„Usunęłam twoje podanie na studia medyczne! Teraz nie możesz ze mną konkurować” – napisała siostra. Dziekan zadzwonił: „Widzieliśmy wszystko przez nasz portal śledzący. Zostałaś przyjęta z pełnym stypendium. Twoja siostra jest na czarnej liście wszystkich uczelni medycznych”. JEJ LIST PRZYJĘCIOWY ZOSTAŁ ODWOŁANY W TRAKCIE UROCZYSTOŚCI – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Usunęłam twoje podanie na studia medyczne! Teraz nie możesz ze mną konkurować” – napisała siostra. Dziekan zadzwonił: „Widzieliśmy wszystko przez nasz portal śledzący. Zostałaś przyjęta z pełnym stypendium. Twoja siostra jest na czarnej liście wszystkich uczelni medycznych”. JEJ LIST PRZYJĘCIOWY ZOSTAŁ ODWOŁANY W TRAKCIE UROCZYSTOŚCI

Wpatrywałem się w ekran laptopa, a filiżanka z kawą wyślizgnęła mi się z drżących palców i roztrzaskała o podłogę w akademiku. W miejscu, gdzie powinien być napis „zakończone”, widniał szyderczo napis „wniosek wycofany” na moim wniosku do Harvard Medical School. Cztery lata idealnych ocen, niezliczone nieprzespane noce i dwudziestogodzinne dyżury wolontariackie w Denver General Hospital najwyraźniej nic nie znaczyły.

W tym momencie mój telefon zawibrował, bo dostałam SMS-a od Bethany.

„Usunąłem twoje podanie o przyjęcie na studia medyczne. Teraz nie możesz ze mną konkurować”.

Zdrada zraniła mnie głębiej niż jakikolwiek skalpel. Moja własna siostra właśnie zniszczyła moją przyszłość.

Dorastając na zadrzewionych przedmieściach Lakewood w Kolorado, Bethany i ja zawsze byłyśmy dwiema stronami tej samej monety. Była złotym dzieckiem, które swoim promiennym uśmiechem i swobodnym śmiechem potrafiło oczarować nauczycieli do przedłużenia lekcji, a rodziców do wybaczenia. Ja byłam cichą osobą, która wszystko osiągnęła dzięki czystej determinacji i niekończącym się sesjom nauki, które ciągnęły się do świtu.

Nasza mama, Patricia, pracowała jako pielęgniarka w Rose Medical Center, wracając każdego wieczoru do domu z opowieściami o ratowaniu życia i zmienianiu świata na lepsze. Nasz tata, Robert, zarządzał budżetem w swojej firmie księgowej, ale zawsze promieniał, omawiając przy kolacji przypadki medyczne mamy. Od dziesiątego roku życia Bethany i ja deklarowaliśmy, że pójdziemy w ślady mamy i zajmiemy się medycyną, ale z zupełnie różnych powodów.

Bethany dostrzegała prestiż, szacunek i wygodny styl życia, jaki wiązał się z dyplomem lekarza. Chciała, żeby ludzie nazywali ją „Dr Anderson” i podziwiali jej sukcesy. Ja widziałam coś głębszego w wyczerpanej, ale zadowolonej twarzy Mamy każdej nocy – głębokie spełnienie z uzdrawiania innych, z powierzenia komuś najczulszych chwil.

W liceum zaostrzyła się nasza rywalizacja. Podczas gdy ja spędzałem piątkowe wieczory w laboratorium chemicznym, doskonaląc techniki miareczkowania, Bethany chodziła na imprezy i pielęgnowała relacje z wpływowymi rodzinami. Kiedy zostałem wolontariuszem w bezpłatnej klinice w centrum miasta, dołączyła do młodzieżowej rady doradczej szpitala, która zajmowała się głównie organizowaniem balów charytatywnych. Nasi rodzice chwalili jej umiejętności społeczne, a moje osiągnięcia akademickie kwitowali dumnymi, ale powściągliwymi skinieniami głowy.

Prawdziwy podział ujawnił się na studiach. Wybrałam Uniwersytet Kolorado w Boulder ze względu na wyjątkowy program przygotowawczy do studiów medycznych i rzuciłam się w wir chemii organicznej, rachunku różniczkowego i całkowego oraz zaawansowanych kursów biologii, które umożliwiły innym studentom przeniesienie się na inne kierunki. Na drugim roku dostałam posadę asystenta badawczego u dr Eleny Rodriguez w katedrze neurobiologii, spędzając weekendy na analizie próbek tkanki mózgowej i uczeniu się protokołów laboratoryjnych, z którymi studenci studiów podyplomowych mieli problem.

Bethany wybrała Colorado State University, twierdząc, że ich program psychologiczny da jej przewagę w relacjach z pacjentami. Utrzymywała solidną średnią ocen 3,7, jednocześnie łącząc obowiązki w stowarzyszeniu studenckim, pracę w samorządzie studenckim i aktywny kalendarz towarzyski, który obejmował spotkania networkingowe ze społecznością medyczną Denver.

Przygotowanie do egzaminu MCAT zajęło mi sześć miesięcy życia. W każdą sobotę rano rozwiązywałam testy próbne, w niedzielne popołudnia uczęszczałam na kursy przygotowawcze i zapamiętywałam schematy biochemiczne, aż potrafiłam je wyrecytować od tyłu. Kiedy w końcu otrzymałam wynik – 518 na 528 – w końcu pozwoliłam sobie wyobrazić spacer po korytarzach uczelni medycznej. Wynik Bethy – 508 – był przyzwoity, ale obie wiedziałyśmy, które uczelnie zwrócą na niego uwagę. Uczciła swój wynik weekendowym wyjazdem do Vegas z siostrami ze stowarzyszenia studenckiego. Ja natychmiast zaczęłam szukać potencjalnych mentorów naukowych na Harvardzie, Johns Hopkins i Stanfordzie.

Proces aplikacyjny stał się moją obsesją. Spędziłam trzy tygodnie, pisząc list motywacyjny, pisząc i przepisując historię o tym, jak mama ratowała dławiące się niemowlę w restauracji, gdy miałam dwanaście lat. Profesor Martinez, mój mentor z biochemii, poświęcił mi godziny, pomagając opisać moje doświadczenia badawcze dotyczące dysfunkcji mitochondriów u pacjentów z chorobą Alzheimera. Dr Susan Yang z oddziału ratunkowego, gdzie pracowałam jako wolontariuszka, napisała, jak sama to określiła, najmocniejszy list rekomendacyjny w swojej karierze.

Bethany podeszła do aplikacji inaczej. Zatrudniła konsultanta specjalizującego się w rekrutacji na studia medyczne, płacąc 3000 dolarów za recenzję eseju i doradztwo w zakresie rozmów kwalifikacyjnych. Jej list motywacyjny skupiał się na jej doświadczeniach w zakresie przywództwa i pasji do wspierania zdrowia psychicznego – tematach, które zostały dobrze przyjęte przez komisje rekrutacyjne.

W miarę zbliżania się terminu składania wniosków, złożyłem podania do siedmiu czołowych uczelni: Harvardu, Johns Hopkins, Stanforda, Mayo Clinic Medical School, Uniwersytetu Pensylwanii, Uniwersytetu Waszyngtońskiego w St. Louis i Duke. Każde podanie wymagało niezliczonych godzin przygotowań, od prośby o transkrypty po umawianie rozmów kwalifikacyjnych z opiekunami naukowymi, którzy mogli potwierdzić moje umiejętności laboratoryjne.

Bethany złożyła podania do dwunastu programów, zarzucając szerszą sieć, obejmującą kilka uczelni średniej klasy, gdzie jej statystyki mogłyby być konkurencyjne. Wydawała się pewna siebie, wręcz zrelaksowana, gdy zbliżał się termin składania wniosków. Jej spokój przypisałem wrodzonemu optymizmowi i pewności siebie w kontaktach z ludźmi.

Poranek, w którym wszystko się zmieniło, zaczął się dość zwyczajnie. Obudziłem się o 6:30 w mieszkaniu studenckim niedaleko kampusu, zrobiłem kawę i otworzyłem laptopa, aby wykonać codzienny rytuał sprawdzania statusów aplikacji. Portal każdej uczelni stał się dla mnie równie znajomy, jak moje własne odbicie. Karmazynowy nagłówek Harvardu, niebieski interfejs Johns Hopkinsa, czysty, biały design Stanforda.

Tego ranka portal Harvardu wczytał się inaczej. Zamiast znanego statusu „wniosek w trakcie rozpatrywania”, pojawił się czarny tekst: „Wniosek wycofany przez wnioskodawcę”.

Serce waliło mi jak młotem, gdy gorączkowo klikałem każdą opcję menu, szukając jakiegoś błędu technicznego lub nieporozumienia. Znacznik czasu wskazywał, że odstawienie nastąpiło o 2:37 nad ranem. Spałem twardo, a laptop był zablokowany i leżał na stoliku nocnym.

Panika podeszła mi do gardła jak żółć. Sprawdziłem Johns Hopkins. Ta sama wiadomość. Stanford. Duke. Każdy wniosek zawierał identyczne powiadomienia o wypłacie, wszystkie opatrzone znacznikiem czasu między drugą a trzecią w nocy.

Moja współlokatorka Jessica znalazła mnie dwadzieścia minut później, jak hiperwentylowałem na podłodze w łazience, ściskając telefon w jednej drżącej ręce, a drugą ściskając muszlę klozetową. Pomogła mi dojść do kanapy i przyniosła wodę, podczas gdy próbowałem wyjaśnić, co się stało.

Wtedy właśnie nadeszła wiadomość od Bethy, napisana z tą beztroską brutalnością, którą potrafią osiągnąć tylko członkowie rodziny.

„Usunąłem twoje podanie o przyjęcie na studia medyczne. Teraz nie możesz ze mną konkurować”.

Po wiadomości pojawił się ciąg roześmianych emotikonów i zdjęcie jej listu przyjęcia na Wydział Medyczny Uniwersytetu Kolorado, datowanego trzy dni wcześniej. Świętowała swój sukces, metodycznie niszcząc mój.

Jessica natychmiast zadzwoniła do ochrony kampusu, podczas gdy ja gorączkowo kontaktowałem się z biurami rekrutacji każdej uczelni. Termin minął o północy. Żadne odwołania nie zostały przyjęte. Cztery lata perfekcyjnego przygotowania zostały zniweczone przez kogoś, kto dzielił moje DNA i pokój z dzieciństwa.

Profesor Martinez przybył w ciągu godziny, a jego zazwyczaj opanowana postawa załamała się, gdy pokazałem mu dowody. W ciągu swojej dwudziestoletniej kariery pomógł dziesiątkom studentów w procesie rekrutacji na studia medyczne, ale nigdy nie spotkał się z celowym sabotażem między rodzeństwem.

„To przestępstwo, Ernestine” – powiedział cicho, analizując potwierdzenia wypłat na ekranie mojego laptopa. „Nie pozwolimy jej na to”.

Ale kiedy tamtego popołudnia siedziałem w jego gabinecie, otoczony referencjami profesorów, którzy wierzyli w mój potencjał, i listami polecającymi, w których chwalono mój charakter, zastanawiałem się, czy wiara i potencjał wystarczą, aby przezwyciężyć celową zdradę Bethy.

Najgorsze nie były zniszczone aplikacje. Najgorsze było narastające uświadomienie sobie, że ten poziom sabotażu wymagał dogłębnej znajomości moich haseł, mojego harmonogramu i moich najgłębszych słabości. Bethany nie usunęła moich marzeń o studiach medycznych z kaprysu. Planowała ten atak od miesięcy.

Zmęczone dłonie profesora Martineza bębniły o mahoniowe biurko, gdy przeglądał listę kontaktów na przestarzałym smartfonie. Popołudniowe słońce wpadało ukośnie przez okna jego gabinetu, oświetlając drobinki kurzu, które tańczyły niczym moje rozproszone nadzieje na studia medyczne.

„Dzwonię do kogoś, kto może pomóc” – oznajmił, a jego akcent stawał się coraz bardziej zdecydowany.

Eduardo Martinez wyemigrował z Gwatemali trzydzieści lat wcześniej i dzięki czystej wytrwałości zbudował znakomitą karierę w biochemii. Rozumiał wartość ciężkiej pracy i gardził tymi, którzy próbowali ją ominąć. Osobą, do której zadzwonił, była dr Amanda Williams, przyjaciółka rodziny, która zasiadała w komisji rekrutacyjnej na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. W ciągu dwóch godzin przyjechała z Denver, aby zbadać dowody sabotażu Bethy.

Dr Williams przybyła ze skórzaną teczką i emanowała profesjonalną pewnością siebie, która wynika z dwóch dekad doświadczenia w ocenie kandydatów na studia medyczne. Cierpliwie słuchała moich porannych odkryć, robiąc notatki w żółtym notesie i od czasu do czasu zadając doprecyzowujące pytania dotyczące chronologii wydarzeń i szczegółów technicznych.

„Portale aplikacyjne na studia medyczne to nie tylko proste strony internetowe” – wyjaśniła, wyciągając laptopa i łącząc się z bezpieczną siecią uniwersytetu. „Istnieją zaawansowane systemy śledzenia, które monitorują każde kliknięcie, naciśnięcie klawisza i próbę logowania. Uczelnie wykorzystują te dane do identyfikowania oszustw i zapewniania integralności aplikacji”.

Jej palce śmigały po klawiaturze, gdy wchodziła na portale administracyjne, których nigdy wcześniej nie widziałem. Ekran za ekranem wyświetlał dane techniczne – adresy IP, logi znaczników czasu, informacje o lokalizacji geograficznej i wzorce zachowań użytkowników, które dawały szczegółowy obraz każdej interakcji z moimi aplikacjami.

„Spójrz na to” – powiedziała dr Williams, obracając ekran laptopa w stronę profesora Martineza i mnie. „Twój standardowy schemat logowania pokazuje stały dostęp z połączenia internetowego w twoim mieszkaniu, a czasami z biblioteki uniwersyteckiej, ale wszystkie te żądania wypłaty pochodziły z adresu IP zarejestrowanego w miejscu zamieszkania w Fort Collins”.

Fort Collins to miejsce, w którym Bethany mieszkała na ostatnim roku studiów na Uniwersytecie Stanowym Kolorado. Dowody już się gromadziły, ale dr Williams nie zakończyła jeszcze swojej cyfrowej archeologii.

„Nowoczesne systemy aplikacji śledzą również wzorce zachowań” – kontynuowała, otwierając kolejny program analityczny. „Monitorują, ile czasu użytkownicy spędzają na każdej stronie, które sekcje przeglądają i jak poruszają się po menu. Osoba znająca twoją aplikację szybko poruszałaby się po sekcjach, wiedząc dokładnie, gdzie znaleźć opcje wypłaty”.

Rejestr danych wykazał, że sprawca poświęcił na wypłatę środków mniej niż trzy minuty na aplikację — czyli dokładnie wiedział, czego szuka i jak to sprawnie znaleźć.

Mój chłopak Marcus przybył akurat wtedy, gdy dr Williams wyjaśniał, jak zaawansowane technicznie są wymagania ataku. Marcus, student informatyki na ostatnim semestrze, był moim stałym wsparciem w stresie związanym z aplikowaniem na studia medyczne. Jego ciemne włosy były potargane od biegania po kampusie, gdy zadzwoniłam do niego z płaczem.

„To nie jest zwykła kradzież hasła” – powiedział Marcus po zapoznaniu się z dowodami. „Ktoś musiał znać twoje pytania bezpieczeństwa, twoje zapasowe adresy e-mail i twoje preferencje weryfikacyjne. Ten poziom dostępu sugeruje długotrwałe monitorowanie twoich cyfrowych nawyków”.

To odkrycie uderzyło mnie jak lodowata woda. Bethany nie tylko ukradła moje hasła. Systematycznie badała moje zachowanie w sieci od miesięcy, a może i lat. Za każdym razem, gdy logowałem się do aplikacji z naszego wspólnego komputera podczas świątecznych wizyt, każda przypadkowa wzmianka o pytaniach bezpieczeństwa w rozmowach rodzinnych – każda chwila zaufania – była bronią przeciwko mojej przyszłości.

Dr Williams wykonał kilka telefonów do kolegów z uczelni medycznych, mówiąc szeptem o bezprecedensowych przypadkach oszustw i implikacjach cyberprzestępczości międzystanowej. Społeczność akademicka medycyny była mniejsza i bardziej powiązana, niż mi się zdawało. W ciągu kilku godzin rozeszła się wieść o wyrafinowanym charakterze ataku Bethy.

Marcus rozpoczął własne śledztwo, wykorzystując techniki informatyki śledczej poznane na zajęciach z cyberbezpieczeństwa. Odkrył, że Bethany od ponad ośmiu miesięcy miała dostęp do moich kont e-mail, czytając korespondencję z rekruterami i mentorami naukowymi uczelni medycznej. Przechwyciła i usunęła nawet kilka zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne, co wyjaśnia, dlaczego otrzymałem mniej telefonów zwrotnych, niż sugerowały moje statystyki.

„Ona nie chciała cię tylko pokonać” – powiedział ponuro Marcus, pokazując mi dowody usuniętych e-maili. „Chciała mieć pewność, że nigdy nie będziesz miał szansy na rywalizację”.

Zakres zdrady poszerzył się, gdy Marcus odkrył dodatkowe dowody. Bethany systematycznie podważała moje podania w sposób, którego nigdy bym się nie spodziewał. Wypisała mnie z kilku list mailingowych uczelni medycznych, przez co przegapiłem ważne przypomnienia o terminach i dodatkowe możliwości aplikowania. Zmieniła nawet niektóre z moich szkiców esejów, wprowadzając subtelne błędy gramatyczne i nieścisłości logiczne, które mogłyby osłabić moją kandydaturę.

Profesor Martinez skontaktował się ze swoimi kolegami w całym kraju, dzieląc się szczegółami na temat wyrafinowanego oszustwa, jednocześnie chroniąc moją prywatność. Odpowiedź była natychmiastowa i przytłaczająca. Administratorzy uczelni medycznej, którzy nigdy nie słyszeli mojego nazwiska, wyrażali oburzenie z powodu naruszenia integralności aplikacji.

Wieczorem odbierałem telefony od dziekanów i dyrektorów ds. rekrutacji z uczelni, do których nigdy nie składałem podań. Wieść rozeszła się po konferencjach zawodowych i akademickich listach e-mailowych o obiecującym studencie medycyny, którego siostra dopuściła się oszustwa aplikacyjnego, aby wyeliminować konkurencję.

Dr Sarah Chen, dziekan ds. rekrutacji w Johns Hopkins Medical School, osobiście skontaktowała się z nami, aby omówić to, co określiła jako bezprecedensowe naruszenie etyki akademickiej. Jej głos brzmiał jak głos osoby, która w swojej karierze przeanalizowała dziesiątki tysięcy podań na studia medyczne.

„Od kilku miesięcy obserwujemy nietypowe wzorce w składanych podaniach” – ujawnił dziekan Chen podczas naszej trzydziestominutowej rozmowy. „Pańska sprawa dostarczyła kluczowych dowodów w znacznie szerszym śledztwie w sprawie systematycznych oszustw wpływających na proces rekrutacji na studia medyczne w całym kraju”.

Rozmowa przybrała nieoczekiwany obrót, gdy dziekan Chen wyjaśnił, że czołowe uczelnie medyczne współpracują ze sobą w celu identyfikacji i zapobiegania oszustwom aplikacyjnym. Zauważyli korelacje między wycofanymi aplikacjami a podejrzanymi zgłoszeniami od innych kandydatów, co sugeruje zorganizowane działania mające na celu oszukanie systemu.

„Działalność twojej siostry jest obserwowana dłużej, niż ci się wydaje” – powiedział ostrożnie dziekan Chen. „Budujemy kompleksową sprawę, która obejmuje wiele szkół i federalne agencje ścigania”.

Kiedy odłożyłem słuchawkę, powaga sytuacji zaczęła się krystalizować. Nie chodziło tylko o rywalizację między rodzeństwem czy dysfunkcje rodzinne. Bethany najwyraźniej zorganizowała wyrafinowaną operację oszustwa, która zagroziła integralności samego systemu edukacji medycznej.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

To dla mnie całkowita nowość

Soda oczyszczona, znana również jako wodorowęglan sodu, to wszechstronny artykuł gospodarstwa domowego, który od wieków jest używany do gotowania, sprzątania ...

Stosuj rano przed śniadaniem, aby oczyścić zatkane tętnice i kontrolować wysokie ciśnienie krwi

Prawda jest taka, że ​​jesteśmy odpowiedzialni za większość chorób serca. Nasz zły codzienny styl życia i niezdrowe wybory dietetyczne, w ...

Ciasto Czarnego Lasu: jak zrobić to w domu!

SKŁADNIKI Na spód: 150 g gorzkiej czekolady 140 g (1/2 szklanki) masła 6 jajek 160 g (3/4 szklanki) cukru 120 ...

20 ostrzegawczych znaków, że w twoim ciele rozwija się rak

Chociaż ważne jest, aby dbać o swoje zdrowie, ważne jest również, aby pamiętać, że wiele z poniższych objawów może być ...

Leave a Comment