Musiałem mieć pewność, że kara będzie adekwatna do przewinienia.
Zamieniłem tacę z krabowymi plackami na butelkę rocznikowego Dominion i ruszyłem w stronę stolika w rogu. To było nasze sanktuarium. Powietrze było tu rzadsze, chłodniejsze. To właśnie tam partnerzy stali w ciasnej grupie czarnych smokingów, odwróceni plecami do reszty towarzystwa.
Nie rozmawiali o ślubie.
Rozmawiali o zabójstwie.
Gdy się zbliżyłem, Sterling Thorne nachylił się, a jego głos przeszedł w konspiracyjny pomruk, w którym pobrzmiewała czysta arogancja.
„Fuzja antymonopolowa Meridian jest przesądzona, panowie” – powiedział Sterling, mieszając szkocką. „Czterdzieści miliardów dolarów. Największa wypłata, jaką ta firma odnotowała od dekady”.
Nalałem szampana do kieliszka mężczyzny siedzącego obok niego, starszego wspólnika, którego rozpoznałem z biografii na stronie internetowej firmy. Wyglądał na zdenerwowanego.
„Nie wiem, Sterling” – powiedział partner. „Departament Sprawiedliwości bacznie nas obserwuje, a sprawa właśnie została przydzielona sędzi Vance z Sądu Okręgowego Drugiego Okręgu. Słyszałem, że jest skrupulatna”.
Ręka mi nie drżała. Napełniłem kieliszek po sam brzeg, nie rozlewając ani kropli.
Czekałem.
Sterling roześmiał się — odgłos ten przypominał śmiech suchych liści miażdżonych butem.
„Vance. Lydia Vance” – prychnął. „Proszę. To symboliczne zatrudnienie, mające na celu uspokojenie zwolenników różnorodności, z sercem pełnym współczucia. Spędziła wczesne lata kariery w sądzie rodzinnym. Liczy się dla niej to, co czuje, a nie to, co finansuje”.
Cofnąłem się w cień, przyciskając zimną butelkę do fartucha.
Załącznik A: Niedocenienie obrońcy strony przeciwnej.
„Ale raporty dotyczące wpływu na środowisko” – naciskał partner. „Jeśli Vance zobaczy poziom toksyczności w danych dotyczących poziomu wód gruntowych, zablokuje fuzję. To naruszenie ustawy o czystej wodzie”.
Sterling wziął długi, powolny łyk swojego drinka.
„Ona ich nie zobaczy”.
W kręgu zapadła cisza.
„Przecież ich nie zniszczymy, prawda?” – wyszeptał ktoś.
„Nie jesteśmy amatorami” – prychnął Sterling. „Zakopiemy je. Zakopaliśmy raporty o toksyczności w trakcie przekazywania dokumentów – skrytka cztery tysiące – między paragonami z kafeterii a rejestrami parkingowymi. To sędzia federalna z zaległymi aktami. Nie ma czasu, a już na pewno nie ma wystarczającej inteligencji, żeby przekopać się przez dwa miliony stron dokumentów i znaleźć ten jeden, który ma znaczenie”.
Poczułem zimny dreszcz przebiegający mi po kręgosłupie. To było uczucie, które zazwyczaj odczuwałem tylko wtedy, gdy przewodniczący ławy przysięgłych wstawał, by odczytać werdykt.
Właśnie przyznał się do zniszczenia dowodów. Właśnie przyznał się do spisku mającego na celu wprowadzenie sądu w błąd.
I zrobił to na oczach tego samego sędziego, którego planował oszukać.
„Rozwalimy ją” – podsumował Sterling, unosząc kieliszek. „Wchodzimy tam, używamy wielkich słów, ukrywamy prawdę i wychodzimy z czterdziestoma miliardami dolarów. Za fuzję z Meridian”.
„Do Meridian” – odpowiedzieli chórem mężczyźni.
Poprawiłem ręcznik na ramieniu. W myślach nie serwowałem już drinków.
Przygotowywałem nakaz aresztowania.
„Jeszcze więcej szampana, panowie?” – zapytałem niewidzialnym głosem.
„Dawaj dalej, kochanie” – powiedział Sterling, znów odwracając się do mnie plecami.
Odszedłem, trzymając butelkę ciężko w dłoni. Myślał, że zakopuje dowody.
Nie zdawał sobie sprawy, że się zakopuje.
Fuzja była daniem głównym, ale Sterling nie poprzestał na ucztowaniu. Był teraz upojony władzą – taką, która sprawia, że ludzie tracą czujność. Objął ramieniem starszego wspólnika, zmieniając temat z przestępstw federalnych na rodzinne triumfy.
„I nie tylko firma dziś wygrywa” – Sterling rozpromienił się, wskazując na córkę po drugiej stronie sali. „Madison właśnie zapewniła sobie letnią posadę asystenta w Biurze Prokuratora Generalnego. Staż w Waszyngtonie”.
Partner uniósł brew. „Imponujące. Ten program przyjmuje ile… trzech kandydatów rocznie? Zwykle jest zarezerwowany dla jednego procenta najlepszych absolwentów Ivy League”.
Zamarłem.
Znałem ten program. Zasiadałem w komitecie nadzorującym. Proces selekcji był ślepy, rygorystyczny i oparty wyłącznie na zasługach.
Madison Thorne, którą niedawno widziałem, jak ganiła kelnerkę za błąd, którego nie popełniła, nie miała charakteru ani zapisu rozmowy na tym stanowisku.
Sterling zaśmiał się cicho i chrapliwie.
„Powiedzmy tylko, że komisja selekcyjna nagle przypomniała sobie, jak bardzo podoba im się nowa czytelnia, którą ufundowałem. Musieli wprowadzić pewne zmiany administracyjne”.
„Korekty?” zapytał partner.
„Była tam jakaś dziewczyna” – powiedział Sterling, machając lekceważąco ręką. „Jakaś nikim, ze szkoły publicznej. Idealny wynik z LSAT, podobno prawdziwa gwiazda, ale brakuje jej rodowodu. Nie mogliśmy pozwolić, żeby takie miejsce zmarnowała osoba, która nie ma odpowiednich kontaktów, żeby je wykorzystać, więc jej podanie zaginęło”.
Krew mi zamarła.
Nie był to tylko nepotyzm.
To była kradzież.
Spojrzałem przez ramię w stronę wejścia dla obsługi. Sophia siedziała na skrzynce po mleku podczas swojej pięciominutowej przerwy. Miała na kolanach otwartą grubą książkę.
Zmrużyłem oczy.
To był podręcznik do egzaminu LSAT. Strony były pozaginane, a marginesy zapełnione notatkami zrobionymi tanim, niebieskim atramentem.
Wszystkie elementy zaskoczyły i złożyły się w jedną całość z przerażającą precyzją mowy końcowej.
Sophia nie była tylko kelnerką.
To ona była tym „nikim”, o którym mówił Sterling. Była dziewczyną, która uczyła się, aż oczy jej łzawiły, pracowała na dwie zmiany, żeby opłacić aplikacje, tylko po to, by mężczyzna, który potraktował to jak prezent dla swojej córki, ukradł jej przyszłość.
Nie było to już tylko zniewaga towarzyska.
To była kradzież szansy na przeżycie ludzkiego życia.
Spojrzałem na Sterlinga.
Nie był ojcem.


Yo Make również polubił
Zagotuj skórkę z cytryny i wypij płyn. Oto co dzieje się z twoim ciałem!
Szklanka tego soku każdego dnia usunie zatkane tętnice i skontroluje ciśnienie krwi – czosnek, cytryna i ocet jabłkowy
„Kremowy Kurczak Marsala z Grzybami – Delikatna Uczta w Domowym Wydaniu”
Dla roślin wystarczy 1 szczypta: obfite i trwałe kwitnienie