Rodzina powiedziała: „Zachowajcie skromność” — potem wyemitowano wywiad w programie informacyjnym „Ona pracuje w magazynie” – powiedział tata swoim partnerom biznesowym. Siostra uśmiechnęła się z politowaniem: „To niezła chwila”. Uśmiechnąłem się bezgłośnie. Telewizor w pokoju zaczął: – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Rodzina powiedziała: „Zachowajcie skromność” — potem wyemitowano wywiad w programie informacyjnym „Ona pracuje w magazynie” – powiedział tata swoim partnerom biznesowym. Siostra uśmiechnęła się z politowaniem: „To niezła chwila”. Uśmiechnąłem się bezgłośnie. Telewizor w pokoju zaczął:

„Przyjdź ponownie” – powiedziałem. „Przynieś więcej pytań”.

Seria C została zamknięta trzy tygodnie później. Liczba zgłoszeń była bardzo duża i bardzo publiczna, a moja skrzynka odbiorcza stała się nawiedzonym domem gratulacji i ofert, których nie chciałem od ludzi, których nie potrzebowałem. Dodaliśmy jedno miejsce w zarządzie dla niezależnego dyrektora, który kierował operacjami w firmie, która przerabiała dziennie więcej funtów niż większość ludzi w ciągu roku, oraz jedno dla ekonomisty pracy, którego badania nad pracą zmianową cytowałem od dwudziestego pierwszego roku życia. W statucie zapisaliśmy, że żadnego z miejsc nie może zastąpić osoba, której głównym kwalifikacjami jest „zna księcia”.

Arjun i ja poznaliśmy nowego wspólnika z Sequoia w pokoju z okropną sztuką i dobrą herbatą. Był inteligentny w cichy sposób, którego nie trzeba udowadniać co chwilę. „Postaramy się nie wchodzić ci w drogę” – powiedział. „Zainwestowaliśmy, bo zbudowałeś firmę, a nie dlatego, że chcieliśmy, żebyś zrealizował nasze marzenie o niej”.

Uwierzyłem mu na tyle, żeby kontynuować.

Pieniądze rozwiązują niektóre problemy. Inne pogłębiają. Po zamknięciu rundy rekrutacyjnej, rekruterzy ruszyli na nas jak burza i nagle musieliśmy bronić naszej kultury przed zjedzeniem przez te same apetyty, które nas finansowały. Kayla zaprojektowała wyzwanie rekrutacyjne, które obejmowało dzień na hali magazynowej, trzydziestominutową sesję z tablicą na temat „jak torba czuje się ze spóźnieniem” oraz lunch zespołowy, gdzie jedyną złą odpowiedzią na każde pytanie było „To nie moja robota”. W pierwszym tygodniu straciliśmy trzech „10-krotnych inżynierów” – mężczyzn, którzy pisali piękny kod i traktowali innych ludzi jak złych. Zatrudniliśmy kobietę, która była selekcjonerem, potem kierownikiem, a potem uczyła się Pythona między zmianami i chciała zbudować to, na co narzekała przez pięć lat. Została najlepszą QA, jaką mamy.

W końcu zgodziłem się na wystąpienie na Uniwersytecie Columbia. Nie zrobiłem tego dla ojca, choć wiedziałem, że usiądzie w pierwszym rzędzie i będzie się starał nie wstawać, gdy wchodzę na scenę. Zrobiłem to dla dzieciaka, którym kiedyś byłem – tego, który myślał, że „odpadnięcie” brzmi jak upadek, a nie jak skok. Pisałem przemówienie w pociągu linii F, w magazynach i przy kuchennym stole, dobrym długopisem, nie dlatego, że uważam, że długopisy ułatwiają pisanie, ale dlatego, że czasami potrzebujesz namacalnego przypomnienia, że ​​słowa żyją w twojej dłoni, zanim zamieszkają gdziekolwiek indziej.

W noc poprzedzającą prezentację Helios spróbował ponownie, tym razem publikując plotkę o wycieku kodu. Anonimowe konto na Twitterze twierdziło, że nasze repozytorium trafiło na publiczny serwer. Nic takiego się nie stało. Wypadek był mniejszy i bardziej irytujący: początkujący programista skopiował fragment kodu do swojego prywatnego Gita, aby przetestować pewną teorię w niedzielę i zapomniał go usunąć. Nie był to kluczowy IP; to była funkcja pomocnicza do integracji skanera z 2017 roku. Znaleźliśmy go w kilka minut, usunęliśmy, wydaliśmy nudne oświadczenie i przypomnieliśmy zespołowi, że ciekawość bez zabezpieczeń to droga do zranienia.

Tego popołudnia, podczas zebrania ogólnego, stałem na skrzynce z papierem do drukarki, bo mikrofonu brakowało, a lubię widzieć twarze, kiedy proszę ludzi o zaufanie. „Nie zawstydzamy” – powiedziałem. „Naprawiamy. Nie katastrofizujemy. Nie udajemy też, że coś małego nie może się rozrosnąć, jeśli to zignorujemy. Jeśli wkleiłeś kod gdziekolwiek, gdzie ci nie kazaliśmy, chcę wiedzieć teraz. Posprzątamy to, a potem kupimy osobę, która przyznała się do pierwszej rundy pierogów. Nie chcę bohaterów. Chcę dorosłych”.

Ręka się uniosła. Ethan, błyskotliwy, pełen niepokoju inżynier, który pisał testy jak pocztówki do swojego przyszłego ja. „To ja” – powiedział spokojnym głosem. „Funkcja pomocnicza. Ja… eee… przepraszam”.

„Dziękuję” – powiedziałem. „Pierogi na mój koszt. Przez miesiąc będziesz refaktoryzować skaner, a do tego będziesz miał kogoś, kto pomoże ci pisać lepsze komunikaty commit. Następny w kolejce”.

Roześmialiśmy się. Odetchnęliśmy. Wróciliśmy do pracy.

Uroczystość wręczenia dyplomów na Uniwersytecie Columbia odbyła się w dniu, w którym pogoda postanowiła być łaskawa. Niebo było czyste, nowojorskie, błękitne, co sprawia, że ​​wierzysz, że miasto odwzajemni twoje uczucia, jeśli będziesz się pojawiać regularnie. Ubrałam się na czarno: golf, spodnie, buty – mundur, który pasuje do mnie, kiedy nie udaję niczego innego. Tata miał na sobie garnitur, który leżał na nim lepiej niż ten, który od lat nosił na podstawie jego oczekiwań. Mama założyła perły i nie przeprosiła za nie. Jessica miała na sobie płaskie buty i nie nosiła pierścionków, jak osoba, która ćwiczyła zostawianie zbroi w domu.

Dziekan przedstawił mi listę dokumentów, których nie rozpoznałem jako swoich – akronimy i odznaczenia, które ludzie lubiący katalogować przyczepili do mojego nazwiska niczym naklejki. Podziękowałem mu, a potem opowiedziałem historię, którą chciałem opowiedzieć.

„Zrezygnowałem” – powiedziałem. „Nie dlatego, że nie byłem wystarczająco mądry, ale dlatego, że to, czego chciałem się nauczyć, nie znajdowało się w budynku, w którym byłem. Wziąłem nocną zmianę w magazynie z kiepskim oświetleniem i jeszcze gorszym radiem i skanowałem kody kreskowe, aż bolał mnie nadgarstek, i uważałem. Nie dlatego, że to było szlachetne, ale dlatego, że było konieczne. Nie da się zoptymalizować czegoś, czego się nigdy nie robiło. Nie da się naprawić przepływu, bo nigdy nie rozlało się na butach”. Śmiech, cichy, szczery.

Mówiłem o nieefektywności nie jako o wrogu, ale jako o kompasie. O wysyłaniu pudeł jako symbolu godności. O tym, co to znaczy traktować ludzi jako ograniczenia, którym należy się szacunek, a nie tylko zmienne, które należy minimalizować. Nie powiedziałem Bloomberg. Nie powiedziałem miliard. Powiedziałem imiona: Luis. Teresa. Felix. Powiedziałem słowa, które mają znaczenie w pomieszczeniach, w których zapadają decyzje: bezpiecznie, sprawiedliwie, jasno.

Kiedy skończył, studenci wiwatowali, a niektórzy wykładowcy klaskali opuszkami palców, jakby oklaski mogły im pobrudzić notatki. Mój ojciec wstał, zanim przypomniał sobie, że nie powinien. Usiadł. Wstał znowu. Dałem mu spokój.

Za kulisami przytulił mnie z taką troskliwością, z jaką ludzie traktują rodzinne pamiątki i dzieci. „Sprawiłeś, że zapragnąłem być lepszy” – powiedział. „Nie bogatszy. Lepszy”.

„To jedyny wskaźnik, który ma znaczenie” – powiedziałem.

Tego lata wygraliśmy dwa przetargi i odrzuciliśmy jeden, który byłby dobrze płatny i coś w nas zepsuł – warunki, które wymagały wdrożenia systemu nadzoru, w który nie wierzymy, klauzuli, która traktowała pracę jako podpunkt. Powiedziałem klientowi „nie” w sali konferencyjnej w Ohio, podczas gdy trzech mężczyzn w koszulkach polo patrzyło na mnie, jakbym oblał test, który wymyślili. „Nie zbudujemy tego” – powiedziałem. „I mam nadzieję, że przestaniesz to kupować”.

Kayla przybiła mi piątkę w windzie, jakby miała szesnaście lat i właśnie udało nam się zrobić coś świętego.

W biurze rozpoczęliśmy pilotaż z college’em społecznościowym w Queens: płatny staż, w ramach którego studenci spędzali trzy dni w tygodniu w centrum danych klienta, a dwa dni w tygodniu uczyli się matematyki obsługującej maszyny. Pierwsza grupa napisała mi podziękowania, które przykleiłam do lodówki. Jedna z nich napisała: „Sprawiłeś, że poczułam się jak osoba z przyszłością, nawet gdy moja rodzina jej nie miała”. Trzymałam tę kartkę w portfelu na dni, w których czułam się jak osoba z przeszłością, której nie potrafię już wytłumaczyć ludziom, którzy mnie wcześniej znali.

Jessica odeszła ze swojej luksusowej marki. Powiedziała im, że chce pracować nad czymś, co nie będzie wymagało od niej wmawiania sobie znaczenia każdego ranka. Dałem jej projekt kontraktowy z zabezpieczeniami i krótkimi ramami: przeprojektowanie naszych materiałów wprowadzających, aby mówiły ludzkim językiem, a nie żargonem; stworzenie storyboardu, który pokaże, co robimy bez muzyki brzmiącej jak start rakiety; stworzenie podręcznika stylu, który pozwoli menedżerom operacyjnym znaleźć to, czego potrzebują, na telefonach o czwartej nad ranem. Zrobiła to wszystko w sześć tygodni i wysłała mi prezentację z dziesięcioma slajdami mniej, niż się spodziewałem, ale dwukrotnie bogatszą w treść. Na ostatniej stronie napisała: „Mówimy prawdę. Taka jest marka”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Zielone naleśniki z cukinią i jogurtem greckim – zdrowa przyjemność na talerzu

Przygotowanie cukinii: Umyj cukinię, a następnie zetrzyj ją na drobnej tarce. Jeśli cukinia ma dużą ilość wody, odciśnij ją delikatnie ...

Dlaczego większość ludzi umiera przed 82. rokiem życia: 5 błędów, które seniorzy popełniają każdego dnia

Jak pozostać w kontakcie: Zaplanuj jedną rozmowę dziennie, nawet jeśli będzie krótka. Zapisz się do klubu, organizacji lub aktywności, która ...

Zachowaj tę pyszność ciasta. Jest puszysty, delikatny i pyszny do ciast owocowych

W misce oddziel białka od żółtek. Ubij białka na sztywną pianę. Dodaj cukier i ubijaj, aż powstanie sztywna piana. Zanim ...

„Twój brat na to zasługuje” – powiedział mój tata. Dali mu dom, kasę i firmę. Miesiąc później mama napisała SMS-a: „Spłata kredytu hipotecznego jest konieczna”. Odpowiedziałem po prostu: „Zapytaj swojego spadkobiercę”.

Wtedy odpowiedziałem. „Zrobiłeś to” – powiedział. Tylko tyle. Żadnych przemówień. Żadnych wymówek. Żadnych prób przepisywania historii. Coś w mojej piersi ...

Leave a Comment