Profesjonalny.
Cichy.
Ale coś w powietrzu było inne.
Pełno w nim czegoś niewypowiedzianego.
Kiedy skończyła, odłożyła wykres na bok.
„To wszystko” – mruknęła. „Jutro rano zostaniesz oficjalnie wypisany ze szpitala”.
Daniel skinął głową.
Cisza przedłużyła się na chwilę.
Potem
jego głos złagodniał.
„Emily.”
Spojrzała w górę.
Nie uśmiechał się.
Nie żartował.
Nie flirtował.
On po prostu patrzył na nią jak na coś cennego.
„Dziękuję” – wyszeptał. „Za to, że na mnie czekałaś. Za to, że troszczyłaś się o mnie, kiedy nie mogłem mówić. Za to, że byłaś przy mnie, kiedy się obudziłem”.
Oczy ją piekły.
„Nie zrobiłam nic nadzwyczajnego” – wyszeptała.
„Uratowałeś mi życie” – powiedział. „Nie raz”.
„Danielu…”
Podszedł bliżej, ale zatrzymał się ostrożnie, zanim przekroczył granicę.
„Wiesz” – mruknął – „kiedyś słyszałem, jak powiedziałeś coś, co uważałem za sen”.
Zaparło jej dech w piersiach.
„Co powiedziałem?”
„Że miałeś nadzieję, że wrócę.”
Emily poczuła, że jej serce pęka.
„I zrobiłem to” – wyszeptał Daniel. „Dla ciebie”.
Spojrzała w dół, przytłoczona.
Delikatnie wsunął palec pod jej brodę,
zawahał się,
po czym opuścił dłoń.
„Powiedziałem powoli” – mruknął. „Mówiłem poważnie”.
Skinęła głową, a w jej oczach pojawiły się łzy.
„Jutro” – powiedział cicho. „Nowy początek”.
Emily cofnęła się, jej głos był ledwo słyszalny.
“Jutro.”
4. Rzeczywiście nowy początek
Następny poranek przypominał wschód słońca po latach deszczu.
Emily czekała przed szpitalem, nerwowo wkładając ręce do kieszeni kurtki.
A potem on się pojawił.
Daniel Hayes, bez wózka inwalidzkiego, kroplówki i fartucha medycznego.
Tylko mężczyzna w ciemnym płaszczu i szaliku, kroczący w jej kierunku pewnym krokiem, z pewnością siebie i ciepłem, które zaparło jej dech w piersiach.
Zatrzymał się przed nią.
„Cześć” – powiedział cicho.
Uśmiechnęła się.
“Cześć.”
Rozejrzał się dookoła.
„Żadnych pielęgniarek. Żadnych lekarzy. Żadnych maszyn. Czy możemy być teraz… sobą?”
Jej serce zabiło mocniej.
„Tak” – odpowiedziała po prostu.
Daniel odetchnął i po raz pierwszy sięgnął po jej dłoń.
Powoli.
Delikatnie.
Jakby to było coś świętego.
Emily nie odsunęła się.
Jej palce splatały się z jego palcami naturalnie, jakby od zawsze tam były.
Daniel wstrzymał oddech.
„To” – wyszeptał, muskając kciukiem grzbiet jej dłoni – „to tak, jakbym znów się budziła”.
Zaśmiała się cicho, aż łzy napłynęły jej do oczu.
„Jesteś dramatyczny.”
„Mówię szczerze” – powiedział z uśmiechem.
Stali tam przez chwilę, pozwalając światu wokół nich osiąść.
Wtedy Daniel delikatnie odchrząknął.
„Myślałem… o śniadaniu?”
Uśmiechnęła się.
„Śniadanie brzmi idealnie.”
Zawahał się, po czym nachylił się bliżej z delikatną intensywnością.
„A potem… spacer?”
“Tak.”
„A potem… może będę mógł ci powiedzieć wszystko, czego nie mogłem powiedzieć przez trzy lata?”
Serce Emily było niesamowicie pełne.
„Bardzo bym tego chciał.”
Daniel delikatnie ścisnął jej dłoń.
„W takim razie zacznijmy od tego.”
Przyciągnął ją bliżej – jeszcze nie do pocałunku.
Ale do ciepłego, głębokiego uścisku.
„Nie puszczę cię” – wyszeptał.
Emily zamknęła oczy i uśmiechnęła się, chroniąc się przed słońcem.
„Nie proszę cię o to.”
I splecionymi palcami, krok po kroku, szli naprzód w przyszłość, o jakiej żadne z nich nie śmiało marzyć.


Yo Make również polubił
Aksamitny krem karmelowy – Słodka uczta dla podniebienia
Domowe Napoleonki z ciasta francuskiego – szybkie i pyszne!
Ta sałatka ogórkowa jest taka pyszna.
8 niezbędnych herbat ziołowych na trudne trawienie