Torba kryzysowa
Tej nocy, gdy Julian spał, wkradłam się do jego gabinetu. W sejfie znalazłam torbę, którą tak chętnie się chwalił – jego „torbę kryzysową”. Zawsze opisywał ją jako zestaw przetrwania na wypadek sytuacji kryzysowych. Dla mnie stała się ona kołem ratunkowym.
W środku leżały stosy gotówki, kluczy i paszportów z fałszywymi nazwiskami. W jednym było moje zdjęcie. Ręce mi drżały, gdy szepnąłem do siebie: „Może już zaplanowałeś moją ucieczkę, Julian”.
Złapałem torbę, wziąłem telefon i wybrałem numer, pod który nie dzwoniłem od pięciu lat.
„Halo?” odpowiedział głęboki, nieznany głos.
„Tato” – wyszeptałam. Łzy ścisnęły mi gardło. „To ja. Potrzebuję twojej pomocy. Proszę.”
Chwila ciszy. Potem jego ton zmienił się, ostry i pewny – głos oficera wywiadu, którym kiedyś był. „Opowiedz mi wszystko”.
Wylałem to, drżąc z bólu. Kiedy skończyłem, w jego głosie nie było cienia wahania. „Jest lot czarterowy do Lizbony o siódmej rano. Jeśli zdążysz, zajmę się resztą”.
Nieudany lot
Przed świtem wymknąłem się z posiadłości. Puls walił mi w gardle. Każdy krok w stronę lotniska był jak wolność.
Przy ladzie wręczyłem paszport. Pracownik zeskanował go, po czym spojrzał na mnie dziwnie. Wysoki mężczyzna w czarnym garniturze podszedł bliżej.
Uśmiechnął się ironicznie. „Twój mąż na ciebie czeka”.
Żołądek zamienił mi się w lód. Julian wiedział. Przechytrzył mnie.
Yo Make również polubił
Keto Deser Jagodowy: Bez Cukru, Bez Mąki
Wymieszaj liście laurowe i goździki: potężny duet dla zdrowia, domu i dobrego samopoczucia!
10 krytycznych sygnałów ostrzegawczych, że tętnice są zatkane i co robić
Łatwy przepis na chrupiące truskawki