Podczas odczytywania testamentu rodzice dali mojemu bratu 33 miliony dolarów i zwolnili mnie z poleceniem: „Idź i sam sobie zarób”. Ale wtedy prawnik wstał z zapieczętowaną kopertą, którą dziadek zostawił dla mnie w spokoju. To, co przeczytał, DOPROWADZIŁO MEGO OJCA DO ZWARIOWANIA. – Page 5 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Podczas odczytywania testamentu rodzice dali mojemu bratu 33 miliony dolarów i zwolnili mnie z poleceniem: „Idź i sam sobie zarób”. Ale wtedy prawnik wstał z zapieczętowaną kopertą, którą dziadek zostawił dla mnie w spokoju. To, co przeczytał, DOPROWADZIŁO MEGO OJCA DO ZWARIOWANIA.

„Więc jeśli nie będziemy współpracować, wszyscy pójdziemy do więzienia?”

„To jest prawdopodobne” – powiedziałem. „Nawet ja. Jestem nowym prezesem. Pieniądze płynęły przez firmę pod nazwiskiem dziadka i twoim, ale teraz to ja podpisuję kontrakty”.

„A co jeśli będziemy współpracować?” zapytała mama.

„Michael trafia do programu ochrony świadków po tym, jak pomógł FBI. Tato, grozi ci zarzut defraudacji, ale jeśli będziesz współpracował, możesz dostać łagodniejszy wyrok – może nawet w zawieszeniu, w zależności od tego, jak bardzo będziesz pomocny. Firma się oczyszcza i przetrwa. Nasi pracownicy zachowują pracę. Maronei idą do więzienia”.

„A ty?” zapytał cicho Michael. „Co się z tobą dzieje?”

„Zostaję” – powiedziałem. „Kieruję Thompson Industries. Współpracuję z FBI. Pomagam im śledzić pieniądze i budować ich sprawę. Będę ich oczami i uszami od środka”.

„Emma, ​​nie” – powiedziała mama, kręcąc głową, a łzy płynęły jej po policzkach. „Nie możemy cię o to prosić. To zbyt niebezpieczne”.

„Nie pytałeś” – powiedziałem łagodnie. „Oferuję”.

Tata wpatrywał się we mnie, jego wzrok błądził po mojej twarzy, jakby widział mnie po raz pierwszy.

„Emma… ja… źle cię oceniłem.”

„Tak” – powiedziałem z lekkim, smutnym uśmiechem. „Zrobiłeś to”.

Przełknął ślinę.

„Myślałam… Myślałam, że marnujesz sobie życie. Uczysz w przedszkolu. Marnujesz dyplom. Myślałam, że jesteś… mięczakiem.”

„Jestem miękki” – powiedziałem. „Właśnie się nauczyłem, że miękki nie oznacza słaby”.

Michael otarł oczy.

„Jeśli to zrobisz, to oni będą ścigać ciebie, a nie mnie”.

„Jeśli tego nie zrobię, wszyscy nas dorwą. Przynajmniej w ten sposób mamy szansę”.

Tata pokręcił głową.

„Jesteś odważniejszy, niż ja kiedykolwiek byłem.”

„Nie” – powiedziałem. „Po prostu mam już dość bycia tym, którego wszyscy niedoceniają”.

Siedzieliśmy tam przez dłuższą chwilę, we czwórkę, a ciężar decyzji przytłaczał nas niczym grawitacja.

W końcu tata skinął głową.

„Zrób to” – powiedział cicho. „Współpracuj z nimi. Zrobię wszystko, czego będą potrzebować. Podpiszę wszystko, co będę musiał podpisać. Nie ucieknę. Jestem zmęczony, Emmo. Jestem zmęczony kłamstwem. Zmęczony oglądaniem się za siebie. Jeśli będę musiał iść do więzienia, żeby zapewnić bezpieczeństwo tobie i twojemu bratu, to właśnie to zrobię”.

Michael spojrzał na mnie czerwonymi i zaczerwienionymi oczami.

„Jeśli zgłoszę się do programu ochrony świadków… mogę cię już nigdy nie zobaczyć”.

„Damy sobie radę” – powiedziałem, choć na samą myśl o tym bolała mnie pierś. „Ale wolałbym wiedzieć, że żyjesz i jesteś daleko stąd, niż że jesteś pogrzebany, bo baliśmy się walczyć”.

Mama zakryła twarz dłońmi.

„Nie mogę stracić was obojga.”

„Nie stracisz nas” – powiedziałem, podchodząc do niej i biorąc ją za rękę. „Odzyskasz nas. Prawdziwych nas. Nie kłamców, narkomanów i tchórzy, w których się zmieniliśmy”.

Zapłakała mi w ramię.

„Przepraszam, Emmo. Przepraszam, że cię nie widziałam. Byłam tak skupiona na twoim ojcu i Michaelu, że zapomniałam, że też mam córkę”.

„Przeżyłam” – wyszeptałam. „A teraz dopilnuję, żebyśmy wszyscy przeżyli”.

Następnego ranka wysłałem SMS-a do agenta Chena.

Jestem za. Zróbmy to.

To, co nastąpiło później, było najbardziej intensywnym, przerażającym i wyczerpującym okresem mojego życia.

FBI wyposażyło mnie w cały szereg urządzeń rejestrujących – guziki, zawieszki, a nawet długopis z ukrytym mikrofonem. Nauczyli mnie rozpoznawać ogon, sygnalizować pomoc bez alarmowania kogokolwiek, zachowywać neutralny wyraz twarzy, gdy ktoś powiedział coś, co sprawiło, że miałam ochotę krzyczeć.

Spotkałem się z Vincentem i Tonym jeszcze trzy razy w ciągu następnych sześciu tygodni. Każde spotkanie było jak taniec na ostrzu noża. Przesuwali po stole umowy z mglistymi opisami, takimi jak „usługi konsultingowe” i „koordynacja logistyczna”. Uśmiechałem się, kiwałem głową i zadawałem tylko tyle pytań, żeby sprawiać wrażenie kompetentnego, ale nie groźnego.

Przez cały czas każde słowo było nagrywane i przesyłane na żywo do furgonetki zaparkowanej na końcu bloku.

Czasami Vincent mnie testował.

„Twój ojciec był bardzo wyrozumiały” – mawiał, mieszając wino. „Rozumiał wartość elastyczności. Ty wydajesz mi się… bardziej zasadniczy”.

„Zasady są ważne” – odpowiadałam lekkim tonem. „Ale przetrwanie też. A teraz przetrwanie oznacza podejmowanie mądrych decyzji biznesowych”.

Uśmiechał się na to, jakby był ze mnie dumny.

„Wiedziałem, że twój dziadek coś w tobie dostrzegł” – mawiał. „Masz jego wzrok. Bystry. Wyrachowany”.

Za każdym razem, gdy dotykał mojej dłoni, za każdym razem, gdy nachylał się zbyt blisko, za każdym razem, gdy wspominał o bezpieczeństwie mojej rodziny, czułam, jak moje serce bije tak mocno, że byłam pewna, iż on je słyszy.

Ale nigdy nie zamówiłem Diet Coke.

Tymczasem Margaret i FBI przeglądały dokumentację firmy, po cichu zamrażały podejrzane konta, przekierowywały transakcje i budowały tak niepodważalną sprawę, że nawet wpływowi prawnicy Maroneich nie byliby w stanie jej rozwiązać.

Tata godzinami udzielał wywiadów, omawiając z agentami każdą sfałszowaną fakturę, każde spotkanie poza listą obecności, każdą szeptaną groźbę. Michael zniknął w strzeżonym ośrodku, rozpoczynając pierwsze kroki w drodze do ochrony świadków i trzeźwości.

Wieczorem wracałam do swojego wielkiego, pustego mieszkania i wpatrywałam się w sufit, zastanawiając się, kiedy – nie czy – Vincent zrozumie, co robimy.

Odpowiedź nadeszła we wtorek po południu.

Byłem w biurze i przeglądałem raporty kwartalne, gdy zadzwonił mój asystent.

„Emma, ​​ktoś tu jest i chce się z tobą spotkać. Nie jest umówiony, ale mówi, że to pilne”.

„Kto tam?”

„Hm… mówi, że nazywa się Tony Romano.”

Krew mi zamarła.

„Wprowadź go” – powiedziałam, starając się zachować spokojny głos.

Tony wszedł do pokoju ubrany w grafitowy garnitur, a jego uśmiech nie obejmował oczu.

„Pani Thompson” – powiedział gładko. „Musimy porozmawiać”.

Gestem wskazałem krzesło naprzeciwko mojego biurka.

„Oczywiście. Czemu zawdzięczam tę przyjemność?”

Siedział pochylony do przodu, opierając łokcie na kolanach.

„Vincent jest zaniepokojony” – powiedział bez wstępu. „Ostatnio byłeś… rozkojarzony. Zadawałeś za dużo pytań. Wprowadzałeś drobne zmiany w sposobie działania”.

„Jestem nowym prezesem” – powiedziałem spokojnie. „Moim zadaniem jest zrozumieć, jak wszystko działa”.

„Zrozumienie to jedno” – odpowiedział. „Wtrącanie się to drugie”.

Sięgnął do kieszeni kurtki i przez chwilę myślałem, że sięgnie po broń. Zamiast tego wyciągnął małe, czarne urządzenie i położył je na moim biurku.

Moje serce się zatrzymało.

To był błąd nagrywania.

„Nasi znajomi z firmy telefonicznej są bardzo dokładni” – powiedział cicho. „Zauważyli nietypową aktywność na waszych liniach. Dużo szumów podczas niektórych połączeń. Dużo… zakłóceń”.

Kliknął urządzenie i mój głos wypełnił pomieszczenie.

„Tak, agencie Chen, rozumiem. Jutro założę podsłuch.”

Moje żyły zamieniły się w lód.

Tony wyłączył urządzenie.

„Dlaczego więc rozmawiałaby pani z agentem FBI, pani Thompson?”

W mojej głowie krążyło tysiąc możliwych odpowiedzi, żadna nie była dobra.

„Bo” – powiedziałem powoli – „dowiedziałem się, że firma mojej rodziny była wykorzystywana do nielegalnych działań. Zrobiłem to, co zrobiłby każdy odpowiedzialny prezes. Poszedłem do władz”.

Tony zaśmiał się cicho.

„To urocze.”

Powoli wstał i poprawił spinki do mankietów.

„Oto, co się stanie” – powiedział. „Zadzwonisz do swoich nowych znajomych z FBI i powiesz im, że popełniłeś błąd. Źle zrozumiałeś jakieś liczby. Przesadziłeś z reakcją. Przestaniesz nosić ich zabawki. I zachowasz naszą umowę dokładnie taką, jaka jest”.

„A jeśli nie?”

Pochylił się nad moim biurkiem, aż jego twarz znalazła się kilka centymetrów od mojej.

„Potem zdarzają się wypadki” – powiedział cicho. „Samochody się rozbijają. Domy płoną. Bracia znikają. Rodzice dostają zawałów. Tragedia, naprawdę”.

Wyprostował się.

„Masz 24 godziny na podjęcie decyzji. Skontaktujemy się z Tobą.”

Gdy tylko wyszedł, zamknąłem drzwi biura i opadłem na krzesło. Trzęsłem się tak mocno, że ledwo mogłem wybrać numer.

„Chen” – usłyszał spokojny głos po drugiej stronie.

„On wie” – wyszeptałem. „Znaleźli podsłuch. Nagrali nasze rozmowy. Właśnie wyszedł z mojego biura. Dał mi 24 godziny, żeby cię odciąć albo… albo…”

„Czy teraz jesteś bezpieczny?” zapytała.

“Chwilowo.”

„Nie wychodź z budynku. Już idziemy.”

Następne 30 minut to była istna mgła agentów, kontroli bezpieczeństwa i błyskawicznego przekazywania instrukcji. Znaleźli dwa kolejne podsłuchy w moim biurze, jeden w samochodzie, drugi w mieszkaniu. Maroneisowie podsłuchiwali wszystko.

„Czy to oznacza koniec?” – zapytałem, krążąc po sali konferencyjnej. „Czy właśnie spieprzyłem całą sprawę?”

„Wręcz przeciwnie” – powiedział agent Rodriguez. „To przyspiesza nasz harmonogram. Mamy już wystarczająco dużo czasu, żeby się przeprowadzić. Liczyliśmy na jeszcze kilka tygodni, ale będziemy pracować z tym, co mamy”.

„A co z moją rodziną?”

„Twoi rodzice już zostali przeniesieni do bezpiecznego domu” – powiedział agent Chen. „Michael jest bezpieczny. A co do ciebie…”

Spojrzała na mnie.

„Masz wybór. Możemy cię umieścić w areszcie ochronnym razem z nimi. Nowa tożsamość, nowe życie, gdzieś daleko. Albo…”

„Albo zostanę” – dokończyłem za nią. „Doprowadzę to do końca”.

„Emma, ​​zrobiłaś już wystarczająco dużo. Nikt nie będzie cię winił za to, że teraz odeszłaś”.

Pomyślałam o dziadku. O pracownikach, których imiona znałam na pamięć. O dzieciach w mojej klasie, tych, które patrzyły na mnie, jakbym mogła wszystko naprawić.

„Nie będę kandydować” – powiedziałem. „Jeśli tego nie skończymy, znajdą sobie kolejną firmę, kolejną rodzinę, kolejną Emmę, żeby ją terroryzować. Nie zamierzam spędzić reszty życia, oglądając się za siebie”.

Agent Chen przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, po czym skinął głową.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

naleśniki z jogurtem i jabłkami

W misce wymieszaj jogurt, mleko i jajko. Dodaj mąkę, proszek do pieczenia, sól i cukier (jeśli robisz słodką wersję). Mieszaj ...

Menedżer banku zawstydził starszego mężczyznę – kilka godzin później straciła kontrakt wart 3 miliardy dolarów

„Lokalny bank traci przełomową umowę po złym traktowaniu starszych klientów”. Media szybko podchwyciły historię Henry'ego. Lokalni reporterzy podkreślali jego lata ...

Zalecana częstotliwość prania pościeli

Szczoteczka do zębów: co 3 miesiące, bez wyjątku To podstawa dobrej higieny jamy ustnej, ale szybko się zużywa! Jak tylko ...

Super białe ubrania w pralce? Sekret tkwi w tym, żeby nie używać wybielacza

Czego należy unikać podczas prania białych ubrań Chociaż te naturalne metody mogą sprawić, że białe ubrania będą wyglądać świeżo, jest ...

Leave a Comment