Rozłączyłem się i poszedłem do swojego penthouse’u, nalałem sobie szkockiej i usiadłem na balkonie, żeby obserwować śpiące miasto. Gdzieś tam, Harold Blackwood miał zaraz zrujnować sobie wieczór. Zastanawiałem się, czy od razu zrozumie, o co chodzi, czy też zajmie mu trochę czasu, zanim zda sobie sprawę, że śmieci, które odrzucił, kontrolują to, czego jego firma potrzebuje, żeby przetrwać kolejny rok finansowy.
Mój telefon zawibrował. Dzwoni Sophia. Pozwoliłem, żeby włączyła się poczta głosowa, nie ufając sobie, że oddzielę gniew na jej ojca od miłości do niej. Nie zasługiwała na to, by znaleźć się w ogniu krzyżowym. Ale niektórych bitew nie da się uniknąć.
Do rana mój telefon zanotował czterdzieści siedem nieodebranych połączeń. Harold sam próbował się ze mną dodzwonić sześć razy, co musiało go wykończyć, wielkiego Harolda Blackwooda, który musiał się zmusić do ciągłego dzwonienia do kogoś, kogo uznał za śmiecia.
Przeglądałem raporty kwartalne przy śniadaniu, gdy zadzwoniła Catherine.
„Prasa finansowa dowiedziała się o przerwanej fuzji. Bloomberg chce oświadczenia”.
„Powiedz im, że Cross Technologies postanowiło zbadać inne możliwości, które lepiej odpowiadają naszym wartościom i wizji przyszłości”.
„Niejasne i druzgocące. Uwielbiam to”. Zrobiła pauzę. „Poza tym Harold Blackwood jest w holu”.
Prawie wyplułem kawę. „On tu jest?”
„Pojawił się dwadzieścia minut temu. Ochrona nie wpuści go bez twojej zgody, ale robi niezłą awanturę. Czy mam go wyprosić?”
„Nie”. Odstawiłem kubek, myśląc. „Przyślij go na górę, ale niech poczeka w sali konferencyjnej, powiedzmy, trzydzieści minut. Kończę śniadanie”.
„Jesteś zły. Przygotuję salę konferencyjną C, tę z niewygodnymi krzesłami.”
Czterdzieści pięć minut później wszedłem do sali konferencyjnej i zobaczyłem Harolda Blackwooda, który wyglądał znacznie mniej imponująco niż poprzedniego wieczoru. Jego zwykle idealnie ułożone włosy były w nieładzie, a krawat zdradzał jego obecność. Mężczyzna, który dominował przy kolacji niczym król, teraz wyglądał na to, kim był – zdesperowanego prezesa, który obserwuje, jak przyszłość jego firmy chyli się ku upadkowi.
„Adrien”. Wstał, kiedy wszedłem, i widziałem, ile go to kosztowało. „Dziękuję, że mnie przyjąłeś”.
Usiadłem, nie podając mu ręki. „Masz pięć minut”.
Przełknął dumę jak stłuczone szkło. „Przepraszam za wczorajszy wieczór. Moje słowa były niestosowne”.
„Niestosowne”. Zaśmiałam się. „Nazwałeś mnie śmieciem przed całym swoim otoczeniem. Upokorzyłeś mnie we własnym domu, przy własnym stole, podczas gdy byłem tam twoim gościem i narzeczonym twojej córki”.
„Byłem pijany.”
„Nie” – przerwałam mu. „Byłeś szczery. Pijane słowa, trzeźwe myśli. Uważałeś, że jestem gorsza od ciebie od momentu, gdy Sophia nas sobie przedstawiła. Wczoraj wieczorem w końcu powiedziałeś to na głos”.
Harold zacisnął szczękę. Nawet teraz, nawet w desperacji, nie mógł w pełni ukryć pogardy. „Czego chcesz? Przeprosin? Masz je. Publicznego oświadczenia? Złożę je. Po prostu… fuzja musi dojść do skutku. Wiesz, że musi”.
“Dlaczego?”
“Przepraszam?”
„Dlaczego to musi się wydarzyć? Wyjaśnij mi, dlaczego miałbym robić interesy z kimś, kto mnie fundamentalnie nie szanuje”.
Twarz Harolda poczerwieniała. „Bo to interesy. To nic osobistego”.
„Wszystko jest osobiste, kiedy traktujesz to osobiście”. Wstałem. „Zbadałeś mnie, prawda? Zagłębiłeś się w moje pochodzenie, dowiedziałeś się o domach dziecka, programach darmowych obiadów, nocnych zmianach w magazynach, żeby opłacić podręczniki”.
Skinął niechętnie głową.
„Ale na tym poprzestałeś. Zobaczyłeś, skąd pochodzę i założyłeś, że to mnie definiuje. Nigdy nie spojrzałeś na to, dokąd zmierzam.”
Podszedłem do okna, wskazując na miasto w dole. „Wiesz, dlaczego Cross Technologies odnosi sukcesy, Haroldzie?”
„Ponieważ macie dobre produkty.”
„Bo pamiętam, że byłem głodny. Bo pamiętam, jak mnie lekceważono, pomijano, niedoceniano. Za każdym razem, gdy zatrudniamy kogoś, każdą zawieraną transakcję, każdy produkt, który rozwijamy, zadaję sobie pytanie, czy stwarzamy możliwości, czy po prostu chronimy przywileje”.
Odwróciłem się do niego. „Twoja firma reprezentuje wszystko, z czym zbudowałem swoją firmę. Stare pieniądze chronią stare idee, zamykają drzwi przed każdym, kto nie odziedziczył ich miejsca przy stole”.
„To nie jest—”
„Czyż nie? Wymień choć jedną osobę z zarządu, która nie skończyła studiów na uczelni Ivy League. Jednego dyrektora, który dorastał poniżej granicy ubóstwa. Jednego starszego menedżera, który musiał pracować na trzech etatach, żeby móc studiować w college’u społecznościowym”.
Jego milczenie było wystarczającą odpowiedzią.
„Fuzja jest martwa, Haroldzie. Nie dlatego, że mnie obraziłeś, ale dlatego, że pokazałeś mi, kim naprawdę jesteś. A co ważniejsze, pokazałeś mi, kim naprawdę jest twoja firma”.
„To nas zniszczy” – powiedział cicho. „Bez tej fuzji Blackwood Industries nie przetrwa kolejnych dwóch lat”.
„W takim razie może nie powinno”. Skierowałem się do drzwi. „Może czas, żeby stara gwardia ustąpiła miejsca firmom, które oceniają ludzi po ich potencjale, a nie po ich pochodzeniu”.
“Czekać.”
Wstał tak szybko, że przewróciło mu się krzesło. „A co z Sophią? Zniszczysz firmę jej ojca, jej dziedzictwo”.
Zatrzymałem się w drzwiach. „Sophia jest błyskotliwa, utalentowana i zdolna. Nie musi dziedziczyć sukcesu. Może go zbudować sama. Na tym polega różnica między nami, Haroldzie. Ty postrzegasz dziedzictwo jako przeznaczenie. Ja widzę je jako kulę u nogi”.
„Ona ci nigdy nie wybaczy.”
„Może i nie. Ale przynajmniej będzie wiedziała, że mam zasady, których nie da się kupić ani zastraszyć. Czy możesz powiedzieć to samo?”
Zostawiłem go tam i wróciłem do biura.
Catherine czekała z plikiem wiadomości i znaczącym spojrzeniem. „Pinnacle Corp chce się spotkać w poniedziałek rano. Są bardzo zainteresowani omówieniem przejęcia”.
„Dobrze. Dopilnuj, żeby Harold dowiedział się o tym do popołudnia.”
„Już zaaranżowaliśmy wyciek informacji”. Zrobiła pauzę. „Sophia jest w twoim prywatnym gabinecie”.
Serce mi podskoczyło. „Jak długo?”
„Około godziny. Przyniosłem jej kawę i chusteczki.”
Zastałem Sophię skuloną na moim krześle przy biurku, z czerwonymi, ale suchymi oczami. Podniosła wzrok, kiedy wszedłem, i zobaczyłem w jej twarzy siłę ojca, ale i dobroć matki.
„Cześć” – powiedziała cicho.
„Cześć. Słyszałem, co mu powiedziałeś. Catherine pozwoliła mi oglądać transmisję z sali konferencyjnej.”
Usiadłem na krawędzi biurka i — myślę —
Wstała i stanęła między moimi kolanami. „Chyba byłam tchórzem, pozwalając mu tak cię traktować, szukając wymówek, licząc, że będzie lepiej. Delikatnie.”
„Nie, pozwól mi dokończyć.”
Wzięła mnie za ręce. „Całe życie korzystałam z jego uprzedzeń, nie kwestionując ich. Wczoraj wieczorem, patrząc na niego, było mi wstyd – nie za ciebie, tylko za niego. Za siebie, że nie przeciwstawiłam mu się wcześniej”.
„Co mówisz?”
„Mówię, że jeśli mnie przyjmiesz, chcę zbudować z tobą coś nowego. Bez pieniędzy, koneksji i warunkowej zgody mojej rodziny”.
Przyciągnąłem ją bliżej. „Jesteś pewna? Ma rację w jednej sprawie. Utrata tego spadku to nie lada wyczyn”.
Zaśmiała się, a to był najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałem od kilku dni. „Adrien Cross, właśnie zakończyłeś fuzję wartą dwa miliardy dolarów, bo mój ojciec cię nie szanował. Myślę, że dogadamy się co do pieniędzy”.
„Kocham cię” – powiedziałem, mówiąc to szczerzej niż kiedykolwiek.
„Ja też cię kocham. Nawet jeśli właśnie wypowiedziałeś wojnę korporacji mojemu ojcu”.
„Szczególnie dlatego, że wypowiedziałem wojnę korporacyjną twojemu ojcu”.
„Szczególnie z tego powodu” – zgodziła się, całując mnie.
Mój telefon zawibrował. Znowu Catherine.
„Szanowny Panie, Harold Blackwood zwołuje nadzwyczajne posiedzenie zarządu. Nasze źródła podają, że rozważają skontaktowanie się z Panem bezpośrednio po jego śmierci”.
Włączyłem głośnik. „Powiedz im, że Cross Technologies może być skłonne omówić fuzję z Blackwood Industries pod nowym kierownictwem. Z naciskiem na nowe.”
Oczy Sophii rozszerzyły się. „Zamierzasz zapytać mojego ojca z jego własnej firmy”.
„Dam zarządowi wybór. Ewolucja albo śmierć. Co zrobią z tym wyborem, zależy od nich”.
Zastanowiła się przez chwilę, po czym skinęła głową. „Nie odejdzie po cichu”.
„Nie spodziewałbym się tego. Będzie brzydko – prawdopodobnie. Moja mama się rozpłacze – na pewno. Mój brat napisze kolejną okropną piosenkę o rodzinnym dramacie. Boże, miej nas w opiece”.
Uśmiechnęła się, a jej uśmiech był ostry, piękny i odrobinę niebezpieczny.
„Więc kiedy zaczynamy?”
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. „A teraz?”
I tak oto nikt, kto spotykał się z księżniczką, został królem, który obalił królestwo. Nie mieczem ani armią, ale prostą prawdą. Szacunek się nie dziedziczy. Trzeba na niego zapracować. A ci, którzy odmawiają go, kiedy się na niego zasłużyło – cóż, boleśnie się przekonali, że czasem śmieci same się wyniosą, zabierając ze sobą wszystko inne.
W następny poniedziałek Harold Blackwood nie był już dyrektorem generalnym Blackwood Industries.
We wtorek Cross Technologies ogłosiło fuzję z nowo zrestrukturyzowaną spółką.


Yo Make również polubił
Szybki i Pyszny Deser z Galaretką i Herbatnikami
6 roślin doniczkowych, które naturalnie eliminują czarną pleśń z łazienek i ścian
Oto, co dzieje się po śmierci według nowego badania naukowego
Brak snu – niewidzialny wróg Twojego zdrowia!