W następnym miesiącu miałam zorganizować kolację z okazji Święta Dziękczynienia dla moich przyjaciół z klubu książki, tworząc nowe tradycje, które nie miałyby nic wspólnego z obowiązkami, poczuciem winy czy manipulacjami finansowymi.
Nie miałem pojęcia, co moja rodzina robi w święta.
Nie wiedziałem, czy Axel wyciągnął jakiekolwiek wnioski ze swojego aresztowania za jazdę po pijanemu, albo czy Livia i Quentyn nauczyli się zarządzać swoimi finansami bez moich comiesięcznych składek.
Nie wiedziałam, czy myśleli o mnie, tęsknili za mną, czy może po prostu poszli po wsparcie gdzie indziej.
I po raz pierwszy w życiu było mi to obojętne.
Miałam 67 lat i w końcu zaczęłam żyć dla siebie.
Miałam przyjaciół, którzy cenili moje zdanie, zajęcia, które dawały mi energię i przyszłość, która roztaczała się przede mną pełną możliwości, a nie obowiązków.
Pomyślałem o okrutnym komentarzu Axela, od którego zaczęła się cała ta podróż.
„Najlepszym prezentem urodzinowym, jaki mógłbyś mi dać, byłaby twoja śmierć, żebyśmy mogli w końcu podzielić się pieniędzmi”.
W pewnym sensie miał rację.
Kobieta, która żyła, aby służyć ich potrzebom, która myliła miłość ze wsparciem finansowym, która przyjmowała okruchy uczucia w zamian za ciągłe dawanie, ta kobieta umarła.
A z jej popiołów wyłonił się ktoś silniejszy, mądrzejszy i o wiele cenniejszy.
Ktoś, kto w końcu zrozumiał, że najważniejszy związek, jaki można mieć, to związek z samym sobą.
Stojąc we własnej kuchni, we własnym domu, otoczona własnymi wyborami, podniosłam kubek kawy w toastu za kobietę, którą się stałam.
„Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin” – powiedziałem do pustego pokoju, który wydawał się pełniejszy niż jakiekolwiek rodzinne spotkanie.


Yo Make również polubił
Chrupiący Kurczak Smażony – Klasyczny Przepis!
Ciasto Rubinowe
🌬️ Dlaczego Spanie z Klimatyzacją Może Być Niebezpieczne? 🛑
Pyszny przepis na sernik ananasowy