„Podpisz tu albo ślub odwołany”. Trzy dni przed ślubem jego bogaci przyszli teściowie wcisnęli mi w twarz intercyzę – uśmiechając się z samozadowoleniem, jakby wygrali. Ale nie wiedzieli, że mam 15 milionów dolarów, własnego prawnika i plan… – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Podpisz tu albo ślub odwołany”. Trzy dni przed ślubem jego bogaci przyszli teściowie wcisnęli mi w twarz intercyzę – uśmiechając się z samozadowoleniem, jakby wygrali. Ale nie wiedzieli, że mam 15 milionów dolarów, własnego prawnika i plan…

„Pani Adebayo, jak sądzę. Jak wyjaśniłem pani Thompson, to bardzo standardowy…”

Jessica podniosła rękę i on natychmiast zamilkł.

„Proszę zachować, panie Miller” – powiedziała.

Jej głos nie był głośny, ale wypełniał całe pomieszczenie. Wyciągnęła pojedynczą laminowaną kartkę papieru i przesunęła ją po stole w stronę Lawrence’a. To było poświadczone notarialnie sprawozdanie finansowe.

„Piętnaście milionów dwieście czterdzieści tysięcy dolarów” – oznajmiła Jessica precyzyjnym głosem. „To aktualna wartość netto płynnego majątku mojej klientki, pani Imani Thompson, po opodatkowaniu, na godzinę 9:00 rano”.

Można było usłyszeć spadającą szpilkę.

Twarz Davida Millera zbladła. Wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować na stół konferencyjny. Lawrence Hayes, człowiek emanujący arogancją, aż się cofnął. Jego wzrok przesunął się z gazety na mnie, a szczęka mu opadła. Odsunął krzesło od stołu z wyrazem czystego, nieskażonego szoku na twarzy.

„Co? Co to jest?” wyjąkał, wskazując na kartkę. „Ty… wiesz, ta aplikacja, to twoja?”

Spojrzałem mu prosto w oczy.

„Tak” – powiedziałem. „Współtworzyłem to sześć lat temu”.

Nie mogłem się powstrzymać od przypomnienia sobie rozmowy z zeszłego miesiąca. Mieliśmy z Marcusem iść na kolację, ale musiałem odwołać, bo byliśmy w trakcie ostatecznych negocjacji. Westchnął sfrustrowany.

„Kochanie, ciągle bawisz się tym małym blogiem? Marnujesz czas na to hobby. Powinnaś planować nasze życie”.

Hobby. Moje hobby warte piętnaście milionów dolarów.

Jessica nie dała im czasu na dojście do siebie. Wyciągnęła nowy, gruby dokument – ​​nasz poprawiony dodatek – i przesunęła go w stronę Davida.

„A to” – powiedziała – „jest nasz dodatek do twojego projektu z kreatywnego pisania”.

Dawid próbował ją znaleźć, trzęsąc się ręce.

„To całkowicie zastępuje twój projekt” – kontynuowała Jessica. „Oczekujemy, że zostanie podpisany, poświadczony notarialnie i zwrócony do mojego biura do godziny 17:00 dzisiaj, w przeciwnym razie ślub, jak to delikatnie ująłeś, zostanie odwołany. I uwierz mi, to pani Thompson wyjdzie z tego cało”.

Lawrence wyrwał dokument Davidowi. Zaczął czytać, a jego twarz zmieniła kolor z bladego na głęboką, plamistą czerwień.

„Co… co to jest? To… to absurd” – wyrzucił z siebie.

„Naprawdę?” zapytała Jessica, pochylając się do przodu. „Pozwól, że podsumuję najważniejsze punkty, żeby nie było nieporozumień. Klauzula pierwsza: cały majątek pani Thompson o wartości piętnastu i dwóch milionów dolarów, plus wszelkie przyszłe zyski, opcje na akcje, nieruchomości i własność intelektualna pochodząca z jej działalności, stanowią jej wyłączną i odrębną własność, teraz i na zawsze. Nienaruszalny dla pana Hayesa ani majątku rodziny Hayes w przypadku separacji lub rozwodu”.

Podniosła palec.

„Klauzula druga: wszelkie długi, zastawy i obciążenia finansowe należące do Hayes Hospitality Group lub każdego członka rodziny Hayes, zaciągnięte przed lub w trakcie małżeństwa, pozostają ich wyłączną odpowiedzialnością. Moja klientka będzie prawnie chroniona przed wszelką odpowiedzialnością. W przypadku niespłacenia pożyczki wierzyciele nie będą mogli zbliżyć się do jej pieniędzy”.

Wyglądało, jakby Lawrence miał dostać udaru.

„Ty… ty nie możesz…”

„Och, dopiero zaczynam” – powiedziała Jessica, a jej głos stał się stalowy. „Klauzula trzecia. Nazwiemy ją klauzulą ​​Vanessy i Khloe, choć dotyczy ona wszystkich. To klauzula karna. Jeśli to małżeństwo zakończy się bezpośrednio w wyniku udowodnionej niewierności pana Marcusa Hayesa lub udowodnionego znęcania się emocjonalnego, finansowego lub fizycznego ze strony któregokolwiek członka rodziny Hayesów, w tym między innymi jego rodziców lub rodzeństwa, pani Imani Thompson będzie uprawniona do jednorazowej kary pieniężnej w wysokości pięciu milionów dolarów, która zostanie wypłacona bezpośrednio z osobistego funduszu powierniczego pana Lawrence’a Hayesa”.

Pokój eksplodował.

„Pięć milionów?” – ryknął Lawrence, uderzając pięścią w stół. „To wymuszenie. To szaleństwo”.

David Miller po prostu siedział tam spocony, kompletnie wykastrowany. Doskonale wiedział, jak niezawodna jest Jessica w pisaniu. Był absolutnie bezkonkurencyjny i zdawał sobie z tego sprawę. To nie był błąd studenta pierwszego roku prawa. To była korporacyjna egzekucja.

David Miller wyglądał, jakby się dusił.

„To… to jest wymuszenie. To szantaż” – wyrzucił z siebie.

Lawrence Hayes zerwał się na równe nogi, jego twarz pokryła się wściekłym, fioletowym odcieniem. Wycelował we mnie drżącym palcem, ale jego słowa były skierowane do Jessiki.

„Za kogo ty się, do cholery, uważasz? Nie możesz tu wejść…”

Jessica powoli wstała, uosobienie spokoju i śmiercionośnej mocy. Spojrzała na Davida Millera zimnym wzrokiem.

„Kim jestem? Jestem radcą prawnym kobiety, która jest obecnie, jak na razie, bogatsza niż cała twoja bliska bankructwa kancelaria, Davidzie.”

David skurczył się na krześle, jakby go uderzyła.

Potem spojrzała na Lawrence’a Hayesa. Był potężnym mężczyzną, ale zdawał się kurczyć.

„A co do pana, panie Hayes” – kontynuowała ostrym tonem – „mój klient jest znacznie bardziej wypłacalny niż cała pańska zadłużona grupa hotelarska. Proponuję więc, żeby pan usiadł i przestał udawać, że chodzi o cokolwiek innego niż pańską desperację”.

Lawrence ciężko oddychał, ale siedział. Wiedział, że jest w pułapce.

„Widzisz” – powiedziała Jessica, powoli idąc wzdłuż stołu – „poprosiłam moich śledczych o zrobienie wczoraj wieczorem lekkiego przeglądu. Niesamowite, co można znaleźć w publicznych dokumentach, kiedy wie się, gdzie szukać”.

Zatrzymała się przed Davidem.

„Na przykład, Davidzie, pozew o błąd w sztuce lekarskiej na osiemset tysięcy dolarów – sprzeniewierzenie środków klientów z funduszu powierniczego. To nie jest zwykły pozew. To koniec kariery. Grozi ci wykluczenie z palestry. Jesteś zrujnowany”.

Dawid schował głowę w dłoniach. Nie zaprzeczył.

Jessica odwróciła się do Lawrence’a, który obserwował ją z wyrazem czystego przerażenia.

„A jest jeszcze Hayes Hospitality Group” – powiedziała niemal konwersacyjnym tonem. „Z zewnątrz wygląda imponująco, te wszystkie lśniące restauracje, ale jest zepsute do szpiku kości. Macie ponad dwa miliony dolarów długu u samych dostawców jedzenia i wina”.

Odliczała punkty na palcach.

„Spóźnia się pan z płatnościami u trzech głównych dostawców już dziewięćdziesiąt dni. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zaciągnął pan dwa wysoko oprocentowane kredyty pomostowe, a pierwszy jest do spłaty za trzydzieści dni. Nie tylko ma pan kłopoty, panie Hayes. Pan tonie.”

Lawrence zbladł, a jego wściekłość zastąpiło chore, szare zrozumienie.

„No to skończmy z tą farsą” – powiedziała Jessica, znów ostro. „Nie wcisnąłeś mojej klientce tej obraźliwej intercyzy w twarz, żeby »chronić rodzinę«. Zrobiłeś to, bo jesteś zdesperowany. Próbowałeś złapać syna w pułapkę. Miałeś nadzieję, że zwiążesz go z kobietą, którą uważałeś za biedną i bezsilną, kobietą bez rodziny, która mogłaby o nią walczyć”.

Pochyliła się do przodu i położyła ręce na stole.

„Chciałeś mieć pewność, że kiedy twój finansowy domek z kart się zawali, przynajmniej jeden składnik majątku – nowa, biedna, niczego niepodejrzewająca żona twojego syna – pozostanie nietykalny dla wierzycieli. Miałeś nadzieję ochronić to niewiele, co po niej zostało. A cały ten drogi ślub? To tylko pokaz, prawda? Wielki, wystawny spektakl, który ma przekonać twoich dostawców i pożyczkodawców, że wszystko jest w porządku, na tyle długo, żebyś mógł zaciągnąć kolejną pożyczkę”.

Jessica się wyprostowała.

„Nie chroniłeś swojej rodziny. Próbowałeś znaleźć ostatnią ofiarę, którą mógłbyś nakarmić wierzycieli”.

W pokoju panowała absolutna cisza.

Lawrence Hayes spojrzał na mnie i po raz pierwszy nie dostrzegłem w nim arogancji. Zobaczyłem czysty, niesfałszowany strach. W końcu zrozumiał. Nie prowadził negocjacji. Był na przesłuchaniu. Zdał sobie sprawę, że stawką nie jest tylko ślub jego syna. Chodzi o całe jego imperium. Gdyby jakakolwiek z tych informacji, ta prawda, wyszła na jaw, jego dostawcy wpadliby w panikę. Jego pożyczkodawcy zażądaliby spłaty pożyczek, a on zbankrutowałby do poniedziałku.

Lawrence Hayes oddychał jak człowiek, który właśnie dostał cios w brzuch. Drżał, nie z osłabienia, lecz z głębokiej, wulkanicznej wściekłości. Jego wzrok, który przeskakiwał między mną a Jessicą, w końcu spoczął na mnie. Strach zniknął, zastąpiony czystą nienawiścią.

„Ty” – wyszeptał drżącym głosem. „Ty to zrobiłeś. Ty… ty nas, moją rodzinę, badałeś”.

To był pierwszy raz, kiedy odezwałem się do niego bezpośrednio, odkąd wszedłem do pokoju. Nie podnosiłem głosu. Nie było takiej potrzeby. Spotkałem się z jego wściekłym spojrzeniem z zimnym, spokojnym spokojem, o którym nawet nie wiedziałem, że go posiadam.

„Po prostu się chronię, Lawrence” – powiedziałem głosem jak stal. „Tak samo, jak ty myślałeś, że się chronisz”.

Wskazałem na oryginalną, obraźliwą umowę, która wciąż leżała na stole.

„Napadłeś na mnie z legalną bronią, myśląc, że jestem nieuzbrojony. Myliłeś się.”

Wziąłem do ręki nasz dodatek, ten, który przygotowała Jessica.

„Masz dwadzieścia cztery godziny, żeby to podpisać” – powiedziałem. „Dziś o piątej po południu”.

David Miller, odzyskując w końcu głos, wychrypiał:

„Albo co? Odwołasz ślub? To masz. To twój jedyny ruch.”

Prawie się uśmiechnąłem. Nadal nie rozumiał. Nadal myślał, że chodzi o ślub.

Spojrzałem z powrotem na Lawrence’a. Tylko on się liczył.

„Albo” – powiedziałam, pozwalając słowom zawisnąć w powietrzu – „nie dość, że ślub zostanie odwołany – co teraz jest dla mnie pewne – ale wszystkie te informacje…”

Dotknąłem raportu finansowego przygotowanego przez zespół Jessiki.

„Wszystkie te niespłacone pożyczki, długi wobec dostawców, drobny pozew Davida o błąd w sztuce lekarskiej – to wszystko jest w dokumentach publicznych. Tylko nikt nie zebrał tego wszystkiego w jedną, zgrabną paczkę”.

Pozwoliłem, by to do mnie dotarło. Oczy Lawrence’a rozszerzyły się. Wiedział, co go czeka.

„Zastanawiam się tylko” – powiedziałem, jakby ta myśl dopiero co przyszła mi do głowy – „co by się stało, gdyby Atlanta Business Chronicle otrzymała anonimowy cynk? Pełen pakiet dokumentów opisujących – nazwijmy to – „kreatywne praktyki biznesowe” Hayes Hospitality Group. Jak myślisz, ile czasu zajęłoby zamrożenie pozostałych linii kredytowych? Ile czasu zajęłoby każdemu dostawcy żądanie płatności przy odbiorze?”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Kiedy zjesz banana z plamami, oto co dzieje się z Twoim ciałem

A co z alergiami? Banany są na ogół dobrze tolerowane, ale u niektórych wrażliwych osób (szczególnie tych uczulonych na lateks) ...

Zalecana częstotliwość prania pościeli

Szczoteczka do zębów: co 3 miesiące, bez wyjątku To podstawa dobrej higieny jamy ustnej, ale szybko się zużywa! Jak tylko ...

Jak czyścić palniki kuchenki za pomocą tabletek do zmywarki

Gorąca woda Kroki czyszczenia palników kuchenki: Przygotuj palniki: Zacznij od wyjęcia palników z kuchenki i umieszczenia ich w dużej misce, ...

Oto przepis na prosty i pyszny domowy limoncello!

Prawidłowa maceracja: Pozostaw plasterki cytryny do maceracji w alkoholu przez co najmniej tydzień. Jeśli nie wiesz, co zrobić, później zardzewiejesz ...

Leave a Comment