Richard Monroe — dyrektor operacyjny Hayes Corporation — wystąpił naprzód.
„To ja” – potwierdził, a jego zazwyczaj surowy wyraz twarzy złagodniał, wyrażając autentyczną ulgę. „Witamy ponownie”.
Inna członkini zarządu, niska kobieta w prostokątnych okularach, skinęła głową z szacunkiem.
„Przygotowywaliśmy się na możliwość, że nigdy się nie obudzisz” – przyznała.
Palce Daniela lekko się wygięły — nie ze strachu, a z frustracji.
„Starałem się…” – mruknął. „Słyszałem różne rzeczy. Czasami.”
Richard uniósł brwi.
„Co pamiętasz?”
Spojrzenie Daniela mimowolnie powędrowało w stronę Emily.
„Nie wszystko” – przyznał. „Ale ją pamiętam”.
Emily zamarła.
Członkowie zarządu wymienili dyskretne spojrzenia.
Richard odchrząknął.
„Cóż, firma jest stabilna, ale będziemy musieli omówić plany sukcesji, twoją obecną sytuację i przekazanie władzy”.
Wyraz twarzy Daniela stwardniał.
„Nikt” – powiedział z zaskakującym autorytetem – „nie przejmie mojego towarzystwa”.
Jego głos zadrżał, ale zachował stanowczość, przypominającą głos dyrektora generalnego, którym kiedyś był.
Richard dyplomatycznie uniósł ręce.
„To nie jest próba przejęcia władzy” – zapewnił. „Ale byłeś w śpiączce przez trzy lata. Akcje się zmieniły. Działy się zrestrukturyzowały. Twoja nieobecność… zmieniła wszystko”.
Na twarzy Daniela pojawił się cień bólu.
Emily instynktownie podeszła bliżej.
„Panie Hayes” – powiedziała cicho – „stres nie sprzyja pana rekonwalescencji”.
Deska obróciła się w jej stronę.
„A ty jesteś?” zapytał uprzejmie Richard.
„Emily Carter” – odpowiedziała, lekko kiwając głową. „Jego pielęgniarka”.
Spojrzenie Daniela stało się ostrzejsze.
„Nie tylko moja pielęgniarka.”
Emily wstrzymała oddech.
Członkowie zarządu wymienili kolejne znaczące spojrzenia.
Richard odchrząknął.
„Panie Hayes, skupmy się na razie na pańskim zdrowiu. Zaplanujemy formalne spotkanie, gdy pański stan się ustabilizuje”.
Daniel nie odpowiedział. Jego ręka po prostu lekko wyciągnęła się w stronę Emily – szukając jej.
Richard patrzył.
Członkini zarządu cicho poprawiła okulary.
„Ciekawe” – mruknęła.
Policzki Emily płonęły.
Kiedy dyrektorzy wyszli, Daniel westchnął ciężko i zwrócił się w jej stronę.
„Nie… odchodź” – mruknął.
„Jestem tutaj” – wyszeptała.
Ale jej myśli krążyły wokół tego tematu.
Gdyby zarząd zauważył ich bliskość, inni też by to zauważyli. Plotki szybko się rozchodzą. Musiała wyznaczyć granice, zanim sytuacja się pogorszy.
Chociaż ta myśl ją rozdzierała.
3. Pielęgniarka i pacjent
Tego popołudnia Emily zebrała się na odwagę.
Podeszła do łóżka Daniela, profesjonalnie składając ręce.
„Danielu, musimy porozmawiać.”
Zmarszczył brwi – wyrażając zaniepokojenie.
„O czym?”
„O granicach” – powiedziała łagodnie. „Już się obudziłeś. Rekonwalescencja różni się od długotrwałej opieki w śpiączce. Musimy być ostrożni”.
„Uważaj…” powtórzył powoli, jakby nie znał tego słowa w tym kontekście. „Dlaczego?”
„Bo” – powiedziała, uspokajając głos – „jesteś moim pacjentem. Ja jestem twoją pielęgniarką. A w szpitalu obowiązują surowe zasady – zaangażowanie emocjonalne może utrudniać leczenie”.
Jego szczęka się napięła.
„Myślisz, że jestem zdezorientowany” – mruknął.
„Myślę, że jesteś bezbronny” – wyszeptała.
Mocno zacisnął powieki, walcząc z falą frustracji.
W końcu spojrzał na nią ponownie — nie ze złością, nie prosząc, lecz z porażającą szczerością.
„Emily… Obudziłem się przez ciebie.”
Jej serce ścisnęło się boleśnie.
„I właśnie dlatego potrzebujemy dystansu” – wyszeptała. „Żebyś nie wiązał swojego powrotu do zdrowia ze mną”.
Pokręcił lekko głową.
„Nie jestem zdezorientowany.”
„Danielu—”
„Wiem, jak to jest być komuś winnym życie” – kontynuował cicho – „i wiem, jak to jest… czuć coś innego”.
Zamarła.
Wziął powolny, drżący oddech.
„Kiedy mnie pocałowałeś… Nie wyobraziłam sobie tego.”
Jej puls gwałtownie przyspieszył.
„Jak długo” – wyszeptał – „troszczysz się o mnie?”
Kolana Emily osłabły.
Musiała odwrócić wzrok.
„Danielu… proszę, nie rób tego.”
„Dlaczego?” Jego głos się załamał. „Bo mam rację?”
Jej oczy płonęły.
„Nie wiem, czego ode mnie chcesz” – wyszeptała.
Wyraz twarzy Daniela złagodniał.
„Po prostu uczciwość.”
Przełknęła ślinę.
„Nie ma znaczenia, co czuję”.
„To ma dla mnie znaczenie”.
Emily poczuła ucisk w gardle.
Chciała mu powiedzieć prawdę – że zakochiwała się w nim powoli, boleśnie, przez trzy długie lata rozmów z mężczyzną, który nie potrafił odpowiedzieć. Że starała się stłumić wszelkie uczucia. Że pocałunek był chwilą słabości, a nie kalkulacją.
Ale nie mogła.
„Potrzebujesz czasu” – wyszeptała. „Twoje emocje się uspokoją. A wtedy zobaczysz wszystko wyraźniej”.
Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę.
„Mylisz się” – powiedział cicho. „Jedyne, co widzę wyraźnie… to ty”.
Serce Emily trochę się złamało.
„Odpocznij” – wyszeptała, odwracając się. „Zadzwonię do doktora Straussa”.
Zanim dotarła do drzwi, zatrzymał ją jego głos.
„Emily.”
Odwróciła się.
„Nie chcę dystansu” – mruknął. „Proszę”.
Zamknęła oczy.
„Wiem” – wyszeptała. „Ale to nie znaczy, że to źle”.
Wyszła zanim zdążył odpowiedzieć.
4. Koszmar
Tej nocy, w ciemnej i cichej sali szpitalnej, Daniel zapadł w niespokojny sen.
I po raz pierwszy odkąd się obudził, śnił.
Nie ta kojąca ciemność, którą znał.
Ale wspomnienia są gwałtowne, fragmentaryczne, głośne.
Zobaczył światła reflektorów.
Pisk kół.
Tłukące się szkło.
Kobietę krzyczącą jego imię.
Obudził się gwałtownie, łapiąc oddech, a jego szpitalna koszula była przesiąknięta potem.
Jego monitor pracy serca zaczął głośno piszczeć.
Nie mógł oddychać.
„Emily…” – wykrztusił, na oślep sięgając w ciemność. „Emily!”
Ale jej tam nie było.
Panika ścisnęła mu pierś.
„Emily!” krzyknął głośniej, łamiącym się głosem. „Proszę… nie odchodź… nie…”
Szarpał koce, próbując usiąść, ale jego ciało wciąż było zbyt słabe. Oddychał urywanymi sapnięciami.
A potem—
Drzwi otworzyły się gwałtownie.
Emily wpadła do pokoju, z lekko rozpuszczonymi włosami i szeroko otwartymi oczami.
„Danielu!” krzyknęła, spiesząc do niego. „Wszystko w porządku… jestem tutaj, jestem tutaj…”
Z zaskakującą siłą chwycił jej dłoń i przyciągnął ją do swojej piersi, jakby chciał się zakotwiczyć.
„Myślałem…” – Jego głos załamał się gwałtownie. „Myślałem, że znowu umarłem”.
Jej serce pękło.
„Danielu” – wyszeptała, obejmując jego policzek wolną dłonią – „jesteś bezpieczny. Jestem tuż obok”.
Jego oddech się trząsł.
„Nie odchodź” – wyszeptał jak przerażone dziecko.
Emily poczuła, że jej determinacja się rozpada.
Usiadła na brzegu jego łóżka i pozwoliła mu się do niej przytulić.
Jego czoło przywarło do jej ramienia.
Jej palce bez zastanowienia wślizgnęły się w jego włosy, uspokajając go.
Zadrżał, gdy ona cicho szepnęła:
„Nie jesteś już sam. Nie błądzisz po omacku. Jestem tutaj, Danielu. Nigdzie się nie wybieram”.
Wypuścił z trudem powietrze.
I powoli się uspokajał.
Kiedy w końcu zasnął – wyczerpany, słaby, trzymając ją za rękę – Emily została.
Nie odsunęła się.
Nie tej nocy.
Nie wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebował.
Część IV — Linie, które zacierają się w ciemności
1. Poranne światło, skomplikowane serca
Emily obudziła się przed świtem, siedząc niezręcznie na krześle obok łóżka Daniela. Bolała ją szyja, plecy miała sztywne, a dłoń…
Nadal był przez niego trzymany.
Palce Daniela obejmowały jej palce z tą samą desperacją, co poprzedniej nocy – choć teraz jego wyraz twarzy był łagodny i spokojny.
Jego koszmary były okrutne.
Ale ona go uspokoiła. Przytuliła go. Została z nim, aż strach minął.
Wiedziała, że nie powinna tego robić.
Żadna pielęgniarka nie powinna przekraczać tej granicy.
A jednak…
Patrząc na niego teraz, zrelaksowanego, bezpiecznego, ciepłego w delikatnym porannym świetle – nie żałowała, że została.
Ani trochę.
Jego powieki zadrżały.
„Emily?” wymamrotał głosem nabrzmiałym od snu.
Jej serce podskoczyło.
„Nie śpisz” – powiedziała cicho.
Powoli mrugał, przyzwyczajając się do światła i widoku jej wciąż stojącej obok niego.
„Czy jesteś… nadal tutaj?”
„Oczywiście” – powiedziała, próbując uśmiechnąć się pocieszająco. „Nie puściłeś”.
Lekki uśmiech wygiął kącik jego ust.
„Bałam się, że jeśli to zrobię… możesz zniknąć.”
Emily wstrzymała oddech.
„Danielu” – wyszeptała ostrożnie – „nigdzie się nie wybieram. Ale musimy porozmawiać o…”
Ale nie pozwolił jej dokończyć.
„Pamiętam” – powiedział nagle.
Puls Emily przyspieszył.
„Pamiętasz co?”
Przyglądał się jej twarzy, oczy wciąż lekko niespokojne, ale pełne emocji.
„Wypadek”.
Poczuła ucisk w żołądku.
„Danielu—”
„I pamiętam… przedtem. Spotkanie. Kobietę, która wezwała mnie do samochodu tamtej nocy. Kłótnię.”
Emily wstrzymała oddech.
„To dobrze” – powiedziała łagodnie. „Powrót pamięci to dobry znak”.
„Może” – mruknął. „Ale jest coś jeszcze”.
Ona czekała.
Jego głos złagodniał.
„Pamiętam, że słyszałem cię w ciemności. Niewyraźnie. Ale wystarczająco.”
Emily poczuła ucisk w gardle.
„Utrzymywałaś mnie przy życiu” – wyszeptał. „Byłaś jedyną stałą”.
Brakowało jej słów.
Daniel wziął głęboki oddech, zbierając odwagę.
„I pamiętam…” Jego dłoń delikatnie ścisnęła jej dłoń. „To uczucie, które towarzyszyło mi za każdym razem, gdy się odzywałaś. Jakby ktoś zapalił świecę w pokoju, który uważałam za zamknięty na zawsze”.
Emily zamknęła oczy, walcząc z gorącem wzbierającym w jej piersi.
„Nie musisz mówić takich rzeczy” – wyszeptała.
„Wiem” – powiedział cicho. „Ale chcę”.
Otworzyła oczy.
„Danielu… nadal potrzebujemy granic.”
Jego wyraz twarzy nie stwardniał. Nie stał się zimny.
Po prostu zrobiło się smutno.
„Wiem, że myślisz, że jestem zdezorientowany.”
„Myślę, że przeżyłeś traumę” – sprostowała.
Skinął głową.
„Ale trauma nie wymazuje prawdy”.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, drzwi się otworzyły.
2. Nieoczekiwany gość
W drzwiach stała kobieta.
Wysoki. Elegancki. Ciemne włosy upięte w profesjonalny kok. Garnitur od projektanta. Kolczyki z diamentami.
Jej wzrok natychmiast skupił się na Danielu.
Potem na dłoń Emily, którą wciąż mocno ściskał w swojej dłoni.
Emily instynktownie się odsunęła.
Daniel nie puścił.
„Danielu?” – zapytała ostro kobieta. „Nie śpisz?”
Zacisnął szczękę.
„Sophia.”
Emily mrugnęła.
Sophia?
Sophia Chen.
Ta, która była narzeczoną Daniela Hayesa trzy lata temu.
Ta, która zniknęła ze szpitala po wypadku.
Ta, której Emily nigdy nie spotkała – ale o której ciągle słyszała szepty.
Sophia weszła do środka, głośno klikając obcasami.
„O mój Boże, Danielu…” wyszeptała, próbując złagodzić ton głosu. „Przyszłam, jak tylko usłyszałam”.
Jej wzrok znów powędrował w stronę Emily.
Zimny. Osądzający. Kalkulujący.
Emily szybko się cofnęła.
„Powinienem dać wam obojgu trochę prywatności” – wyszeptała.
Głos Daniela przeciął powietrze.
“NIE.”
Sophia zamarła.
“Co?”
„Nie potrzebujesz prywatności” – powiedział cicho Daniel. „Emily jest moją pielęgniarką. Zostaje”.
Idealne usta Sophii wygięły się w oszczędnym uśmiechu.
„Cóż” – powiedziała chłodno – „przypuszczam, że niektóre granice były… źle przestrzegane”.
Żołądek Emily się ścisnął.
Zanim zdążyła przemówić, Daniel już to zrobił.
„Nie mów do niej w ten sposób.”
Sophia patrzyła.
Emily zamarła.
Wyraz twarzy Daniela pozostał spokojny, ale pod spodem kryła się stal — znajoma stal, taka, jaką prezes zarządu nosi w rękach podczas posiedzeń zarządu.
„Danielu” – powiedziała sztywno Sophia – „przespałeś lata. Nie wiesz, co się dzieje. Przyszłam tu, bo mi na tobie zależy”.
Nic nie powiedział.
Sophia spróbowała ponownie.
„Zaręczyliśmy się, Danielu.”
Zamknął na chwilę oczy, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
„Byliśmy” – powiedział cicho.
Sophia mrugnęła, jakby ją ktoś uderzył.
„Zrywasz teraz nasze zaręczyny? Tak? Po tym wszystkim?”
Emily cofnęła się o kolejny cal.
„To nie ma z tobą nic wspólnego” – upierał się Daniel.
Sophia prychnęła. „Naprawdę? Bo z mojego punktu widzenia wygląda na to, że twoja pielęgniarka ma do ciebie bardzo osobisty stosunek”.
Emily poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy.
„To nie jest—”
Daniel jej przerwał.
„To dzięki niej się obudziłem.”
Oczy Sophii się zwęziły.
„Och, naprawdę?” Uśmiechnęła się zimno. „Jakie… wzruszające.”
„Sophio” – próbowała Emily drżącym głosem – „to nieporozumienie. Ja tylko…”
Ale Sophia podniosła rękę.
„Zapisz to. Widzę dokładnie, co się dzieje.”
Emily przełknęła ślinę.
Daniel zwrócił się do Emily stanowczym głosem.
„Nie musisz jej niczego tłumaczyć.”
Nozdrza Sophii rozszerzyły się.
„To jeszcze nie koniec” – warknęła, stukając obcasami, odwróciła się na pięcie i wyszła.
Drzwi zatrzasnęły się za nią.
Zapadła cisza.
Emily drżąco wypuściła powietrze.
„To” – szepnęła – „było… niezręczne”.
Daniel westchnął cicho.
“Przepraszam.”
„Nie powinieneś przepraszać” – powiedziała szybko. „Była twoją narzeczoną. Ma pełne prawo czuć się zraniona”.
„Nie byliśmy już… dobrzy” – mruknął. „Nawet przed wypadkiem”.
Emily spojrzała na niego zaskoczona.
Jego oczy złagodniały.
„Nie w ten sposób” – powiedział, wpatrując się w nią.
Jej serce zaczęło bić nierówno.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, ponownie chwycił ją za rękę.


Yo Make również polubił
Sałatka pomarańczowa Dreamsicle
Fala upałów: „Załamała się” – sprzątaczka umiera po wyczerpującym dniu, jej ostatnia wiadomość tekstowa jest głęboko poruszająca
Słodka bułka z kremowym nadzieniem czekoladowym – Przepis na rozkosz w 30 minut!
Oto jak sprawić, by pelargonie były pełne kwiatów: musisz je podlewać w ten sposób, aby zawsze dobrze rosły