Rozmawiałem przez bezpieczną rozmowę, kiedy mój ojczym wyrwał mi telefon, żeby nauczyć mnie „szacunku”. „Przestań się wygłupiać! Mówię do ciebie!”. Podniósł go do ucha, żeby krzyknąć – a głos powiedział: „To wysoki rangą urzędnik. Właśnie zakończyłeś bezpieczną rozmowę z wysoko postawionym oficerem”. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Rozmawiałem przez bezpieczną rozmowę, kiedy mój ojczym wyrwał mi telefon, żeby nauczyć mnie „szacunku”. „Przestań się wygłupiać! Mówię do ciebie!”. Podniósł go do ucha, żeby krzyknąć – a głos powiedział: „To wysoki rangą urzędnik. Właśnie zakończyłeś bezpieczną rozmowę z wysoko postawionym oficerem”.

To był dźwięk kończącego się świata.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni. Ręka mi nie drżała. Trening wziął górę, ale żołądek podszedł mi do gardła.

Ekran – zazwyczaj przyciemniony i zaszyfrowany – rozbłysnął teraz jasnym, białym tłem. W centrum powoli obracała się Wielka Pieczęć Stanów Zjednoczonych, orzeł trzymający gałązkę oliwną i strzały.

Poniżej, pogrubionymi, czarnymi literami, widniały trzy słowa, których żaden cywil nigdy nie zobaczy na wyświetlaczu telefonu.

NACZELNY DOWÓDCA.

Zaparło mi dech w piersiach.

To było nagłe obejście. Oznaczało to, że prezydent nie kontaktował się z asystentem. Nie kontaktował się z Sekretarzem Obrony. Omijał cały łańcuch dowodzenia, aby rozmawiać bezpośrednio ze starszym oficerem dyżurnym.

Oznaczało to, że myśliwce P-8 Poseidon, które wysłałem dziesięć minut temu, coś znalazły.

Cokolwiek znaleźli, było to na tyle złe, że obudziło prezydenta z jego świątecznej kolacji w Camp David.

„Muszę to odebrać” – powiedziałem, a mój głos przeciął stęchłe powietrze jadalni. Nie była to prośba. To było stwierdzenie faktu.

Odsunąłem krzesło, a drewniana noga zgrzytnęła o podłogę niczym banshee. Wstałem, przyciskając urządzenie do piersi, jakby to był granat z wyciągniętą zawleczką.

„Usiądź, Kira” – powiedział Rick. Jego głos był niski, wibrujący niebezpieczną mieszanką alkoholu i zranionego ego.

Nie patrzył na telefon. Spojrzał na mnie, jego oczy były szkliste i przekrwione.

„Nie mogę, Rick” – powiedziałem, robiąc krok w stronę drzwi kuchennych. „To nagły wypadek”.

„Nagły wypadek?” Rick zaśmiał się ostro i gorzko. Uderzył puszką piwa o stół, miażdżąc aluminium. Piana rozlała mu się po dłoni, ale tego nie zauważył.

„Co? Czy serwer wprowadzania danych padł? Czy ktoś zapomniał zgłosić TPS?”

„Rick, proszę” – jęknęła moja matka ze swojego miejsca. Kurczyła się w sobie, robiąc się jak najmniejsza. „Wypuść ją na dwór. To pewnie jej szef”.

„Ja rządzę w tym domu, Carol” – ryknął Rick, wstając tak gwałtownie, że jego krzesło przewróciło się do tyłu i roztrzaskało o podłogę.

Gwałtowność tego ruchu sprawiła, że ​​wszyscy podskoczyli. Nawet komentatorzy telewizyjni zdawali się uciszyć.

Rick stał między mną a wyjściem – ściana gniewnej, niepewnej siebie skóry. Oddychał ciężko, a jego twarz pokryła się głębokim, niezdrowym rumieńcem.

Telefon wciąż dzwonił.

Drrrring. Drrrring. Drrrring.

Każda upływająca sekunda była sekundą, podczas której prezydent Stanów Zjednoczonych musiał czekać.

W wojsku kazanie przełożonemu czekać jest grzechem.

Zmuszanie prezydenta do czekania w obliczu potencjalnego kryzysu nuklearnego jest przestępstwem podlegającym sądowi wojskowemu.

„Rick, rusz się” – powiedziałam, a mój głos zniżył się do poziomu dowodzenia. Nie byłam już pasierbicą. Byłam generałem porucznikiem Collinsem. „Utrudniasz oficjalną komunikację federalną”.

Rick zamrugał, na chwilę oszołomiony autorytetem w moim tonie.

Wtedy na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.

„Federalna komunikacja” – zadrwił, podchodząc bliżej. Pachniał Miller Lite, tłuszczem z indyka i starym potem. „Posłuchaj. Myślisz, że skoro oglądasz NCIS, możesz tak do mnie mówić? Myślisz, że jesteś ważny?”

Wbił mi palec w ramię. Bolało, ale nie drgnęłam.

„Jesteś trzydziestoośmioletnią kobietą mieszkającą w swojej sypialni z dzieciństwa” – splunął Rick, a ślina wylądowała mi na policzku. „Nie masz federalnej komunikacji. Masz urojenia. Kto to jest? Windykator? Ten chłopak, którego sobie wymyśliłaś?”

„To prezydent” – powiedziałem.

Prawda wyszła na jaw, zanim mogłem ją powstrzymać.

W pokoju zapadła grobowa cisza.

Widelec mojej ciotki zatrzymał się w połowie drogi do jej ust. Mama spojrzała na mnie szeroko otwartymi, przerażonymi oczami, myśląc, że w końcu pękłam.

Wtedy Rick wybuchnął śmiechem.

„Prezydent” – ryknął, klepiąc się po udzie. Odwrócił się do stołu. „Słyszałeś? Mówi, że to prezydent. O, to jest pyszne. Hej, Arty, twoja wnuczka jest bardziej szalona niż ty. Myśli, że Biden dzwoni do niej po przepisy na indyka”.

Odwrócił się do mnie, a jego uśmiech natychmiast zniknął, zastąpiony zimnym, drapieżnym spojrzeniem.

„Myślisz, że jestem głupi, prawda?” – syknął Rick. „Myślisz, że możesz kłamać mi prosto w twarz w moim własnym domu? To pewnie telemarketer albo coś gorszego. Sprzedajesz teraz ubezpieczenia, prawda? Właśnie o to chodzi. O telefon sprzedażowy.”

„To kwestia bezpieczeństwa narodowego” – powiedziałem, wyraźnie wymawiając każde słowo.

Telefon w mojej dłoni gwałtownie zawibrował, a pilna potrzeba narastała. Protokół stanowił, że jeśli nie odbiorę w ciągu sześćdziesięciu sekund, Secret Service zainicjuje zdalne czyszczenie urządzenia i wyśle ​​zespół zabezpieczający do mojej lokalizacji GPS.

Pozostało czterdzieści pięć sekund.

„Bezpieczeństwo narodowe” – powtórzył Rick, kręcąc głową z udawanym rozczarowaniem. „Jesteś żałosna, Kira. Naprawdę. Tak bardzo pragniesz być wyjątkowa, że ​​wymyślasz ten wyimaginowany świat. No i wiesz co? Zderzenie z rzeczywistością”.

Zrobił kolejny krok w moją stronę. Był teraz w mojej przestrzeni osobistej, górując nade mną.

„Dam ci lekcję szacunku” – powiedział Rick, wyciągając dłoń do góry. „Daj mi telefon. Włączę głośnik. Chcę, żeby wszyscy usłyszeli tego twojego „prezydenta”. Założę się, że to jakiś facet o imieniu Steve z call center w Indiach, który próbuje nam sprzedać przedłużoną gwarancję na samochód”.

„Rick, nie dotykaj tego telefonu” – ostrzegłem. Moja ręka instynktownie powędrowała do biodra, pamięć mięśniowa sięgała po broń, której tam nie było. „Jeśli przeszkadzasz w tej rozmowie, popełniasz przestępstwo. Ostrzegam cię”.

„Ostrzegasz mnie?” Oczy Ricka wyszły z orbit. Żyła na jego szyi pulsowała. „Ty mały niewdzięczniku. Ubieram cię na plecach. Podtrzymuję ogrzewanie. A ty mi grozisz? Carol!”

Rick krzyknął nie odrywając ode mnie wzroku.

„Powiedz córce, żeby oddała mi telefon, zanim wyrzucę ją na ulicę”.

„Kira, po prostu mu to daj!” – krzyknęła mama, a łzy spływały jej po twarzy. „Proszę, niech tylko zobaczy. Czemu musisz być taka uciążliwa? Po prostu przeproś i daj mu telefon”.

Jej zdrada była dla mnie jak cios fizyczny.

Wolałaby zobaczyć mnie upokorzonego. Wolałaby zaryzykować moją karierę – i, nieświadomie, bezpieczeństwo kraju – niż zobaczyć zdenerwowanego Ricka.

„Nie mogę tego zrobić, mamo” – wyszeptałam, wpatrując się w Ricka.

„Czas minął” – warknął Rick.

Rzucił się.

To nie był zaplanowany atak wojskowy. To był niezdarny, pijacki chwyt. Ale był ciężki, a my byliśmy w ciasnej przestrzeni. Złapał mnie za nadgarstek, ten, na którym trzymałem ogniwo do futbolu nuklearnego, miażdżącym uściskiem. Jego paznokcie wbiły mi się w skórę, rozrywając krew.

„Puść!” krzyknąłem, usiłując utrzymać urządzenie w bezpiecznym miejscu.

„Dawaj!” krzyknął Rick, wykręcając mi rękę. „Zdemaskuję cię jako kłamcę”.

Telefon wciąż dzwonił.

Pierścień.

Ale teraz, gdy się nad tym zmagaliśmy, odliczanie na ekranie doszło do zera.

Protokół poczty głosowej nie zadziałał.

Zamiast tego włączyło się automatyczne obejście zabezpieczeń.

Połączenie zostało nawiązane automatycznie.

Rick o tym nie wiedział. Nie zdążyłem mu powiedzieć. Zobaczył tylko zmianę ekranu. I w swoim pijackim triumfie wyrwał mi telefon z ręki, unosząc go jak trofeum.

„Mam to” – oznajmił, ciężko dysząc.

Spojrzał na telefon, trzymając kciuk nad ekranem. Zobaczył, że licznik połączenia w toku tyka.

„A teraz” – zadrwił Rick, patrząc na urządzenie z czystą złośliwością – „zobaczmy, kim on naprawdę jest”.

Nacisnął przycisk głośnika.

Zapach uderzył mnie jeszcze zanim poczułem ból.

Poczułem falę stęchłego piwa Miller Lite, cebulowego proszku i kwaśnego, metalicznego posmaku agresywnego męskiego potu.

Rick nie tylko sięgnął po telefon – wpadł na mnie. To był niezdarny, brutalny atak, taki, jaki można zobaczyć w barowej bójce o drugiej w nocy, a nie w jadalni na przedmieściach Wirginii.

Jego ogromna masa przycisnęła mnie do krawędzi kuchennego blatu, a granit wbijał mi się boleśnie w dolną część pleców.

„Powiedziałem, daj to tutaj” – mruknął, a jego gorący i wilgotny oddech musnął moją twarz.

„Rick, stój! Atakujecie funkcjonariusza federalnego!” krzyknąłem, instynktownie wykręcając ciało, żeby osłonić urządzenie.

Mój trening wrzeszczał, żebym zneutralizował zagrożenie. Proste uderzenie w gardło albo dźwignia na staw powaliłaby go w dwie sekundy.

Ale to był mąż mojej matki.

To było Święto Dziękczynienia.

A jakaś mała, głupia część mnie nadal była córką, która starała się nie zepsuć wakacji.

„Panie oficerze? Kłamiesz!” – ryknął Rick.

Jego dłoń, gruba i tłusta od indyczej skóry, zacisnęła się na moim nadgarstku. Ścisnął mocno. Poczułam naciągnięcie ścięgien w przedramieniu. Jego paznokcie, szorstkie i brudne, wbijały się w moją skórę, drapiąc w kierunku dłoni.

Paliło — tak ostre, piekące gorąco, że aż łapało mnie za serce.

Ale fizyczny ból nie był niczym w porównaniu z dźwiękiem, który przebijał się przez walkę.

„Kira, przestań! Po prostu mu to daj!”

To była moja matka.

Nie krzyczała na mężczyznę, który fizycznie atakował jej córkę. Nie dzwoniła pod numer alarmowy 911. Stała przy stole, załamując ręce, z twarzą wykrzywioną irytacją.

„Czemu zawsze musisz być taka trudna?” – krzyknęła, a jej głos się załamał. „On po prostu chce zobaczyć telefon. Czemu musisz wszystko zepsuć? Po prostu oddaj go ojcu i przeproś”.

„Twój ojciec.”

To słowo przecięło ostatnią więź łączącą mnie z tą rodziną.

W ułamku sekundy, pośród stękania wywołanego wysiłkiem i zapachu taniego piwa, moje serce nie pękło.

Zamieniło się w kamień.

Widziała, jak mnie ranią. Widziała, jak mnie upokarzają. I jej jedynym instynktem było złożenie mnie w ofierze, żeby uspokoić bestię.

Mój uścisk na telefonie osłabł — nie dlatego, że Rick był silniejszy, ale dlatego, że wola walki o nich wyparowała.

Rick wyczuł słabość. Odchylił mój nadgarstek z obrzydliwym trzaskiem chrząstki. Moje palce mimowolnie zadrżały, a czarna, gumowa cegła bezpiecznego smartfona wyślizgnęła mi się z dłoni.

„Ha!” krzyknął Rick, zataczając się i niosąc swoją zdobycz.

Wszystko zdawało się zwalniać.

Zobaczyłem, jak telefon wypuszczam z ręki.

Zobaczyłem, że ekran wciąż świeci intensywnym, białym światłem protokołu obejścia lampy błyskowej.

Licznik połączenia tykał coraz szybciej.

00:03… 00:04…

Rick uniósł telefon wysoko jak myśliwy podnoszący odciętą głowę jelenia. Dyszał, klatka piersiowa unosiła się pod obcisłą koszulką polo, a na twarzy miał triumfalny, brzydki uśmiech.

„Mam cię!” – wydyszał, ocierając strużkę śliny z wargi. „A teraz zobaczmy, jakie małe sekrety skrywasz”.

Wyprostowałam się. Wygładziłam przód kardiganu. Nie rzuciłam się na niego ponownie. Nie krzyczałam.

Otuliłem się spokojem niczym zbroją. To było to lodowate, zdystansowane skupienie, którego używałem, autoryzując atak drona.

Spojrzałem na Ricka. Nie widziałem już ojczyma. Zobaczyłem wrogiego bojownika, który właśnie przekroczył granicę jednego z zasobów bezpieczeństwa narodowego.

„Rick” – powiedziałem przerażająco cicho. „Masz dokładnie trzy sekundy, żeby odłożyć telefon i odejść. Jeśli zaczniesz mówić do tego urządzenia, twoje życie, jakie znasz, się skończy”.

Rick się zaśmiał.

Był to mokry, chrapliwy dźwięk.

„Och, zachowaj dramaty na bloga, Kira. Moje życie się skończyło? Proszę. Płacę tu kredyt hipoteczny. Jesteś moją własnością.”

Spojrzał na ekran, mrużąc oczy, aby przeczytać pogrubiony tekst.

„Dowódco Naczelny” – przeczytał na głos, a jego głos ociekał sarkazmem. „Wow. Naprawdę się zaangażowałeś, prawda? Zmieniłeś nawet nazwę kontaktu. To żałosne. Naprawdę żałosne”.

Rozejrzał się po sali, szukając publiczności.

Moja mama szlochała w serwetkę. Ciotka wyglądała na przerażoną. Dziadek Arthur wpatrywał się w Ricka wzrokiem pełnym czystej, nieskażonej nienawiści.

„Patrzcie” – oznajmił Rick zebranym. „Włączę prezydenta na głośnik. Zobaczymy, czy będzie brzmiał jak ten facet ze sklepu T-Mobile”.

Podniósł gruby, zrogowaciały palec i zawisł nad ikoną głośnika.

Cofnąłem się o krok – nie ze strachu, ale żeby oddalić się od rażenia.

Wiedziałem, co mnie czeka.

W chwili, gdy nawiązał połączenie, protokoły biernego podsłuchu w Agencji Łączności Białego Domu oznaczyłyby jego odcisk głosu jako nieautoryzowany. Służba Secret Service monitorująca linię również by podsłuchiwała.

Zamierzał wbić kij w oko najpotężniejszej machiny militarnej na Ziemi.

 

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Naukowcy zidentyfikowali prawdopodobną przyczynę raka jelita grubego u młodych ludzi

W kierunku ukierunkowanej profilaktyki od dzieciństwa A co jeśli wszystko zaczyna się na talerzu, w pierwszych latach życia? Zespół naukowy ...

11 powodów, dla których na Twojej skórze pojawiają się czerwone plamy

Łupież różowy: przejściowa wysypka, która często występuje u młodych dorosłych Duży czerwony medalion na piersi, a za nim małe tabliczki? ...

Dlaczego odczuwam ból w całym ciele i jestem zmęczony?

Metody leczenia różnią się w zależności od diagnozy. Typowe strategie obejmują: Leki przeciwzapalne w celu złagodzenia bólu i obrzęku. Fizjoterapia ...

Leave a Comment