„Och, nie miałam pojęcia, że Victoria ma siostrę. Nigdy o tym nie wspominała podczas żadnego z naszych spotkań w sprawie ślubu.”
Jej uśmiech nieco przygasł, jakby zdała sobie sprawę, jak to zabrzmiało.
„Chodzi mi o to, że jestem pewien, że ten temat nigdy nie pojawił się w rozmowie”.
„Jestem pewna” – odpowiedziałam, zachowując neutralny ton, mimo że komentarz mnie zabolał. Moja siostra wystarczająco ściśle współpracowała z kolegami Gregory’ego, aby zaplanować pewne aspekty tego ślubu, i ani razu nie wspomniała o posiadaniu siostry.
Kolacja była podawana w daniach, każde danie było bardziej wyszukane od poprzedniego. Podsmażane przegrzebki ustąpiły miejsca świeżej sałatce, a następnie do wyboru była polędwica wołowa lub łosoś w ziołach. Jedzenie było wyjątkowe, ale ledwo je poczułam. Byłam zbyt świadoma obecności Juliana u mego boku, tego, jak z przekonującą swobodą odgrywał rolę mojego partnera. Jego dłoń od czasu do czasu dotykała mojego ramienia lub pleców drobnymi gestami, które wyglądały na niezobowiązujące, ale wydawały się celowe. Wciągał mnie w rozmowy, zważał na moje opinie, sprawiał, że czułam się widoczna w sposób, którego nie czułam od czasu przybycia na ten ślub.
Między daniami ojciec Gregory’ego wstał, by wygłosić mowę. Opowiedział o osiągnięciach syna, o tym, jak dumny jest z powitania Victorii w rodzinie, o świetlanej przyszłości młodej pary. Wspomniał, jak Victoria wniosła radość i wyrafinowanie do życia Gregory’ego, że była dokładnie taką kobietą, jaką zawsze pragnął poślubić swój syn.
Moja matka stała obok. Jej przemówienie było krótsze, ale nie mniej wylewne. Mówiła o dzieciństwie Victorii, o determinacji i wdzięku córki, o tym, jak zawsze wiedziała, że Victoria osiągnie wielkie rzeczy. Opowiadała o planowaniu ślubu, o wspólnych zakupach matki z córką, degustacjach ciast i wszystkich cennych chwilach, które dzieliły. Ani razu o mnie nie wspomniała, nawet mimochodem, nawet po to, by wspomnieć o rodzeństwie Victorii. Zupełnie jakbym została wycięta z historii rodziny.
Poczułam, jak dłoń Juliana dotyka mojej pod stołem, jego palce splatają się z moimi w geście wsparcia. Odwzajemniłam uścisk, wdzięczna za kotwicę.
Potem nastąpiła mowa drużby, pełna żartów o kawalerskich czasach Gregory’ego i serdecznych wzruszeń o poszukiwaniu prawdziwej miłości. Druhna opowiadała o perfekcjonizmie Victorii i jej romantycznej naturze, o tym, jak zawsze marzyła o bajkowym ślubie. Czekałem, aż ktoś wspomni o mnie, potwierdzi moje istnienie, choćby w najbardziej minimalistyczny sposób. Ale przemówienie za przemówieniem, a moje nazwisko nigdy nie padło. Byłem duchem na uczcie, obecnym, ale niewidocznym.
Podano deser. Wymyślny, wielowarstwowy deser z czekolady i malin, który wyglądał imponująco, ale brakowało mu głębi smaku, jaką powinien mieć. Ganasz był za słodki, a warstwy ciasta za suche. Jako profesjonalistka, nie mogłam powstrzymać się od krytyki, a Julian zauważył moją minę.
„Nie spełnia twoich standardów?”
„Piękne, ale piękno to nie wszystko. Wykonanie jest nieudane. Czekolada maskuje malinę zamiast ją dopełniać, a konsystencja jest zbyt gęsta”.
„Czy mógłbyś zrobić to lepiej?”
„We śnie.”
Słowa zabrzmiały z większą pewnością siebie, niż się czułam, ale były prawdziwe. Mogłam być rozczarowaniem rodziny w każdej innej dziedzinie, ale w kuchni znałam swoją wartość.
„Wierzę ci” – rzekł po prostu Julian.
Po deserze przyjęcie przeszło w część taneczną wieczoru. Victoria i Gregory wyszli na parkiet, by zatańczyć swój pierwszy taniec, wirując w idealnym oświetleniu, podczas gdy zespół na żywo grał romantyczną balladę. Wyglądali jak wyjęci z magazynu, idealna para przeżywająca swój idealny moment. Mój ojciec włączył się do tańca ojciec-córka, a ja patrzyłam, jak się razem poruszają, wspominając chwile, gdy kręcił mną po naszym salonie, gdy byłam mała, przed rozwodem, zanim wszystko się rozpadło. Czy Victoria pamiętała te czasy? Czy kiedykolwiek myślała o rodzinie, jaką kiedyś byliśmy?
Julian wstał i podał mu rękę.
„Zatańcz ze mną.”
„Nie musisz dalej udawać uważnej randki. Nic mi nie jest.”
„Wiem, że nie muszę. Chcę. Poza tym, jestem fatalnym tancerzem i potrzebuję kogoś, kto będzie mi przeszkadzał i nie pozwie mnie do sądu”.
Pozwoliłam mu poprowadzić mnie na parkiet. Wcale nie był taki zły. Właściwie to całkiem dobry, prowadził pewnie, zachowując jednocześnie dystans. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, a ja poczułam, że odprężam się w rytmie, w chwili.
„Dziękuję” – powiedziałam cicho. „Za dzisiejszy wieczór, za to, że ze mną siedziałaś, za tę całą udawaną randkę. Nie musiałeś tego robić”.
„Może i chciałem. Jesteś interesująca, Elizabeth. Bardziej interesująca niż ktokolwiek inny na tym ślubie”.
„Ledwo mnie znasz.”
Wiem wystarczająco dużo. Wiem, że jesteś utalentowany i niedoceniany. Wiem, że dostrzegasz powierzchowne bzdury, które większość ludzi akceptuje bezkrytycznie. Wiem, że jesteś zraniony, ale starasz się tego nie okazywać, a to wymaga siły.
Jego słowa uderzyły mnie głęboko w serce, w miejsce, które chroniłam przez cały wieczór. Oczy piekły mnie od niewypłakanych łez i szybko mrugałam, powstrzymując się od płaczu na ślubie siostry.
Piosenka dobiegła końca i nabrała bardziej optymistycznego rytmu. Na parkiecie pojawiły się inne pary, a Julian poprowadził nas na skraj parkietu, z dala od tłumu.
„Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza” – przyznałem.
„Wyjdźmy na zewnątrz.”
Wyszliśmy z sali balowej na taras z widokiem na ogrody. Wieczorne powietrze było chłodne i przyjemne po cieple tłumnego przyjęcia. Lampki choinkowe migotały na drzewach, tworząc magiczną atmosferę, która wydawała się kłócić z moim wewnętrznym zamieszaniem.
„Nie powinnam była przychodzić” – powiedziałam, opierając się o balustradę tarasu. „Wiedziałam, że tak będzie, ale jakaś część mnie miała nadzieję, że będzie inaczej. Że może Victoria przypomni sobie, że jesteśmy siostrami. Że może będzie chciała, żebym tu była naprawdę, a nie tylko po to, żebym odhaczyła kolejny punkt na liście obowiązków”.
Julian stał obok mnie, jego ramię dotykało mojego.
„Rodzina może być najbardziej skomplikowaną relacją, jaką mamy. Łączą nas więzy krwi, ale to nie gwarantuje miłości, szacunku, ani nawet podstawowego szacunku”.
„Brzmisz, jakbyś mówił z własnego doświadczenia.”
„Mój ojciec i ja nie rozmawialiśmy od trzech lat. Miał bardzo konkretne plany co do mojego życia. A kiedy wybrałem inną drogę, dał mi jasno do zrozumienia, że nie jestem już synem, jakiego chciał. Więc tak, rozumiem, jak to jest być rozczarowaniem”.
Odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć i dostrzegłam nowe odcienie w jego wyrazie twarzy.
„Przepraszam. To musiało być bolesne.”
„Tak było. Tak jest. Ale nauczyłam się z tego czegoś ważnego. Ludzie, którzy powinni nas kochać bezwarunkowo, nadal mają swoje ograniczenia, uprzedzenia i porażki. Czasami rodzina, którą wybieramy, jest ważniejsza niż rodzina, w której się urodziliśmy”.
„Czy to właśnie jest ten wieczór? Twój wybór, by być miłym dla nieznajomego.”
„Może i tak się zaczęło. Ale nie jesteś już obca, Elizabeth. I to nie jest zwykła życzliwość”.
W jego głosie było coś, co sprawiło, że moje serce zabiło szybciej. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, drzwi tarasu się otworzyły i wyskoczyła z nich grupa gości, śmiejąc się i rozmawiając. Chwila ciszy się skończyła i Julian lekko się cofnął.
„Chyba powinniśmy wrócić do środka. Chyba zaraz pokroją tort.”
Ceremonia krojenia tortu przebiegła dokładnie tak, jak się spodziewałam. Więcej zdjęć, więcej przemówień, więcej idealnych momentów, starannie zaaranżowanych dla maksymalnego efektu. Victoria nakarmiła Gregory’ego małym kęsem z delikatną precyzją, a on odwzajemnił gest z równą starannością. Żadnego roztrzaskanego tortu po twarzy, nic niestosownego, perfekcyjna kontrola, jak zawsze.
Gdy kelnerzy rozdawali kawałki tortu weselnego, zauważyłem moją mamę przeciskającą się przez tłum, zatrzymując się, by porozmawiać z różnymi gośćmi. Była w swoim żywiole, rozkoszując się odbiciem blasku udanego ślubu córki. Kiedy w końcu jej wzrok spoczął na mnie, na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, a zaraz potem dezaprobata. Podeszła do naszego stolika spokojnym krokiem, a jej uśmiech gęstniał w miarę, jak się zbliżała.
„Elizabeth, nie spodziewałem się, że tu usiądziesz. Ten stolik był zarezerwowany dla współpracowników Gregory’ego.”
„Doszło do pomyłki z miejscami siedzącymi” – powiedział Julian płynnie, zanim zdążyłem odpowiedzieć. „Jestem Julian, jeden z konsultantów Gregory’ego ds. energii odnawialnej. Elizabeth i ja jesteśmy tu razem”.
Spojrzenie mojej matki przesunęło się po Julianie, obserwując jego drogi garnitur i pewną siebie postawę. Widziałam, jak przekalkulowuje, ocenia moją obecność na podstawie kalibru mojego towarzysza.
„Rozumiem. Miło cię poznać, Julianie. Jestem Elellaner, matka Victorii.”
Podkreślała te słowa, jakby chciała mi przypomnieć o moim miejscu w hierarchii.
„Nie wiedziałem, że Elizabeth z kimś się spotyka”.
„Trzymaliśmy wszystko w tajemnicy” – odpowiedział Julian, dotykając moją dłonią stołu. „Elizabeth bardzo dba o prywatność swojego życia prywatnego”.
„Tak, jest”. Uśmiech Elellanar nie sięgnął jej oczu. „Elizabeth, kochanie, mam nadzieję, że cieszysz się ślubem. Victoria tak bardzo się starała, żeby wszystko było idealne”.
„Pięknie” – powiedziałem, siląc się na słowa. „Musi być bardzo szczęśliwa”.
„Tak jest. Gregory to dokładnie taki mężczyzna, jakiego zawsze pragnęłam, żeby poślubiła. Odnoszący sukcesy, ugruntowany, z dobrej rodziny. Ma wszystko, czego matka może chcieć dla swojej córki”.
Niewypowiedziane porównanie wisiało między nami w powietrzu. W przeciwieństwie do ciebie, która pracuje w piekarni, mieszka sama i nie ma nic do pokazania w swoim życiu.
Julian ścisnął moją dłoń lekko mocniej. Cichy gest wsparcia.
„Elizabeth właśnie opowiadała mi o swojej pracy jako cukiernika” – powiedział. „Brzmi to niezwykle wymagająco. Nie każdy ma talent i dyscyplinę, by odnieść sukces w tej dziedzinie”.
Na twarzy Elellanar malowała się irytacja, że jej domniemana krytyka została zignorowana.
„Tak. Cóż, każdy z nas ma swoją własną ścieżkę. Powinnam wrócić do pozostałych gości. Postaraj się dobrze bawić, Elizabeth.”
Odeszła, pozostawiając za sobą ślad drogich perfum i macierzyńskiego rozczarowania.
„To było nieprzyjemne” – zauważył Julian, gdy już nie mogła go słyszeć.
„Tak wyglądała moja matka w dobry dzień. Powinieneś ją zobaczyć, kiedy naprawdę stara się coś udowodnić”.
„Zaczyna mnie łączyć, dlaczego siedziałeś za tym filarem.”
Wieczór trwał. Zespół grał. Ludzie tańczyli. Alkohol lał się strumieniami. Victoria i Gregory obchodzili salę, dziękując gościom za przybycie i przyjmując gratulacje. Obserwowałem, jak z wprawą i precyzją krążą po sali, zauważając, jak niektórym gościom poświęcają więcej czasu niż innym, jak starannie zachowują hierarchię ważności.
W końcu dotarli do naszego stolika, Gregory prowadził z uśmiechem polityka. Z bliska dostrzegłam, że był przystojny w konwencjonalny sposób, z rysami twarzy, które dobrze się fotografują, ale brakowało im charakteru. Jego uścisk dłoni był zdecydowany, ale zdawkowy, gdy Julian się przedstawił. Wtedy wzrok Victorii powędrował na mnie, a na jej twarzy pojawił się wyraz złożoności. Zaskoczenie, zdecydowanie. Może dyskomfort. Pewnie zapomniała, że w ogóle tu jestem, schowany w swoim kąciku, gdzie nie mogłem zakłócić jej idealnego dnia.
„Elizabeth, wyglądasz ślicznie” – powiedziała, a w jej głosie słychać było nutę ostrożnej uprzejmości, jakiej ludzie używają wobec znajomych, których nie do końca pamiętają.
„Dziękuję. Ślub jest piękny, Wiktorio. Gratuluję.”
„Cieszę się, że udało ci się przyjść. Widzę, że poznałeś też kilku kolegów Gregory’ego”.
Jej wzrok z ciekawością powędrował w stronę Juliana.
„Nie sądzę, żebyśmy się sobie przedstawili.”
„Julian, współpracuję z Gregorym nad inicjatywami na rzecz zrównoważonego rozwoju w Bennett Health Solutions i mam przyjemność być dziś wieczorem partnerem Elizabeth”.
Oczy Victorii lekko się rozszerzyły. To była dla niej ewidentna nowość.
„Och, nie zdawałam sobie sprawy, że się z kimś spotykasz, Elizabeth. Jak cudownie.”
Sposób, w jaki to powiedziała, z lekkim naciskiem na słowo „wspaniałe”, sugerował, że uznała to raczej za zaskakujące niż wspaniałe, jakby nie mogła uwierzyć, że ktoś taki jak Julian mógłby być zainteresowany kimś takim jak ja.
„Spotykamy się od kilku miesięcy” – kontynuował Julian, obejmując mnie w talii gestem, który wyglądał naturalnie i zaborczo. „Elizabeth jest niezwykła. Mam szczęście, że toleruje moje skłonności do pracoholizmu”.
„Jak miło” – powiedziała Victoria, choć jej uśmiech nieco zmroził. „No cóż, powinniśmy kontynuować naszą rundkę. Tyle osób do podziękowania. Ale nadróbmy zaległości, Elizabeth. Mam wrażenie, że dawno nie rozmawiałyśmy”.
Poszli dalej, a ja wypuściłem oddech, o którym nie wiedziałem, że wstrzymywałem.
„To było surrealistyczne”.
„Wydawała się zaskoczona, widząc, że jesteś szczęśliwy” – powiedział Julian. „Wiktoria nie jest przyzwyczajona do tego, że mam coś, co mogłaby uznać za cenne, w tym przystojnego partnera, który robi wrażenie na jej nowych teściach”.
„Więc uważasz, że jestem przystojny?” W oczach Juliana pojawiło się rozbawienie.
„Nie daj sobie tego wmówić. Obiektywnie rzecz biorąc, jesteś atrakcyjny. To nie jest osobista obserwacja”.
„Oczywiście, że nie. Całkowicie obiektywne.”


Yo Make również polubił
Bez smażenia! Bakłażan, który doprowadza wszystkich do szaleństwa, najsmaczniejszy, jaki kiedykolwiek zrobiłem!
Jak zrobić odżywkę rozmarynową, która przyciemni włosy i zapobiegnie ich wypadaniu
Po rozwodzie mój mąż sarkastycznie rzucił we mnie starą poduszką, ale kiedy zdjęłam poszewkę,
Niezapomniany Puddingowy Ciasto po Polsku – Przepis, Który Przywoła Wspomnienia Dzieciństwa!