Nowy chłopak mamy, pułkownik, zaczął na mnie krzyczeć. „To ja ustalam zasady w tym domu, ja tu rządzę”. „Jesteś gnojem! Będziesz stał i mi służył!”. Ale kiedy weszłam w białym mundurze, odsłaniając srebrną gwiazdę na ramieniu. – Page 5 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Nowy chłopak mamy, pułkownik, zaczął na mnie krzyczeć. „To ja ustalam zasady w tym domu, ja tu rządzę”. „Jesteś gnojem! Będziesz stał i mi służył!”. Ale kiedy weszłam w białym mundurze, odsłaniając srebrną gwiazdę na ramieniu.

Byli czynnymi żołnierzami armii, przydzielonymi do pobliskiej wspólnej bazy ekspedycyjnej. Uprzejmi. Profesjonalni.

A obecnie przeżywa szczególny rodzaj piekła zarezerwowanego dla młodszych oficerów, zmuszonych do przebywania ze starszym emerytem, ​​który myśli, że nadal dowodzi.

„Chłopaki, macie dziś łatwo” – ryknął Miller, z rumieńcem na twarzy po pierwszych dwóch drinkach. „Technologia robi całą robotę. Drony. Satelity. Za moich czasów, przed Pustynną Burzą, nie mieliśmy iPadów. Mieliśmy mapy, kompasy i determinację”.

Major Henderson poruszył się. Na klapie miał odznakę Combat Infantryman i przypinkę Purpurowego Serca – subtelne oznaki, że widział w Dolinie Korengal rzeczy, które Miller widział tylko w filmach.

Ale Henderson tylko skinął głową z szacunkiem.

„Logistyka to sztuka wojny, panowie” – kontynuował Miller, nieświadomy nudy bijącej od jego gości. „Pamiętam noc we Frankfurcie – konwoje utknęły w martwym punkcie, śnieżyca, dowództwo w panice. Wyszedłem tam bez płaszcza, tylko z bronią boczną i kierowałem ruchem przez sześć godzin. Uratowałem całą operację”.

Kapitan Rodriguez dyskretnie spojrzała na zegarek.

Miller to złapał.

„Nudzę cię, Kapitanie?” – warknął, a jego wesołość zniknęła.

„Nie, proszę pana” – odparł szybko Rodriguez, prostując plecy. „Tylko sprawdzam godzinę, proszę pana. Mamy wczesną odprawę”.

„Odprawy mogą poczekać” – oznajmił Miller, dolewając sobie do kieliszka. „Mądrość nie. Słuchasz tych, którzy torowali drogę”.

Drzwi wahadłowe do kuchni się otworzyły.

Carol weszła do środka, niosąc ciężki ceramiczny talerz.

Wyglądała na małą i przerażoną.

Jej zazwyczaj pewne ręce drżały pod ciężarem pieczeni. Mięso było szare i włókniste, otoczone rozgotowanymi marchewkami i ziemniakami ugotowanymi do miękkości.

„Obiad podany” – szepnęła, odstawiając tacę.

Miller wpatrywał się w pieczeń.

Nie wziął do ręki noża do krojenia.

Spojrzał na mięso.

Potem u Carol.

A potem przy stole.

Cisza się przedłużała.

„Carol” – powiedział głosem pozornie łagodnym.

„Tak, Richardzie?”

„Gdzie jest pościel?”

Zamarła.

Jej wzrok powędrował ku pustym przestrzeniom obok talerzy.

„O mój Boże. Zostawiłam je w suszarce. Tak się martwiłam o sos…”

Miller uderzył ręką w stół.

Sztućce podskakiwały. Karafka brzęczała.

„Niewiarygodne” – syknął. „Widzisz, z czym mam do czynienia? Proste instrukcje – serwetki, widelce, jedzenie. To nie fizyka jądrowa, Carol. To podstawowe zasady prowadzenia domu”.

Major Henderson zacisnął szczękę i spojrzał na swój talerz.

„Panie, to naprawdę żaden problem, nie potrzebujemy…”

„Domagam się standardów w moim domu, Majorze” – przerwał mu Miller, wskazując palcem na kuchnię. „Idź po serwetki i postaraj się nie spalić domu po drodze. Boże, kobiety w tym domu są bezużyteczne”.

Carol drgnęła, jakby została uderzona.

Wymamrotała przeprosiny i pospiesznie wróciła do kuchni, ocierając łzy.

Powietrze w pomieszczeniu było tak gęste od napięcia, że ​​trudno było oddychać.

Kapitanowie wpatrywali się w swoje talerze.

Byli wojownikami wyszkolonymi do walki z powstańcami, ale bezsilnymi wobec domowego tyrana, chronionego przez ducha rangi.

Miller piłował pieczeń.

Nóż zaskrobał. Mięso się rozpadło.

„Sucho” – mruknął na tyle głośno, żeby wszyscy usłyszeli. „Oczywiście. Jak jedzenie skóry”.

Rzucił kawałek na talerz Hendersona.

„Więc” – powiedział, zmieniając temat, jakby wcale nie zaatakował werbalnie swojej partnerki – „pytałaś wcześniej o pasierbicę, Halley.”

Henderson odchrząknął, wdzięczny za każdą zmianę tematu.

„Tak, proszę pana. Wspomniał pan, że mieszka u pana.”

Miller się roześmiał. To był mokry, chrapliwy śmiech.

„Zostać? Ona pasożytuje” – powiedział. „Właśnie to robi. Trzydzieści osiem lat – niezamężna, bez dzieci, bez kariery. Jeździ wynajętym samochodem i nosi ubrania, które wyglądają, jakby wyciągnęła je ze śmietnika. Kompletna porażka na starcie”.

„To… niefortunne” – powiedział Henderson neutralnie.

„Nieszczęśliwe? To żenujące” – warknął Miller. „Próbowałem zaszczepić w niej trochę dyscypliny. Kazałem jej wstać o 5:00 i polerować mi buty. Powinieneś ją widzieć. Żałosne. Zero dbałości o szczegóły. Założę się, że nigdy w życiu nie przepracowała ani jednego dnia”.

Wbił nóż w ziemniaka.

„Powiedziałem jej, że nie może dziś z nami zjeść” – kontynuował dumnie. „Powiedziałem jej, że jeśli chce zostać pod moim dachem, musi zarobić na swoje utrzymanie. Więc każę jej podać kolację. Obowiązki kelnerki”.

Kapitan Rodriguez podniósł wzrok, a jego oczy rozszerzyły się.

„Panie, każesz swojej pasierbicy nam służyć?”

„Idealnie, tak” – uśmiechnął się Miller. „Oczywiście, że się spóźnia. Pewnie płacze w samochodzie, bo podniosłem głos. Ale kiedy tu dotrze, nie krępujcie się, panowie. Jeśli wasza szklanka z wodą jest pusta, pstryknijcie palcami. Jeśli upuścicie widelec, niech go podniesie. Musi nauczyć się pokory. Musi zrozumieć, że w prawdziwym świecie są liderzy i słudzy, a ona jest służebnicą”.

Oparł się wygodnie, zadowolony.

Czuł się potężny.

Miał swoją publiczność. Swoją whisky. Swoje worki treningowe.

„Myśli, że jest wyjątkowa” – mruknął, obracając kieliszkiem. „Chodzi z takim nastawieniem, jakby wiedziała coś, czego ja nie wiem. Cóż, dziś wieczorem zamierzam zmienić to nastawienie. Pokażę jej dokładnie, gdzie znajduje się w łańcuchu pokarmowym”.

Henderson otworzył usta – być może po to, by usprawiedliwić koszmar – ale mu przerwano.

Ding-dong.

Zadzwonił dzwonek do drzwi.

Czysty, wyraźny dźwięk, który przebija się przez stęchłe powietrze.

Miller spojrzał na zegarek.

18:05.

Na jego twarzy pojawił się powolny, złośliwy uśmiech.

„Mów o diable” – powiedział, odsuwając krzesło. Nogi zaskrzypiały na twardym drewnie. „Służąca przyjechała”.

Wstał, poprawił pasek. Spojrzał na policjantów i puścił im oko.

„Przepraszam, panowie. Muszę ją powitać. A mówiąc „witamy”, mam na myśli, że zerwę z niej porządny łomot za pięciominutowe spóźnienie. Możecie zatkać uszy. Posłużę się głosem dowódcy”.

Miller wyszedł, maszerując korytarzem z pewnością siebie człowieka zmierzającego na koronację.

Był gotowy krzyczeć.

Gotowy do umniejszania.

Gotowy zmiażdżyć ducha kobiety na jego ganku.

Złapał za klamkę i szarpnął drzwi wejściowe, otwierając je, a w jego ustach już knuł pierwsze obelgi.

“Ty-”

Ale to słowo umarło.

Ujawnienie

Ciężkie dębowe drzwi otworzyły się z gwałtowną siłą.

Pułkownik Richard Miller stał w drzwiach, wykrzywiając twarz w grymasie oburzenia, w połowie sylaby.

„Jesteś absolutnym skandalem”

Słowo zostało ucięte.

Niestożkowe.

Odcięty.

Miller mrugnął.

Znów mrugnął.

Jego mózg, przesiąknięty tanim bourbonem i arogancją, próbował przetworzyć obraz, który miał przed sobą, ale dane nie pasowały do ​​pliku.

Spodziewał się trzydziestoośmioletniej „nieudaczniczki” w poplamionej, szarej bluzie z kapturem.

Opuszczone ramiona. Odwrócone oczy.

Zamiast tego patrzył na oślepiająco białą ścianę.

Na ganku, w ostrym blasku halogenowej lampy bezpieczeństwa, stała Halley.

Ale nie jego Halley.

Była wyższa niż zwykle, a jej postawa była prosta jak drut.

Miała na sobie biały mundur Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Wysoki kołnierzyk typu choker był mocno zapięty, unosząc jej podbródek w postawie królewskiego buntu. Materiał był nieskazitelny, skrojony z precyzją, której nie podrobi żaden sklep z kostiumami.

Na głowie miała białą, kombinowaną narzutę, a czarny daszek błyszczał.

A wzrok Millera utkwiony był na daszku, na złotym haftowanym liściu dębu – jajecznicy.

Nie dla młodszych oficerów.

Dla najwyższego dowództwa.

Jego wzrok powędrował na jej ramiona.

Twarde, czarne naramienniki. Złota koronka.

A w centrum każdego z nich, niczym supernowa, znajduje się pojedyncza srebrzysta gwiazda, odbijająca światło.

Kontradmirał.

Miller zatoczył się do tyłu, jego ręka ześlizgnęła się z klamki.

„C… co to jest…?” wyjąkał.

Za mną, zaparkowany agresywnie na trawniku przed domem, z dwoma kołami miażdżącymi jego cenne azalie, stał czarny Chevrolet Suburban. Silnik pracował na biegu jałowym z niskim, drapieżnym pomrukiem. Szyby były nieprzezroczyste. Na przednim zderzaku maszt flagowy miał niebieską flagę z pojedynczą białą gwiazdą.

Porucznik Evans stał przy tylnych drzwiach pasażerskich w swoim mundurze khaki.

Zobaczył, że Miller się na niego gapi, i nie uśmiechnął się.

Zasalutował mi energicznie w plecy, po czym spoczął na laurach i patrzył na Millera znudzonym, zimnym wyrazem twarzy człowieka, który zawodowo strzeże tajemnic nuklearnych.

„Spóźniłeś się, pułkowniku” – powiedziałem.

Mój głos był nie do poznania.

Nie ciche mamrotanie pasierbicy.

Donośny głos oficera flagowego.

Zrobiłem krok naprzód.

Miller wycofał się do holu, nogi miał jak z galarety.

To musiał być żart, powiedział sobie.

Żart.

Ale jego wzrok powędrował na moją pierś.

Pięć rzędów wstążek – Medal za Wybitną Służbę w Obronie, Legia Zasługi, Brązowa Gwiazda. Idealnie wyrównane, dokładnie ćwierć cala nad lewą kieszenią.

Żaden sklep z artykułami halloweenowymi tego nie zrobił.

Przekroczyłem próg.

Dźwięk moich butów Corfam na parkiecie był ostry i czysty.

Trzask.

Trzask.

Trzask.

Przeszedłem obok Millera, jakby był meblem.

Nie patrzyłem na niego.

Mój wzrok skierowany był prosto przed siebie, w stronę jadalni.

Major Henderson, zwrócony twarzą do wejścia, trzymał na widelcu kawałek pieczeni wołowej, który miał już w połowie drogi do ust, gdy usłyszał kroki.

Spojrzał w górę i zobaczył biel.

Naramienniki.

Gwiazda.

Nie myślał.

Nie pytał.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Najlepsze ciasto cytrynowe w 5 minut! Proste i bardzo smaczne!

1. Przygotuj krem ​​cytrynowy: – Na patelni wymieszaj 1 jajko z 50 gramami cukru. – Dodaj 40 gramów skrobi kukurydzianej ...

BUŁECZKI MAŚLANE

Można przygotować również bez kruszonki i posypać np makiem lub sezamem.Na początku przygotowuję rozczyn.Do miseczki wrzucam rozkruszone drożdże, zalewam lekko ...

Jajka faszerowane białymi tulipanami: piękna i pyszna kompozycja

Instrukcje: Ugotuj jajka: Zacznij od ugotowania jajek w gorącej wodzie. Gotuj je, aż będą idealnie ugotowane, zwykle około 10-12 minut ...

Mąż wprowadził swoją dziewczynę do naszego domu, ale nigdy nie przeczytał aktu własności wystawionego na moje nazwisko… Całe sąsiedztwo widziało, co wydarzyło się później

„Już żałuję jednej rzeczy” – powiedziałam spokojnym głosem. „Zmarnowałam dwanaście lat na mężczyznę, który nigdy mnie nie rozumiał”. Następnie zakończyłem ...

Leave a Comment