Przeżyłam koszmarny wypadek zaledwie kilka dni po odziedziczeniu 29 milionów dolarów – mój mąż odmówił odwiedzin, nazywając mnie „frajerką”. Ale kiedy w końcu wszedł dumnie ze swoją nową żoną, żeby ze mnie ponarzekać, zamarła, wbiła mi wzrok w twarz i krzyknęła: „O mój Boże… ona jest moja”. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Przeżyłam koszmarny wypadek zaledwie kilka dni po odziedziczeniu 29 milionów dolarów – mój mąż odmówił odwiedzin, nazywając mnie „frajerką”. Ale kiedy w końcu wszedł dumnie ze swoją nową żoną, żeby ze mnie ponarzekać, zamarła, wbiła mi wzrok w twarz i krzyknęła: „O mój Boże… ona jest moja”.

„Immani, jestem zraniony” – powiedział, dąsając się z udawaną sympatią. „Czy tak wypada powitać twojego męża i następcę?”

Gestem wskazał na kobietę stojącą obok niego, a jego uśmiech rozszerzył się, odsłaniając wszystkie zęby.

„Immani, chcę, żebyś poznała Brendę. Ona jest… cóż, jest dla mnie wszystkim. Moją partnerką, moją opiekunką, moją nową żoną”.

Przestałem oddychać. Piknięcie, piknięcie, piknięcie kardiomonitora obok mojej głowy zdawało się stawać coraz głośniejsze, szybsze, krzyczące w nagłej ciszy.

„No cóż, będzie” – poprawił się, machając ręką, jakby to był drobny, nieistotny szczegół. „Ona jest przede wszystkim moją prawniczką, oczywiście. A jak tylko skończy sprzątać ten bałagan…” – machnął ręką w moim kierunku, wskazując na mnie leżącego w łóżku z połamanymi żebrami – „jak tylko legalnie uwolnię się od tego śmiecia, zostanie moją żoną. Bierzemy ślub we Włoszech. Już zarezerwowała willę nad jeziorem Como”.

Kobieta, Brenda, w końcu się odezwała. Jej głos był dokładnie taki, jakiego się spodziewałem. Gładki, głęboki i zupełnie obojętny, jakby zamawiała kawę.

„Marcus, kochanie, możemy to przyspieszyć? Mówiłeś, że jest gotowa do podpisania. Mam rezerwację na 15:00 w Bachanalii i nie chcę się spóźnić”.

„Oczywiście, kochanie. Dla ciebie wszystko” – powiedział Marcus, całując ją w skroń niczym oddany szczeniak. Potem odwrócił się do mnie i cała jego twarz się zmieniła. Szczęśliwa, triumfalna maska ​​zniknęła. Jego oczy stały się beznamiętne, martwe i zimne.

Sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej nowej marynarki, tej, za którą zapłaciłem, i wyciągnął gruby plik złożonych papierów. Podszedł do mojego łóżka. Stał nade mną, trzymając papiery.

„Byłeś prawdziwym problemem, Ammani. Prawdziwym rozczarowaniem” – syknął niskim, jadowitym głosem.

A potem rzucił papiery. Nie podał mi ich. Rzucił nimi mocno. Wylądowały na moim kocu, ostra krawędź papieru formatu legal uderzyła mnie w posiniaczoną klatkę piersiową, wywołując gwałtowny ból, który sprawił, że zamarłam.

„Podpisz je” – rozkazał.

Spojrzałem w dół. Na górze widniał napis: Wniosek o rozwiązanie małżeństwa.

Dokumenty rozwodowe.

„Nie rozumiem” – wyjąkałam, zerkając na Brendę. „Pan Hayes z kancelarii… powiedział… powiedział, że przyjedziesz mi pomóc”.

Brenda naprawdę się roześmiała. To nie był miły dźwięk. To było krótkie, ostre, szydercze szczeknięcie.

„Pomóc ci, kochanie? Spójrz na siebie. Nie potrafisz pomóc nawet sobie. Czemu miałabym ci pomagać? Jestem prawniczką Marcusa i jego narzeczoną. I szczerze mówiąc, uważam, że cała ta sytuacja jest żałosna”.

„Ale firma. Hayes and Associates…”

„Firma pracuje dla swoich klientów” – powiedziała, niecierpliwie stukając drogim butem o podłogę. „A w tej chwili moim jedynym klientem w tym pokoju jest Marcus”.

„Ona jest najlepszą prawniczką w całej Atlancie, Ammani” – chełpił się Marcus, nachylając się ku mnie. Czułam zapach jego drogiej wody kolońskiej, tej, którą kupiłam mu na ostatnie urodziny. „I wiesz, co ona dla mnie zrobi? Udowodni w sądzie to, co powtarzam od lat. Że jesteś niestabilny. Że jesteś szalony”.

Postukał się palcem w skroń.

„A teraz, po tym strasznym wypadku…” – zrobił palcami małe cudzysłowy w powietrzu – „no cóż, ewidentnie jesteś upośledzony umysłowo. Jesteś w traumie. Nie można ci powierzyć zarządzania dużą sumą pieniędzy, prawda?”

Krew mi zamarła.

Plan. To był plan.

„Nie ujdzie ci to na sucho” – wyszeptałem. Ale słowa nie miały siły, żadnej mocy.

„Ujdzie ci to na sucho?” Marcus znów się zaśmiał. „Już to zrobiłem. Brenda już złożyła wniosek. Ma opinie medyczne. Ma zeznania.”

„Czyje zeznania?” – zapytałem.

„Oczywiście, że twoja siostra” – powiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. „Tamara z radością podpisała oświadczenie, w którym stwierdziła, że ​​od lat jesteś niestabilna i zazdrosna. Twoja matka też. Obie bardzo, bardzo martwią się twoim stanem psychicznym. Zgadzają się, że to ja powinienem zarządzać twoim nieoczekiwanym majątkiem”.

Pochylił się bliżej i zniżył głos do szeptu, tak aby Brenda nie mogła go usłyszeć.

„Naprawdę myślałaś, że uda ci się ukryć przede mną 29 milionów dolarów? Ty głupia, głupia kobieto. Myślałaś, że po prostu mnie wyrzucisz”.

„Ty… ty próbowałeś mnie zabić” – wyszeptałam, a słowa zabrzmiały ciężko i metalicznie na moim języku.

Jego uśmiech zniknął. Jego oczy były jak czysty lód.

„Udowodnij to” – wyszeptał. „To był tragiczny wypadek. Jesteś zdezorientowany. Masz halucynacje. To właśnie usłyszy sędzia”.

Wstał i poprawił marynarkę.

„Otóż umowa jest taka. Podpisujesz papiery. Udzielasz mi pełnomocnictwa. Zgadzasz się, że jesteś chory i że będę zarządzał twoimi finansami. W zamian zaopiekuję się tobą. Dopilnuję, żebyś dostał ładny pokój w państwowym ośrodku, cichym, gdzie nie zrobisz sobie krzywdy”.

Podniósł jeden z papierów i długopis i podał mi je.

„Albo nie podpiszesz. A Brenda przedstawi cię jako tak skrajnie szalonego, że sąd i tak pozbawi cię wszystkiego. A potem… cóż… kto wie, co się dzieje z wariatami, którzy nie mają nikogo. Po prostu znikają.”

Dawał mi wybór. Żywą śmierć albo prawdziwą śmierć.

Brenda westchnęła niecierpliwie.

„Marcus, wystarczy. Zdobądź tylko jej podpis. Jeśli odmówi, w poniedziałek odbędzie się rozprawa w sprawie zdolności prawnej. Złożyłem już wniosek o natychmiastowe rozstrzygnięcie”.

Marcus spojrzał na mnie gniewnie, jego cierpliwość się wyczerpała.

„Podpisz papiery, Ammani. Bądź mądry raz w swoim żałosnym życiu. Jesteś nieudacznikiem. Nie masz nic. Ani rodziny, ani przyjaciół, ani pieniędzy. Ja mam wszystko. Mam pieniądze. Mam władzę. I mam kobietę.”

Gestem wskazał na Brendę.

„Ona jest pod każdym względem lepsza”.

Rzucił długopis na mój koc.

„Masz godzinę na podpisanie, zanim wrócę. A jeśli tego nie zrobisz, obiecuję ci, że będziesz żałował, że ta ciężarówka nie dokończyła roboty”.

Odwrócił się, objął Brendę w talii i wyszli z pokoju, a ich śmiech rozniósł się po korytarzu.

Byłem sparaliżowany.

Wpatrywałem się w kobietę – Brendę. To było imię, imię, które nadał mi pan Hayes. Brenda Adabio. Najlepsza prawniczka. Najlepsza. Rekin, który miał wpłynąć i mnie uratować. A oto była, nie tylko z Marcusem, ale i z nim pod rękę, jego nową żoną.

Mój mózg nie potrafił połączyć tych dwóch rzeczywistości. Czy to była pułapka? Czy Marcus ją w jakiś sposób kupił? A może okłamał ją tak bezczelnie, że nie miała pojęcia?

Kobieta stojąca przede mną, patrząca na mnie z taką nudą i pogardą, nie mogła być moją wybawicielką. Była moim katem.

Brenda westchnęła – długi, niecierpliwy dźwięk, który był niczym teatr. Postukała nieskazitelnym, krwistoczerwonym paznokciem w tarczę złotego zegarka Cartier.

„Podpisz papiery, kochanie” – powiedziała do Marcusa znudzonym głosem. Nawet na mnie nie spojrzała. Byłam tylko zadaniem administracyjnym, które musiała wykonać. „Mam spotkanie o trzeciej z ważnym klientem. Nie mogę się spóźnić”.

„Oczywiście, kochanie. Dla ciebie wszystko” – powiedział Marcus, całując ją w skroń jak oddany szczeniak. Odwrócił się do mnie, a jego twarz natychmiast stwardniała.

„Słyszałeś tę panią. Podpisz papiery. Marnujesz jej czas.”

Brenda, wciąż mnie ignorując, wzięła od niego teczkę z papierami. Wyciągnęła z teczki cienki złoty długopis i kliknęła.

„Pozwól mi tylko zaznaczyć linie podpisu. Zdziwiłbyś się, jak głupi potrafią być ludzie”.

Zdjęła eleganckie kocie okulary, również marki Cartier, i zawiesiła je na złotym łańcuszku. Przebiegła wzrokiem pierwszą stronę, jej bystre oczy szybko się poruszały.

„Wniosek o rozwiązanie małżeństwa z powodu… tak, niestabilności psychicznej” – mruknęła głównie do siebie. „To dobrze. I wniosek dodatkowy – pilny wniosek o ustanowienie kurateli i pełnomocnictwa do spraw medycznych. Idealnie”.

Przewróciła książkę na ostatniej stronie.

„Wystarczy, że podpisze się tutaj”. Wskazała długopisem na linię. „A pełnomocnictwo, o tutaj”.

Spojrzała w górę zirytowana.

„Gdzie jest jej tablica z nazwiskami? Muszę to sprawdzić u notariusza.”

Marcus, próbując mi pomóc, wskazał palcem na plastikową bransoletkę na moim nadgarstku.

„Ma to na ramieniu. Widzisz? Założyli jej to, kiedy przyszła.”

Brenda pochyliła się. To był pierwszy raz, kiedy spojrzała na mnie, a nie tylko przeze mnie. Jej oczy zwęziły się, skupiając się na małej białej opasce na moim nadgarstku. Przeczytała imię wydrukowane czarnymi, drukowanymi literami.

Immani Waszyngton.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Przepis na świąteczne churrosy

Krok 2: Dodaj jajka 4. W osobnej misce ubij trzepaczką 2 jajka, 1 żółtko i ekstrakt waniliowy. 5. Stopniowo dodawaj mieszankę ...

GOFRY CHRUPIĄCE I LEKKIE JAK PIÓRKO

*Im większa moc gofrownicy, tym bardziej chrupiące gofry. Podawać z ulubionymi dodatkami. Cukrem pudrem, bitą śmietaną, owocami. Bita śmietana 200 ...

Leave a Comment