Jej wzrok powędrował w stronę Diany.
„Czy mama nie pozwalała ci rozmawiać z tatą?”
Zanim Diana zdążyła przerwać, skinąłem głową.
„Według jego filmów i listów, tak. Próbował się ze mną skontaktować wiele razy.”
W głosie Diany słychać było panikę.
„Jakie filmy?”
Pogłaskałem swoją teczkę.
„Tata był dokładny. Dokumentował wszystko – swoje decyzje, powody, nadzieje związane z przyszłością firmy i Maplewood. Wiedział dokładnie, co planujesz, Diano. Umowa z Lawrence’em Blackwoodem, luksusowe apartamenty w Riverside, wszystko.”
Harold odchrząknął.
„Może powinniśmy zakończyć na dziś. To dużo do przetworzenia i mogą pojawić się kwestie prawne, które wymagają rozstrzygnięcia”.
„Zgadzam się” – powiedziałem, wstając i zbierając dokumenty. „Moi prawnicy skontaktują się ze mną w sprawie przekazania kontroli operacyjnej nad nieruchomościami. W międzyczasie byłbym wdzięczny, gdyby bez mojej zgody nie podejmowano żadnych dalszych decyzji biznesowych”.
Gdy się odwróciłem, żeby odejść, Diana zawołała za mną głosem przepełnionym jadem.
„To jeszcze nie koniec, Maxwell. Twój ojciec pod koniec nie był przy zdrowych zmysłach. Będziemy kwestionować wszystko”.
Zatrzymałem się w drzwiach.
„Możesz spróbować, ale tata nie zostawił mi tylko majątku i firmy, Diano. Zostawił mi prawdę. Jesteś pewna, że chcesz, żeby to wyszło na jaw?”
Groźba wisiała w powietrzu, gdy wychodziłem. Serce waliło mi jak młotem, ale krok był lżejszy niż od lat. Spełniłem wolę ojca.
Teraz nadeszła najtrudniejsza część: odbudowanie tego, co Diana próbowała rozmontować i spełnienie wizji, którą kiedyś dzieliliśmy z ojcem.
Rankiem po odczytaniu testamentu w Maplewood huczało od plotek. W małym miasteczku takim jak nasze, wiadomości rozchodziły się szybciej niż internet.
Kiedy wstąpiłem do piekarni Bernarda na kawę, spotkałem się z kilkunastoma ciekawskimi spojrzeniami i kilkoma gratulacyjnymi skinieniami głowy od starych znajomych, którzy znali mojego ojca od dziesięcioleci.
„Twój tata byłby bardzo zadowolony” – powiedział sam Bernard, wręczając mi cynamonową bułeczkę na koszt firmy. „Diana sprawiła, że ludzie martwili się, co się stanie z miastem, jeśli sprzeda wszystko obcym”.
Podziękowałem mu i usiadłem przy oknie, obserwując znajomy rytm Main Street. Maplewood zmieniło się mniej niż ja przez ostatnie pięć lat.
Te same sklepy ciągnęły się wzdłuż ulicy. Na końcu placu stał ten sam gmach sądu. To samo poczucie wspólnoty przetrwało, pomimo usilnych starań Diany, by odtworzyć go na swoje podobieństwo.
Grace dołączyła do mnie, siadając na siedzeniu naprzeciwko mnie, bez zaproszenia.
„Jesteś na ustach całego miasta” – powiedziała, kradnąc kawałek mojej bułeczki cynamonowej. „Diana mówi każdemu, kto chce słuchać, że manipulowałeś ojcem w jego ostatnich dniach i że spotka się z tobą w sądzie”.
„Niech spróbuje” – odpowiedziałem. „Tata wszystko dokumentował. Był zdrowy na umyśle i ciele, kiedy podejmował te decyzje”.
Wyraz twarzy Grace stał się poważny.
Uważaj, Max. Diana ma wielu wpływowych przyjaciół, a Lawrence Blackwood jest wściekły z powodu utraty kontraktu z Riverside.
Od konieczności udzielenia odpowiedzi uratowało mnie przybycie Franklina Rossa, który przysunął sobie krzesło bez pytania.
„Dzień dobry, dzieciaki” – powiedział, chociaż Grace i ja byłyśmy już po trzydziestce. „Wczoraj było niezłe widowisko, z tego co słyszałem”.
Opowiedziałem mu o szczegółach, łącznie z groźbami Diany dotyczącymi pozwu.
Franklin machnął ręką.
„Standardowa gadka. Jej pozycja prawna jest słaba i zdaje sobie z tego sprawę, ale to nie znaczy, że nie będzie sprawiać kłopotów”.
„Jakie kłopoty?” zapytałem.
„Ten społeczny” – odpowiedział Franklin. „Diana spędziła ostatnie pięć lat budując kapitał społeczny w tym mieście – rady organizacji charytatywnych, stowarzyszenia biznesowe, wszystko. Przekonała wielu ludzi, że jej wizja rozwoju Maplewood jest słuszna”.
„Sprzedanie wszystkiego Lawrence’owi Blackwoodowi to raczej nie jest wizja” – odparłem.
„Ludzie o tym nie wiedzą” – zauważyła Grace. „Widzą tylko lśniące wizualizacje restauracji nad rzeką i luksusowych butików. Nie rozumieją, jak to wpłynie na ceny mieszkań ani na charakter miasta”.
Resztę dnia spędziłem na spotkaniach z kluczowymi pracownikami Harrison Properties, zapewniając ich o ich pracy i moich planach wobec firmy. Większość wydawała się uspokojona – styl zarządzania Diany najwyraźniej polegał na częstym grożeniu zwolnieniami – ale kilku, którzy się z nią zgadzali, było wyraźnie chłodnych.
Margaret zorganizowała pliki, które musiałem przejrzeć, dzięki czemu miałem pełen obraz aktualnej sytuacji firmy.
To nie było przyjemne.
Rezerwy gotówkowe zostały wyczerpane. Konserwacja nieruchomości została odroczona. Kilka cennych działek gruntu przygotowano do szybkiej sprzedaży po cenach niższych od rynkowych.
„Ona rozbierała firmę na części” – powiedziała bez ogródek Margaret. „Gdybyś nie wrócił, kiedy wróciłeś…”
Sugestia była oczywista. Jeszcze kilka miesięcy i Diana mogłaby wyrządzić nieodwracalną szkodę spuściźnie mojego ojca.
Tego wieczoru wróciłem do domu – teraz już legalnie domu Diany – choć nadal miałem mieszkać w pokoju gościnnym, dopóki nie znajdę stałego lokum. Atmosfera była lodowata.
Diana wycofała się do apartamentu głównego, a wychodząc, spojrzała na mnie gniewnie, gdy nasze drogi skrzyżowały się na korytarzu. Tyler był otwarcie wrogo nastawiony, trzaskając drzwiami i mamrocząc pod nosem groźby.
Ale to Britney mnie zaskoczyła, niepewnie pukając do moich drzwi po kolacji.
„Czy możemy porozmawiać?” zapytała, wyglądając na zakłopotaną, ale zdecydowaną.
Zaprosiłem ją do środka, ciekaw, czego chce. Nigdy nie byliśmy z Britney blisko; od początku podążała śladem matki i nie pozwalała mi uczestniczyć w życiu rodzinnym, ale nigdy też nie byliśmy dla siebie wrogami.
Niezręcznie usiadła na brzegu krzesła.
„Chciałam przeprosić” – powiedziała po chwili milczenia. „Za to, jak potoczyły się sprawy z tatą… z Richardem”.
Uniosłem brwi, gdy usłyszałem, że zwraca się do niego po imieniu, zamiast „Tata”.
„Zawsze był bardziej twoim ojcem niż naszym” – przyznała. „Tyler udawał zainteresowanie biznesem, ale to była tylko gra. Chciał tylko pieniędzy i prestiżu”.
„A ty?” – zapytałem.
Britney westchnęła.
„Po prostu chciałam mieć rodzinę. Kiedy mama wyszła za mąż za Richarda, myślałam, że wszyscy staniemy się jedną, wielką, szczęśliwą jednostką, ale ona ciągle naciskała – ustawiając Tylera w szeregu i wykluczając mnie. Czułam się z tym niekomfortowo, ale nie wiedziałam, jak temu zaradzić”.
Jej wyznanie wydawało się szczere, ale pozostałem ostrożny.
„Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz?”
„Bo coś znalazłam” – powiedziała, wyciągając z kieszeni mały notesik. „Po odczytaniu testamentu byłam ciekawa, co tata – Richard – naprawdę myśli. Przejrzałam więc kilka jego rzeczy, które mama spakowała”.
Podała mi notatnik.
Był to dziennik mojego ojca z minionego roku, pełen jego przemyśleń na temat biznesu, swojej choroby i rodziny — w tym żalu z powodu naszego rozstania i narastających obaw o wpływ Diany.
„Nie był szczęśliwy” – powiedziała cicho Britney. „Tęsknił za tobą i zaczynał dostrzegać manipulacje mamy”.
Przekartkowałem strony, rozpoznając pismo mojego ojca i jego charakterystyczne, dosadne oceny. Były tam szczegółowe notatki o spotkaniach Diany z Lawrence’em Blackwoodem, jej próbach odizolowania Richarda od starych przyjaciół i naciskach na zmianę jego testamentu.
„Czy twoja mama wie, że to masz?” zapytałem.
Britney pokręciła głową.
„Byłaby wściekła, ale pomyślałem, że powinieneś to mieć. To potwierdza to, co mówiłeś o tacie, że chce, żebyś wrócił do domu i przejął władzę”.
Przyglądałem się jej twarzy, szukając oznak oszustwa.
„Po co mi to pokazujesz? W zasadzie dajesz mi amunicję przeciwko swojej matce”.
„Bo tak należy postąpić” – powiedziała po prostu – „i bo chcę zostać w Maplewood. Kocham to miasto. Nie chcę, żeby zostało zniszczone przez intrygi mamy albo rodzinną wojnę”.
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, z dołu dobiegły krzyki. Pospieszyliśmy na dół i zastaliśmy Tylera i Dianę pogrążonych w zażartej kłótni z nieznajomą kobietą, która była uderzająco podobna do mojego ojca.
„Nie masz prawa tu być” – mówiła Diana piskliwym głosem. „Richard nigdy cię nie zauważył”.
Kobieta zauważyła mnie na schodach i jej wyraz twarzy się zmienił.
„Pewnie jesteś Maxwell” – powiedziała. „Ja jestem Alice. Alice Thornton. Richard też był moim ojcem”.
Przyrodnia siostra, o której istnieniu nie miałam pojęcia — kolejna sensacja w tygodniu pełnym takich odkryć.
„To kłamstwo” – warknęła Diana. „Jakiś desperacki sposób na zdobycie pieniędzy”.
Alicja pokręciła głową.
„Nie chcę pieniędzy. Richard i ja byliśmy w związku od lat – prywatnym, na moją prośbę. Przyjechałem tylko, żeby złożyć mu hołd i poznać brata”.
Wyciągnęła w moją stronę rękę, jej oczy były podobne do oczu mojego ojca — ostrożne, ale pełne nadziei.
Wziąłem ją i poczułem, że kolejna część układanki, jaką było życie Richarda Harrisona, wskakuje na swoje miejsce.
„Wygląda na to, że mamy wiele do omówienia” – powiedziałem.
Diana wydała z siebie odgłos obrzydzenia.
„Nie będę tu stał i patrzył na tę farsę. Chodź, Tyler.”
Wybiegła, a Tyler podążał za nią.
Britney zawahała się, a potem cicho odeszła, zostawiając mnie samą z siostrą, o której istnieniu nie miałam pojęcia.
Alicja uśmiechnęła się niepewnie.
„Nie tak wyobrażałam sobie nasze pierwsze spotkanie”.
„Nic w tym tygodniu nie poszło tak, jak sobie wyobrażałem” – odpowiedziałem ze smutnym śmiechem. „Ale chciałbym usłyszeć o tobie – i twojej relacji z tatą – jeśli zechcesz się podzielić”.
Przeszliśmy do salonu, a Alice zaczęła opowiadać mi o krótkiej relacji swojej matki z moim ojcem, zanim poznał moją matkę. Opowiedziała mi, jak odkryła swoje ojcostwo jako osoba dorosła i jak tata przyjął ją do swojego życia, po cichu szanując jej prywatność.
„Cały czas o tobie mówił” – powiedziała. „Był taki dumny z tego, co osiągnęłaś w Azji, mimo że strasznie za tobą tęsknił”.
Kiedy Alice mówiła, poczułem jednocześnie smutek i wdzięczność – smutek za lata spędzone z ojcem i wdzięczność, że znalazł sposób na ochronę swojego dziedzictwa pomimo ingerencji Diany.
Droga naprzód miała być trudna, biorąc pod uwagę groźbę pozwu Diany i podziały w społeczności, przed którymi ostrzegał Franklin, ale byłem bardziej zdeterminowany niż kiedykolwiek, by uszanować wizję mojego ojca dotyczącą Harrison Properties i samego Maplewood.
Później tej nocy, gdy w pokoju gościnnym studiowałem dokumenty firmowe, mój telefon zawibrował, a w słuchawce usłyszałem SMS-a od nieznanego numeru.
To był Lawrence Blackwood.
„Musimy porozmawiać. To jeszcze nie koniec.”
Wpatrywałem się w wiadomość, rozumiejąc, że walka o dziedzictwo mojego ojca i przyszłość Maplewood dopiero się zaczyna.
Tygodnie po odczytaniu testamentu były istnym huraganem aktywności. Oficjalnie przejąłem kontrolę nad Harrison Properties, współpracując z Margaret nad oceną szkód wyrządzonych przez Dianę i opracowaniem planu naprawczego.
Pracownicy w większości mnie wspierali, odczuwając ulgę, że po miesiącach chaotycznego zarządzania pod wodzą Diany znów mają jasne przywództwo.
„Twój ojciec byłby dumny” – powiedziała Margaret, kiedy przeglądaliśmy zaktualizowany biznesplan. „To jest dokładnie ta pewna ręka, której potrzebuje firma”.
Nie wszyscy byli zadowoleni z mojego powrotu. Kilku członków zarządu, którzy popierali Dianę, zrezygnowało na znak protestu.
Lawrence Blackwood rozpoczął kampanię public relations sugerującą, że nieobecny spadkobierca nie mógł zrozumieć potrzeb Maplewood w takim stopniu, w jakim rozumiała je jego firma deweloperska.
Najbardziej zaskakujący rozwój sytuacji nastąpił ze strony samej Diany. Po tygodniach gróźb i manipulacji, niespodziewanie poprosiła o spotkanie w kancelarii swojego adwokata.
„Uważaj” – ostrzegł Franklin, kiedy mu o tym powiedziałem. „Diana nie wykonuje gestów pojednawczych, jeśli nie ma ku temu pretensji”.
Zgodziłem się spotkać, ciekaw, co mogłaby mi zaoferować, co by mnie zainteresowało. Grace nalegała, żeby mi towarzyszyć jako wsparcie moralne, czekając w holu, aż stanę twarzą w twarz z Dianą i jej prawnikiem.
Diana wyglądała jak zawsze nieskazitelnie, ale w jej idealnym wyglądzie kryła się pewna kruchość, której wcześniej nie było. Stres ostatniego miesiąca dał się we znaki.
„Chcę zaproponować ugodę” – powiedziała bez wstępu – „aby uniknąć kosztownego procesu i publicznego rozgłosu”.
Jej prawniczka, kobieta o ostrych rysach twarzy, której nie rozpoznałam, położyła między nami na stole jakiś dokument.
„Pani Harrison jest gotowa wycofać wszelkie roszczenia wobec majątku i przeniesienia własności w zamian za kontrolę operacyjną nad projektem deweloperskim Riverside”.
Prawie parsknąłem śmiechem. Najcenniejsza nieruchomość w portfelu.
„To nie jest ugoda” – powiedziałem. „To napad”.
„To był mój pomysł” – upierała się Diana. „Pracowałam z Richardem nad planami latami. Ten projekt to moja wizja”.
„To była wizja taty na długo przed tym, zanim się pojawiłaś” – poprawiłam ją. „I nie chodziło o luksusowe apartamenty i butiki. Chodziło o tanie mieszkania, przestrzenie wspólne i lokalne firmy”.
Fasada Diany lekko popękała.
„Maplewood musi się rozwijać, Maxwell. Stary sposób działania umiera. Richard zrozumiał to pod koniec”.
„Naprawdę?”
Wyciągnąłem telefon i odtworzyłem jeden z filmików taty — ten, w którym wyraźnie stwierdził, że Diana nie rozumiała jego prawdziwej wizji dotyczącej posiadłości Riverside.
Twarz Diany poczerwieniała ze złości.
„Był chory. Zdezorientowany.”
„Był na tyle przytomny, że mógł legalnie przekazać mi swoje najważniejsze aktywa” – zauważyłem – „i udokumentować, dlaczego to zrobił”.
Spotkanie zakończyło się patem. Diana wyszła, a jej prawnik obiecał podjęcie dalszych kroków prawnych.
Ale mijały tygodnie, a do żadnego pozwu nie doszło.
Według źródeł Franklin, prawnicy Diany poinformowali ją, że jej stanowisko jest prawnie nie do utrzymania.
W międzyczasie poznawałem moją przyrodnią siostrę Alicję. W przeciwieństwie do dzieci Diany, Alicja nie interesowała się rodzinnym biznesem.
Była profesorką nauk o środowisku na uniwersytecie w Kolorado, pasjonatką ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. Nasze rozmowy podsunęły mi pomysły na włączenie terenów zielonych i zrównoważonego projektowania do osiedla Riverside.
„Tata by się z tego ucieszył” – powiedziała Alice, kiedy podzieliłem się z nią moją zaktualizowaną wizją projektu. „Zawsze interesował się inicjatywami ekologicznymi, ale Diana je odradzała, bo były zbyt kosztowne”.
Britney stała się nieoczekiwanym sojusznikiem w przejściu przez transformację. Zdystansowała się od machinacji Diany, przeprowadzając się do mieszkania w centrum miasta i dzieląc się spostrzeżeniami na temat interesów matki, które okazały się bezcenne.
„Mama pozbywa się swojego majątku osobistego” – poinformowała mnie podczas jednego z naszych regularnych spotkań przy kawie. „Sprzedaje biżuterię, dzieła sztuki, a nawet niektóre ze swoich designerskich mebli. Chyba planuje wyjechać z Maplewood”.


Yo Make również polubił
Co sposób, w jaki śpisz, mówi o Twoim związku
Kokosowe żucia: słodka uczta
Nazywali mnie żenadą na moim maturze i dali mi spokój. Jedenaście lat później, na ślubie mojej siostry, jej mąż zapytał: „Znasz ją?”. Odpowiedziałem – a uśmiech mojej siostry natychmiast zgasł.
Wydałem oszczędności całego życia na cichy dom na wsi, żeby moja córka w końcu mogła być bezpieczna — kiedy pewnego ranka wszedłem do środka i zobaczyłem ją serwującą śniadanie całej rodzinie męża niczym służąca we własnej kuchni, zdałem sobie sprawę, że kupiłem jej dom, a im darmowy hotel