„Jestem” – wydyszałam, ściskając pojemnik. „Ktoś włamał się do mojego domu. Dwóch mężczyzn. Gonili mnie. Nadal tam są”.
Mówił do radia, wpatrując się w linię drzew. W ciągu kilku minut przybyło więcej radiowozów. Las wypełnił się światłami latarek i głosami. Zorganizowane poszukiwania.
Nigdy nie znaleźli tych mężczyzn. Czarny SUV zniknął z mojego podjazdu, zanim wróciliśmy. Jedynym dowodem, że cokolwiek się stało, były roztrzaskane drzwi wejściowe i ziejąca dziura w ścianie salonu.
Oficer Harris stał w salonie, gapiąc się na bałagan. Jego identyfikator błysnął, gdy odwrócił się w moją stronę.
„Panie Coleman” – powiedział – „chce pan wyjaśnić, dlaczego zburzył pan własny mur?”
Wciąż ciężko oddychałem, a wodoodporny pojemnik leżał u moich stóp. „Dokumenty rodzinne” – powiedziałem. „Zapomniałem, gdzie je schowałem”.
„Dokumenty rodzinne” – powtórzył. „Na tyle ważne, że ktoś się tu włamał, żeby je zdobyć?”
„Nie wiem, czego chcieli” – powiedziałem. Formalnie rzecz biorąc, to prawda. Wiedziałem, czego nie chcieli: ujawnienia prawdy.
„Nie jest pan wobec mnie szczery, panie.”
Mój telefon zawibrował. Wiadomość od Lauren.
Nie ufaj nikomu. Nathan mówi, że Garrett ma znajomości w każdym departamencie policji. Nic nie mów.
Spojrzałem na Harrisa – młodego, pełnego zapału, może dwa lata po ukończeniu akademii. Nie wiedziałem, czy był jednym z kontaktów Garretta, czy po prostu dzieciakiem wykonującym swoją pracę.
„Muszę zadzwonić” – powiedziałem.
„Do kogo?” – zapytał.
„Mój prawnik” – skłamałem. „Mój siostrzeniec”.
„Potrzebujesz prawnika?”
„Potrzebuję rady” – powiedziałem. „Od rodziny”.
Zawahał się, po czym skinął głową. „Proszę, zaraz tu będę”.
Ręce mi się trzęsły, gdy wybierałem numer. Patrick odebrał po drugim sygnale.
„Wujku Jimmy?” zapytał. „Wszystko w porządku?”
„Patrick, znalazłem coś” – powiedziałem. „Dokumenty. Dowody oszustwa, może nawet czegoś gorszego. Policja jest tutaj i zadaje pytania”.
„Jakie dokumenty?” zapytał.
„Dokumenty finansowe. E-maile. Informacje o Garrett Properties Group. Łapówki. Fałszywe raporty zgodności.”
„Czekaj” – powiedział ostro. „Raymond Garrett?”
„Znasz go?”
Cisza, a potem cichy gwizd. „Jest pod federalnym śledztwem od dwóch lat” – powiedział Patrick. „Nie możemy go ruszyć. Ma wszędzie powiązania”. Jego głos stwardniał. „Wujku Jimmy, nie pokazuj niczego lokalnej policji. Niczego nie podpisuj. Powołuj się na swoje prawa. Połącz z funkcjonariuszem”.
Oddałem telefon Harrisowi. Rozmowa była krótka. Wyłapałem kilka szczegółów – jurysdykcja federalna, łańcuch dostaw, biuro terenowe FBI w Reno.
Trzy minuty później Harris oddał telefon innym tonem.
„Agent Torres z biura w Reno wysyła ekipę” – powiedział. „Masz tu zostać z… dokumentami rodzinnymi, dopóki nie dotrą”.
Głos Patricka ponownie rozległ się w słuchawce. „Siedź spokojnie, wujku Jimmy. Nie pozwól nikomu się do niego zbliżyć. FBI się tym zajmie”.
Dwie godziny później przed moją chatą podjechały trzy czarne SUV-y. Wysiadło z nich sześciu agentów, których sprzęt taktyczny był widoczny spod kurtek. Do środka weszła kobieta po czterdziestce, o bystrym wzroku i minie mówiącej „nie trać czasu”.
„Panie Coleman, jestem agentką specjalną Michelle Torres” – powiedziała, pokazując odznakę. „Idzie pan z nami. Dowody również”.
Zabrali mnie i pojemnik do sali konferencyjnej w niepozornym hotelu w Reno. Podczas gdy technicy kryminalistyczni katalogowali dokumenty i robili zdjęcia tabletu w pokoju obok, Torres i ja siedzieliśmy naprzeciwko siebie przy małym stoliku.
„Zbieraliśmy dowody przeciwko Garrettowi przez dwadzieścia sześć miesięcy” – powiedziała. „Twój zięć rejestrował przelewy bankowe, fałszywe raporty, łapówki, groźby. To może go ostatecznie powalić”.
Poczułem ulgę. Nathan zrobił coś dobrze. Może to uratuje jego i Lauren.
Potem Torres otworzyła laptopa i obróciła go w moją stronę.
„Ale jest pewien problem” – powiedziała.
Na ekranie wyświetlały się e-maile od Nathana do kogoś o nazwisku Jay Bradford.
Warunki płatności: 425 000 USD za pełny pakiet dowodów. Otrzymano już depozyt w wysokości 60 000 USD.
Ścisnęło mnie w żołądku.
„Jay Bradford to pseudonim” – powiedział Torres. „Prawdziwe nazwisko to Cameron Drake. Największy rywal Garretta w branży deweloperskiej”.
Kliknęła na kolejny zestaw plików. Więcej e-maili. Tym razem między Nathanem i ludźmi Garretta.
„Grał na dwa fronty” – powiedziała. „Wystawiał dowody na licytację”.
„Nie” – powiedziałem automatycznie. „Lauren by nie…”
„Znaleźliśmy jeszcze coś” – przerwała jej delikatnie Torres. Wyciągnęła wyciąg z banku. „Konto offshore otwarte trzy miesiące temu. Właściciel konta: James Coleman”. Spojrzała na mnie. „To ty”.
Wpatrywałem się w liczby. Saldo: 285 000 dolarów.
Ktoś wycenił moją wolność.
„Nie otwierałem tego konta” – powiedziałem. Mój głos brzmiał cienko nawet dla mnie.
„Zostało otwarte przy użyciu twojego numeru ubezpieczenia społecznego i prawa jazdy” – powiedziała Torres. „Wpłaty pokrywają się z czasem kontaktu Nathana z Garrettem i Drakiem”. Stuknęła w ekran. „Trzy dni po wpłynięciu wpłaty? 28 000 dolarów zostało przelane na konto krajowe należące do twojej córki, Lauren”.
Żołądek pode mną opadł.
„Lauren nagle spłaciła sporą część zadłużenia na karcie kredytowej” – kontynuowała cicho Torres. „Zaległa z ratą kredytu hipotecznego. Spłaciła dwa raty za samochód. W sumie około 28 000 dolarów”.
Cofnęłam się myślami o trzy miesiące. Lauren nagle wydawała się mniej zestresowana przez telefon, jakby po raz pierwszy od miesięcy mogła odetchnąć. Wspomniała, że Nathan podjął pracę konsultanta. Powiedziała, że wszystko zaczyna się układać.
Teraz poczułem się chory.
„Może chciała w to wierzyć” – powiedziała Torres. „Może była na tyle zdesperowana, żeby nie zadawać pytań”. Zamknęła laptopa. „Ale konto na twoje nazwisko sprawia, że wyglądasz na współwinną. A pieniądze dla Lauren sprawiają, że ona wygląda na winną”.
„Czego ode mnie chcesz?” zapytałem.
„Prawdę” – powiedziała po prostu. „Całą prawdę”.
Więc jej powiedziałem.
Opowiedziałem jej, że Lauren stała się od roku bardziej wycofana, wizyty były rzadsze, rozmowy telefoniczne krótsze, zawsze się spieszyła, zawsze miała jakąś wymówkę.
„Jaki był twój wpływ Nathan?” zapytał Torres.
„Uroczy” – powiedziałem. „Za bardzo. To jeden z tych mężczyzn, którzy zawsze mają jakąś historię, zawsze mają jakiś powód. Potrafił wybrnąć z każdej sytuacji. Ale nigdy nie patrzył człowiekowi prosto w oczy”.
„Kiedy coś się zmieniło?”
„Jakieś osiem miesięcy temu” – powiedziałem. „Zaraz po tym, jak Nathan stracił pracę. Lauren zadzwoniła pewnego wieczoru, późno. Płakała. Powiedziała, że wszystko się wali. Nathan zachowywał się dziwnie – paranoicznie. Wracał do domu z pudłami dokumentów, których nie chciał wyjaśnić. Powiedziała, że całą noc siedział przy laptopie, kopiując pliki i mamrocząc o ludziach, którzy się krzywdzą”.
„Co jej powiedziałeś?”
„Powiedziałem jej, żeby zamieszkała ze mną” – powiedziałem. „Powiedziałem jej, że dzieci i ona mogą się wprowadzić, dopóki się nie ułożą. Powiedziała, że Nathan jej potrzebuje, że odejście tylko pogorszy sprawę”. Spuściłem wzrok na swoje dłonie. „To była nasza ostatnia szczera rozmowa”.
„Czy Nathan kiedykolwiek kontaktował się z tobą bezpośrednio w sprawie dowodów?” – zapytał Torres.
„Kiedyś, jakieś sześć miesięcy temu” – powiedziałem. „Pytał o chatkę nad jeziorem Tahoe. Czy nadal ją posiadam. Czy ktoś jeszcze ma klucze. Czy często go odwiedzam”. Wspomnienie gorzko zapadło mi w pamięć. „Planował, gdzie ukryć akta”.
„Czy kiedykolwiek pytał o twoje dokumenty osobiste?”
„Nie bezpośrednio” – powiedziałem. „Ale był u mnie w domu dziesiątki razy. Wiedział, gdzie trzymam stare zeznania podatkowe i paszporty. Nie sądziłem, że muszę zamykać szafkę na dokumenty przed rodziną”.
Przerwało nam pukanie do drzwi sali konferencyjnej. Do środka wszedł inny agent, pochylił się i szepnął Torres do ucha. Jej twarz się ściągnęła.
„Właśnie pojawił się w holu prawnik i domagał się spotkania z tobą” – powiedziała, gdy agent wyszedł. „Twierdzi, że cię reprezentuje, a my naruszamy twoje prawa”.
„Nie zatrudniłem prawnika” – powiedziałem. „Poza Patrickiem”.
„Ten jest lokalny” – powiedział Torres. „Bardzo drogi. Bardzo powiązany z Raymondem Garrettem”.
Krew mi zamarła.
„Garrett go przysłał” – powiedziała. „Co oznacza, że Garrett wie, że tu jesteś i rusza do działania”.
Mój telefon zawibrował na stole. Wiadomość od nieznanego numeru.
Panie Coleman, tu Cameron Drake. Pański zięć złożył obietnice, których nie może dotrzymać. Teraz wszyscy jesteście w niebezpieczeństwie. Mogę wam pomóc, ale tylko jeśli mi zaufacie. Spotkajmy się za godzinę na parkingu z tyłu hotelu. Przyjdź sam.
Wpatrywałem się w ekran. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, drzwi sali konferencyjnej otworzyły się ponownie. Torres odebrała dzwoniący telefon, słuchała, a jej twarz zmieniła się z napiętej na ponurą.
„Nathana już nie ma” – powiedziała, rozłączając się.
„Co masz na myśli mówiąc, że odszedł?” – zapytałem.
„Przewieziono go do zabezpieczonego ośrodka” – powiedziała. „Transport został uszkodzony dziesięć mil od Reno. Dwóch agentów zostało rannych. Pojazd został unieruchomiony. Nathan zaginął”.
Nie musiała mówić reszty. Albo ludzie Garretta go porwali, albo Nathan to wszystko zaaranżował. Tak czy inaczej, wszyscy związani ze sprawą mieli teraz na celowniku.
Mój telefon znowu zawibrował. Kolejna wiadomość od Drake’a.
Trzydzieści minut. Odporność twojej córki zależy od tego, co zrobisz dalej.\]


Yo Make również polubił
Ludzie o zielonych oczach są wyjątkowi z tych powodów
Muffin z cukinii: puszysty i pyszny przepis na jedzenie warzyw
Naturalna mieszanka noni, guawy i lauru: eliksir dobrego samopoczucia
Zapomnij o ogórkach! Lekko solona młoda kapusta to nowy król letnich pikli: gotowa w 2 dni i pyszna.