„Na prywatne wydarzenie. Takie, które zorganizowałem.”
Zapadła cisza. Dziwna, cicha przestrzeń, w której nikt nie był pewien, co słyszy. Jakbym właśnie przemówił w obcym języku.
„Co masz na myśli mówiąc, że to zorganizowałaś?” zapytała Lydia, śmiejąc się ciszej. „Ty… czekaj, pracujesz tu teraz?”
Wyciągnąłem coś z kieszeni. Złożony dokument. Pozwoliłem mu się powoli rozłożyć w dłoniach – papier był chrupiący, rogi ostre, tekst wyraźny i pogrubiony.
Czyn.
Podałem to Lydii.
Przyjęła to tak, jakby miało ją ugryźć. Minęło całe dziesięć sekund, zanim jej usta się poruszyły.
„To jest… to jest… twój właściciel Evergreen Pines Resort.”
Skinąłem głową.
„Kupiłem to w zeszłym roku. Cały dom. Domki, jadalnia, szlaki, pomost, wszystko.”
Cisza, która zapadła, była dusząca. Słychać było brzęczenie pszczół.
Greg zaśmiał się nerwowo.
„No weź, to chyba jakiś żart.”
„To nie żart” – powiedziałem spokojnie. „Jestem właścicielem. A teraz ośrodek jest pełny. Tylko zaproszenia, tylko dla gości prywatnych, a waszych nazwisk nie ma na tej liście”.
Usta Lydii otworzyły się, zamknęły, a potem otworzyły znowu.
„Nie mówisz poważnie.”
“Ja jestem.”


Yo Make również polubił
Ciasto na pączki: najlepszy przepis
Wróciłem do domu, żeby zrobić niespodziankę rodzinie w Wigilię. Zza okna usłyszałem: „Udawajmy, że nas nie ma”. Więc odwróciłem się i wyszedłem – a niespodzianka warta 29 milionów dolarów zniknęła.
Dzisiaj będziemy jeść to danie już czwarty raz w tym miesiącu. Czujesz się jak król, jedząc je
Działa jak marzenie!