Synowa pożyczyła ode mnie biżuterię na imprezę. Kilka godzin później zobaczyłam w wiadomościach mój naszyjnik, zamknięty w przezroczystej torebce na dowody. Mój telefon zawibrował z SMS-em od niej: „Nie wierz w to, co mówią”. Kilka minut później pod mój dom podjechały radiowozy… i co najdziwniejsze: nie pytali o nią. Pytali o mnie. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Synowa pożyczyła ode mnie biżuterię na imprezę. Kilka godzin później zobaczyłam w wiadomościach mój naszyjnik, zamknięty w przezroczystej torebce na dowody. Mój telefon zawibrował z SMS-em od niej: „Nie wierz w to, co mówią”. Kilka minut później pod mój dom podjechały radiowozy… i co najdziwniejsze: nie pytali o nią. Pytali o mnie.

„To właśnie jest najciekawsze. Nie poznała go przypadkiem. Według moich badań, zaczęła uczęszczać na wydarzenia w jego kancelarii prawnej dwa lata przed ich oficjalnym poznaniem. Studiowała go – poznała jego nawyki, ambicje, słabości. Kiedy w końcu podeszła do niego na aukcji charytatywnej, wiedziała już o nim wszystko, łącznie z tym, że jego matka była wdową po dyrektorze szkoły, który pracował pod wodzą Geralda Hartmana”.

Obliczenia zaparły mi dech w piersiach.

„Planowała to co najmniej dwa lata. Pewnie dłużej”.

„Gerald Hartman poszukiwał dowodów Dale’a jeszcze przed śmiercią twojego męża” – kontynuował Martin. „Kiedy przyczyny naturalne nie pozwoliły na uzyskanie dokumentów, potrzebowali nowego podejścia. Vivien była właśnie takim podejściem”.

W drzwiach pojawił się strażnik.

„Czas minął.”

Martin wstał.

Rozprawa w sprawie kaucji odbędzie się w poniedziałek o dziewiątej. Będę argumentować, że nie grozi ci ucieczka, a dowody przeciwko tobie są poszlakowe. Ale Mackenzie… przygotuj się na możliwość odmowy zwolnienia za kaucją. Fałszywy paszport sprawia, że ​​wyglądasz dokładnie na osobę, która uciekłaby z kraju.

Po jego wyjściu odprowadzono mnie z powrotem do celi.

Rita podniosła wzrok znad czasopisma, które czytała.

„Złe wieści?”

„Najgorsze.”

Przyglądała mi się przez chwilę.

„Nie wyglądasz na typową kryminalistkę. Po większości ludzi tutaj widać, że podjęli złe decyzje – wiesz – ale ty…” Wzruszyła ramionami. „Wyglądasz jak czyjaś babcia”.

„Jestem czyjąś babcią”. Słowa wymknęły mi się z ust, zanim zdążyłam je powstrzymać. „A raczej byłabym, gdyby mój syn i jego żona kiedykolwiek…”

Zatrzymałem się.

Michael i Vivien byli małżeństwem od pięciu lat. Nie mieli dzieci. Powiedzieli, że chcą skupić się na karierze.

Zastanawiałem się, czy Vivien kiedykolwiek planowała zostać, gdy już osiągnie to, czego chciała.

„To twój syn się przeciwko tobie zwrócił?” – zapytała łagodnie Rita.

„Myśli, że chroni swoją żonę. Nie rozumie, że ona go wykorzystuje”.

„Mężczyźni potrafią być głupi w ten sposób”. Wróciła do swojego magazynu, po czym dodała, nie podnosząc wzroku: „Moja rada? Przestań próbować go ratować. Skup się na ratowaniu siebie. On dokonał wyboru”.

W niedzielny poranek odwiedził mnie kolejny gość — ten, którego się nie spodziewałem.

Dorothy została wprowadzona do pokoju gościnnego, a jej twarz była ściągnięta zmęczeniem.

„Jak się trzymasz?” zapytała.

„Tak dobrze, jak można było oczekiwać.”

„Dorothy, nie powinnaś tu być. Jeśli pomyślą, że mi pomagasz…”

„Niech myślą, co chcą. Jesteś moim przyjacielem”. Przesunęła teczkę po stole. „Prowadziłam badania. Mackenzie, jest coś, o czym powinnaś wiedzieć w sprawie Fundacji Riverside – coś, czego FBI jeszcze nie ujawniło”.

Otworzyłem folder.

Wewnątrz znajdowały się wydruki artykułów prasowych, dokumentów finansowych i fotografii.

„Fundacja nie tylko prała pieniądze” – powiedziała cicho Dorothy. „Była ukierunkowana na osoby starsze. Ludzi, którzy przekazali swoje oszczędności emerytalne, myśląc, że pomagają szpitalom dziecięcym. Dwanaście osób straciło wszystko. Trzy popełniły samobójstwo, gdy zdały sobie sprawę, że ich pieniądze zniknęły”.

Groza tego wszystkiego przygniotła mnie niczym ciężar.

„Vivien i jej ojciec to zrobili.”

„Gerald Hartman to zaaranżował. Vivien zwerbowała darczyńców, wykorzystując swój urok i fałszywe referencje, żeby zdobyć ich zaufanie. A Michael…” Dorothy zawahała się.

„A co z Michaelem?”

„Jego kancelaria zapewniła strukturę prawną” – powiedziała Dorothy cicho. „Stworzył firmy-słupki. Założył zagraniczne konta. FBI uważa, że ​​kilku prawników w firmie dokładnie wiedziało, co robi”.

„Nie. Michael by tego nie zrobił.”

„Mackenzie. Jego nazwisko widnieje na dokumentach założycielskich. Złożył dokumenty, które sprawiały, że fundacja wyglądała na legalną. Niezależnie od tego, czy wiedział, że to oszustwo, czy nie, ponosi odpowiedzialność prawną”.

Poczułem się chory.

Mój syn nie był po prostu manipulowany.

Brał aktywny udział w niszczeniu ludzkiego życia — ludzi takich jak ja, starszych i ufnych, którzy myśleli, że czynią dobrze.

„To nie wszystko” – powiedziała Dorothy. „Jedną z ofiar była Evelyn Patterson – matka twojego sąsiada”.

Pani Patterson. Kobieta, która rozmawiała z reporterami przed moim domem.

Jej matka straciła wszystko przez to samo oszustwo, przez które ja teraz znalazłem się w areszcie federalnym.

„Przekazała dwieście tysięcy dolarów” – kontynuowała Dorothy. „Całe oszczędności swojego życia. Kiedy dowiedziała się, że to oszustwo, doznała udaru. Teraz przebywa w domu opieki – nie może mówić ani o siebie zadbać”.

Dorothy powiedziała mi, że pani Patterson obwinia wszystkich związanych z fundacją, łącznie ze mną.

„Zwłaszcza ty. Kiedy wiadomości doniosły o twoim aresztowaniu, rozpowiadała sąsiadom, że to ty byłeś pomysłodawcą, że wykorzystałeś swoją nauczycielską reputację, żeby fundacja wydawała się godna zaufania”.

Niesprawiedliwość płonęła.

Ja też byłem ofiarą, a mimo to obsadzono mnie w roli złoczyńcy.

„Dorothy” – powiedziałam napiętym głosem – „muszę coś dla mnie zrobić. To niebezpieczne i możesz odmówić”.

“Co to jest?”

Znajdź Michaela. Porozmawiaj z nim twarzą w twarz bez Vivien. Spraw, żeby zrozumiał, co się naprawdę dzieje. To mój syn. W głębi duszy musi wiedzieć, że jego matka by tego nie zrobiła.

Wyraz twarzy Doroty wyrażał powątpiewanie.

„Mackenzie. On już zeznawał przeciwko tobie. Skąd wiesz, że posłucha?”

„Bo kazał mi znaleźć dokumenty Dale’a w tej rozmowie telefonicznej, zanim ją przerwano. Próbował mnie ostrzec. Część jego wie, że coś jest nie tak. Jeśli uda ci się do niej dotrzeć…”

„FBI nie pozwoli ci się do niego zbliżyć. To kluczowy świadek”.

„To znajdź inny sposób” – wyszeptałem. „Proszę. On nadal jest moim synem”.

Po odejściu Dorothy resztę niedzieli spędziłem w celi, myśląc o ofiarach – starszych ludziach, którzy zaufali niewłaściwej organizacji, tak jak ja zaufałem niewłaściwej synowej.

Ta paralela była niewygodna.

Po czterdziestu latach nauczania byłam dumna ze swojej spostrzegawczości i umiejętności rozumienia ludzi.

Jednak Vivien całkowicie mnie oszukała.

Poniedziałkowy poranek nadszedł z brutalną skutecznością.

Zawieźli mnie do sądu w kajdankach, z zimnym metalem na nadgarstkach. Błyski fleszy rozbłysły, gdy mnie prowadzono. Widok babci w łańcuchach był świetnym materiałem na materiał telewizyjny.

Sala sądowa była mniejsza, niż się spodziewałem.

Martin siedział przy stole obrony i porządkował dokumenty. Po drugiej stronie przejścia prokurator – Amanda Reeves o bystrym spojrzeniu – wyglądała na pewną siebie i przygotowaną.

Sędzia Patricia Howard weszła i wszyscy wstaliśmy. Miała około sześćdziesięciu lat, siwe włosy i wyraz twarzy sugerujący, że widziała już wszystko, ale nic nie zrobiło na niej wrażenia.

„Stany Zjednoczone kontra Mackenzie Whitmore” – oznajmił urzędnik. „Rozprawa w sprawie kaucji”.

Prokurator Reeves zabrał głos pierwszy, przedstawiając powody, dla których powinienem pozostać w areszcie: ryzyko ucieczki z powodu fałszywego paszportu, powaga popełnionych przestępstw oraz zagrożenie dla społeczności.

Przedstawiła mnie jako wyrachowaną przestępczynię, która przez lata planowała oszustwo, a teraz próbuje zrzucić winę na niewinnych członków swojej rodziny.

„Wysoki Sądzie, oskarżona miała pięćdziesiąt tysięcy dolarów w gotówce i fałszywy dokument tożsamości ukryty w domu. To wskazuje na działanie z premedytacją i zamiar ucieczki. W połączeniu z jej próbą uniknięcia aresztowania w czwartek, uważamy, że stwarza ona poważne ryzyko ucieczki”.

Martin stanął w obronie.

„Wysoki Sądzie, pani Whitmore to sześćdziesięciotrzyletnia emerytowana nauczycielka, głęboko zakorzeniona w tej społeczności. Mieszka w tym samym domu od trzydziestu ośmiu lat. Nie ma żadnej przeszłości kryminalnej. Ten tak zwany lot nie był planowany. Poszła do domu sąsiada w chwili paniki po otrzymaniu telefonów z pogróżkami”.

„Od swojej synowej, którą teraz obwinia o wszystko” – wtrącił Reeves.

„Od osoby zamieszanej w spisek przestępczy wymierzony w rodzinę pani Whitmore” – sprostował Martin. „Sprzęt do monitoringu znaleziony w jej domu dowodzi, że była monitorowana i manipulowana. Fałszywy paszport i pieniądze zostały podłożone, żeby ją wrobić”.

Sędzia Howard spojrzał na mnie.

„Pani Whitmore, czy chce pani przemawiać przed sądem?”

Martin radził mi, żebym milczał, ale coś w oczach sędziego – może błysk ciekawości – kazało mi się odezwać.

„Wysoki Sądzie, uczyłam w szkole podstawowej przez czterdzieści lat. Wiodłam spokojne, uczciwe życie. Pożyczyłam naszyjnik mojej synowej, bo o to poprosiła. Bo chciałam pomóc synowi w karierze. Nie miałam pojęcia o żadnym oszustwie. Dowody, które znaleźli w moim domu, nie należą do mnie. Zostałam wrobiona przez ludzi, którym ufałam”.

Mój głos się załamał.

„Wiem, jak to brzmi. Wiem, że winni zawsze twierdzą, że są niewinni, ale ja mówię prawdę – i jeśli mnie wypuszczą, będę mógł to udowodnić”.

„Jak to udowodnisz?” zapytał sędzia Howard.

Martin rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie, ale kontynuowałem.

„Mój zmarły mąż udokumentował pierwotne przestępstwa, które doprowadziły do ​​powstania tej fundacji. Znalazłam jego dokumenty. Dowodzą, że Gerald Hartman – ojciec Vivien – prowadził intrygi od ponad piętnastu lat. Jeśli uda mi się uzyskać dostęp do tych dokumentów i pokazać, jak wiążą się z obecnymi zarzutami…”

„Dokumenty są w posiadaniu FBI” – powiedział Reeves lekceważąco. „Jeśli są uniewinniające, przeanalizujemy je odpowiednimi kanałami. Oskarżony nie musi być wolny, żeby to zrobić”.

Sędzia Howard milczała przez dłuższą chwilę, studiując dokumenty przed nią.

W końcu przemówiła.

„Kaucja wynosi pięćset tysięcy dolarów. Gotówka lub kaucja.”

Serce mi się ścisnęło.

Nie miałem pięciuset, a co dopiero pięciuset tysięcy.

„Wasza Wysokość” – spróbował Martin – „moją klientką jest kobieta o ograniczonych środkach”.

„W takim razie pozostanie w areszcie do rozprawy, chyba że ktoś wpłaci za nią kaucję”. Sędzia Howard uderzył młotkiem. „Następna sprawa”.

Gdy mnie wyprowadzali, zobaczyłem Michaela z tyłu sali sądowej.

Nasze oczy spotkały się w przestrzeni. Wyglądał na zmęczonego – starszego niż jego trzydzieści pięć lat.

Przez chwilę wydawało mi się, że dostrzegłam w jego wyrazie twarzy wątpliwość – iskrę chłopaka, który kiedyś mówił mi wszystko, który ufał mi bezgranicznie.

Wtedy obok niego pojawiła się Vivien i szepnęła mu coś do ucha.

Jego wyraz twarzy stwardniał.

Odwrócił wzrok.

Gdy wróciliśmy do aresztu, Martin przemówił do mnie przez kraty.

„Przykro mi, Mackenzie. Postaram się o obniżenie kaucji, ale może to potrwać tygodnie”.

„Nie mam tygodni.”

„Kiedy odbędzie się rozprawa?”

„Prawdopodobnie sześć miesięcy. Może dłużej.”

Sześć miesięcy w areszcie.

Sześć miesięcy — podczas których Vivien i jej ojciec zacierali ślady, niszczyli dowody, przygotowywali ostatnie posunięcia.

„Martin, musisz znaleźć sposób, żeby mnie stamtąd wydostać. Cokolwiek to będzie kosztować.”

„Pracuję nad tym” – powiedział. „Ale Mackenzie… musisz się przygotować na możliwość skazania. Że spędzisz resztę życia w więzieniu za przestępstwa, których nie popełniłaś”.

Zacisnąłem palce na kratach.

„Nie zaakceptuję tego. Nie mogę.”

Po jego wyjściu strażnik przyniósł mi wiadomość – nie od mojego prawnika ani od Dorothy, ale od zwalnianej więźniarki, kobiety, której nigdy wcześniej nie spotkałam.

Podała mi złożoną kartkę papieru.

„Ktoś mi zapłacił, żebym ci to dała” – powiedziała i odeszła.

Rozłożyłem notatkę.

Pismo było nieznane, a treść wiadomości przerażająca.

Mackenzie, zbyt długo byłaś problemem. Dale powinien był milczeć. Powinnaś była pozostać nieświadoma. Teraz będziesz milczeć na zawsze. Wypadek w areszcie łatwo zaaranżować. Jeśli nie chcesz przeżyć, podpiszesz zeznanie, przyznając się do wszystkiego i oczyszczając Vivien i Michaela z wszelkich zarzutów. Masz 48 godzin na decyzję. Potem staniesz się kolejną tragiczną statystyką.

GH

Gerald Hartman dotarł do mnie nawet, gdy byłem w areszcie federalnym.

Mógł mnie wszędzie dopaść.

I dawał mi wybór.

Fałszywe przyznanie się do winy — albo śmierć.

Ręce mi się trzęsły, gdy chowałem notatkę pod materacem.

Ściany mojej celi zdawały się zamykać.

Myślałem, że areszt federalny oznacza bezpieczeństwo.

Myliłem się.

Gdzieś w tym budynku — albo w celach wokół mnie — ktoś obserwował, czekał, gotowy spełnić groźbę Hartmana, jeśli nie zastosuję się do jej woli.

Miałem czterdzieści osiem godzin, żeby wymyślić, jak przetrwać.

Tej nocy nie spałem.

Zamiast tego leżałem w celi i rozmyślałem o każdym szczególe z ostatnich pięciu lat – o każdej interakcji z Vivien, każdej rozmowie z Michaelem – i uświadomiłem sobie coś kluczowego.

Miałem więcej informacji, niż Gerald Hartman przypuszczał.

Kiedy jesteś nauczycielem przez czterdzieści lat, uczysz się zauważać rzeczy. Drobne niespójności w zachowaniu. Kryją się pod grzeczną rozmową.

Już na początku zauważałem pewne rzeczy u Vivien.

Po prostu nie ufałem swoim instynktom.

Ale prowadziłam zapiski.

Nie dlatego, że podejrzewałem oszustwo, ale dlatego, że tak postępują nauczyciele.

Dokumentujemy wszystko.

O szóstej rano poprosiłem strażnika, żeby skontaktował się z Martinem.

„To pilne” – powiedziałem. „Sprawa życia i śmierci”.

Przybył dwie godziny później, wyglądając na zaniepokojonego.

„Mackenzie, co się stało?”

Przesunąłem po stole groźbę Geralda Hartmana.

„Otrzymałem to wczoraj. Mam czterdzieści osiem godzin na podpisanie fałszywego zeznania, w przeciwnym razie każe mnie zabić w areszcie”.

Twarz Martina zbladła w miarę czytania.

„To bezpośrednie zagrożenie. Musimy to natychmiast pokazać FBI”.

„Nie. Jeszcze nie”. Pochyliłem się do przodu. „Martin, musisz mnie bardzo uważnie słuchać. Myślałem o wszystkim, co się wydarzyło i zdałem sobie sprawę, że mam dowody – dowody, które trzymałem, nawet nie wiedząc, że są ważne”.

„Jakiego rodzaju dowody?”

„Pięć lat temu, kiedy Michael po raz pierwszy przedstawił mnie Vivien, coś było nie tak. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć – po prostu nauczycielska intuicja podpowiadała mi, że Vivien nie jest taka, jaka się wydaje. Zaczęłam więc prowadzić dziennik. Nic dramatycznego – tylko notatki z naszych rozmów. Rzeczy, które mówiła lub o które pytała. Daty. Godziny. Omawiane tematy.”

Oczy Martina rozszerzyły się.

„Udokumentowałeś każdą interakcję?”

„Nie każdy, ale większość. Wliczając w to dzień, w którym zapytała o moją biżuterię, te razy, kiedy ona i Michael nas odwiedzali i wydawali się szczególnie zainteresowani piwnicą, pytania o karierę Dale’a w okręgu szkolnym”. Zrobiłem pauzę. „Pamiętnik jest w moim domu, ukryty w miejscu, w którym Vivien nigdy by nie zajrzała – w oprawie mojego albumu ze zdjęciami z nabożeństwa żałobnego Dale’a. Rozciąłem tylną stronę i wsunąłem strony do środka”.

„FBI przeszukało twój dom” – powiedział ostrożnie Martin. „Znaleźliby go”.

„Chyba że rozmontowali album. A po co mieliby to robić? To tylko księga pamiątkowa. Szukali dokumentów finansowych, a nie pamiętnika babci”.

Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam.

„Martinie, ten dziennik dowodzi, że od początku byłem podejrzliwy wobec Vivien. Widać w nim, że zadawała konkretne pytania dotyczące dokumentów Dale’a. Przeczy to zeznaniom Michaela, że ​​dobrowolnie brałem w tym udział”.

Martin już robił notatki.

„Jeśli uda nam się odzyskać ten dziennik – jest tego więcej. Trzy lata temu Vivien poprosiła mnie o pożyczenie komputera, żeby sprawdzić pocztę. Siedziała na nim jakieś dwadzieścia minut. Wtedy nie zwróciłem na to uwagi. Ale później zauważyłem, że moje hasło do poczty zostało zmienione. Założyłem, że je zapomniałem i sam je zresetowałem”.

Poczułem suchość w ustach.

„Teraz zdaję sobie sprawę, że instalowała coś, co miało monitorować moją komunikację”.

„Oprogramowanie szpiegujące?”

„Tak. Ale oto, czego nie wiedziała”. Pochyliłem się. „Kupiłem nowy komputer w zeszłym roku. Stary leży w piwnicy i wciąż działa. Jeśli oprogramowanie szpiegujące nadal na nim jest, czy można to powiązać z Vivien?”

„Możliwe” – powiedział Martin, pisząc szybciej. „Jeśli uda nam się pokazać, kiedy to zostało zainstalowane i powiązać to z jej dostępem”.

„Co jeszcze?” zapytał.

„W zeszłe święta Vivien dała mi w prezencie cyfrową ramkę na zdjęcia. Powiedziała, że ​​wgrała do niej zdjęcia rodzinne. Trzymałem ją w salonie”. Ścisnął mi się żołądek. „Chyba była w niej kamera – jedno z tych urządzeń podsłuchowych, które znalazło FBI. Jeśli uda nam się udowodnić, że mi ją dała, będzie to świadczyć o premedytacji”.

Martin spojrzał w górę.

„Czy masz kartkę, którą ci dała z prezentem? Jakąś dokumentację?”

„Lepiej”. Wymusiłam coś w rodzaju ponurego uśmiechu. „Podziękowałam jej w kartce świątecznej – szczególnie wspominając o ramce na zdjęcia i o tym, jak bardzo była troskliwa. Zachowałam kopię tego, co napisałam. Zawsze to robię, na wypadek gdybym musiała sobie przypomnieć, co komuś dałam lub powiedziałam”.

Stare nawyki nauczycielskie.

Dokumentuj wszystko. Zachowaj kopie. Nigdy nie zakładaj, że ludzie pamiętają rzeczy tak jak ty.

Martin wpatrywał się we mnie.

„Mackenzie… budowałaś sprawę, nawet o tym nie wiedząc.”

„Chroniłam się” – powiedziałam cicho. „Po śmierci Dale’a poczułam się bezbronna – samotna. Zaczęłam dokładniej wszystko dokumentować, żeby poczuć się bezpieczniej. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę ich tak potrzebować”.

Martin stuknął długopisem w notes.

„Musimy zdobyć ten dziennik, stary komputer i kopie twoich kart. Ale FBI zamknęło twój dom jako miejsce zbrodni. Nie możemy po prostu wejść”.

„Wtedy każemy im szukać” – powiedziałem. „Mówimy im, że przeoczyli dowody uniewinniające. Kiedy znajdą dziennik, będą musieli go rozważyć”.

Martin zawahał się.

„Groźba Geralda Hartmana. Jeśli powiadomimy FBI, wzmocnią twoją ochronę. Ale to również oznacza ujawnienie informacji, które mogłyby go skłonić do szybszego działania”.

„Wiem” – powiedziałem, a mój głos stał się już spokojny. „Ale nie mogę podpisać fałszywego zeznania. Zbyt wiele osób zostało już zranionych tymi kłamstwami”.

Pomyślałam o Evelyn Patterson i innych starszych ofiarach.

„Poza tym” – dodałem – „mam jeszcze jedną kartę do rozegrania. Coś, co wszystko łączy”.

Wzrok Martina stał się ostrzejszy.

“Co to jest?”

„Dale nie tylko dokumentował defraudację Geralda Hartmana” – powiedziałem. „Dokumentował też Vivien. Była zamieszana w intrygi ojca już wtedy – piętnaście lat temu – kiedy miała zaledwie dwadzieścia lat. Dale rozpoznał ją, kiedy Michael przyprowadził ją do nas. Rozpoznał ją ze zdjęć z monitoringu powiązanych ze sprawą oszustwa w Miami. Dlatego powiedział Michaelowi, żeby uważał – żeby z nią nie przesadzał”.

Michael uważał, że jego ojciec jest nadopiekuńczy.

Nie wiedział, że Dale próbował go ostrzec.

„Dale ci to powiedział?” – zapytał Martin.

„Próbował – pod koniec. Był chory, czasami miał problemy z jasnym myśleniem i ciągle gadał o dziewczynie Hartman i o tym, jaka jest niebezpieczna. Myślałem, że jest zagubiony, myli ludzi ze swojej przeszłości”.

Łzy piekły mnie w oczach.

„Nie zdawałam sobie sprawy, że mówi o Vivien. Zginął, próbując chronić Michaela przed nią – i nie rozumiałam tego do tej pory”.

Martin przez chwilę milczał.

„Jeśli Dale rozpoznał Vivien – jeśli to udokumentował – jego list o tym wspomina”.

„Nie bezpośrednio” – powiedziałem – „ale mówi, że wiedział, że Michael był w niebezpieczeństwie ze strony osób powiązanych z pierwotną zbrodnią. Mówił o Vivien. I jeśli dokładniej przeszukamy jego dokumenty, myślę, że znajdziemy dowody na to, że próbował zbadać jej przeszłość przed śmiercią”.

Martin powoli wypuścił powietrze.

„To zmienia wszystko. To znaczy, że Vivien nie zaatakowała Michaela przypadkowo. Wiedziała, że ​​Dale ją rozpoznał. Poślubienie Michaela miało na celu zneutralizowanie zagrożenia, jakie stanowił Dale”.

Poszczególne elementy zaskoczyły ze zdumiewającą wyrazistością.

Śmierć Dale’a.

Lekarz stwierdził zawał serca. Ale miał zaledwie sześćdziesiąt trzy lata – był stosunkowo zdrowy.

A co jeśli—

„Mackenzie” – ostrzegł Martin, czytając mi w twarz – „nie wchodź w to. Bez dowodów to tylko spekulacje”.

Ale nie mogłem powstrzymać tej myśli.

Co by było, gdyby Gerald Hartman zaaranżował śmierć Dale’a?

A co, jeśli mojego męża zamordowano, żeby go uciszyć, a ja przez siedem lat nie zastanawiałam się nad tym?

Głos Martina pozostał stanowczy.

„Skup się na tym, co możemy udowodnić. Pozwól mi porozmawiać z FBI o dzienniku i innych dowodach. W międzyczasie musisz być ostrożny. Nie przyjmuj jedzenia ani napojów od nikogo poza strażnikami, którym ufasz. Nie chodź nigdzie sam. Jeśli Hartman ma kogoś w środku, będzie szukał okazji”.

Po wyjściu Martina poprosiłem o spotkanie z agentem Dos Santo.

Strażnicy wydawali się zaskoczeni, ale załatwili sprawę jeszcze tego samego popołudnia.

Dos Santo przybył patrząc sceptycznie.

„Pani Whitmore, pani prawnik powiedział, że ma pani informacje do przekazania.”

– Tak. Ale najpierw muszę wiedzieć – czy znalazłeś dokumenty Dale’a w mojej kuchni? Te ukryte w książce kucharskiej?

„Znaleźliśmy je. Są analizowane.”

„Czy udało ci się ustalić źródła finansowania Fundacji Riverside? Czy powiązałeś to z defraudacją okręgu szkolnego?”

Wyraz twarzy Dos Santo nieznacznie się zmienił.

„Prowadzimy kilka kierunków śledztwa”.

„Więc wiesz, że za tym wszystkim stoi Gerald Hartman” – powiedziałam spokojnym głosem. „Że prowadzi działalność przestępczą od ponad piętnastu lat. Że mój mąż udokumentował swoje pierwotne przestępstwa i zmarł, zanim zdążył je zgłosić”.

„Znamy historię Geralda Hartmana”.

„Czy zdajesz sobie sprawę, że grozi mi śmiercią w areszcie, jeśli nie podpiszę fałszywego zeznania?” Wyciągnąłem jego notatkę. „Dostarczyła mi to wczoraj inna więźniarka. Ktoś jej zapłacił, żeby mi to przekazała. Co oznacza, że ​​Hartman ma dostęp do tego ośrodka – może się ze mną skontaktować nawet tutaj”.

Dos Santo przeczytała notatkę, zaciskając szczękę.

„Dlaczego nie zgłosiłeś tego od razu?”

„Bo musiałam się zastanowić” – powiedziałam. „Żeby zrozumieć, z czym naprawdę mam do czynienia”.

Pochyliłem się do przodu.

„Agencie Dos Santo, wiem, jak to wygląda. Wiem, że dowody wskazują na moją winę. Ale od pięciu lat prowadzę zapiski – dziennik, w którym zapisuję każdą podejrzaną interakcję z Vivien. Każde dziwne pytanie. Każdą chwilę, która wydawała mi się niewłaściwa. Ten dziennik jest w moim domu, ukryty w albumie ze zdjęciami z nabożeństwa żałobnego Dale’a. Jeśli go znajdziesz, przekonasz się, że od początku byłem wobec niej podejrzliwy. Przekonasz się, że nie chodzi o to, że jestem współwinny. Chodzi o to, że jestem zbyt uprzejmy, by działać pod wpływem instynktu”.

Dos Santo przyglądał mi się.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Naturalne oczyszczanie wątroby: proste domowe sposoby

Składniki: 80 g imbiru 1 ząbek czosnku 1 mały interfejs użytkownika 2 łyżeczki kurkumy w proszku Sok z 1 cytryny ...

Furseciki z Masłem i Kokosem

1. Rozgrzej piekarnik do 180°C. Wyłóż blachę papierem do pieczenia. 2. W dużej misce ubij masło z cukrem pudrem, aż ...

Leave a Comment