Po otrzymaniu streszczenia rozwodu, z trudem wróciłam do domu z ciężkimi torbami, próbując oddychać, jakby to był kolejny zły dzień, a nie moment, w którym moje życie rozpadło się na dwie części. Zastanawiałam się, czy nie zwinąć starego dywanu, który Dave uparł się zatrzymać, i go wyrzucić, ale wtedy uniosłam brzeg, a drżące biodra uniemożliwiły mi mówienie. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Po otrzymaniu streszczenia rozwodu, z trudem wróciłam do domu z ciężkimi torbami, próbując oddychać, jakby to był kolejny zły dzień, a nie moment, w którym moje życie rozpadło się na dwie części. Zastanawiałam się, czy nie zwinąć starego dywanu, który Dave uparł się zatrzymać, i go wyrzucić, ale wtedy uniosłam brzeg, a drżące biodra uniemożliwiły mi mówienie.

„Khloe, dziękuję za opiekę i pomysł.”

Wtedy coś w niej kliknęło.

„Właśnie powiedziałeś, że dobrze by mi zrobiło opuszczenie miasta… i to do mnie dotarło. Mamy ten stary dom na wsi, który odziedziczyła mi ciotka mojego taty”.

„Dokładnie” – powiedziała Khloe, a jej oczy rozbłysły. „Zasugerowałaś nawet, żebyśmy tam zostali, kiedy będę na urlopie macierzyńskim. Ale Clintowi byłoby niewygodnie dojeżdżać z wioski do pracy, a mnie samej z dzieckiem też by się nie podobało. Ale tutaj Joyce może pomóc, a Bruce pobawić się z Andrewem”.

Westchnęła. „Szczerze mówiąc, nawet trochę mi wstyd. Moi rodzice nie okazują wnukowi nawet połowy tego ciepła”.

„Słuchaj” – kontynuowała Khloe – „wioska wydaje się dla ciebie idealną opcją. Będziesz pracować zdalnie, a zdobędziesz nowe doświadczenia, spostrzeżenia, inspirację – wszystko”.

„Tak” – zgodziła się Nancy. „Zmiana otoczenia to dokładnie to, co przepisał lekarz. Będę miała co robić – posprzątać. A może ty, Andrew, Clint i moi rodzice postanowicie nas odwiedzić, zaczerpnąć świeżego powietrza”.

Skinęła głową do siebie.

„Tak. Zamieszkam tam. A przed planowanym terminem rozwodu wrócę do miasta”.

Potem westchnęła, niemal karcąc samą siebie.

„Jak dobrze, że nie poparłem pomysłu Dave’a, żeby sprzedać dom i kupić nowszy, bardziej prestiżowy model samochodu”.

„Co za łajdak!” – wykrzyknęła Khloe, dzieląc się swoją myślą. „Zastanawiam się, czy planował to, będąc już w związku z kimś innym. Bo w takim przypadku, gdybyś się zgodziła, samochód byłby wspólną własnością i musiałabyś udowodnić, że wniosłaś znaczący wkład”.

Nancy spojrzała na swoją szwagierkę ze zdziwieniem.

„Khloe, wtedy nawet o tym nie myślałam. I odmówiłam nie z pragmatyzmu. Po prostu nie chciałam rozstawać się z miejscem związanym ze wspomnieniami o mojej cioci. Jej dom był taki ładny – taki przytulny”.

„Tak” – powiedział jej kiedyś Clint – „w pobliżu jest rzeka, na drugim brzegu jest sosnowy gaj i mnóstwo jagód”.

Andrzej głośno zaprotestował. Jego mama i ciotka rozmawiały tak dużo, że zdawały się o nim zupełnie zapomnieć.

Khloe pospieszyła, by pocieszyć syna, podczas gdy Nancy zaczęła rozważać szczegóły przeprowadzki.

Oczywiście nie była do końca pewna, czy w wiosce jest internet, ale prąd na pewno był. To oznaczało, że mogła pracować i musiała znaleźć sposób na przesłanie wyników klientom.

Zawsze mogła udać się do najbliższego miasta, w którym były wszystkie nowoczesne udogodnienia.

Podjąwszy decyzję, Nancy ponownie podziękowała swojej szwagierce i zaczęła szukać najłatwiejszego i najwygodniejszego sposobu dotarcia do wioski.

Trasa nie przedstawiała żadnych trudności.

Musiała się jednak spieszyć, żeby zdążyć na następny autobus, więc zaczęła pakować walizki na podróż.

Do pracy zdalnej koniecznie trzeba było zabrać laptopa, ale nie było to trudne, bo miał on swój własny plecak.

Nagle Khloe odwróciła uwagę szwagierki od pakowania i podała jej smartfon.

„Proszę” – powiedziała. „Powiedziałam Clintowi, że jedziesz do wioski. Chce z tobą porozmawiać”.

Słysząc głos siostry, Clint zasugerował: „Nancy, wezwijmy ci taksówkę. Dojedziesz tam wygodnie samochodem. Autobus zatrzymuje się w każdym małym miejscu, więc dotrzesz tam dopiero wieczorem”.

„O nie, Clint, nie rób tego” – zaprotestowała Nancy. „Już sprawdziłam ceny taksówek. Są absurdalnie drogie. Wolę pojechać autobusem i spokojnie tam dojechać. Jeszcze jest jasno, więc będę miała czas, żeby się trochę rozgościć w domu”.

Bez względu na to jak bardzo Clint nalegał, Nancy uparcie powtarzała, że ​​nie potrzebuje taksówki i w końcu udało jej się go przekonać.

„Dobrze, siostro. Jeśli naprawdę chcesz jechać autobusem, to twój wybór. Ale pamiętaj – jeśli będziesz czegoś pilnie potrzebować, napisz lub zadzwoń, a w weekend na pewno wpadniemy i zobaczymy, jak możemy pomóc. A tak w ogóle, to co za powód, żeby wyjść na łono natury. Może mój samochód zdąży się naprawić i wtedy zabierzemy Andrew.”

Nancy podziękowała bratu i pożegnała się, tłumacząc, że musi się śpieszyć.

Kontynuowała sprawne pakowanie, myśląc: Dobrze, że Dave postanowił ogłosić koniec projektu „Szczęśliwa Rodzina” latem. Niewiele rzeczy potrzeba do życia na wsi. Zimą na pewno nie dałabym rady przewieźć wszystkiego sama.

Nawet teraz ciężar był ogromny.

Zabierała ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, ale zanim zdążyła kupić artykuły spożywcze i wodę, torby robiły się ciężkie.

Khloe zaproponowała, żeby jej towarzyszyła.

„I tak muszę iść na spacer z synem. Co za różnica, w którą stronę pójdziemy? W ten sposób przynajmniej pomożemy ci dotrzeć na autobus”.

„A tak przy okazji” – dodała Khloe – „weźcie nasz śpiwór – albo nawet namiot – na wypadek, gdyby dom nie był w najlepszym stanie”.

Nancy, zdając sobie sprawę, że ilość potrzebnych rzeczy rosła i że śpiwór naprawdę nie zaszkodzi, nie odmówiła. Co więcej, wózek, w którym jechał jej mały siostrzeniec, okazał się doskonałym sposobem na przewożenie bagażu.

Ale kiedy Nancy zrobiła niezbędne zakupy w sklepie niedaleko dworca autobusowego — wodę, chleb, środki czystości i inne przydatne drobiazgi — waga jej rzeczy zauważalnie wzrosła.

Khloe i mały Andrew przez długi czas machali w stronę autobusu.

Jednak gdy tylko zniknął z pola widzenia, Nancy — wyczerpana po ostatnich, pełnych wrażeń dniach — zasnęła.

W autobusie było trochę duszno, ale ona nie odczuła żadnego dyskomfortu i spała niemal do momentu, aż musiała wysiąść.

Odległość od przystanku autostradowego do domu we wsi wynosiła niewiele ponad cztery kilometry, ale dla Nancy wydawała się nie mieć końca.

Próbowała przekonać samą siebie, że na szczęście temperatura nie jest ekstremalnie wysoka, a na niebie przesuwają się chmury, chroniąc ją przed palącym słońcem.

Jednak w rzeczywistości jej nastrój nie był zbyt optymistyczny.

Kilka samochodów przejechało obok Nancy, ale bała się podnieść rękę jak autostopowicz, żeby złapać stopa. Co więcej, miała zajęte ręce, a torba z każdym krokiem wydawała się coraz cięższa.

W tej chwili pomysł wyjazdu na wieś nie wydawał się już tak atrakcyjny.

W chaosie pakowania nie do końca zdawała sobie sprawę, że w jej życiu zachodzą radykalne zmiany.

Idąc teraz mało ruchliwą ulicą i słuchając odgłosów natury, Nancy została sama ze swoimi problemami.

A ucieczka do wioski zaczęła wydawać się nieprzemyślaną i głupią przygodą.

W zasadzie Nancy zależało tylko na znalezieniu transportu i niczym więcej. Nawet nie pomyślała, żeby zadzwonić do Betty – kobiety, która miała klucze do domu.

A co by było, gdyby Betty gdzieś poszła?

Ale czy ta przygoda nie była właśnie takim ryzykiem?

Pójście do domu, nie mając przy sobie kluczy, było czystą głupotą.

Co więcej, Betty czasami prosiła Nancy, aby pozwoliła obcym osobom zatrzymać się w pustym domu – ofiarom pożaru, dalekim krewnym lub mieszkańcom miasta, którzy przyjeżdżali, aby cieszyć się naturalnym otoczeniem, z dala od hałasu i zanieczyszczeń.

Było więc całkiem prawdopodobne, że Nancy będzie musiała koegzystować z obcymi.

Teoretycznie Nancy miała prawo nakazać obcym opuszczenie jej posesji.

W praktyce jednak nie zrobiłaby tego.

Wiedziała, co to znaczy zostać wyrzuconym jak niechciany przedmiot.

Odłożywszy torby na pobocze drogi, zadzwoniła do Betty, ale nie mogła się dodzwonić.

Nancy westchnęła, odłożyła telefon, wzięła torby i poszła dalej.

Dręczyła ją złość na Dave’a i wątpliwości, czy rozwód przebiegnie pomyślnie. Teraz ból po zdradzie Dave’a był silniejszy niż wtedy, gdy jej o tym powiedział.

Wydawało się, że ciężar w jej sercu w mistyczny sposób dodawał ciężaru torbom.

Myśląc o tym, co ją czekało we wsi, malowała sobie raczej ponury obraz.

Nancy nie znała stanu studni. Nie było gwarancji zaopatrzenia w wodę. Trzy litry, które niosła, ledwo wystarczały na ugaszenie pragnienia i zaparzenie herbaty.

Musiała też pomyśleć o higienie.

W wiosce był sklep, ale Nancy nie znała aktualnego rozkładu jego otwarcia.

Jej nastrój stawał się coraz gorszy.

Słowa Dave’a o etapie akceptacji nie sprawdziły się.

Zdawała się pogrążona w apatii, boleśnie odczuwając swoją samotność i poczucie bezużyteczności.

W mieście czuła wsparcie ze strony krewnych.

Istnieje jednak różnica między wtargnięciem spowodowanym nieuniknionymi okolicznościami a wykorzystaniem czyjejś dobroci.

Uważała, że ​​nie powinna narażać rodziców i rodzinę brata, zajmując kanapę w kuchni.

Oczywiście, najbardziej racjonalnym rozwiązaniem byłoby poświęcenie czasu na znalezienie i wynajęcie mieszkania, ale w stanie emocjonalnego rozstroju najwyraźniej utraciła zdolność logicznego myślenia.

Torby ciążyły jej w ramionach, a nawet ergonomiczny plecak, który miała na plecach, przestał być wygodny.

Zawrócenie byłoby jednak jeszcze bardziej nierozsądne niż kontynuowanie marszu naprzód.

Pozostawało tylko mieć nadzieję, że zamek bramy nie został zmieniony.

Nancy znała prosty trik, żeby otworzyć je bez klucza, co rozwiązałoby przynajmniej jeden problem. Mogła wynieść ciężkie torby na podwórko i, stosunkowo bez obciążenia – poza laptopem w plecaku – pójść do Betty.

Wioska zmieniła się zauważalnie przez dwa lata, kiedy Nancy jej nie odwiedziła.

Główna ulica zdawała się uśmiechać nowymi płotami. Tylko gdzieniegdzie, niczym wióry, pozostały niskie, pomalowane płotki, pozwalające przechodniom podziwiać staranność właściciela domu.

Przechodząc obok, Nancy zauważyła, że ​​znajome, wysokie malwy kłaniają się jej, a ona była zaskoczona, widząc, że w ogródkach przed domem posadzono hortensje – niewątpliwie piękne, ale o wiele bardziej kapryśne.

Te śliczne diwy umieszczono w niektórych miejscach przed ceglanymi płotami, dumnie prezentując swoje kolorowe, bujne kwiaty.

Przeszła przez centralny plac i była zadowolona, ​​że ​​sklep jest najprawdopodobniej otwarty, sądząc po liczbie zaparkowanych przed nim samochodów.

Przynajmniej nie będzie problemów z zakupami spożywczymi.

Postanowiła jednak odłożyć zakupy na później.

Chciała po prostu jak najszybciej dotrzeć do domu.

Kiedy Nancy dotarła do domu, ledwo trzymała się na nogach ze zmęczenia i z ogromną ulgą położyła torby na zielonym dywanie z koniczyny pospolitej, od razu przypominając sobie, jak przyjemnie jest chodzić boso po tej trawie.

Jej dłonie – w końcu uwolnione od ciężaru – były niemal zdrętwiałe i musiała chwilę poczekać, aż jej palce odzyskają koordynację i będą mogły otworzyć bramę.

Na szczęście był to ten sam zamek, który dobrze znała.

Po włożeniu bagaży do piwnicy na winorośl Nancy najpierw zapukała do drzwi, lecz nikt nie otworzył.

„Dobrze, dobrze” – pomyślała. Prawdopodobnie żaden lokator się tu nie wprowadził.

Pośpieszyła do domu Betty na sąsiedniej ulicy.

Nie było czasu, żeby się dokładnie rozejrzeć, ale pewne rzeczy były zauważalne.

Nawet tutaj, niemal na obrzeżach, wygląd wioski ulegał zmianie.

Na przykład dom Betty został zmodernizowany i pokryty okładziną imitującą drewno. Zamiast półprzezroczystego płotu sztachetowego postawiono solidne metalowe blachy.

Duży ganek, który dawniej pozwalał przechodniom schronić się pod dachem przed niepogodą, usiąść i odpocząć na szerokich stopniach lub dwóch wygodnych ławkach, pozostał drewniany.

Jednak było jasne, że właściciele również włożyli w to dużo wysiłku.

Nancy zachwyciła się nowymi tralkami i odrestaurowanymi rzeźbionymi dekoracjami, które niczym koronka ozdabiały krawędź dachu.

Domofon wyglądał o wiele bardziej elegancko, umieszczony w miejscu starego przycisku dzwonka.

Nancy nie miała zbyt dużej wiedzy na temat technologii, ale modelka była ewidentnie nowoczesna i miała nawet aparat fotograficzny.

Zanim zdążyła nacisnąć przycisk połączenia, drzwi się otworzyły i na werandzie pojawił się ponury, barczysty mężczyzna o imponującym wzroście.

Nancy przedstawiła się i poprosiła go, żeby zadzwonił do Betty, ale jej niepokojące przeczucie podpowiadało, że Betty nie ma w domu.

Jednak surowa twarz olbrzyma rozjaśniła się przyjaznym uśmiechem, a on sam zaczął wyjaśniać wszystko z zaufaniem, jakby zwracał się do starego znajomego.

„Słyszałam o tobie wiele dobrego od mojej kuzynki i bardzo miło cię poznać. Betty wyjechała, żeby złożyć życzenia przyjaciółce z okazji rocznicy i… no cóż… po prostu odpocząć od domu. Wiesz, Nancy, to, że musi coś robić od świtu do zmierzchu, naprawdę ją wykańcza”.

Wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste.

„Zasugerowałem jej, żeby nie spieszyła się z powrotem” – kontynuował mężczyzna, choć się opierała. „Och, moje biedne kurczaki. Och, ogród zarośnie chwastami”. Ale dlaczego trzymam cię na werandzie?

„Proszę wejść. Chyba wiem, gdzie moja siostra trzyma wszystkie klucze. Jeśli nie zmieniła miejsca, to będzie szybko”.

Mężczyzna przerwał w pół zdania, odsunął się, by wpuścić niespodziewanego, ale mile widzianego gościa do przytulnego przedsionka, i zaczął nerwowo składać propozycję.

„Możesz usiąść na małej kanapie, a ja je znajdę. A tak przy okazji, spróbujesz kwasu chlebowego? Naturalnego. Orzeźwiającego. Odświeżającego. A może wolisz pójść do łaźni, żeby zmyć zmęczenie po podróży. Mogę to uruchomić w kilka godzin. Betty nawet zainstalowała w domu prysznic, ale wiesz, że to nic w porównaniu z miotłą i parą.”

Nancy uprzejmie mu podziękowała, ale odmówiła.

„Dziękuję, ale nie chcę cię niepokoić. Poza tym podgrzanie kąpieli to nie lada wyzwanie. Ciocia Wendy, o ile pamiętam, zaczynała się awanturować niemal od samego rana. Chciałabym jak najszybciej znaleźć się w domu – ale przynajmniej przyniosę ci kwas chlebowy”.

Po czym dodała niemal odruchowo: „A tak przy okazji… mam na imię Eric”.

„Miło cię poznać, Ericu” – odpowiedziała Nancy. „Ale może innym razem. Chcę szybko wrócić do domu”.

„Rozumiem” – powiedział mężczyzna z szerokim uśmiechem. „Chwileczkę. Zaraz pójdę i poszukam”.

Wygląda na to, że jednak nie przyszłam tu na próżno, pomyślała Nancy, siedząc na kanapie.

Oczywiście ucieczka nie była lekarstwem na wszystkie problemy i nie mogła zapomnieć, że wkrótce będzie musiała wrócić do miasta i rozwieść się z Dave’em.

Ale przynajmniej na razie mogła zająć czymś myśli i przygotować się do odbudowania swojego życia.

Wkrótce Eric wrócił z dużym pękiem kluczy w rękach.

Wyglądał na zdezorientowanego i powiedział niepewnie: „Po prostu nie mogę dojść do tego, który klucz jest właściwy”.

Nancy z łatwością pomogła mu wydostać się z opresji.

„Ten z koralikowym brelokiem. Zrobiłam go pod okiem cioci Wendy, kiedy byłam nastolatką. Nauczyła mnie też makramy i robienia na drutach.”

Nancy nawet nie miała pojęcia, dlaczego podaje olbrzymowi tak prawdopodobnie niepotrzebne szczegóły, ale on posłuchał i dopiero wtedy odczepił właściwy klucz od pęku.

Podziękowawszy Ericowi, kobieta pospieszyła do domu, w którym miała mieszkać przez jakiś czas.

Po otwarciu drzwi Nancy weszła do przedsionka, który znacząco różnił się od tego, w którym przed chwilą była.

A najsmutniejsze było to, że jej ciotka również nie znała tego słowa – przynajmniej tak je zapamiętała Nancy.

Pył.

Pajęczyny.

Puste butelki.

Mnóstwo.

Opakowania.

I inne śmieci porozrzucane chaotycznie po podłodze.

Zniknęły stara skrzynia z żelaznymi okuciami narożnymi i duży stół, przy którym ciocia Wendy suszyła pożyteczne zioła.

Z przeciwległej ściany zniknęły dwa rowery.

Brakowało również kuchenki elektrycznej i dużego garnka do gotowania dżemu.

„Tak” – powiedziała cicho Nancy – „tak się dzieje, kiedy dom nie ma gospodyni”.

Zdając sobie sprawę, że nie może oczekiwać idealnej czystości – ani nawet zwykłego porządku – otworzyła drzwi do pokoju dziennego.

Już po krótkim rozejrzeniu się dookoła było jasne, że czeka nas mnóstwo pracy.

Tymczasowi lokatorzy, którzy mieszkali w domu po śmierci ciotki Wendy, zdawali się w ogóle nie dbać o czystość. Meble wyglądały na zniszczone.

Krzywe drzwi.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

7 Niezwykłych Korzyści Zdrowotnych Goździków, Które Musisz Poznać!

5. Odświeżenie oddechu Żucie goździków może naturalnie odświeżyć oddech i działać antybakteryjnie w jamie ustnej. Przepis jest kontynuowany na następnej stronie ...

Półpasiec: objawy, powikłania i zapobieganie

Acyklowir Walaciklovir Famcyklowir Środki przeciwbólowe Pierwszym wyborem są paracetamol lub ibuprofen. W przypadku silnego bólu lekarz może przepisać określone leki, ...

Sałatka z Mielonym Mięsem: Sycąca i Smakowita Przekąska na Każdą Okazję

Składanie sałatki: W dużej misce umieść wszystkie przygotowane składniki: podsmażone mięso, kukurydzę, pokrojone ogórki, paprykę, cebulę i sałatę lodową. Dodaj ...

15 objawów raka, które ludzie ignorują, aż jest za późno

Utrzymująca się gorączka może być objawem raka układu odpornościowego lub innych nowotworów. Czy nagła utrata wagi może oznaczać raka? ➡️ ...

Leave a Comment