„Chcesz, żebym został?” zapytał.
Zastanowiłam się. Część mnie chciała, żeby odszedł, żeby uniknąć konfrontacji. Ale inna część – silniejsza część – chciała, żeby był tuż obok mnie.
„Tak” – powiedziałem. „Proszę zostać”.
Skinął głową i stanął przy wezgłowiu mojego łóżka, na tyle blisko, że mogłam wyczuć jego obecność.
„Przyślij ją” – powiedziałem do pielęgniarki.
Drzwi otworzyły się szerzej i weszła Brooke.
Wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętałem – idealnie ułożone blond włosy, drogie ubrania, ten jej wieczny wyraz twarzy, który sugerował, że toleruje coś nieprzyjemnego. Jej wzrok przesunął się po mnie na chwilę, a potem z wyraźną dezaprobatą utkwił w Jamalu.
„Matko Heleno” – powiedziała chłodnym i oficjalnym głosem.
Nigdy nie nazywała mnie mamą. Nigdy nawet nie nazywała mnie Helen. Zawsze „Matką Helen”, jakby to był tytuł, a nie relacja.
„Brooke” – powiedziałem.
„Widzę, że wracasz do zdrowia.”
Nie usiadła, nie podeszła bliżej. Po prostu stała przy drzwiach, jakby mogła potrzebować szybkiego wyjścia.
„Byliśmy bardzo zszokowani, gdy dowiedzieliśmy się o twoim wypadku.”
W szoku. Nie martwię się. Nie martwię się. W szoku.
„Byłeś?” – zapytałem. To nie było pytanie.
„Oczywiście. Jason był w siódmym niebie.”
Kłamstwo zawisło w powietrzu między nami, tak oczywiste, że aż śmieszne.
„Naprawdę?” – zapytałem beznamiętnie.
Jamal poruszył się obok mnie. Czułem, jak jego gniew emanuje z niego niczym ciepło.
„No wiesz, jaki jest zajęty” – kontynuowała Brooke. „Święta, goście, obowiązki zawodowe…” Machnęła lekceważąco ręką. „To bardzo stresujące”.
„O mało nie umarłem” – powiedziałem cicho.
Miała na tyle przyzwoitości, żeby przez chwilę wyglądać na zakłopotaną. Tylko przez chwilę.
„Tak, cóż, takie rzeczy się zdarzają. Najważniejsze, że teraz wszystko z tobą w porządku.”
„Nie, dzięki twojemu mężowi” – powiedziałam.
Jej usta się zacisnęły.
„Nie wiem, co ci powiedziano, ale Jason zrobił, co mógł, żeby odpowiednio podejść do sytuacji.”
„Słusznie?” Pozwoliłem temu słowu tam pozostać. „Czy tak to nazywamy?”
„Matko Heleno, nie sądzę, żeby teraz był czas na dramatyzowanie”.
Wtedy Jamal przemówił cichym, opanowanym głosem.
„Szpital ma nagranie rozmowy telefonicznej” – powiedział. „Chciałabyś usłyszeć, co dokładnie powiedział twój mąż?”
Oczy Brooke lekko się rozszerzyły. Spojrzała na Jamala, jakby widziała go po raz pierwszy.
„A ty jesteś?”
„Ktoś, kto faktycznie się pojawił” – odpowiedział spokojnie.
Odwróciła się do mnie wyraźnie zdenerwowana.
„Słuchaj” – powiedziała. „Przyszłam tu z grzeczności, żeby się upewnić, że się tobą zaopiekują i zobaczyć, czego potrzebujesz”.
„Potrzebowałam” – powiedziałam – „żeby mój syn podpisał kartkę papieru, żebym nie umarła na stole operacyjnym. Tego właśnie potrzebowałam. A jemu to nie przeszkadzało”.
„Gościł ważnych klientów” – warknęła. „To był obowiązek służbowy”.
„Umierałem”.
„Jesteś dramatyczny.”
Coś we mnie pękło. Nie głośno, nie gwałtownie – po prostu czyste, ostre pęknięcie.
„Wynoś się” – powiedziałem.


Yo Make również polubił
Ciasto jogurtowo-jagodowe w 1 minutę! Będziesz to robić codziennie!
Dodaj to do wody nawet jeśli nie myjesz podłogi przez tydzień.
WIĘKSZOŚĆ LUDZI NIE ZNA 4 OBJAWÓW STUDZIENNEJ CHOROBY WĄTROBY
Nie miałem o tym pojęcia!