Alyssa podpłynęła do mnie, jej sukienka szeleściła, a oczy błądziły po niej, jakby szukała jakichś niedoskonałości.
„Jasmine” – wymamrotała przez zęby, które wciąż próbowały udawać uśmiech. „Proszę. Lada chwila przybędzie bardzo ważny gość”.
Mój ojciec zareagował, a w jego głosie słychać było udawane zaniepokojenie.
„Anioł biznesu” – dodał, jakby samo to określenie powinno mnie zaimponować. „Kupili budynek. Przyjeżdżają podpisać ostateczny aneks do umowy najmu”.
„Anioł inwestor” – powtórzyłem, nie dopowiadając ani słowa. „Tak nazywasz JLM Holdings?”
Richard zesztywniał.
„Skąd znasz nazwę spółki holdingowej?”
Przechyliłem głowę. „Dokumenty publiczne” – powiedziałem, jakby to była swoboda. „Wiesz, że lubię dane”.
„No to wiesz, że nas uratowali” – warknęła Alyssa, jej głos był jasny i szorstki. „Ktoś dostrzegł wartość w tym, co tworzę”.
Moja matka pochyliła się, a jej perfumy były ostre.
„Musisz stąd wyjść” – syknęła. „Natychmiast. Zanim przyjedzie pan O’Connell”.
„Pan O’Connell nie jest właścicielem” – rozległ się głos z progu.
Wszyscy się odwróciliśmy.
Ryan stał tam, wyglądając w każdym calu jak wpływowy prawnik, w idealnym płaszczu i z neutralnym wyrazem twarzy. Energia w pomieszczeniu natychmiast się zmieniła, jakby wszyscy bez słowa zgodzili się, że to osoba, która się liczy.
Na twarzy mojego ojca pojawił się szeroki uśmiech.
„Panie O’Connell, witamy” – powiedział Richard, robiąc krok naprzód z wyciągniętą ręką. „Proszę wejść”.
Ryan przeszedł obok niego, nie podając mi ręki, i stanął tuż obok mnie.
„Panie Monroe” – powiedział Ryan – „nie jestem właścicielem JLM Holdings. Jestem radcą prawnym”.
Mój ojciec mrugnął.
Ryan kontynuował, wystarczająco wolno, aby wszyscy mogli go usłyszeć.
„Właściciel już tu jest.”
Lekko się odwrócił i gestem wskazał na mnie otwartą dłonią.
„Pozwólcie, że przedstawię wam jedynego właściciela JLM Holdings i nowego właściciela tego budynku. Jasmine.”
Cisza pochłonęła pokój.
Obserwowałem, jak zrozumienie uderzało w nich falami, niczym wzbierająca zimna woda.
Usta Alyssy otworzyły się i zamknęła.
„To nie jest śmieszne” – szepnęła.
„To nie żart” – powiedziałem. „JLM. Jasmine Louise Monroe”.
Dłoń mojej matki znów powędrowała do pereł, jakby chciała je zacisnąć w liny ratunkowej.
„Kupiłem dług” – kontynuowałem, starając się zachować spokój. „Kupiłem niewypłacalność. I od czwartej po południu dach nad wami jest mój”.
Mój ojciec spojrzał na Ryana z rozpaczą.
„To szaleństwo” – powiedział. „Ona… ona się męczy. Ona…”
„To jedna z najlepiej opłacanych dyrektorek logistyki w kraju” – poprawił Ryan, spokojny jak papier. „A teraz jest twoją właścicielką”.
Alyssa oddychała szybciej.
„Nie możesz tego zrobić” – powiedziała. „Mamy umowę najmu”.
„Miałeś umowę najmu” – poprawiłem. Podszedłem do rzeźby, która z daleka wyglądała imponująco, ale z bliska była tandetna – pianka i farba ubrane w marmur.
„Ale nie martw się” – powiedziałem, odwracając się. „Nie jestem nierozsądny. Dotrzymuję warunków umowy leasingowej – z wyjątkiem części, na które udzielam gwarancji osobistej, która jest nieważna”.
Mój ojciec odetchnął, a w jego oczach pojawiło się uczucie ulgi.
„Dzięki Bogu” – powiedział. „Jasmine, słuchaj, damy radę…”


Yo Make również polubił
Na moim przyjęciu z okazji ukończenia szkoły widziałam, jak mój ojciec sięga po mój kieliszek szampana i cicho dosypuje do niego coś, myśląc, że nikt nie patrzy. Mimo to wstałam z uśmiechem, uniosłam kieliszek, by wznieść toast… A potem odstawiłam go nietkniętego i opowiedziałam wszystkim dokładnie, co właśnie widziałam. Nie spodziewał się, że kamery bezpieczeństwa mnie wesprą.
Czy sól Epsom ożywia zmęczone rośliny? 10 sztuczek ogrodniczych, które uwielbiała babcia
Żuj goździki, tak powiedział mi mój lekarz, będę ci za to dozgonnie wdzięczny.
Wypij tę mieszankę, a schudniesz 4 kilogramy w zaledwie 3 dni