Na początku nikt nie zwracał na nią uwagi. Cicho przeszła przejściem i usiadła. Mężczyzna obok niej pogrążył się w lekturze gazety, ledwo ją zauważając.
Ale gdy w końcu je złożył i spojrzał w jej stronę, wyraz jego twarzy natychmiast się zmienił.
Jego twarz wykrzywiła się z obrzydzenia. Szybko dał znak stewardesie, wskazując prosto na Rheę.
„Co to jest?” zapytał ostrym, przepełnionym pogardą głosem.
Obsługa wyglądała na zaniepokojoną, ale sprawdziła bilet Rhei.
„Ta pasażerka siedzi na właściwym miejscu zgodnie z biletem” – odpowiedziała uprzejmie, starając się zachować profesjonalizm pomimo nieuprzejmości.
Reakcja mężczyzny była natychmiastowa. Rozłożył nieskazitelną chusteczkę i przycisnął ją do nosa, jakby chciał się osłonić przed smrodem.
„Nie obchodzi mnie, co jest na tym bilecie” – warknął. „Zapłaciłem ekstra za klasę biznes, żeby uciec od takich ludzi jak ona. Ale teraz, siedząc tu obok niej, czuję się, jakbym był uwięziony w jakiejś obskurnej alejce z bezdomnymi”.
Jego okrutne słowa przyciągnęły uwagę innych. Niektórzy pasażerowie skinęli głowami, a ich twarze wykrzywiły się z pogardą.
Szmery przerodziły się w zamieszanie. Służący próbował ich uspokoić, ale bogaci podróżni nalegali, by wyprowadzono staruszkę.
Kilku stało, blokując przejścia.
„Nie widzicie, że ona tu nie pasuje?” krzyknął jeden z mężczyzn.
„Czy do tego doszły nasze linie lotnicze?” – dodał inny. „Jak kogoś takiego jak ona może sobie pozwolić na bilet tutaj?”
„Chcemy, żeby odeszła” – powiedział chłodno mężczyzna stojący obok Rhei – „i chcemy przeprosin za to, że byliśmy zmuszeni siedzieć obok takiego plugastwa”.
Odmówili zajęcia miejsca, dopóki jej nie usunięto.


Yo Make również polubił
Mój ojciec zażądał 10 000 dolarów, żeby poprowadzić mnie do ołtarza. Usiadł więc w pierwszym rzędzie ze skrzyżowanymi ramionami, czekając, aż zobaczę, jak samotnie czołgam się ze wstydu, aż nagle 50 amerykańskich marines w galowych mundurach wstało i uniosło łuk mieczy na moją cześć. Dopiero wtedy ojciec zdał sobie sprawę, że człowiek, którego uznał za „zwykłego żołnierza”, był w rzeczywistości ich dowódcą.
„Czekoladowo-karmelowa rozkosz: deser, który zachwyci każdego!”
To mój ulubiony przepis!
Mały chłopiec odwiedza swojego brata bliźniaka…