Jestem w piątym miesiącu ciąży, mam okrągły brzuch, który sprawia, że lekko się chwieję, i promienieję, co wszyscy komentują. Jestem na ostatnim etapie planowania ślubu z Mateo, gdy Patricia dzwoni do mnie z nowinami, które poprawiają mi humor.
„Zarzuty prześladowania przeciwko Victorowi zostały wniesione dziś rano” – mówi z autentyczną radością w głosie. „Sędzia nie był pod wrażeniem jego zachowania. Wydano nakaz natychmiastowego powstrzymania się od zbliżania. A jeśli zbliży się na odległość mniejszą niż pięćset stóp od ciebie, Mateo, lub któregoś z twoich znajomych, pójdzie do więzienia”.
„A co z prywatnym detektywem?” – pytam.
„Zwolniona” – mówi. „Najwyraźniej Victor nie stać już na płacenie mu więcej. Okazuje się, że kiedy nie ma się cierpliwej i wyrozumiałej żony, koszty obsługi prawnej szybko rosną”.
Zapadam się w fotelu w pokoju, który wkrótce stanie się pokojem dziecięcym, próbując przetworzyć ulgę.
„Więc to naprawdę koniec?” pytam. „Nie może się już z nami skontaktować?”
„Prawnie rzecz biorąc, jest teraz dla ciebie kimś obcym” – mówi Patricia. „Nie ma żadnych praw do żadnego aspektu twojego życia. Rozwód jest prawomocny, ugoda finansowa została sfinalizowana, a on nie ma prawa do twojego spadku, twojej ciąży ani twojej przyszłości”.
Po odłożeniu słuchawki siedzę długo w pokoju dziecięcym, otoczony starannie dobranymi meblami i stonowanymi kolorami. Ten pokój symbolizuje wszystko, czego Victor próbował mi wmówić, że nigdy nie będę mieć – rodzinę, bezpieczeństwo, bezwarunkową miłość.
Mateo znalazł mnie tam godzinę później, a po moich policzkach płynęły łzy.
„Łzy szczęścia czy smutku?” – pyta, klękając obok mojego krzesła i kładąc rękę na moim brzuchu, na którym nasze dziecko właśnie ćwiczy gimnastykę.
„Łzy szczęścia” – mówię. „Łzy ulgi. Victor prawnie nie może się już z nami skontaktować”.
„To niesamowita wiadomość” – mówi. „Jak się czujesz?”
„Wolna” – szepczę. „Całkowicie, absolutnie wolna. I wdzięczna. Tak niesamowicie wdzięczna, że mnie wyrzucił, kiedy to zrobił. Najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek dla nas obojga zrobił”.
Tego wieczoru jemy kolację w domu – i teraz to naprawdę dom, pełen naszych wspólnych książek i zdjęć oraz komfortowego chaosu dwojga ludzi budujących wspólne życie – gdy dzwoni dzwonek do drzwi. Mateo idzie otworzyć i wraca ze zdziwioną miną.
„Przesyłka dla przyszłej pani Rossi” – mówi, trzymając w ręku duży bukiet kwiatów.
„Od kogo?” – pytam.
Sprawdza kartę.
„Od Victora.”
Mój żołądek ściska się ze znanego mi niepokoju. Chociaż nie ma już nade mną żadnej władzy prawnej, myśl, że wciąż próbuje wtrącać się w moje życie, przyprawia mnie o mdłości.
„Co jest napisane na karcie?” – pytam.
Mateo czyta to na głos.
„Gratuluję ślubu i spodziewanego dziecka. Mam nadzieję, że znajdziesz szczęście, na jakie zasługujesz. Przepraszam, że nie byłem mężczyzną, jakiego potrzebowałaś. —Victor”.
To pełna wdzięczności wiadomość, niemal skromna w uznaniu jego porażek. Przez chwilę prawie mu współczuję.
Prawie.
Potem przypominam sobie te dwa lata, kiedy wmawiano mi, że jestem zepsuta. Miesiące emocjonalnej manipulacji. To, jak wyrzucił mnie bez niczego i chciał mnie z powrotem dopiero, gdy dowiedział się o moim spadku. Prześladowanie, nękanie, całkowite naruszenie mojej prywatności.
„Wyrzuć je” – mówię stanowczo. „Kwiaty. Nie obchodzi mnie, czy będą ze złota. Nie chcę niczego od Victora w naszym domu, przy naszym dziecku ani w naszym życiu”.
Wstaję, nagle pełen gniewu.
„Nie uda mu się odzyskać moich łask kwiatami i przeprosinami po tym wszystkim, co mi zrobił”.
Mateo kiwa głową i wynosi kompozycję na zewnątrz do kosza. Kiedy wraca, siada obok mnie na kanapie i bierze mnie w ramiona.
„Wiesz, co myślę?” – mówi. „Myślę, że to sposób Victora na podtrzymanie z tobą kontaktu, nawet jeśli jest to tylko kontakt w postaci wysyłania prezentów, które otrzymasz”.
„Myślisz, że będzie próbował dalej?” – pytam.
„Może” – mówi Mateo. „Ale to nie ma znaczenia, bo będziemy odrzucać każdą próbę. W końcu zda sobie sprawę, że całkowicie odeszłaś i miejmy nadzieję, że on zrobi to samo”.
„A co jeśli tego nie zrobi?” – pytam.
„Wtedy poradzimy sobie z tym razem” – mówi. „Tak jak radzimy sobie ze wszystkim innym”.
Następnego ranka budzę się i odkrywam, że ktoś zostawił przed naszymi drzwiami kosz prezentowy. Artykuły dla dzieci, drogie. Bez kartki, ale wiem dokładnie, kto je wysłał.
„Testuje nakaz sądowy” – mówi Patricia, kiedy do niej dzwonię. „Technicznie rzecz biorąc, dostarczenie przedmiotów nie jest kontaktem bezpośrednim, ale nadal jest nękaniem. Złożę aneks, aby jasno określić, że wszelkie prezenty, dostawy lub próby kontaktu z osobami trzecimi stanowią naruszenie”.
W ciągu następnego tygodnia docierają kolejne trzy przesyłki. Za każdym razem odmawiamy ich przyjęcia i dokumentujemy wszystko do akt Patricii.
„Eskalacja napięcia następuje, bo jest zdesperowany” – wyjaśnia podczas naszego ostatniego spotkania przedślubnego. „Mężczyźni tacy jak Victor nie radzą sobie dobrze z odrzuceniem, zwłaszcza jeśli wiąże się ono z konsekwencjami finansowymi”.
„Jakie będą konsekwencje?” – pytam.


Yo Make również polubił
Policzek losu: Uderzyła w sprzątaczkę… Nie wiedząc, że właśnie zniszczyła swoją złotą przyszłość
Jeśli w nocy odczuwasz skurcze nóg, musisz natychmiast o tym wiedzieć
Kluczyki samochodowe mają więcej zastosowań niż myślisz: 3 ukryte funkcje, o których nie wiesz
Domowy sposób na samodzielne usuwanie kamienia nazębnego