ciąży.”
Na twarzy Mateo maluje się szereg emocji – zaskoczenie, dezorientacja, a potem coś, co wygląda jak zdziwienie.
„W ciąży?” – powtarza. „Ale myślałem, że wciąż jesteś w fazie leczenia”.
„Najwyraźniej moje ciało miało inne plany” – mówię. „Naturalne poczęcie. Około szóstego tygodnia. Z tobą”.
„Ze mną?” – pyta.
Jego uśmiech powoli rozprzestrzenia się po jego twarzy niczym wschód słońca.
„Będziemy mieć dziecko” – mówię drżącym głosem. „Jeśli chcesz. To znaczy, wiem, że to nie było planowane i nie jesteśmy razem aż tak długo…”
Sięga przez stół i bierze moje obie ręce.
„Stella, to niesamowite” – mówi. „Będziesz wspaniałą matką, a ja będę częścią tej podróży od samego początku”.
„Nie panikujesz?” – pytam. „Większość mężczyzn uciekłaby z krzykiem w takiej sytuacji”.
„Większość mężczyzn nie jest w tobie zakochana” – mówi.
Znów to samo. To słowo. Słowo, którego Victor używał jak broni, a Mateo jak daru.
„Jesteś we mnie zakochany?” szepczę.
„Całkowicie. Po uszy. Nie wyobrażam sobie mojej przyszłości bez ciebie” – mówi z błyszczącymi oczami. „A teraz będziemy mieli razem dziecko, co czyni to jeszcze bardziej niesamowitym”.
Zaczynam płakać już w restauracji, ale to łzy ulgi, radości i przeogromnej wdzięczności. Po latach wmawiania mi, że jestem ułomna, siedzę tu, w ciąży, kochana i zabezpieczona finansowo z mężczyzną, który już mówi o naszej przyszłości, jakby to była najlepsza rzecz, jaka mogła mu się przytrafić.
„Jesteś tego pewna?” – pytam. „Bo kiedy to dziecko się urodzi, nie będzie już odwrotu. Musiałabyś się zapisywać na nocne karmienia, zmiany pieluch i cały ten chaos, który wiąże się z wychowywaniem dziecka”.
„Zapisałbym się na budowanie życia z kobietą, którą kocham, i wspólne wychowywanie naszego dziecka” – mówi. „To brzmi jak najlepsza przyszłość, jaką mogę sobie wyobrazić”.
Jestem w trzecim miesiącu ciąży i w końcu zaczynam być w ciąży. Jemy lunch z Mateo w naszej ulubionej kawiarni na świeżym powietrzu niedaleko parku, gdy dzwoni telefon z numerem, którego nie rozpoznaję. W pierwszym odruchu mam ochotę odrzucić pocztę głosową, ale coś każe mi odebrać.
Prawdopodobnie błąd.
„Halo?” mówię.
„Stella, tu Victor.”
Całe moje ciało napina się na dźwięk jego głosu. Mateo natychmiast to zauważa, unosząc brwi z niepokojem i sięgając przez stół, by dotknąć mojego ramienia.
„Skąd wziąłeś ten numer?” – zapytałem zimnym głosem.
„Mam swoje sposoby” – mówi. „Musimy porozmawiać”.
„Nie, naprawdę nie” – mówię. „Mój prawnik zajmuje się teraz całą komunikacją. Pamiętasz? Właśnie po to są nakazy sądowe”.
„Nie chodzi o rozwód” – mówi szybko. „Chodzi o inne rzeczy. O rzeczy, których się ostatnio o tobie dowiedziałem”.
Krew mi się ścina.
W jakiś sposób Victor odkrył dziedzictwo.
Daję znak Mateo, że to Victor, a jego wyraz twarzy natychmiast ciemnieje.
„Nie wiem, co myślisz, że odkryłeś” – mówię – „ale…”
„Czterdzieści siedem milionów dolarów, Stella” – przerywa. „Twój ojciec zostawił ci czterdzieści siedem milionów dolarów, a ty mi nigdy nie powiedziałaś”.
Oto jest. Prawdziwy powód tego wezwania. Nie miłość, nie pojednanie, ani nawet zwykła ludzka przyzwoitość.
Pieniądze.
„To, co odziedziczyłam po ojcu, to nie twoja sprawa” – mówię. „Jesteśmy rozwiedzeni, pamiętasz? Dałeś mi to jasno do zrozumienia, kiedy wyrzuciłeś mnie jak wczorajsze śmieci”.
„Ale nadal byliśmy małżeństwem, kiedy się o tym dowiedziałaś” – warczy. „To oznacza, że to wspólny majątek”.
Szczerze mówiąc, śmieję się na głos z tej śmiałości.
„Victorze, dosłownie wyczyściłeś nasze wspólne konto i wyrzuciłeś mnie z jedną walizką, mówiąc mi, że sama niczego nie zdziałam” – mówię. „Nie możesz domagać się wspólności majątkowej po takim zachowaniu”.
„Stella, proszę” – mówi, a jego ton zmienia się w coś, co brzmi niemal błagalnie. „Czy możemy się gdzieś spotkać i porozmawiać o tym w rozsądny sposób? Chyba doszło między nami do ogromnego nieporozumienia”.
Ta śmiałość zapiera dech w piersiach. Trzy miesiące temu ten człowiek powiedział mi, że jestem nic nie warta i że nigdy niczego nie osiągnę. Teraz odkrył, że jestem warta więcej, niż on zarobi w ciągu kilku żyć, i nagle doszło do nieporozumienia.
Jedyne nieporozumienie polega na tym, że on myśli, że nadal jestem tą samą popychadłem, która tolerowała jego nadużycia.
„Jedyne nieporozumienie polega na tym, że uważasz, że masz jakiekolwiek prawa do mojego życia i moich pieniędzy” – mówię.
„Nie mówię o pieniądzach” – kłamie. „Mówię o nas. O naszym małżeństwie. Może za szybko się poddaliśmy…”
Mateo obserwuje tę rozmowę z rosnącym niepokojem. Zakrywam mu usta dłonią, nic mi nie jest, starając się nie śmiać z ewidentnej desperacji Victora.
„Victorze, powiedzmy sobie jasno” – mówię. „Nie ma żadnego „nas”. Nie ma małżeństwa wartego ratowania. Wyraziłeś swoje uczucia do mnie w sposób absolutnie jasny, kiedy obwiniłeś mnie o nasze problemy z płodnością i wyrzuciłeś z jedną walizką”.
„Byłem zły i zraniony” – mówi. „Ludzie mówią rzeczy, których nie mają na myśli, gdy są wzruszeni”.
„Mówiłeś to przez dwa lata, Victorze” – warczę. „Konsekwentnie. Z premedytacją. To nie były emocje. To była twoja prawdziwa natura”.
„Stella, wiem, że popełniłem błędy, ale damy radę to przepracować” – nalega. „Kiedyś się kochaliśmy…”
„Uwielbiałaś mieć kogoś, na kogo można by zwalić winę za twoje problemy” – mówię. „Kochałam osobę, którą uważałam za ciebie, zanim zdałam sobie sprawę, jak okrutna jesteś w rzeczywistości”.
„Po prostu spotkajmy się na kawie” – błaga. „Jedna rozmowa. Jeśli po tym nadal będziesz chciała kontynuować rozwód, zaakceptuję to”.
„Odpowiedź brzmi: nie” – mówię. „Nie dzwoń więcej pod ten numer”.
Rozłączam się i natychmiast blokuję jego numer, ręce trzęsą mi się ze złości i adrenaliny.
„Wszystko w porządku?” pyta łagodnie Mateo, wciąż trzymając moją dłoń na jej dłoni.
„Chce się pogodzić, skoro wie o moim spadku” – mówię. „Trzy miesiące temu byłam nic niewarta i wadliwa. Teraz nagle nasze małżeństwo jest warte ratowania”.
Potrząsam głową.
„Ten człowiek nie ma żadnego wstydu”.
„Skąd dowiedział się o pieniądzach?” – pyta Mateo.
„Dobre pytanie” – mówię. „Bardzo uważałem, kto wie”.
Wtedy mnie olśniło. Patricia wspomniała, że wynajął prywatnego detektywa na czas postępowania rozwodowego. Musiał mnie śledzić.
„Każe cię śledzić” – mówi cicho Mateo.
„Najwyraźniej” – mówię. „To wyjaśnia, skąd wziął też mój nowy numer telefonu”.
Czuję dreszcz naruszenia.
„Boże, Mateo, a co, jeśli on się o tobie dowie? O ciąży?”
Mateo zaciska szczękę.
„Jeśli cię obserwował, prawdopodobnie wie wszystko” – mówi.
Jak na zawołanie mój telefon zawibrował, informując o wiadomości tekstowej z innego numeru.
Gratuluję nowego związku i ciąży. Naprawdę musimy porozmawiać.
To naruszenie jest jak fizyczny cios. Kazał mnie śledzić, obserwować i badać, jakbym była przestępcą, a nie jego byłą żoną. A teraz zna najbardziej prywatne aspekty mojego nowego życia.
„To wszystko” – mówię, pokazując Mateo SMS-a. „Zaraz dzwonię do Patricii”.
Patricia odbiera po pierwszym dzwonku, a gdy wyjaśniam, co się dzieje, jej głos staje się lodowaty.
„Prześlij mi natychmiast wszystkie te wiadomości” – mówi. „Śledzenie cię przez prywatnego detektywa przekracza kilka granic prawnych. To już nie jest zwykłe nękanie. To nękanie przestępcze”.
„Co możemy zrobić?” pytam.
„Składam wniosek o przedłużenie nakazu sądowego i wnoszę oskarżenie karne” – mówi. „To zachowanie się nasila i musimy je powstrzymać, zanim się pogorszy”.
Po rozłączeniu się Mateo przyciąga mnie bliżej.
„Hej, spójrz na mnie” – mówi cicho. „Nie pozwolimy, żeby desperacja Victora zrujnowała nasze szczęście”.
„A co, jeśli będzie próbował utrudniać ciążę?” – pytam. „A co, jeśli będzie domagał się jakichś praw?”


Yo Make również polubił
Babka z Białym Serem i Rodzynkami: Prosta i Pyszna
Ojciec-milioner wraca do domu i zastaje szokującą scenę. Wybiera dzieci ponad bogactwo
Powinieneś dwa razy się zastanowić, zanim zaczniesz gotować na papierze pergaminowym: Oto dlaczego
Odkrywanie bogactwa odżywczego ćwiartek jagnięcych