Przeżyłam koszmarny wypadek zaledwie kilka dni po odziedziczeniu 29 milionów dolarów – mój mąż odmówił odwiedzin, nazywając mnie „frajerką”. Ale kiedy w końcu wszedł dumnie ze swoją nową żoną, żeby ze mnie ponarzekać, zamarła, wbiła mi wzrok w twarz i krzyknęła: „O mój Boże… ona jest moja”. – Page 5 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Przeżyłam koszmarny wypadek zaledwie kilka dni po odziedziczeniu 29 milionów dolarów – mój mąż odmówił odwiedzin, nazywając mnie „frajerką”. Ale kiedy w końcu wszedł dumnie ze swoją nową żoną, żeby ze mnie ponarzekać, zamarła, wbiła mi wzrok w twarz i krzyknęła: „O mój Boże… ona jest moja”.

„Nie dadzą ci na to szans!” – krzyczał Marcus, a jego głos niósł się echem po korytarzu, gdy wyciągali go z pokoju. „Twój biały szwagier, twój kochany, potężny Ryan. Ma znajomości, o których nawet sobie nie wyobrażasz, ty głupi… Wydostanie mnie do rana. Zajmie się mną. Pochowa cię. Dokończy robotę. Nigdy, przenigdy nie wygrasz!”

Policjant w końcu odepchnął go z pola widzenia. Jego krzyki cichły na korytarzu, ale zagrożenie wciąż wisiało w sterylnym powietrzu mojego szpitalnego pokoju niczym toksyczna chmura.

Spojrzałem na Brendę. Jej twarz była blada. Triumfalny ogień w jej oczach zgasł, zastąpiony nowym, zimnym, wyrachowanym zrozumieniem.

To jeszcze nie koniec.

Nie chodziło już tylko o Marcusa. Był tylko pionkiem.

Dotyczyło to całej mojej rodziny.

To dotyczyło mojej siostry Tamary.

A chodziło o jej wpływowego, wpływowego i bogatego białego męża, Ryana Brooksa — mężczyznę, który był na grillu z Marcusem.

Człowiek, który naprawdę rządził.

W pokoju nagle zapadła szokująca cisza. Jedynymi dźwiękami były cichnące echo krzyków Marcusa dochodzących z korytarza i jednostajny, rytmiczny sygnał mojego kardiomonitora. Dwóch policjantów z Atlanty skinęło mi ponuro głowami i poszło za swoimi kolegami, zostawiając mnie, Brendę i pielęgniarkę Jackie w pokoju.

Pielęgniarka Jackie cicho zaczęła zbierać rozsypaną zawartość teczki Hermes Brendy. Brenda stała na środku pokoju, odwrócona do mnie plecami. Przez dłuższą chwilę siedziała zupełnie nieruchomo, z wyprostowanymi ramionami.

Patrzyłem, jak bierze jeden głęboki, drżący oddech, a potem drugi. Powoli pochyliła się i wzięła teczkę od pielęgniarki Jackie, jej ruchy były sztywne. Wyprostowała się. Poprawiła marynarkę swojego designerskiego kostiumu, naciągając kremowy materiał. Wygładziła włosy, które wciąż były idealne.

Kiedy w końcu się odwróciła, przerażona, histeryczna kobieta, która krzyczała „O mój Boże!”, zniknęła. Wściekła, zdradzona narzeczona, która krzyczała na Marcusa, również zniknęła.

Osoba stojąca teraz naprzeciwko mnie była rekinem, którego obiecał pan Hayes.

Jej oczy były zimne, przejrzyste i absolutnie śmiercionośne. Nie było w nich strachu. Nie było paniki. Było tylko martwe, płaskie spojrzenie drapieżnika, który właśnie zidentyfikował swój prawdziwy cel. Nie była po prostu zła.

Poczuła się urażona.

A ona była w trybie ograniczania szkód.

Podeszła do stóp mojego łóżka, a jej obcasy stukały z ostrym, nowym impetem.

„Pani Washington” – powiedziała. Jej głos nie był już krzykiem. Stał się niskim, precyzyjnym i niebezpiecznym instrumentem. „Ten człowiek oszukał nas oboje. Oszukał mnie. Wykorzystał moją reputację, moją firmę i moje uczucia, żeby dopuścić się oszustwa. O mało nie zniszczył mojej kariery. O mało nie pozbawił mojej firmy największego klienta”.

Zatrzymała się, a jej oczy, o ile to możliwe, stały się jeszcze twardsze.

„Za to jestem ci winien przeprosiny. I jestem mu winien nauczkę. Bardzo publiczną, bardzo bolesną nauczkę”.

Spojrzałem na tę potężną, niebezpieczną kobietę. Nie była moją przyjaciółką. Nie była tu z życzliwości. Była tu, by chronić własne interesy – swoją firmę, swoją reputację. Ale teraz nasze interesy były idealnie zbieżne.

Próbował zniszczyć nas oboje.

Wziąłem głęboki oddech, czując ból w żebrach, ale mój głos był tak samo zimny i wyraźny jak jej.

„Potrzebuję prawnika, pani Adabio.”

Brenda spojrzała na mnie, a w jej oczach dostrzegłam błysk czegoś, może szacunku.

„Nie potrzebuję jego nowej żony” – kontynuowałem. „Nie potrzebuję jego wściekłej, porzuconej narzeczonej. Potrzebuję najlepszego prawnika w Atlancie. Potrzebuję rekina, bo w jednej sprawie miał rację”.

Brenda nawet nie musiała pytać. Wiedziała.

„Ryan Brooks” – powiedziała, a nazwisko to zabrzmiało w jej ustach jak przekleństwo.

„Moja siostra Tamara i jej mąż Ryan” – potwierdziłam. „Marcus to po prostu pyskaty, chciwy głupiec. Pionek. Ryan ma pieniądze i władzę. To on był na grillu z Marcusem. To on naprawdę próbował mnie zabić”.

Usta Brendy rozciągnęły się w uśmiechu, który wcale nie był uśmiechem. To było ułożenie zębów.

„W takim razie czeka nas mnóstwo pracy” – powiedziała. „On może i ma znajomości, ale ja mam motyw wart dwadzieścia dziewięć milionów dolarów, żeby chronić mojego klienta. On nie ma pojęcia, co go czeka”.

Wyciągnęła telefon i zaczęła wybierać numer.

„Zacznijmy od twojego szwagra. Ryana Brooksa.”

Minął tydzień.

Nie byłem już w zimnym, sterylnym pokoju w szpitalu Mercy General, przesiąkniętym zapachem antyseptyków i strachu. Brenda przeniosła mnie, pod fałszywym nazwiskiem, do apartamentu prezydenckiego w hotelu Four Seasons w centrum Atlanty. Był to piękny, złocony pokój. Okna sięgały od podłogi do sufitu, ukazując zapierający dech w piersiach widok na miasto, w którym nie czułem się już bezpiecznie.

Dwóch dyskretnych, ale bardzo rosłych ochroniarzy, wynajętych i opłaconych przez kancelarię prawną, pełniło dyżur na korytarzu przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Moje ciało się goiło. Ciemne, brzydkie siniaki na żebrach zbladły do ​​chorobliwie żółtego koloru, a ból zamiast ostrego kłucia był teraz tępym, nieustającym cierpieniem.

Ale jak się dowiedziałem, prawdziwa walka dopiero się zaczynała.

Brenda siedziała naprzeciwko mnie na pluszowej, kremowej sofie. Jej laptop był otwarty i skupiona na pracy. Kobieta, która była kochanką Marcusa, jego nową żoną, odeszła. Zastąpił ją rekin, prawniczka, kobieta, której cała reputacja wisiała na włosku.

„W porządku, Ammani” – powiedziała rześkim głosem. „Sytuacja jest taka. Marcus jest w więzieniu hrabstwa Fulton. Zgodnie z naszymi przewidywaniami, odmówiono mu kaucji. Nie przyznał się do winy w żadnym z zarzutów”.

Wzięła łyk kawy.

„I tak jak groził, twój szwagier zrobił swój ruch. Ryan Brooks zatrudnił Davida Chena do reprezentowania Marcusa – najdroższego i najbardziej bezwzględnego adwokata od spraw karnych w stanie”.

Obok niej, na pasującym fotelu, siedział mężczyzna o imieniu Mike. Był przeciwieństwem Brendy pod każdym względem. Wyglądał na wymiętego w lnianej koszuli, pogniecionej jak postronek, i miał zmęczone, cierpliwe oczy człowieka, który widział już wszystko. Był prywatnym detektywem i byłym gliną, którego Brenda wynajęła – za moje pieniądze.

Mike pochylił się i otworzył swoją teczkę. Jego głos był niski, miarowy i chrapliwy.

„Zaczęliśmy od ciężarówki, tak jak prosiłeś. To była igła w stogu siana. Kierowca był dobry. Użyliśmy sklonowanej tablicy rejestracyjnej, ale znaleźliśmy rozbieżność na fotoradarze trzy zjazdy przed miejscem wypadku. Sklonowana tablica miała inną naklejkę rejestracyjną. Zdobyliśmy prawdziwą tablicę.”

Przesunął po szklanym stoliku kawowym ziarniste, czarno-białe zdjęcie. Przedstawiało ciężarówkę sfotografowaną na parkingu.

„Tablice rejestracyjne są zarejestrowane na firmę-fisz” – powiedział. „Spółka LLC z siedzibą w Delaware. Nazywa się Brooks Holdings”.

Zaśmiałem się. Dźwięk, który z siebie wydobył, nie był radosny. Był krótki, ostry i gorzki, co zaskoczyło nawet mnie.

Brenda uniosła brwi.

„Znasz to imię?”

„Och, znam tę nazwę” – powiedziałem, a słowa smakowały jak trucizna. „Brooks Holdings, LLC. Tak to nazywa. Jego prywatny fundusz inwestycyjny. Mój szwagier”.

Musiałem to wyjaśnić.

„Moja siostra Tam wyszła za mąż za Ryana Brooksa. Ryan jest… biały. Pochodzi z bogatej rodziny z Wirginii. Jest dyrektorem zarządzającym w dużej firmie inwestycyjnej i nigdy, przenigdy nie pozwolił mojej rodzinie zapomnieć, że jest lepszy od nas”.

Wyjrzałem przez okno.

„On nas naprawdę nienawidzi. Uważa, że ​​jesteśmy gorsi od niego. Ale moja siostra Tamara go uwielbia. Uwielbia wielki dom w Buckhead, klub wiejski, białych przyjaciół. Zrobiłaby wszystko, żeby nadal być panią Ryan Brooks. I przez lata, w każde Święto Dziękczynienia, w każde Boże Narodzenie, musiałam siedzieć i słuchać, jak Ryan przechwala się swoim prywatnym funduszem, Brooks Holdings, i tym, jak wykorzystuje go do „mądrych, agresywnych zagrań”.

Mike skinął głową, jakbym właśnie potwierdził wszystko, co już wiedział.

„To ma sens” – powiedział i przesunął po stole kolejną kartkę papieru.

Była to kopia przelewu bankowego.

„Ponieważ płatność dla kierowcy – przelew na pięćdziesiąt tysięcy dolarów – została wysłana z konta zarządzanego bezpośrednio przez Ryana Brooksa. Przelew został zainicjowany dwa dni przed wypadkiem”.

Zaparło mi dech w piersiach, ale Mike nie skończył.

„A potem są te telefony z więzienia. Marcus jest arogancki, ale i głupi. Myśli, że skoro rozmawia ze swoim nowym prawnikiem, Davidem Chenem, to wszystko jest objęte tajemnicą. Ale telefony do jego rodziny nie. Mamy nakaz. Słuchamy.”

Nacisnął przycisk na małym dyktafonie cyfrowym, który położył na stole. Luksusowy apartament hotelowy nagle wypełnił się cichym, przerażonym głosem mojego męża.

„Ryan, Ryan, posłuchaj mnie. Ona ma Brendę. Ona… ona wie. Musisz mnie stąd wyciągnąć. Obiecałeś… obiecałeś mi, że to będzie czyste…”

Mike wcisnął „stop”, a potem znowu „play”. Inny numer. Tym razem do mojej siostry.

„Tamara, musisz go zmusić. Powiedz mężowi, żeby lepiej mnie tu nie zostawiał. Powiedz mu, co ci powiedziałem. Jeśli pójdę na dno, pójdziecie razem ze mną, słyszysz? Powiedz mu, żeby się tym zajął, albo ja się nim zajmę”.

Mike nacisnął przycisk „stop”.

W pokoju panowała absolutna cisza.

To już nie była teoria. To był fakt.

Wszyscy, wszyscy, próbowali mnie zabić.

Brenda uniosła rękę, uciszając Mike’a. Jej wyraz twarzy był ponury.

„Próba zabójstwa była planem A, Ammani” – powiedziała. „Był chaotyczny. Brutalny. To był… szczerze mówiąc, wszystko przez Marcusa. Ale plan B… Plan B jest o wiele mądrzejszy. Jest bardziej podstępny – i to wszystko przez Ryana”.

Przesunęła po szklanym stole kolejny, grubszy dokument. Ten był ostemplowany przez Sąd Rodzinny Hrabstwa Fulton.

„Oni nie próbowali cię zabić” – powiedziała Brenda beznamiętnym głosem. „Mają plan awaryjny na wypadek, gdybyś przeżył. Dziś rano Ryan i Tamara Brooks złożyli wniosek o ustanowienie kurateli w trybie pilnym”.

Po prostu się na nią gapiłem.

„Kuratorstwo? Jak to, co zrobili Britney Spears?”

„Dokładnie” – powiedziała Brenda, patrząc jej twardo w oczy. „Twierdzą, że jesteś psychicznie niezrównoważony i psychicznie ztraumatyzowany w wyniku tragicznego wypadku. Twierdzą, że jesteś paranoikiem, masz urojenia i jesteś całkowicie niezdolny do zarządzania własnymi sprawami – a konkretnie, do zarządzania majątkiem wartym dwadzieścia dziewięć milionów dolarów”.

Zaśmiałem się szorstko i sucho.

„Nikt w to nie uwierzy. To szaleństwo.”

„Zrobią to” – powiedziała cicho Brenda. „Zrobią to, bo mają kluczowego świadka. Kogoś, kto jest gotów zeznać pod przysięgą, że zawsze taki byłeś. Kogoś, kogo sąd uzna za kochające, troskliwe i całkowicie wiarygodne źródło”.

Zimny ​​strach, gorszy od wszystkiego, co czułem wcześniej, zaczął wędrować wzdłuż mojego kręgosłupa.

“Kto?”

Brenda spojrzała mi prosto w oczy.

„Twoja matka.”

Przestałem oddychać.

„Moja… moja matka? Nie. Nie. Ona… nie chciałaby.”

Brenda przewróciła stronę i przesunęła ją. To było oświadczenie pod przysięgą – oświadczenie pod przysięgą – podpisane przez moją matkę, Patricię Washington.

Brenda zaczęła czytać z własnego egzemplarza, jej głos był pozbawiony emocji.

„Ona zaświadcza, że ​​zawsze byłaś osobą niestabilną. Że od dzieciństwa cierpiałaś na urojenia wielkościowe i prześladowanie. Że żywiłaś intensywną, patologiczną zazdrość o sukcesy swojej siostry Tamary. I że, w jej kochającej, matczynej opinii, jesteś zagrożeniem dla samej siebie, a to nagłe, niezasłużone bogactwo tylko pogłębi twój tragiczny upadek psychiczny”.

Nie ruszyłem się. Po prostu wpatrywałem się w podpis na stronie.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Gotowanie skórek pomarańczy i goździków: stary zwyczaj naszych babć, który warto dziś kontynuować

Inne zastosowania: Pozostaw do ostygnięcia, przecedź i użyj jako naturalnego środka do czyszczenia blatów. Przelej do butelki ze spryskiwaczem i ...

Niezwykle soczysty i aromatyczny ciasto marchewkowo-pomarańczowe! Sprawdź ten przepis, który zachwyci Twoje podniebienie!

1. Przygotuj marchewki Zacznij od starcia marchewek na drobno. Odstaw je na chwilę, aby puściły soki, a następnie wyciśnij sok ...

Odkryj Sekret Białej Bielizny Bez Octu i Sody – Jeden Składnik Wystarczy!

Do delikatnych tkanin: Użyj mniejszej ilości kwasku cytrynowego (10 g) i namaczaj ubrania w chłodniejszej wodzie. Ekologiczne podejście: Zamień proszek ...

Soda oczyszczona jest kluczem do ubrań bez zapachu i czystszych maszyn, ale większość używa jej nieprawidłowo. Oto właściwy sposób jej użycia

10. Czy wirusowe sztuczki z sodą oczyszczoną naprawdę działają? W sieci wiele trików czyszczących zawiera sodę oczyszczoną do wybielania ubrań ...

Leave a Comment