Nowa żona mojego męża pojawiła się w moich drzwiach z zadowolonym uśmiechem i oznajmiła: „Przyszliśmy, żeby odebrać należną nam część majątku twojego teścia, więc spakuj się i wyprowadź się natychmiast”, ale zamiast się kłócić, po prostu się uśmiechnęłam i odsunęłam, pozwalając mojej prawniczce wejść do salonu z prawdziwymi dokumentami, i patrzyłam, jak jej twarz się kruszy, gdy zdała sobie sprawę, czyje imię i nazwisko jest tak naprawdę napisane na wszystkim. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Nowa żona mojego męża pojawiła się w moich drzwiach z zadowolonym uśmiechem i oznajmiła: „Przyszliśmy, żeby odebrać należną nam część majątku twojego teścia, więc spakuj się i wyprowadź się natychmiast”, ale zamiast się kłócić, po prostu się uśmiechnęłam i odsunęłam, pozwalając mojej prawniczce wejść do salonu z prawdziwymi dokumentami, i patrzyłam, jak jej twarz się kruszy, gdy zdała sobie sprawę, czyje imię i nazwisko jest tak naprawdę napisane na wszystkim.

Słowo to wyrwało mi się z gardła jak zdławiony szept. Nie mogłem ogarnąć tej kwoty. 1,8 miliona dolarów.

Spojrzałem na pana Shawa, a mój głos drżał, gdyż potrzebowałem usłyszeć te słowa wyraźnie.

„On… on go okradł. Okradł mojego ojca.”

Pan Shaw skinął głową, a w jego oczach malowała się ponura, smutna ostateczność.

„Tak, Immani. On nie tylko zdradził twoje zaufanie. Metodycznie okradł twojego ojca, gdy ten umierał.”

Spojrzałem na Marcusa. Naprawdę na niego patrzyłem, zgarbionego na krześle, żałosnego, spoconego wraka człowieka.

Osoba, którą kochałam, mężczyzna, któremu ufałam, nigdy nie istniał. Był widmem. Konstruktem.

To stworzenie, ta pusta skorupa chciwości, była rzeczywistością. I poczułem falę tak głębokiego wstrętu, że o mało się nie cofnąłem. To było namacalne, jak zapach zgniłego mięsa.

1,8 miliona dolarów.

Liczba ta odbiła się echem w mojej głowie, a nagle drobne, zagmatwane momenty z ostatnich dwóch lat stanęły mi przed oczami w ostrym, odrażającym świetle.

Przypomniała mi się rozmowa z zeszłego roku. Marcus siedział ze mną przy kuchennym stole, z brwiami zmarszczonymi z troski. Miał otwartego laptopa, na którym wyświetlały mi się kolumny czerwonych liczb.

„Augustus dokonał kilku wątpliwych inwestycji, zanim zachorował, Immi” – powiedział, a jego głos idealnie imitował żal. „Ta akcja technologiczna: osiągnęła dno. Ponieśliśmy znaczną stratę. Robię, co w mojej mocy, żeby zatamować krwawienie, ale będziemy musieli zachować szczególną ostrożność”.

Pamiętałem jego dłoń na mojej.

„Będziemy musieli przez jakiś czas radykalnie ograniczyć wydatki” – powiedział. „Tylko do czasu, aż uda mi się zrównoważyć portfel”.

Ograniczmy wydatki.

Przekonał mnie do sprzedaży diamentowych kolczyków mojej matki. Powiedział, że potrzebujemy płynności finansowej, żeby pokryć koszty leczenia szpitalnego, których ubezpieczenie nie pokrywało w całości. Płakałam, wręczając mu pudełko, a on mnie przytulił, mówiąc, że jestem silna, mówiąc, że tego właśnie chciałby mój ojciec.

Nie pokrywał wydatków. On był kosztem. On był obciążeniem. To on był powodem, dla którego liczby były czerwone.

„Zmusiłeś mnie do sprzedania biżuterii mojej matki” – wyszeptałam.

Słowa brzmiały cicho, ale przeszyły pokój. Marcus gwałtownie podniósł głowę, jego oczy były matowe i przerażone.

“Co?”

„Mówiłeś, że musimy ograniczyć wydatki” – powiedziałem, a mój głos stawał się coraz mocniejszy i chłodniejszy. „Mówiłeś, że inwestycje taty nie przynoszą zysków. Pokazałeś mi arkusze kalkulacyjne, Marcus. Arkusze, które musiałeś sfałszować”.

Podszedłem bliżej, nie mogąc się powstrzymać, napędzany czystą, zimną wściekłością.

Za każdym razem, gdy mówiłeś „ponosimy stratę”, oznaczało to, że odnosisz zwycięstwo. Za każdym razem, gdy mówiłeś „musimy uważać”, oznaczało to, że nieostrożnie obchodzisz się z moimi pieniędzmi. Nie tylko okradłeś umierającego mężczyznę. Okradłeś jego pogrążoną w żałobie córkę. Patrzyłeś mi w oczy, pocieszałeś mnie, jednocześnie okradając mnie z kieszeni.

Zatrzymałem się zaledwie kilka kroków od niego i spojrzałem na mężczyznę, który osunął się na ziemię.

„Jesteś żałosny” – powiedziałem. „Nie jesteś genialnym menedżerem finansowym. Nie jesteś oszustem. Jesteś po prostu pasożytem. Zwykłym, chciwym złodziejem, którego złapano”.

Marcus pokręcił głową. Żałosny, chamski…

Ruch.

„Nie, nie, to… to nieporozumienie. To… to po prostu błędy księgowe. Augustus, on się na końcu pogubił. Nie…”

Próbował wstać, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, szukając naiwnej kobiety, którą poślubił.

„Immani, to… to jest po prostu pomyłka.”

„To nie pomyłka, Marcusie” – powiedział pan Shaw cichym, ale dźwięcznym głosem. „To audyt. Kompletny i ostateczny audyt”.

„Ale… ale dlaczego?” – wyjąkał Marcus, którego umysł ewidentnie nie był w stanie przetworzyć chronologii wydarzeń. „Skoro wiedział, skoro wiedział dwa lata temu, dlaczego nic nie powiedział? Dlaczego? Dlaczego teraz?”

Pan Shaw odwrócił wzrok od Marcusa. Spojrzał na mnie i po raz pierwszy jego profesjonalne spojrzenie złagodniało. Nie mówił już tylko do Marcusa. Mówił do mnie. Przekazywał ostatnią wiadomość od mojego ojca.

„Z jej powodu” – powiedział pan Shaw, delikatnie kiwając głową w moją stronę. „Z twojej strony, Immani”.

Spojrzałem na niego zdezorientowany.

“Ja?”

„Augustus, on wiedział” – powiedział pan Shaw głosem ciężkim od ciężaru skrywanej tajemnicy. „Wiedział, co robi Marcus. Miał pierwszy szkic tego raportu ponad rok przed śmiercią. Wiedział o kradzieży. Wiedział o firmach-słupach. Wiedział nawet o pani Tiffany”.

Tiffany, przyciśnięta do ściany, wydała z siebie cichy, przerażony jęk.

„Chciał go zwolnić” – kontynuował pan Shaw. „Chciał wezwać policję. Chciał go zrujnować. Ale tego nie zrobił. Przestał”.

„Dlaczego?” wyszeptałam, ale słowo utknęło mi w gardle.

„Bo Augustus nie chciał zniszczyć córki skandalem kryminalnym, gdy już opłakiwała jego śmierć” – powiedział pan Shaw, a jego słowa brzmiały z przerażającą, piękną siłą. „Umierał, Immani. Wiedział, że ma mało czasu. Spojrzał na ciebie, swoje jedyne dziecko, i wiedział, że mężczyzna, którego poślubiłaś, mężczyzna, któremu ufałaś, był nie tylko cudzołożnikiem, ale i zwykłym złodziejem… wiedział, że ta wiadomość cię załamie. Wiedział, że nie poradzisz sobie z obiema stratami naraz”.

Łzy napłynęły mi do oczu.

Mój ojciec. On wiedział.

„Więc milczał” – powiedział pan Shaw. „Ochronił cię. Stłumił wściekłość i pozwolił Marcusowi kontynuować swoją małą gierkę, podczas gdy w tle po cichu sporządzano ten raport. Pozwolił Marcusowi wierzyć, że ujdzie mu to na sucho, bo to był jedyny sposób, żeby cię oszczędzić”.

„On… on to zrobił” – powiedziałem, patrząc na szczątki mężczyzny na krześle.

„Tak” – potwierdził pan Shaw. „Przekazał mi ten raport i dał mi jedno ostatnie polecenie: »Nie używaj tego, chyba że przyjdzie po dom. Najpierw chroń Immani. Ale jeśli odważy się ruszyć na jej dom, spal go doszczętnie«”.

Pan Shaw spojrzał na Marcusa, którego twarz była teraz całkowicie pozbawiona współczucia.

„A dziś, Marcusie, przyszedłeś po dom. Zmusiłeś ją do działania. Zmusiłeś jego. To jest dziedzictwo, które ci zostawił. Pułapka, którą zastawił, zbudowana z ojcowskiej miłości i stworzona przez twoją własną chciwość”.

Pytanie Marcusa zawisło w powietrzu niczym żałosny, zduszony szept.

„Ale dlaczego… skoro wiedział? Dlaczego pozwolił mi zostać?”

Pan Shaw westchnął. Podszedł do okna, patrząc na ogrody, które mój ojciec tak kochał. Przez chwilę wydawało się, że mówi do drzew, a nie do nas.

„Bo, Marcusie” – powiedział pan Shaw ciężkim głosem. „Augustus był skomplikowanym człowiekiem. Był zły, ale też troskliwy. Próbował chronić twoją rodzinę. Rodzinę Devo”.

Marcus po prostu patrzył na swoje plecy.

„Moja rodzina?”

„Tak” – powiedział pan Shaw, odwracając się. „Twój brat Daniel, człowiek, któremu ukradłeś żonę. Twoi rodzice. Augustus wiedział. Wiedział, że gdyby cię ujawnił za życia, gdyby doprowadził do aresztowania za defraudację, skandal zniszczyłby całą twoją rodzinę. Nie tylko twoje nazwisko pojawiłoby się w gazetach. Byłoby ich. Wiedział, że Immani już cierpi. Odmówił również narażenia Daniela na takie publiczne upokorzenie. Odmówił dodania kolejnej ofiary do twojej listy.”

Tiffany wyglądała na zdezorientowaną, ale twarz Marcusa stężała. Zaczynał coś rozumieć.

„Więc zastawił pułapkę” – kontynuował pan Shaw, a jego głos stawał się coraz zimniejszy, bardziej chirurgiczny. „Cierpliwa, skrupulatna pułapka. Zobaczył twoją chciwość, Marcus, i postanowił ją wykorzystać. Podsycił ją”.

Wszystko zaczęło się układać w całość w moim umyśle.

„Powiedziałeś” – wyszeptałam, patrząc na Marcusa – „że obiecał ci dom”.

Pan Shaw skinął głową.

„Dokładnie. Udawał, że obiecuje ci wszystko. Wiedział, że twoja chciwość nie dotyczy tylko pieniędzy. Chodziło o to – o status, o uznanie. Wiedział, że chciałeś być nim. Wiedział, że gdyby po prostu umarł, mógłbyś zadowolić się tymi 1,8 miliona, które już ukradłeś. Mógłbyś po prostu zniknąć, zabrać swoje nieuczciwie zdobyte zyski i zniknąć. A on nie mógł na to pozwolić. Nie mógł pozwolić ci wygrać.”

Wpatrywałem się w pana Shawa.

„Więc obietnica… obietnica była przynętą” – powiedział pan Shaw, wpatrując się w Marcusa. „Zwierzył ci się. Nazywał cię synem, którego nigdy nie miał. Obiecał ci ten dom, wiedząc, że to jedyna rzecz, której pragniesz bardziej niż pieniędzy. Wiedział. Wiedział, że po jego śmierci twoja arogancja cię zgubi. Wiedział, że nie odejdziesz tak po prostu. Będziesz musiał wrócić. Będziesz musiał odebrać główną nagrodę. Będziesz musiał przesadzić. A robiąc to, narazisz się. Wpadniesz prosto w ostatnią pułapkę, którą zastawiał od dwóch lat”.

Marcus pokręcił głową, wykonując niewielki, powtarzalny ruch.

„Nie. Nie. Nie.”

„O tak” – powiedział pan Shaw. „Wiedział, że będziesz niedbały. Wiedział, że twoja chciwość zmusi cię do sfałszowania testamentu. Wiedział, że pojawisz się tu dzisiaj pełen świętego oburzenia, by dręczyć jego córkę. I wiedział, że ja będę na ciebie czekał. Czekał z audytem. On nie umarł tak po prostu, Marcus. Czekał. Czekał, aż osobiście i publicznie się zniszczysz”.

Marcus ponownie pokręcił głową; był to żałosny, szarpany ruch.

„Nie. Nie. Nie możesz tego użyć. Nie użyjesz tego. Sam to powiedziałeś. Augustus nie chciał publicznego skandalu. Chciał chronić Immani. Chciał chronić Daniela. Będziesz trzymał to w tajemnicy. Musisz.”

Nawet na mnie spojrzał — desperacka, żałosna próba wykorzystania naszego rozbitego małżeństwa.

„Immani, powiedz mu. On by tego nie chciał. Tego bałaganu, tego cyrku. Miał rację w jednej sprawie. Mój ojciec tego nie chciał”.

Pan Shaw skinął powoli głową, jego twarz była ponura.

„Masz rację, Marku. Augustus nie chciał skandalu. Nie chciał zniesławiać imienia córki w procesie karnym przeciwko jej byłemu mężowi. Uważał tę perspektywę za niesmaczną. Wiedział, że to głęboko zrani Immani, być może nieodwracalnie”.

Błysk szalonej nadziei powrócił do oczu Marcusa. Dostrzegł lukę. Pomyślał, że to blef.

„Więc… więc nie złożysz tego. Próbujesz mnie nastraszyć. Próbujesz mnie nastraszyć, żebym odeszła z domu.”

„Och, Marcusie” – powiedział pan Shaw, a głęboki żal w jego głosie był najbardziej kąśliwym dźwiękiem, jaki kiedykolwiek słyszałem. „Nadal nic nie rozumiesz, prawda? Po tym wszystkim nadal uważasz się za najmądrzejszego człowieka w pokoju”.

Podniósł podarty falsyfikat z podłogi i gruby audyt z biurka, trzymając po jednym w każdej ręce, jakby je ważył.

„Augustus nie przygotował tego audytu” – powiedział, unosząc raport Deote – „aby wymusić proces karny. Przygotował go, żeby zapobiec właśnie temu momentowi – momentowi, w którym się z tym pojawiłeś”.

Rzucił fałszywy testament z powrotem na stolik kawowy.

„Wiedział, że nigdy, przenigdy nie pozwiesz Immani o ten dom. Wiedział, że nigdy nie skierujesz tego testamentu do sądu spadkowego”.

„A dlaczego miałbym nie?” – warknął Marcus, a jego stara arogancja powróciła słabo i rozpaczliwie.

„Ponieważ” – powiedział pan Shaw, a jego głos brzmiał jak narzędzie chirurgiczne – „aby to zrobić, musiałbyś wszcząć postępowanie sądowe. Musiałbyś stanąć przed sędzią i twierdzić, że twój dokument unieważnia jej powiernictwo. A w chwili, gdy wniesiesz ten pozew, gdy spróbujesz prawnie rościć sobie prawo do tego domu, ten audyt stanie się dokumentem do ujawnienia. Zostanie złożony jako dowód publiczny. Twoi prawnicy będą musieli go zobaczyć. Prawnicy Immani będą musieli go zobaczyć. Sędzia będzie musiał go zobaczyć. Ty, Marcus, prawnie zmusisz nas do ujawnienia twoich zbrodni światu”.

Odłożył raport na biurko.

„Augustus nie zastawił pułapki, która wymagałaby od niego zrobienia czegokolwiek. Zastawił pułapkę, która wymagała od ciebie zrobienia wszystkiego. Złapał cię w pułapkę twoją własną chciwością. Wiedział, że przyjdziesz tu dzisiaj. Wiedział, że będziesz próbował zastraszyć Immani. Wiedział, że będziesz groził pozwem. I wiedział, że ostatecznie nic nie zrobisz, bo cię miał. Nie możesz walczyć o dom, nie ujawniając defraudacji. Nie możesz zatrzymać pieniędzy i zdobyć domu. Zmusił cię do wyboru.”

Pan Shaw spojrzał na człowieka, który zniszczył mi życie.

„Wiedział, że albo odejdziesz z niczym, albo stracisz wszystko. I to, Marcusie, była jego sprawiedliwość”.

Marcus siedział na krześle kompletnie załamany. Pot na jego twarzy był zimny. Był człowiekiem wydrążonym, resztki arogancji i wściekłości wyparowały, pozostawiając jedynie strach przed konsekwencjami.

Tiffany stała przyciśnięta do przeciwległej ściany, tak daleko od Marcusa, jak tylko mogła, z szeroko otwartymi oczami, milcząca. Już nie płakała. Planowała wyjście.

Pan Shaw obserwował Marcusa przez długą, cichą chwilę. Sięgnął do teczki, mijając oprawiony dokument powierniczy, akt oskarżenia i wyjął ostatnią, cienką teczkę.

Nie rzucił tego. Nie upuścił. Przeszedł powoli, rozważnie przez pokój i delikatnie położył go na stole przed leżącym mężczyzną.

„A to, Marcusie” – powiedział pan Shaw, a w jego głosie nie było już ani gniewu, ani pogardy – „jest prawdziwy zapis, jaki Augustus ci zostawił. To ostatni fragment jego testamentu dotyczącego ciebie”.

Marcus wzdrygnął się, jakby spodziewał się, że papier go spali. Wpatrywał się w niego, nie mogąc pojąć.

„To nie jest audyt” – powiedział pan Shaw. „To nie jest zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. To umowa o nieskładaniu zeznań”.

Marcus spojrzał w górę, jego oczy były matowe i zdezorientowane.

“Co?”

„Augustus był skomplikowanym człowiekiem” – powtórzył pan Shaw. „Był zły, ale jak już wspomniałem, chciał chronić córkę przed publicznym upokorzeniem procesu. Chciał uchronić imię rodziny Daniela przed zbrukaniem. Chciał, żeby ta sprawa została załatwiona po cichu. Dlatego zostawił ci ostatnią możliwość – drogę, którą, jak zakładał, zmusi cię do podjęcia własnej woli”.

Pan Shaw stuknął w dokument.

„To umowa o nieskładaniu zeznań, sporządzona przeze mnie w imieniu Fundacji Immani Augustus. W istocie jest to pełne przyznanie się do winy”.

Otworzył teczkę dla Marcusa, ukazując podpisy na dole.

„Podpiszesz to. Potwierdzisz wyniki audytu Deote. Przyznasz się na piśmie do sprzeniewierzenia 1,8 miliona dolarów. Zgodzisz się na zastaw sądowy na całą kwotę wraz z odsetkami. Zrzekniesz się wszelkich praw do kwestionowania powiernictwa, pierwotnego testamentu ani żadnego z aktywów Immani, na zawsze.”

„W zamian” – wyszeptał Marcus suchym, chrapliwym głosem. „W zamian…”

„W zamian” – powiedział pan Shaw – „Fundacja Immani Trust nie przekaże audytu ani mojego oświadczenia do prokuratury okręgowej. Nie będziemy wnosić oskarżenia karnego. Zgadzamy się potraktować to jako dług cywilny”.

Pan Shaw pochylił się i ściszył głos.

„Nie łudź się. To nie jest przebaczenie. To smycz. Zostaniesz zrujnowany, Marcusie. Odbierzemy ten dług. Zajmiemy twoje wynagrodzenie. Zajmiemy twój majątek. Spędzisz resztę życia, spłacając to, co ukradłeś. Ale zrobisz to jako wolny człowiek, a nie jako więzień federalny. Augustus, w swoim ostatnim akcie, daje ci wybór – ruina finansowa albo całkowite unicestwienie. Pozwala ci wybrać więzienie.”

Marcusowi kręciło się w głowie. Wyglądał jak tonący, jego wzrok błądził ode mnie, przez pana Shawa, po przerażający raport leżący na biurku.

„Bankructwo” – wyszeptał. To była modlitwa. „To… to dług cywilny. Ogłoszę upadłość. Zostanie umorzony”.

Pan Shaw wręcz się zaśmiał. To był zimny, suchy dźwięk.

„Och, Marcus. Jak na dyrektora finansowego, jesteś szokująco nieświadomy prawa. Nie mówisz serio. Ty, ze wszystkich ludzi, powinieneś wiedzieć, że dług zaciągnięty w wyniku oszustwa, defraudacji lub defraudacji, działający w charakterze powiernika, jest nieumorzony. Nie da się go umorzyć. Ten dług” – stuknął w umowę – „te 1,8 miliona dolarów, nigdy nie zniknie. Będzie się za tobą ciągnął, Marcus, na zawsze”.

Tiffany wydała z siebie zdławiony, jękliwy dźwięk. Przywarła do ściany, jakby próbując fizycznie oddalić się od mężczyzny, z którym się sprzymierzyła. Widziała, jak jej przyszłość znika.

Ale Marcus nadal był skupiony na jednej rzeczy.

„Rozwód” – wyjąkał, kurczowo trzymając się ostatniej tratwy, jaką miał. „Nasze aktywa. Mój portfel. Moje… nasze pieniądze”.

„Ach, tak. Rozwód” – powiedział pan Shaw niemal przyjemnym głosem. „Bardzo się cieszę, że poruszyłeś ten temat. Wygląda na to, że zapominasz, Marcus, że ty i Immani nie jesteście jeszcze oficjalnie rozwiedzeni. Postępowanie jest w toku. W świetle prawa nadal dokonujecie podziału majątku małżeńskiego”.

Ostatni element pułapki zatrzasnął się z trzaskiem. Krew nie tylko odpłynęła z twarzy Marcusa. Ona po prostu uciekła.

W końcu dostrzegł piękno, straszliwość i doskonałą geometrię planu mojego ojca.

„Ta umowa” – kontynuował pan Shaw głosem niczym skalpel chirurga – „to zeznanie, to dług w wysokości 1,8 miliona dolarów zaciągnięty w czasie trwania waszego małżeństwa. Dług z tytułu oszustwa popełnionego na rodzinie waszej żony. Kiedy mój wspólnik przedstawi ten dokument sędziemu rozwodowemu, co, pańskim zdaniem, stanie się z podziałem majątku?”

Marcus pokręcił głową. Milczał.

„Powiem ci, co się stanie” – powiedział pan Shaw, podnosząc umowę. „Ten dług zostanie potrącony bezpośrednio z twojego udziału we wspólnym majątku: z twojej połowy oszczędności, z twojego portfela akcji, z twojej emerytury, z twojej części penthouse’u, który kupiliście razem. Wszystko, co myślałeś, że masz, Marcusie. Wszystko zostanie zlikwidowane, żebyś mógł zacząć spłacać to, co ukradłeś. Nie dostaniesz ani centa z tego rozwodu. Wyjdziesz z tego z niczym poza pozwem na plecach i siedmiocyfrowym wyrokiem, który będzie cię prześladował do końca życia”.

Pan Shaw uśmiechnął się cienkim, zimnym uśmiechem.

„Augustus nie odebrał ci tylko domu, Marcusie. Odebrał ci całe życie”.

Pan Shaw spojrzał na szczątki dwojga ludzi przed sobą. Marcus był blady, oddychał urywany. Tiffany była przyciśnięta do ściany, jej wzrok błądził między Marcusem a drzwiami, szukając ucieczki, która nie istniała.

„Więc” – powiedział pan Shaw cichym głosem – „dotarliśmy do końca. Augustus, jak już wspomniałem, był człowiekiem miłosiernym. Zaoferował ci drogę, która nie wiązała się z więzieniem. Ale był też człowiekiem, który domagał się sprawiedliwości. A zatem wybór należy teraz do ciebie”.

Stuknął palcem w leżącą na stole umowę o niewnoszeniu oskarżenia.

„Możesz podpisać ten dokument. Możesz przyznać się do długu. Możesz wyjść z tego domu z niczym i rozpocząć długi, trudny proces spłaty tego, co ukradłeś. Będziesz zrujnowany finansowo, ale będziesz wolny”.

Marcus wpatrywał się w kartkę, jego umysł był wyraźnie sparaliżowany.

„Albo” – kontynuował pan Shaw – „możesz odmówić”.

Podniósł cienki, opakowany w niebieską okładkę akt oskarżenia i gruby audyt Deote. Uniósł je, żeby Marcus i Tiffany mogli je wyraźnie zobaczyć.

„Jeśli nie podpiszesz tej umowy, Marcusie — jeśli wyjdziesz dziś przez te drzwi z przekonaniem, że nadal możesz z tym walczyć — to te dwa dokumenty” — zważył je w dłoniach — „zostaną dostarczone przez uzbrojonego posłańca do biura prokuratora okręgowego hrabstwa Fulton w poniedziałek rano”.

„Prokuratura okręgowa wszczyna natychmiastowe śledztwo” – powiedział pan Shaw zimnym, rzeczowym, monotonnym głosem. „Zobaczą fałszerstwo. Zobaczą audyt. Zobaczą wyraźne, niezaprzeczalne dowody defraudacji, oszustwa elektronicznego i spisku. I postawią zarzuty”.

Spojrzał na Marcusa.

„Jesteś człowiekiem liczb. Porozmawiajmy więc o liczbach. Biorąc pod uwagę kwotę, którą ukradłeś i naruszenie obowiązku powierniczego wobec bezbronnego, umierającego człowieka, grozi ci co najmniej dziesięć do piętnastu lat więzienia stanowego. Dziesięć lat, Marcus. Wymazane z twojego życia”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Ciasto czekoladowe z sosem malinowym: zaskakujący deser, którego warto spróbować

– Na polewę: 150 g mlecznej czekolady 40 g posiekanych migdałów 15 g oleju słonecznikowego Coulis malinowy i malinowy Instrukcje: ...

Ciasto kajmakowo-porzeczkowe

Wykonanie Schłodzoną śmietankę kremówkę przekładamy do misy miksera. Dodajemy serek mascarpone oraz wymieszane z cukrem pudrem śmietan-fixy. Całość miksujemy do uzyskania ...

Leave a Comment