Byli oszołomieni. Garrison był wściekły, ale Harold Morris wydawał się otwarty na negocjacje. Jest pragmatykiem. Zrobi wszystko, co w jego mocy, by chronić firmę i swój wizerunek.
Następne dwanaście godzin to była istna mgła. Nasz zespół PR sfinalizował oświadczenia prasowe. Dział prawny po raz ostatni przejrzał umowy. Dział IT przygotowywał się do uruchomienia naszej strony internetowej. Do północy byliśmy gotowi na każdy scenariusz – kapitulację Horizon albo nasz debiut w roli ich rywala.
Tej nocy prawie nie spałem, nie ze strachu, lecz z ekscytacji. Trzy lata planowania, przełykania dumy, dokumentowania każdej porażki i zmarnowanej okazji w Horizon – wszystko to zmierzało do tego punktu.
O 7:30 następnego ranka zadzwonił mój telefon. Harold Morris.
„Ellaner” – powiedział z napięciem w głosie. „Zarząd obradował w trybie pilnym całą noc i…”
Zachowałem spokojny ton.
„Potrzebujemy więcej czasu, aby ocenić Twoją propozycję”.
Spodziewałem się tego.
„Warunki były jasne. Panie Morris, termin upływa o 8:00 rano”.
„Garrison został odwołany ze stanowiska dyrektora generalnego ze skutkiem natychmiastowym” – powiedział szybko. „Jesteśmy gotowi rozmawiać o fuzji równorzędnych podmiotów zamiast o przekształcaniu się w spółkę zależną”.
To było kuszące, ale niewystarczające.
„To nie była oferta”.
„Proszę” – powiedział, a w jego głosie słychać było prawdziwą desperację. „Musimy wziąć pod uwagę akcjonariuszy, pracowników, którzy nie mieli nic wspólnego z tym, jak cię potraktowano”.
Pozwoliłem, aby zapadła cisza, zanim odpowiedziałem.
„Daję ci czas do południa, nie z uprzejmości wobec zarządu, ale z szacunku dla pracowników, którzy zasługują na o wiele więcej niż to, co zaoferowała im firma Horizon”.
Zakończyłem rozmowę i zwróciłem się do Vivven, która słuchała mnie w pobliżu.
„Jeszcze cztery godziny” – powiedziałem jej – „ale ogłaszaj zgodnie z planem. Muszą zrozumieć, że nie blefujemy”.
O godzinie 9:00 opublikowaliśmy nasz komunikat prasowy, ogłaszający powstanie Phoenix Energy i nawiązanie współpracy z głównymi klientami, wcześniej związanymi z Horizon. Branżowe serwisy informacyjne natychmiast to podchwyciły. Do godziny 10:00 akcje Horizon spadły o 18%.
O 11:30 Harold zadzwonił ponownie.
„Akceptujemy wasze pierwotne warunki” – powiedział drżącym głosem. „Horizon stanie się spółką zależną Phoenix Energy”.
Pozwoliłem sobie na delikatny uśmiech.
„Do godziny 14:00 przygotuj dokumenty. Przyjadę tu ze swoim zespołem i wszystko dokończę”.
Powrót do Horizon tego popołudnia nie przypominał mojego wyjazdu dzień wcześniej. W recepcji panowała cisza, gdy wchodziłem z Vivven, naszym radcą prawnym i dwoma przedstawicielami zarządu. Pracownicy obserwowali mnie z drzwi i boksów, szepcząc między sobą.
W tej samej sali konferencyjnej, gdzie Garrison rzucił we mnie kawą, Harold Morris i reszta zarządu Horizon czekali. Garrison był rażąco nieobecny.
„Gdzie jest pan Reed?” zapytałem, gdy zajęliśmy swoje miejsca.
Harold odchrząknął.
„Złożył rezygnację dziś rano. Ze skutkiem natychmiastowym.”
Skinąłem głową, nie okazując zdziwienia.
„No to ruszajmy dalej.”
Podpisanie umowy zajęło zaledwie pół godziny. Właścicielem Horizon Technologies została firma Phoenix Energy. Spółka zależna będzie kontynuować działalność pod nowym kierownictwem, z planem stopniowej integracji mającym na celu ograniczenie zakłóceń.
Gdy kończyliśmy, Harold poprosił o rozmowę ze mną na osobności. Pozostali wyszli, pozostawiając pokój w ciszy.
„Jestem ci winien przeprosiny” – powiedział, gdy tylko drzwi się zamknęły. „Widziałem, jak Garrison traktował ciebie i innych, i nic nie zrobiłem”.
Przyglądałem mu się uważnie.
“Dlaczego?”
Ciężko wydychał.
„Samozadowolenie, chęć uniknięcia konfliktu. Kwartalne wyniki wyglądały na tyle przyzwoicie, że mogłem się przekonać, żeby nie interweniować”.
„To nie są powody” – powiedziałem. „To wymówki”.
„Tak” – przyznał. „A teraz straciłem przez nich firmę”.
Przyglądałem mu się uważnie. Harold miał ponad sześćdziesiąt lat, a jego wiedza branżowa i kontakty, które wciąż mogły się przydać, sięgały dekad.
„Nic jeszcze nie straciłeś” – powiedziałem mu. „Zyskałeś nowe przywództwo. To, czy tu zostaniesz, zależy od tego, co postanowisz zrobić dalej”.
Wyglądał na zaskoczonego.
„Nie zwalniasz całej rady.”
„Oceniam każdego na podstawie zasług i przyszłego wkładu, a nie starych porażek”.
Wstałem.
„Prześlij mi propozycję, w której przedstawisz, jak możesz wesprzeć Phoenix Energy w przyszłości. Ocenię ją jak każdą inną ofertę biznesową”.
Gdy szłam do drzwi, zawołał: „Elanor, jak to zrobiłaś? Jak udało ci się pracować pod jego kierownictwem przez trzy lata, nie zdradzając swoich planów?”
Zatrzymałem się.
„Nauczyłem się tu czegoś ważnego, panie Morris. Ludzie widzą tylko to, czego się spodziewają. Garrison oczekiwał wdzięcznego, posłusznego asystenta. I właśnie to mu pozwoliłem zobaczyć. Nigdy nie zajrzał głębiej, bo nigdy nie wyobrażał sobie, że mogę być kimś więcej niż tym, kim według niego byłem”.
„A teraz jesteś właścicielem jego firmy” – powiedział Harold z nutą podziwu w głosie.
„Nie” – poprawiłem. „Założyłem własną firmę. Horizon to po prostu przejęcie”.
W kolejnych tygodniach realizowaliśmy naszą strategię integracji. Postawiłem sobie za cel osobiste spotkanie z każdym pracownikiem Horizon, aby wyjaśnić nadchodzące zmiany i możliwości. Wielu było, co zrozumiałe, zaniepokojonych, ale inni byli wyraźnie ulżeni, że w końcu uwolnili się spod rządów Garrisona.
„Czy to prawda, co mówią ludzie?” – zapytał inżynier podczas briefingu wydziałowego. „Że nagrywałeś wszystko, kiedy byłeś jego asystentem”.
„Nie wszystko” – wyjaśniłem. „Tylko to, co najważniejsze”.
W sali rozległ się nerwowy śmiech.
Przejście nie przebiegło idealnie. Dwóch lojalnych dyrektorów Garrison zrezygnowało, zamiast służyć pod moim kierownictwem. Kilku klientów, którzy nie byli częścią naszej początkowej współpracy, wyraziło obawy dotyczące nagłej zmiany, ale nasze przygotowania były stabilne. Mieliśmy opracowane plany awaryjne na każdą możliwą sytuację.
Miesiąc po przejęciu firmy otrzymałem niespodziewanego e-maila od Garrisona. W temacie wiadomości było po prostu: „Powinniśmy porozmawiać”. Ignorując przestrogę Vivvena, zgodziłem się spotkać w neutralnym miejscu, w cichej restauracji w centrum miasta.
Przybyłem wcześniej i patrzyłem, jak wchodzi. Wyglądał na szczuplejszego, a pewność jego kroku osłabła.
„Elanor” – powitał mnie, próbując przybrać swój dawny, autorytatywny ton, ale mu się nie udało. „Dziękuję za spotkanie”.
„Czego potrzebujesz, Garrison?” zapytałem, gdy już usiadł.
Przyglądał mi się uważnie.
„Źle cię oceniłem. Najwyraźniej.”
„Tak” – powiedziałem. „Zrobiłeś to.”
„Chcę coś zrozumieć” – kontynuował. „Czy od samego początku miałeś zamiar przejąć Horizon?”
Zastanowiłem się nad tym pytaniem.
Początkowo chciałem tylko zrozumieć branżę, jednocześnie kształtując własne pomysły. Ale im bardziej obserwowałem, jak działacie, przypisując sobie zasługi za cudze prace, odrzucając cenne spostrzeżenia i odstraszając wykwalifikowanych ludzi, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że istnieje szansa na zbudowanie czegoś lepszego.
„Wykorzystuję moich klientów” – rzucił ostro.
„Wykorzystując relacje, które zbudowałem, gdy byłeś zbyt zajęty ich ignorowaniem” – poprawiłem. „Każdy klient, który przeprowadził się do Phoenix, próbował najpierw wyrazić swoje potrzeby tobie. Ty nie chciałeś słuchać”.
Pochylił się.
„Chcę coś zaproponować.”
To mnie zaskoczyło.
„Jaki rodzaj propozycji?”
„Rozpoczynam nowe przedsięwzięcie” – powiedział. „Z moim doświadczeniem i twoim strategicznym umysłem moglibyśmy stworzyć coś potężnego”.
Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
„Oferujesz mi pracę, po tym jak nazwałeś mnie bezużytecznym.”
Zacisnął szczękę.
„Oferuję partnerstwo. Równe udziały.”
Przyglądałem mu się uważnie, próbując odgadnąć jego motyw.
„Po co miałbym z tobą pracować, skoro już odniosłem sukces bez ciebie?”
„Ponieważ ja wciąż mam znajomości, których ty nie masz” – upierał się – „i zasoby, które mogą ci się przydać”.
Wziąłem łyk wody i pozwoliłem ciszy się przeciągnąć.
„Garrison, wiesz dlaczego przez trzy lata nagrywałem nasze interakcje?”
Zmarszczył brwi.
„Oczywiście dźwignia.”
„Ochrona” – poprawiłam. „Potrzebowałam dowodu na to, jak się zachowywałeś, bo wiedziałam, że ktoś taki jak ty nigdy nie pogodziłby się z cichą porażką. Szukałbyś zemsty, sposobu na odzyskanie władzy, udowodnienia, że wciąż masz władzę”.
Jego twarz powiedziała mi, że miałem rację.
„To spotkanie nie dotyczy współpracy” – kontynuowałem. „Chodzi o to, żebyś spróbował znaleźć sposób, żeby wrócić i sabotować to, co zbudowałem, a to się nigdy nie zdarzy”.
Wstałem z krzesła.
Smacznego. Już zapłacone.
Gdy odszedłem, zawołał za mną.
„Myślisz, że wygrałaś, ale to jeszcze nie koniec, Eleanor.”
Odwróciłam się spokojnie.
„Właściwie skończyło się w momencie, gdy uznałeś, że jestem nikim. Po prostu wtedy tego nie zauważyłeś.”
Sześć miesięcy po przejęciu Phoenix Energy prosperowało. Udało nam się utrzymać 92% najsilniejszych pracowników Horizon i stworzyć zdrowszą, bardziej wspierającą kulturę pracy. Nasza lista klientów rozszerzyła się poza sektor energetyczny, obejmując szerszy obszar działań w zakresie zrównoważonego rozwoju. Przełomowe rozwiązania Rajana spotkały się z uznaniem branży, a Vivven przekształcił nasze działania w wzór precyzji.
Prawie w ogóle nie myślałem o Garrisonie, dopóki Zora nie wpadła pewnego popołudnia do mojego biura.
„Musisz to zobaczyć” – powiedziała, podając mi tablet.
To była branżowa publikacja ogłaszająca powstanie nowej firmy Garrisona, Reed Innovations, podejrzanie blisko związanej z główną misją Phoenix Energy. W artykule cytowano go bezpośrednio.
„Wracam do sektora, wykorzystując doświadczenie, jakie wyniosłem obserwując, jak inni próbują wypełnić lukę, jaka powstała po moim odejściu z Horizon”.
Oddałem tablet Zorze.
„Miej to na oku, ale ja się tym nie martwię”.
„Wyraźnie celuje w nas” – zauważyła.
„Tak” – powiedziałem. „I obleje, bo wciąż nie wyciągnął właściwych wniosków”.
Tydzień później otrzymałem kolejny e-mail od Garrisona. Tym razem zawierał on jedynie szkic komunikatu prasowego, w którym informowano, że Reed Innovations pozyskało finansowanie od dużej grupy inwestycyjnej znanej z wrogich przejęć. Przesłałem go Vivvenowi z prostą instrukcją.
„Aktywuj plan awaryjny Delta.”
W ciągu kilku godzin nasz zespół prawny złożył proaktywne wnioski o ochronę naszej własności intelektualnej. Nasz dział PR skontaktował się z kluczowymi dziennikarzami, aby nagłośnić nasze nadchodzące postępy, a ja osobiście zadzwoniłem do każdego z głównych klientów, aby potwierdzić nasze zobowiązania.
Dwa dni później zwołałem zebranie całej firmy.
„Niektórzy z was mogli słyszeć, że Garrison Reed próbuje ponownie wejść na nasz rynek” – zacząłem. „Chcę poruszyć tę kwestię otwarcie, ponieważ przejrzystość pozostaje jedną z naszych podstawowych zasad”.
W pomieszczeniu zapadła całkowita cisza. Uwaga wszystkich natychmiast się wyostrzyła.
„Garrison nadal wierzy, że w biznesie chodzi o dominację i kontrolę. Jego nowe przedsięwzięcie opiera się na tym samym podejściu, które doprowadziło do ujawnienia Horizon – ego cenione jest ponad postęp, rywalizacja ponad współpracę, a zysk ponad cel”.
Przeszedłem do następnego slajdu prezentującego dane dotyczące naszego wzrostu od momentu przejęcia.
„Phoenix Energy istnieje, ponieważ wierzymy w lepszą drogę. Udowodniliśmy, że okazywanie ludziom szacunku, zwracanie uwagi na potrzeby klientów i priorytetowe traktowanie zrównoważonych rozwiązań tworzy o wiele większą wartość niż kiedykolwiek wcześniej stosowane podejście”.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, przyglądając się twarzom tych, którzy postanowili zbudować coś nowego, coś silniejszego.
„Garrison kurczowo trzyma się przeszłości, próbując wskrzesić to, co stracił. Patrzymy w przyszłość i ta różnica sprawia, że będziemy odnosić sukcesy, podczas gdy on będzie walczył o odzyskanie równowagi”.
Oklaski, które nastąpiły, nie były jedynie wyrazem wsparcia. Były pełne determinacji. To nie byli tylko pracownicy. Byli współtwórcami wspólnej wizji.
Trzy tygodnie później grupa inwestycyjna, która początkowo wspierała Garrison, wycofała finansowanie. Nasi przedstawiciele branży poinformowali, że po przeprowadzeniu due diligence i rozmowach z byłymi pracownikami Horizon oraz klientami, zaczęli się niepokoić o nawyki przywódcze i działania operacyjne Garrison.
Ostatni rozdział nadszedł niespodziewanie. Harold Morris, który rzeczywiście stał się cennym członkiem naszej rady doradczej, poprosił o poufne spotkanie.
„Mam coś, co musicie wiedzieć” – powiedział, kiedy usiedliśmy. „Garrison kontaktował się z pracownikami Phoenix, próbując ich zrekrutować. Celuje w tych, którzy wcześniej pracowali w Horizon, oferując wysokie premie za podpisanie umowy”.
Skinąłem głową.
„Jesteśmy świadomi. Nikt nie przyjął oferty”.
Harold mrugnął.
„Ani jednej osoby? Nikogo?”
„Żadnego” – potwierdziłem. „Ale doceniam ostrzeżenie”.
Zawahał się.
„To nie wszystko. On też się do mnie odezwał.”


Yo Make również polubił
Prosty sposób na czystość i świeży zapach w toalecie – naturalny sposób na skuteczne sprzątanie
Moja Teściowa Kupuje Tabletki do Zmywarki, Mimo że Jej Nie Ma – Niezwykłe Zastosowania, które Odmienią Twój Dom!
„Pączki z nadzieniem truskawkowo-śmietankowym – słodka rozkosz w każdym kęsie!”
Witam Usuwamy nieaktywnych członków z grupy. Powiedz cokolwiek, aby pozostać aktywnym.