Tej nocy, po tym jak Lucas poszedł spać, posprzątałam dom dokładniej niż kiedykolwiek wcześniej. Poukładałam zabawki Lucasa, wytarłam każdą powierzchnię, sprawdziłam, czy wszystkie leki są odpowiednio przechowywane i podpisane, dopilnowałam, żeby w lodówce i spiżarni było mnóstwo zdrowej żywności. Zebrałam dokumentację medyczną Lucasa, jego wyniki z przedszkola i siatki centylowe od pediatry. Prawie nie spałam.
Następnego dnia wziąłem dzień wolny od pracy. Destiny przyjechała w południe z teczką pełną dokumentów.
„Dokumentacja przedszkolna” – powiedziała, rozkładając papiery na moim kuchennym stole. „Zadzwoniłam do pani Katie i wyjaśniłam sytuację. Napisała list szczegółowo opisujący rozwój Lucasa, jego umiejętności społeczne i ogólne samopoczucie. Zaznaczyła również, że zawsze jesteś punktualny na odbiór i odwiezienie. Uczestniczysz we wszystkich zebraniach rodzicielsko-wychowawczych i zgłaszasz się na ochotnika do zajęć klasowych”.
„Zrobiła to dla mnie?”
Była przerażona, kiedy powiedziałam jej, że ktoś zgłosił cię do opieki społecznej. Powiedziała, że to ewidentnie złośliwe i że chętnie to zezna, jeśli będzie trzeba.
Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. „Nie zasługuję na ciebie”.
„Tak, masz. Mam też zdjęcia z przyjęcia urodzinowego, dane kontaktowe twojego pediatry i listę referencji, w tym mnie, pannę Katie i troje twoich współpracowników, którzy znają cię od lat”.
Dokładnie o 14:00 pojawiła się Jennifer z CPS. Była młodsza, niż się spodziewałam, może po trzydziestce, z miłym spojrzeniem i profesjonalnym usposobieniem. Zaprosiłam ją do środka i przedstawiłam Destiny jako moją przyjaciółkę, która była tam dla wsparcia moralnego.
Jennifer przeszła się po domu, robiąc notatki. Poprosiła o pokazanie sypialni Lucasa, kuchni i łazienki. Sprawdziła, czy środki czystości są bezpiecznie przechowywane, czy czujniki dymu działają, czy dom jest czysty i zadbany. Następnie poprosiła o rozmowę z Lucasem.
Wyprowadziłem go z pokoju, w którym się bawił. Spojrzał na Jennifer z ciekawością, ale bez strachu.
Cześć, Lucas. Mam na imię Jennifer. Chcę ci tylko zadać kilka pytań. Dobrze.
„Okej” – powiedział, siadając obok mnie na kanapie.
„Czy podoba ci się tu mieszkać?”
„Tak, mam własny pokój z prześcieradłami w dinozaury.”
„Brzmi fajnie. Czy twoja mama dba o to, żebyś miał co jeść?”
„Aha. Wczoraj jedliśmy nuggetsy z kurczaka. To moje ulubione.”
„Czy twoja mama kiedykolwiek cię skrzywdziła lub przestraszyła?”
Lucas wyglądał na zdezorientowanego. „Nie, mama daje najlepsze uściski”.
Jennifer się uśmiechnęła. „Założę się, że tak. Chodzisz do szkoły?”
„Przedszkole. Moją nauczycielką jest pani Katie i jest naprawdę miła.”
Pytania trwały około 10 minut. Lucas odpowiadał na każde z nich szczerze i radośnie, zupełnie nieświadomy ciężaru, jaki ze sobą niosą.
Kiedy Jennifer skończyła z Lucasem, odesłałam go do jego pokoju, żeby się pobawił. Usiadła naprzeciwko mnie i Destiny przy kuchennym stole.
Będę z tobą szczery, Mariano. W raporcie, który otrzymaliśmy, zarzucono zaniedbanie, a konkretnie odmówiono twojemu dziecku kontaktu z członkami rodziny i potencjalnie przetrzymywano je w niebezpiecznym środowisku. Na podstawie tego, co dzisiaj widziałem i mojej rozmowy z Lucasem, żadne z tych zarzutów nie wydaje się prawdziwe.
„Nie są” – powiedziałem stanowczo. „Czy mogę zapytać, kto sporządził ten raport?”
„Zgłoszenia są poufne, ale mogę powiedzieć, że osoba dzwoniąca podała się za dziadka dziecka”.
I stało się. Potwierdzenie: Mój ojciec zadzwonił, bo odmówiłam dawania mu pieniędzy i ustalania granic dostępu do mojego domu.
„Cztery dni temu policja musiała wyprosić go i innych członków rodziny z mojej posesji za wtargnięcie na cudzy teren” – powiedziałem.
Brwi Jennifer uniosły się. „Rozumiem. Masz na to jakąś dokumentację?”
Pokazałem jej legitymację oficera Keena i wyjaśniłem całą sytuację. Destiny dostarczyła nam dodatkową dokumentację, którą przygotowaliśmy. Jennifer dokładnie wszystko przejrzała.
W końcu zamknęła notes. „Zamykam tę sprawę jako bezpodstawną. Lucas jest ewidentnie pod dobrą opieką. Twój dom jest bezpieczny i odpowiedni, nie ma śladów zaniedbania ani znęcania się. W rzeczywistości wszystkie dowody wskazują na to, że jesteś oddanym i troskliwym rodzicem”.
Poczułem ulgę. „Dziękuję”.
„Chciałbym jednak zaznaczyć w swoim raporcie, że wygląda to na złośliwe zgłoszenie związane z konfliktem rodzinnym. Jeśli twój ojciec zadzwoni ponownie z podobnymi zarzutami, sprawa znajdzie się w aktach.”
Po wyjściu Jennifer opadłem na kanapę. Destiny usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem.
„Zrobiłeś to. Dałeś radę.”
„Wykorzystał CPS jako broń przeciwko mnie, Destiny. Próbował odebrać mi syna, bo nie chciałam go słuchać”.
„Wiem i dlatego musisz się zabezpieczyć prawnie. To się nie skończy, jeśli ty tego nie powstrzymasz”.
Miała rację. Wahałam się przed wydaniem nakazu, bo wydawał się tak ostateczny, tak dramatyczny. Ale mój ojciec udowodnił, że jest gotów zrobić wszystko, żeby mnie ukarać za to, że mu się sprzeciwiłam.
Następnego ranka zadzwoniłem do adwokata specjalizującego się w prawie rodzinnym. Adwokat nazywał się Vanessa i został mi gorąco polecony przez Gregory’ego, prawnika specjalizującego się w nieruchomościach, który pomógł mi z refinansowaniem kredytu hipotecznego. Jej biuro znajdowało się w centrum miasta, udekorowane dyplomami i zdjęciami rodzinnymi, co sprawiało, że przestrzeń była zarówno profesjonalna, jak i przyjazna.
Opowiedziałem jej wszystko. O faworyzowaniu w dzieciństwie, manipulacjach finansowych, przyjęciu urodzinowym Lucasa, żądaniu pieniędzy, wezwaniu policji i wreszcie raporcie CPS. Vanessa słuchała bez przerywania, od czasu do czasu robiąc notatki. Kiedy skończyłem, odłożyła długopis i spojrzała na mnie poważnie.
„To, co opisujesz, to wyraźny wzorzec nękania i próby przymusu. Wezwanie CPS jest szczególnie niepokojące, ponieważ wskazuje na eskalację działań, które mogą mieć poważne konsekwencje dla ciebie i twojego syna”.
„Czy na tej podstawie mogę uzyskać nakaz sądowy?”
„Zdecydowanie. Udokumentowaliśmy wtargnięcie na teren prywatny z udziałem policji i złożenie złośliwego zawiadomienia do opieki społecznej. To więcej niż wystarczająco, żeby uzyskać nakaz zakazu zbliżania się. Możemy złożyć wniosek, który obejmie zarówno ciebie, jak i Lucasa”.
“Ile czasu to zajmie?”
„Możemy natychmiast złożyć wniosek o wydanie nakazu tymczasowego, który wejdzie w życie natychmiast po jego doręczeniu. Następnie w ciągu dwóch tygodni odbędzie się rozprawa, na której sędzia zdecyduje, czy nadać mu charakter stały. Biorąc pod uwagę dowody, którymi dysponujecie, jestem przekonany, że uzyskamy nakaz stały”.
„Co to zrobi? Jakie są ograniczenia?”
„Zgodnie z prawem twój ojciec będzie musiał się z nami skontaktować, a jeśli chcesz, możesz również uwzględnić matkę, brata i siostrę, jeśli chcesz trzymać się z dala od ciebie, twojego domu, miejsca pracy i Lucasa. Nie będą mogli się z tobą kontaktować bezpośrednio ani pośrednio. Jeśli naruszą nakaz, mogą zostać aresztowani”.
Myśl o tym, że cała moja rodzina zostanie prawnie wykluczona z mojego życia, wydawała się surrealistyczna, ale też konieczna.
„Zróbmy to. Na razie tylko mój ojciec. Jeśli inni będą mnie nękać, dodam ich później”.
„Dobrze. Zgadza się. Zacznijmy od twojego ojca, bo to on był głównym agresorem.”
Następną godzinę spędziliśmy na wypełnianiu dokumentów. Vanessa pomogła mi uporządkować dowody chronologicznie. Zaproszenia i potwierdzenia urodzin. Zrzuty ekranu wszystkich, którzy deklarowali obecność. Zdjęcia Lucasa czekającego przy oknie. SMS z żądaniem zapłaty. Wrogie wiadomości. Raport oficera Keane’a. Numer sprawy CPS.
„To solidne” – powiedziała Vanessa, przeglądając akta. „Bardzo solidne. Twój ojciec ułatwił to, dokumentując własne molestowanie za pomocą SMS-ów”.
„Kiedy będzie podane?”
„Złożę wniosek dziś po południu. Doręczenie następuje zazwyczaj w ciągu 48 godzin. Po doręczeniu mu postanowienia tymczasowego otrzyma zawiadomienie o terminie rozprawy”.
Wyszłam z gabinetu Vanessy z uczuciem, którego nie czułam od tygodni. Kontroli. Podejmowałam działania. Prawdziwe kroki prawne, które ochroniłyby Lucasa i mnie.
Tego wieczoru gotowałam kolację, kiedy zadzwonił telefon. Tyler. Ignorowałam jego telefony przez cały tydzień, ale coś kazało mi odebrać ten.
“Co?”
„Proszę, nie rozłączaj się. Muszę z tobą porozmawiać o tacie”.
„Nie chcę tego słuchać, Tyler.”
„Posłuchaj. On traci nad sobą kontrolę, Mariana, naprawdę traci nad sobą kontrolę. Dzwonił do całej rodziny, narzekał na ciebie, na dom, na to, jak nas zdradziłaś. Mama martwi się, że dostanie zawału serca od tego stresu”.
„To nie mój problem. Zadzwonił do opieki społecznej.”
„Wiem, że tak. Powiedziałem mu, że to szaleństwo, ale nie chciał słuchać.”
Zatrzymałem się. „Powiedziałeś mu, żeby tego nie robił?”
„Oczywiście, że tak. Nawet ja wiem, że to za daleko. Ale on jest przekonany, że jesteś nieodpowiednią matką, bo nie pozwalasz mu już kontrolować swojego życia”.
„W takim razie może to ty powinieneś przeprowadzić tę rozmowę z nim, a nie ze mną.”
„Próbowałam. Wszyscy próbowaliśmy. On nikogo nie słucha. Planuje coś innego, Mariano. Nie wiem co, ale ciągle powtarza, że musisz wyciągnąć wnioski.”
Ścisnęło mnie w żołądku. „Co to znaczy?”
„Nie wiem, ale chciałem cię ostrzec. Cokolwiek robisz, żeby się chronić, rób to dalej”.
„Dlaczego mi to mówisz?”
Tyler milczał przez chwilę. „Bo myślałem o przyjęciu urodzinowym Lucasa, o tym, że wszyscy się nie pojawiliśmy i jak to musiało być dla niego, dla ciebie. A potem tata zażądał pieniędzy 3 dni później, jakby nic się nie stało. To było złe, Mariano. Powinienem był wtedy coś powiedzieć”.
„Ale tego nie zrobiłeś.”
„Nie, nie zrobiłem tego. Zgodziłem się, jak zawsze, bo to łatwiejsze niż przeciwstawienie się tacie. Ale to, co on teraz robi, dzwoniąc do opieki społecznej, jest niedopuszczalne. To niebezpieczne”.
„Dziękuję za ostrzeżenie” – powiedziałam cicho. „Ale Tyler, musisz coś zrozumieć. Mam dość. Mam dość prób utrzymywania relacji z ludźmi, którzy mnie tak traktują, w tym z tobą”.
„Rozumiem. Naprawdę. Chciałem tylko, żebyś wiedział, uważaj.”
Po rozłączeniu się, siedziałem z ostrzeżeniem Tylera. Ojciec planował coś innego. Dalszą eskalację, kolejne próby ukarania mnie. Dobrze, że byłem już o krok do przodu.
Dwa dni później, w sobotni poranek, ktoś zapukał do moich drzwi. Spojrzałem przez wizjer i zobaczyłem mężczyznę w garniturze z teczką. Otworzyłem drzwi z zapiętym łańcuchem.
„Mariana.”
“Tak.”
„Jestem doręczycielem. Muszę doręczyć te dokumenty Gary’emu” – sprawdził swoje papiery – „który, jak mi powiedziano, może tu być”.
„On tu nie mieszka. To mój dom.”
„Adres, który posiadam, jest podany jako jego ostatnie znane miejsce zamieszkania”.
„To nieprawda. Nigdy tu nie mieszkał. Mogę podać ci jego prawdziwy adres.”
Zapisałem adres rodziców i podałem go przez szparę w drzwiach. Doręczyciel podziękował mi i wyszedł. Uśmiechnąłem się. Ojciec najwyraźniej wykorzystywał mój adres do czegoś. Może do korespondencji. Może jako adres zapasowy do celów prawnych. Tak czy inaczej, jakiekolwiek dokumenty mu doręczano, miał je za chwilę odebrać w swoim domu.
Tego popołudnia odwiedził mnie doręczyciel, ale tego się spodziewałem. Było to potwierdzenie, że mojemu ojcu doręczono tymczasowy nakaz sądowy.
Mój telefon zaczął dzwonić po godzinie. Moja mama. Pozwoliłem, żeby włączyła się poczta głosowa. Dzwoniła raz po raz. W końcu odsłuchałem pocztę głosową.
„Mariana, co ty zrobiłaś? Twój ojciec właśnie dostał jakiś nakaz sądowy zakazujący mu kontaktowania się z tobą i widywania się z Lucasem. To zaszło za daleko. Musisz to natychmiast przerwać. Oddzwoń do mnie.”
Usunąłem wiadomość. Odebrałem kolejny telefon, tym razem od Bethany.
„Mówisz serio? Nakaz sądowy dla taty. Z powodu czego? Pieniędzy? Oficjalnie oszalałeś. Mama jest histeryczna. Napraw to.”
Usuwać.


Yo Make również polubił
Krem bananowy Wysublimowany deser
Odtwarzaj Smak KFC w Domu: Sekretny Przepis na Kurczaka, Który Rozpieszcza Podniebienie
Jak wybielić białe ubrania i usunąć stare żółte plamy
Błyskawiczna sałatka ziemniaczana