Prezes uderzył kubkiem z kawą tak mocno, że rozlał się po stole. „Jesteś tylko asystentem” – powiedział przy wszystkich. To był moment, w którym w końcu wstałem. – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Prezes uderzył kubkiem z kawą tak mocno, że rozlał się po stole. „Jesteś tylko asystentem” – powiedział przy wszystkich. To był moment, w którym w końcu wstałem.

Prezes rzucił we mnie kawą podczas spotkania: „Jesteś tylko bezwartościowym asystentem” – po czym wstałem

Paląca kawa rozprysnęła się na mojej twarzy i klatce piersiowej, przepalając jedwabną bluzkę i skórę pod spodem. Ból uderzył natychmiast, ale nie krzyknęłam. Nawet nie drgnęłam. Wszyscy w sali konferencyjnej zesztywnieli, jakby ktoś nacisnął pauzę w rzeczywistości. Jedynym dźwiękiem było ciche kapanie kawy kapiącej na wypolerowany stół konferencyjny.

„Jesteś tylko bezużytecznym asystentem” – ryknął Garrison, jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej, a z ust wylewała mu się ślina. „Jak śmiesz wyzywać mnie przed komisją? Robisz notatki. Przynosisz napoje. Odzywasz się tylko wtedy, gdy ktoś cię o to poprosi”.

Dwanaście par przerażonych oczu wpatrywało się w nas zza stołu. Niektóre wyglądały na przerażone, inne zawstydzone, ale żadna nie interweniowała. Nikt nie podniósł ręki, żeby mi pomóc, gdy siedziałam tam, poparzona i poniżona. Spokojnie sięgnęłam po serwetkę i osuszyłam ciemny płyn wsiąkający w moje ubranie. Trzy lata skrupulatnych przygotowań przygotowały mnie na dokładnie takie chwile. Po prostu nie spodziewałam się, że jego prawdziwy charakter ujawni się tak otwarcie.

Podniosłem się na nogi.

„Właściwie” – powiedziałam spokojnym tonem, mimo że skóra piekła – „myślę, że będziesz chciał usłyszeć, co mam do powiedzenia”.

Podniosłem telefon, odblokowałem go i trzymałem w górze.

„Ale zanim przejdę dalej, powinieneś wiedzieć, że wszystko, co dzieje się w tym pokoju, zostało nagrane przez ostatnie trzy lata.”

Krew odpłynęła z twarzy Garrisona, gdy odwróciłem się w stronę tablicy.

„Szanowni Państwo, uważam, że nadszedł czas, abyśmy szczerze porozmawiali o przyszłości tej firmy”.

Zanim przejdę dalej, chcę podziękować wszystkim, którzy wspierają ten kanał. Jeśli ta historia Was wciągnęła, proszę, kliknijcie „Lubię to” i zasubskrybujcie. To da mi znać, że chcecie więcej takich historii. I uwierzcie mi, nie będziecie chcieli przegapić tego, co będzie dalej.

Wróćmy teraz do sali konferencyjnej, w której miało się zmienić całe moje życie.

Nazywam się Elellanar Merritt. Chociaż wszyscy w Horizon Technologies nazywali mnie Ellie, miałam 32 lata, kiedy doszło do incydentu z kawą. Miałam dyplomy z biznesu i informatyki, o których nikt w firmie nie miał pojęcia. Jestem z natury spostrzegawcza, cierpliwa do przesady i mam pamięć graniczącą z fotograficzną – cechy, które sprawiły, że byłam świetna w pracy i fatalnie zapominałam o błędach.

Nie zawsze zamierzałam zostać asystentką kierownictwa. Moją ambicją było stworzenie własnego startupu technologicznego skoncentrowanego na zrównoważonych rozwiązaniach energetycznych. Ale zaraz po ukończeniu studiów licencjackich, z wiszącą nade mną pożyczką studencką, potrzebowałam stabilnego źródła dochodu, rozwijając swoje pomysły i oszczędzając na kapitał początkowy. Horizon Technologies była średniej wielkości organizacją specjalizującą się w systemach zarządzania energią. Kiedy tam dołączyłam, firma zatrudniała utalentowanych inżynierów, ale zmagała się z brakiem wizji wśród kadry kierowniczej. Od razu dostrzegłam potencjał i założyłam, że może nauczę się czegoś wartościowego, zanim założę własną firmę.

Potem spotkałem Garrisona Reeda.

Jako prezes, Garrison był znany z wymagań. Ludzie nie mówili głośno, że był również złośliwy, kontrolujący i zawsze przypisywał sobie zasługi innych. Odziedziczył firmę po ojcu, choć wszystkim powtarzał, że zbudował ją od podstaw. Zostałam jego asystentką dzięki wewnętrznemu awansowi, po tym jak poprzednia asystentka odeszła bez ostrzeżenia. Później odkryłam, że złożyła skargę o molestowanie, którą dział HR po cichu zatuszował.

„Masz szczęście, że masz taką szansę” – powiedział mi dyrektor ds. kadr z wymuszonym uśmiechem. „Wielu dałoby się pokroić za bezpośredni dostęp do pana Reeda”.

Już w pierwszym tygodniu pracy Garrison wezwał mnie do swojego biura i przedstawił mi wszystko wprost.

„Nie potrzebuję, żebyś myślał. Chcę, żebyś robił to, co ci każę, kiedy ci każę i dokładnie tak, jak ci każę. Dasz radę?”

Skinęłam głową i płynnie wpasowałam się w swoją rolę: entuzjastycznej asystentki, wdzięcznej za tę pozycję i chętnej do nauki. W głębi duszy już planowałam, jak wykorzystać tę rolę z korzyścią dla siebie.

Przez trzy lata przychodziłem przed wszystkimi i wychodziłem po wszystkich. Zarządzałem harmonogramem Garrisona, jego e-mailami, preferencjami lunchowymi, prezentami dla żony i kochanek. Dokumentowałem każde spotkanie, porządkowałem każdą teczkę i opanowałem sztukę bycia niewidzialnym, tak jak często bywają asystenci – obecni, ale niewidoczni; słyszani, ale ignorowani. Garrison nigdy nie pojął, że słyszałem wszystko i wszystko chłonąłem. Rozumiałem wewnętrzne mechanizmy firmy lepiej niż ktokolwiek inny, ponieważ widziałem każdy element. Wiedziałem, którzy klienci byli sfrustrowani, którzy pracownicy byli źle traktowani, które innowacje były odrzucane tylko dlatego, że nie pochodziły od Garrisona, i przygotowywałem się.

W ciągu dnia byłam idealną asystentką. Wieczorami kończyłam studia magisterskie z zarządzania i pielęgnowałam relacje z tymi samymi ludźmi, których Garrison odepchnął.

Pierwszą była Viven Ortega, była dyrektor finansowa. Garrison zwolnił ją po tym, jak zakwestionowała kilka praktyk księgowych, które delikatnie mówiąc, nie przestrzegały zasad etyki. Skontaktowałem się z nią sześć miesięcy po jej odejściu, mówiąc, że potrzebuję wskazówek do mojej pracy magisterskiej. Przy kawie pokazałem jej moją propozycję biznesową.

„Znalazłeś luki rynkowe, które Horizon mógłby wypełnić, ale odmawia” – powiedziała, wyraźnie pod wrażeniem. „Dlaczego nadal tam pracujesz?”

„Gromadzę zasoby” – odpowiedziałem szczerze. „I wciąż mam wiele do przyswojenia”.

Vivven nachyliła się bliżej.

„A co, gdybyś miał fundusze na start już teraz?”

Ta dyskusja doprowadziła do niezliczonych kolejnych. Vivven skontaktowała mnie z inwestorami zainteresowanymi innowacjami w dziedzinie energii odnawialnej. Dzięki jej doświadczeniu finansowemu i mojemu technicznemu zapleczu, zaczęliśmy budować podwaliny firmy, która miała bezpośrednio konkurować z Horizon, ale z modelem opartym na zrównoważonym rozwoju i współpracy, a nie na szybkich zyskach.

Następnie pojawił się Rajan Patel, wybitny inżynier główny Horizon, który zrezygnował po tym, jak Garrison przywłaszczył sobie zasługi za jego przełomowy projekt magazynowania energii. Odnalazłem go, wykładającego na lokalnym uniwersytecie.

„Pamiętam cię” – powiedział, kiedy podszedłem do niego po zajęciach. „Zawsze byłeś uprzejmy, nawet gdy twój szef był nie do zniesienia”.

„Nadal jestem jego asystentem” – przyznałem. „Ale pracuję nad czymś, co, myślę, będziesz chciał zobaczyć”.

Jeden po drugim, odzyskiwałem kontakt z byłymi pracownikami Horizon, którzy odeszli z powodu toksycznego przywództwa Garrisona. Sześciu kluczowych członków zespołu ostatecznie dołączyło do tego, co nazwaliśmy Projektem Feniks – naszej firmy, która miała powstać z ruin po ich nieudanej pracy w Horizon. Pracowaliśmy w całkowitej tajemnicy przez ponad rok. Nadal bezbłędnie wykonywałem swoje zadania w Horizon, jednocześnie budując po godzinach firmę rywalizującą z firmą. To podwójne życie było wyczerpujące, ale za każdym razem, gdy Garrison mnie poniżał lub przypisywał sobie zasługi za moje wysiłki, tylko wzmacniało to moją determinację.

Potem nastąpił decydujący punkt zwrotny.

Garrison został zaproszony do wygłoszenia przemówienia na dorocznej konferencji poświęconej innowacjom energetycznym, ale jego harmonogram kolidował z uroczystością ukończenia studiów przez syna. Zamiast opuścić wydarzenie, wysłał mnie z notatkami, nie jako uczestnika, ale w zasadzie jako jego pomocnika.

„Po prostu zbierz materiały i informacje” – rozkazał. „Muszę wiedzieć, co robią nasi konkurenci”.

Nie zdawał sobie sprawy, że już umówiłem się na spotkania z trzema największymi klientami Horizon, którzy również mieli być obecni na konferencji — klientami, którzy otwarcie wyrazili niezadowolenie z przestarzałych strategii i niskiej jakości usług Horizon.

Pierwszą spółką była Westbrook Industries, która odpowiadała za 22% rocznych przychodów Horizon.

„Eleanor” – powiedziała Diane Westbrook, prezes. „Zdziwiła mnie twoja wiadomość. Czy Garrison wie, że ze mną rozmawiasz?”

„Pan Reed przysłał mnie, żebym zebrał informacje” – powiedziałem ostrożnie. „Zbieram to, co uważam za najcenniejsze”.

Przez następną godzinę słuchałem, jak opowiadała o swoich frustracjach związanych z Horizon. Następnie przedstawiłem, co Phoenix Energy może zaoferować w zamian. Pod koniec naszej rozmowy była już zaintrygowana.

„To imponująca praca” – przyznała. „Ale porzucenie ugruntowanej firmy na rzecz startupu jest ryzykowne”.

„Dlatego oferujemy przejście fazowe z gwarantowanymi benchmarkami” – wyjaśniłem. „A w naszym zespole są ci sami ludzie, którzy stworzyli technologię, na której obecnie polegacie w Horizon”.

Podobne dyskusje odbyły się z Global NRG i Terasmart. Pod koniec konferencji miałem wstępne zobowiązania od klientów reprezentujących prawie dwie trzecie całej działalności Horizon. Po powrocie wręczyłem Garrisonowi dokładnie to, czego oczekiwał: szczegółowy raport o konkurencji, prezentacjach i nadchodzących produktach.

Uchwyciłem również jego szyderczą reakcję.

„To jest bezwartościowe” – warknął, odrzucając na bok mój skrupulatnie przygotowany raport. „Następnym razem wyślę kogoś, kto naprawdę rozumie, co jest ważne”.

Uśmiechnęłam się i skinęłam głową, wiedząc, że to, co naprawdę ważne, już się ujawnia.

Kolejne tygodnie były nieubłagane. Vivven zapewnił nam ostatnią rundę finansowania. Rajin dopracował nasze projekty produktów. Dział prawny sfinalizował umowy z klientami. Wynajęliśmy powierzchnię biurową po drugiej stronie miasta. Wszystko było gotowe. Potrzebowaliśmy tylko idealnego momentu, żebym odszedł z Horizon.

Garrison nieświadomie podsunął mi tę okazję, planując spotkanie zarządu, na którym omawiano strategię na przyszły rok. Poprosił mnie o przygotowanie prezentacji na temat utrzymania klientów – tematu, którego ledwo rozumiał, ale chciał sprawiać wrażenie eksperta. Spędziłem dni na tworzeniu kompleksowej analizy, ukazującej niepokojące trendy w zadowoleniu klientów i wskazującej niezbędne kroki, aby uniknąć ich utraty. Ironia sytuacji nie umknęła mojej uwadze. Dałem Horizon ostatnią szansę na rozwiązanie tych samych problemów, które wkrótce miały ich kosztować większość przychodów.

Rankiem w dniu posiedzenia zarządu ubrałam się z rozmysłem w elegancką białą bluzkę i grafitową ołówkową spódnicę. Perłowe kolczyki mojej babci dodały mi pewności siebie. Wsunęłam do kieszeni mały dyktafon, choć mój telefon też nagrywał. Powtarzalność to lekcja, którą Horizon wpajał mi w pamięć.

Spotkanie rozpoczęło się od tego, że Garrison, zgodnie z oczekiwaniami, przejął zasługi za moją prezentację. Następnie otworzył salę do pytań. Wtedy Bernard Chen, najnowszy członek zarządu, zadał pytanie, które wszystko zmieniło.

„Te wskaźniki zadowolenia klientów są niepokojące. Jakie konkretne działania są podejmowane, aby rozwiać ich obawy?”

Zanim Garrison zdążył odpowiedzieć, podając przygotowane przeze mnie punkty scenariusza, odezwałem się.

„Jeśli mogę, Panie Chen, na stronie 17 zamieściłem kompleksowy plan działania, który obejmuje każdy obszar budzący obawy”.

W pokoju zapadła absolutna cisza. Złamałem niepisaną zasadę. Odezwałem się, nie będąc wcześniej pytanym, a co gorsza, zasugerowałem, że to ja – a nie Garrison – sporządziłem ten raport.

Twarz Garrisona przybrała wściekły odcień czerwieni.

„Ellie wybiega myślami w przyszłość” – powiedział z sztywnym uśmiechem. „To są rekomendacje, które opracowałem na podstawie rozmów z najważniejszymi klientami”.

„Właściwie” – powiedziałam, a moje serce biło szybciej, choć głos pozostał spokojny – „te sugestie opierają się na danych, które zebrałam w ciągu ostatniego roku za pomocą ankiet przeprowadzanych wśród klientów i wywiadów wyjściowych”.

Otworzyłem stronę, o którą mi chodziło.

„Zauważysz, że nasi trzej najwięksi klienci wyrazili niemal identyczne frustracje dotyczące przestarzałych systemów i długiego czasu reakcji. Plan, który nakreśliłem, rozwiązałby—”

Wtedy to się stało.

Garrison chwycił kubek z kawą i chlusnął jego zawartością prosto we mnie. Parujący płyn ochlapał mi twarz i klatkę piersiową, przesiąkając przez białą bluzkę.

„Jesteś tylko bezużytecznym asystentem” – krzyknął. „Jak śmiesz mi się sprzeciwiać przed zarządem? Robisz notatki. Przynosisz kawę. Nie odzywasz się, dopóki ktoś cię nie poprosi”.

I znów znaleźliśmy się w tym momencie, który miał ukształtować wszystko, co nastąpiło później.

Wstałam, otarłam przemoczoną bluzkę i wyciągnęłam telefon.

„Właściwie” – powiedziałem cicho – „myślę, że będziesz chciał usłyszeć, co mam do powiedzenia”.

Odwróciłam się do członków zarządu. Na ich twarzach malowała się mieszanina szoku, dyskomfortu i zaciekawienia.

„Przez trzy lata pracowałem jako asystent pana Reeda, jednocześnie kończąc studia MBA i drugi magisterski z zakresu zrównoważonej energii w trybie wieczorowym. W tym czasie zidentyfikowałem siedemnaście istotnych słabości w modelu biznesowym Horizon, które pan Reed wielokrotnie ignorował lub bagatelizował”.

Garrison roześmiał się, choć zabrzmiało to fałszywie.

„Usiądź, zanim jeszcze bardziej się ośmieszysz, Ellie.”

Nie zwróciłem na niego uwagi i kontynuowałem.

„W zeszłym miesiącu, kiedy pan Reed wysłał mnie na konferencję poświęconą innowacjom energetycznym, nie jako uczestnika, ale po prostu z materiałami, spotkałem się z przedstawicielami Westbrook Industries, Global NRG i Terasmart”.

Przewodniczący zarządu, Harold Morris, pochylił się do przodu.

„Nasi trzej najwięksi klienci. Dlaczego mieliby rozmawiać z asystentem?”

„Ponieważ od lat bezskutecznie próbowali przedstawić swoje potrzeby Horizon” – powiedziałem spokojnie – „a teraz wszyscy trzej zgodzili się przenieść swoje kontrakty do mojego nowego przedsięwzięcia”.

Twarz Garrisona wykrzywiła się ze złości.

„Co mówisz? Jakie przedsięwzięcie?”

Uśmiechnąłem się.

„Przedsięwzięcie wspierane przez Vivian Ortegę, dyrektor finansową, którą zwolniłeś w zeszłym roku, gdy próbowała ostrzec cię przed wątpliwą księgowością. Przedsięwzięcie, w którym pracował Rajan Patel i pięciu innych członków zespołu, których odrzuciłeś swoim zastraszaniem i ciągłymi kradzieżami kredytów”.

Sięgnąłem do torby i położyłem wizytówkę przed każdym członkiem zarządu. Prosta, elegancka, z logo Phoenix Energy i moim nazwiskiem.

Eleanor Merritt, założycielka i dyrektor generalna.

„Niczego nie ukradłem Horizonowi” – ​​wyjaśniłem. „Po prostu zbudowałem coś silniejszego. I jestem tu dzisiaj nie tylko po to, by zrezygnować, ale także po to, by dać tej firmie szansę na zostanie naszą spółką zależną, zanim jutro akcje waszej firmy spadną, gdy nasze uruchomienie i zmiany klientów zostaną ujawnione”.

Garrison rzucił się w moją stronę, ale Bernard Chen i inny członek zarządu chwycili go za ramiona.

„Myślisz, że ktokolwiek wybrałby ciebie zamiast mnie?” warknął, walcząc z ich uściskiem.

„Już to zrobili” – odpowiedziałem stanowczo. „Sześćdziesiąt cztery procent twoich klientów podpisało z nami umowę. Ze skutkiem natychmiastowym”.

Napięcie panujące w pokoju było nie do opisania, gdy w końcu dotarły do ​​niego konsekwencje. Harold Morris otarł czoło chusteczką.

„Po co nam to mówisz?” – zapytał. „Dlaczego po prostu nie odejdziesz i nie pozwolisz nam tego odkryć, kiedy będzie już za późno?”

Przeskanowałem tabelę.

„Bo w przeciwieństwie do pana Reeda, uważam, że ludzie zasługują na szansę. W tej firmie są utalentowani ludzie, którzy zasługują na lepsze przywództwo. Moja oferta otwiera Horizon drogę naprzód zamiast pewnego upadku”.

Ruszyłem w stronę wyjścia, ale zatrzymałem się, żeby spojrzeć na Garrisona, który zapadł się w fotel, a jego twarz była pozbawiona koloru.

„Masz czas do jutra rano, żeby przyjąć moją ofertę. Potem staniemy się twoim najsilniejszym konkurentem, a twoja baza klientów będzie już z nami powiązana.”

Wskazałem na moją poplamioną bluzkę.

„A, i wyślę ci rachunek za sprzątanie. Potraktuj to jako pierwszą z wielu faktur.”

Gdy zamknęłam za sobą drzwi, wybuchła fala przerażonych głosów. Przez szybę dostrzegłam ich miny – blade z szoku, gdy zdali sobie sprawę, że tak zwana bezwartościowa asystentka, którą zwolnili, właśnie stała się najbardziej wpływową osobą w pomieszczeniu.

Trzy lata bycia niewidzialnym uczyniły mnie niepokonanym.

Ale moja historia nie zakończyła się tym dramatycznym odejściem. Prawdziwe wyzwanie dopiero się zaczynało.

Gdy po raz ostatni przechodziłem przez biuro, pracownicy z niedowierzaniem wpatrywali się w moją bluzkę przesiąkniętą kawą. Moja asystentka, Zora – tak, po cichu zatrudniłem własną asystentkę dwa miesiące wcześniej – czekała już przy moim biurku ze świeżą zmianą ubrań.

„Jak poszło?” wyszeptała, podając mi pokrowiec na ubrania.

„Dokładnie tak, jak zamierzałem” – odpowiedziałem. „Zadzwoń do zespołu. Już czas”.

W ciągu godziny stałem już w nowej siedzibie Phoenix Energy, zwracając się do głównej grupy, która od miesięcy pracowała w ukryciu. Vivven, Rajan i dziewiętnastu innych patrzyło na mnie z mieszaniną ekscytacji i zdenerwowania.

„Gotowe” – oznajmiłem. „Horizon ma czas do rana, żeby przyjąć naszą ofertę. Ale niezależnie od ich wyboru, startujemy jutro”.

Rajan klasnął głośno w dłonie.

„Wreszcie nie trzeba już udawać, że ta firma nie istnieje”.

Vivven, wiecznie realistyczna, zapytała: „Jaka była reakcja zarządu? Myślisz, że przyjmą tę ofertę?”

Myślałam o tym, przebierając się w czystą bluzkę w bocznym pokoju.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Napój z kurkumy i cytryny: naturalny eliksir odchudzający i oczyszczający organizm

W świecie naturalnych środków na odchudzanie i ogólne samopoczucie coraz większą popularnością cieszą się napoje detoksykacyjne. Jednym z najprostszych i ...

7 roślin, które przyciągają pozytywną energię do Twojego życia

7 roślin, które przyciągają pozytywną energię do Twojego życia Niektóre nurty filozoficzne, np. Feng Shui, przypisują pewnym roślinom, kwiatom i ...

Faszerowane krążki cukinii: smaczny przepis, który pokochają wszyscy

Składniki: – Do cukinii: 1 cukinia 670 168 223 100 g wołowiny 50 g sera 1 ząbek czosnku Pieprz – ...

Leave a Comment