„Kieliszek do wina” – uśmiechnął się David, wskazując na odłamki na podłodze. „Trucizny nie było w ryżu. Wiem, że jesteś podejrzliwy. Wiem, że ostatnio wszystko analizujesz. Więc wrzuciłem truciznę do otwartej butelki wina, która stała tam od popołudnia. Wypiłeś już pół kieliszka”.
Byłem oszołomiony. Zaczął mnie piec w gardle. Wzrok zaczął mi się naprawdę rozmazywać. Tym razem to nie było udawanie. Trucizna naprawdę działała.
Dawid z trudem podniósł się na nogi, trzymając się za zranione ramię, i podszedł do noża. „A teraz… pozwól, że wyślę cię w twoją ostatnią podróż”.
Osunąłem się na ścianę. Czułem, jakby ktoś ściskał mi płuca. David zrobił krok naprzód, unosząc wysoko nóż, a w jego oczach płonęło szaleństwo mordercy.
“Żegnaj, moja miłości.”
Opuścił nóż.
HUK!
Ogłuszająca eksplozja rozdarła powietrze. Wzmocnione szkło za Davidem roztrzaskało się na kawałki.
David zamarł w powietrzu, nóż wyślizgnął mu się z dłoni. Powoli pochylił się, żeby spojrzeć na swoją klatkę piersiową. Głęboka, szkarłatna plama krwi rozkwitła dokładnie na środku jego białej koszuli.
Osunął się na podłogę, szeroko otwierając oczy i wpatrując się w sufit, wstrzymując oddech.
Z przerażeniem patrzyłem przez rozbite okno. Wiatr i deszcz uderzały w ziemię, przeszywając mnie chłodem do szpiku kości.
Z cienia za balkonem wyłoniła się jakaś postać. Był to mężczyzna ubrany na czarno, trzymający w ręku dymiącą broń z tłumikiem.
Zmrużyłam oczy, żeby wyraźnie widzieć jego twarz w moim narkotycznym majaczeniu. Podszedł bliżej i zdjął kominiarkę.
To jest Mark. Szef ochrony w mojej firmie. A także… starszy brat Rachel.
„Pani Sarah” – powiedział spokojnie Mark, chowając broń do kabury. Wyciągnął kolejną strzykawkę z kieszeni kurtki.
„Marku… ratuj mnie…” wyszeptałam, wyciągając do niego rękę. „David… on mnie otruł… Rachel…”
Mark uklęknął obok mnie, ale nie po to, żeby mi pomóc wstać. Spojrzał na mnie z mieszaniną litości i profesjonalnego chłodu.
„Wiem, proszę pani. Podsłuchałem całą rozmowę przez podsłuch. Zostałem tu umieszczony, żeby panią chronić”.
„Odtrutka…” – wyszeptałam.
Mark lekko pokręcił głową. „To nie jest antidotum, Sarah”.
Podniósł strzykawkę; płyn w środku był jasnozielony.
„David i Rachel to głupi amatorzy. Chcą ją zabić dla pieniędzy z ubezpieczenia. Ale nie wiedzą, że rada dyrektorów od dawna chce się jej pozbyć. Jest zbyt sztywna; odmawia zgody na fuzję z chińską firmą technologiczną. Stanowi przeszkodę”.
Zaniemówiłem. Dreszcz przeszedł mi po kończynach.
„David był tylko pionkiem” – kontynuował Mark, z wprawą wstrzykując mi płyn do żyły. „On ją zabił, ja zabiłem jego, żeby ją „chronić”, ale było za późno. Idealny scenariusz: mąż zabija żonę z miłości, ochroniarz zabija męża z obowiązku. Rachel będzie świadkiem potwierdzającym szaleństwo Davida. Ja zostanę bohaterem, a zarząd przejmie firmę”.
„Ale… Rachel jest moją siostrą…”
„Dokładnie. I odziedziczy część majątku Davida, żeby wychować dziecko. Wszyscy wygrywają. Oprócz ciebie.”
Lek Marka zadziałał sto razy szybciej niż Davida. Powieki zrobiły mi się ciężkie. Ból po ranie kłutej zniknął, zastąpiony całkowitym odrętwieniem.
Patrzyłem, jak Mark wstaje, wyciąga telefon i dzwoni na policję. Jego głos był przerażony i dramatyczny: „911! Proszę! Doszło do morderstwa w Millennium Tower! David właśnie zaatakował swoją żonę! Musiałem strzelić! Proszę, szybko!”
Łzy spływały mi po twarzy, mieszając się z krwią Davida rozlewającą się po podłodze. W ostatnich chwilach patrzyłam na ciało mojego męża. Jego oczy były wciąż szeroko otwarte, jakby ze mnie kpił.
Okazało się, że najsilniejszym narkotykiem nie był ten, który David dodał do wina, ani ten, który Mark mi właśnie wstrzyknął.
Najsilniejszą trucizną jest zaufanie . Ufałam mężowi. Ufałam swoim pracownikom. A ceną, jaką zapłaciłam, było moje życie.
Ogarnęła mnie ciemność. Na zewnątrz desz


Yo Make również polubił
Schudnij 10 kilogramów w 10 dni – zyskaj płaski brzuch
Karpatka
Domowy sposób na udrożnienie odpływu i rur bez wzywania hydraulika…
Oczyść nerki i wątrobę za pomocą ogórka, marchwi i soku z cytryny