Pzepisy – Page 15

Światła choinkowe wyglądały jak galaktyka rozświetlająca wejście do Rosebridge Hall. Białe róże pną się po łuku, z sali balowej rozbrzmiewała muzyka, a goście w smokingach unosili telefony, by uchwycić idealny początek idealnej historii miłosnej. Wtedy z mroku wyłoniła się kobieta z łopatą. Claire miała na sobie szarą koszulę i czarne dżinsy, a nie suknię. Łopata, którą niosła, nie była wypolerowana ani ładna. Ale ktoś dorzucił do ostrza mały bukiecik białego jaskra – kwiatów na tyle delikatnych, że zimny metal wyglądał niemal ceremonialnie. W środku, w bramie, pan młody zesztywniał. Daniel. Był przystojny w smokingu, niczym obraz mężczyzny, którego życie potoczyło się dokładnie tak, jak zaplanował. Obok niego, panna młoda – Isabelle – trzymała go za ramię z promiennym, wyćwiczonym uśmiechem, który przygasł, gdy goście zaczęli szeptać.

Claire nie podniosła głosu. Nie musiała. Łopata oznajmiła to za nią, gdy postawiła jej czubek na asfalcie między dwoma identycznymi czerwonymi samochodami sportowymi. „Dobry wieczór” – powiedziała, patrząc na Daniela.

Kiedy miałem siedemnaście lat, moja rodzina przeprowadziła się dwa stany dalej, nie mówiąc mi o tym. Zostawili mi liścik, w którym napisali: „Dasz sobie radę”. Dwanaście lat później, kiedy w końcu ułożyłem sobie życie, skontaktowali się ze mną, żebym na nowo nawiązał kontakt.

Notatka była przyklejona taśmą do kuchennego blatu, dokładnie tam, gdzie kiedyś stał ekspres do kawy. Wciąż pamiętam nierówne pismo – mamy, pospieszne i prawie drżące. Napisano: „Dowiecie się”. I tyle. Bez adresu,