„Dostęp dla kadry kierowniczej” – powiedziałem po prostu.
Przeszedłem przez otwór. Niepewnie, przerażeni i zdezorientowani poszli za mną.
Weszliśmy do sali konferencyjnej, która wyglądała jak mostek statku kosmicznego. Przez sięgające od podłogi do sufitu, inteligentne okna z przeszkleniami wychodził na ośnieżoną panoramę Chicago. Holograficzne wyświetlacze unosiły się nad mahoniowym stołem, na tyle długim, by mógł na nim wylądować samolot. Ściany zdobiły nagrody branżowe, zgłoszenia patentowe i charakterystyczne logo Tech Vault Industries .
„To niesamowite” – wyszeptał Brandon, obracając się. „Ukryli siedzibę firmy z listy Fortune 500 za antykwariatem. To genialne”.
Madison podeszła do ogromnego biurka na drugim końcu pokoju. „Ta dbałość o szczegóły… sam ten sprzęt jest wart miliony”.
„Della, odejdź stamtąd” – syknęła mama, chwytając mnie za ramię. „Nie powinniśmy niczego dotykać. Musimy poczekać na prezesa”.
Uwolniłam rękę. Minęłam mamę. Minęłam Madison.
Obszedłem wielkie biurko i usiadłem w skórzanym fotelu dyrektorskim z wysokim oparciem.
„Della!” warknął mój ojciec. „Wstawaj! Zwariowałaś? Jeśli właściciel wejdzie…”
„Właściciel już tu jest” – powiedziałem.
Położyłem dłoń na blacie biurka. System rozpoznał mój odcisk. W pomieszczeniu zrobiło się ciemno, a główne ekrany za mną rozbłysły. Wyświetlał się na nich schemat organizacyjny Tech Vault Industries.
Na górze, pogrubioną czcionką: ZAŁOŻYCIEL I DYREKTOR GENERALNY: DELLA CHEN MORRISON.
Obok znajduje się licznik na żywo mojego majątku netto: 1 402 000 000 dolarów.
Cisza, która zapadła, nie była po prostu ciszą; była jak odkurzacz. Wysysał powietrze z pokoju.
„Nie” – wyszeptała Madison, a jej twarz zbladła. „To niemożliwe”.
„Naprawdę?” Wpisałam polecenie. Ekrany przesunęły się, pokazując wyciągi bankowe, akty własności nieruchomości (w tym księgarnię) oraz patent na oprogramowanie do analizy danych, którego Madison używał w RevTech.
„Jestem Tech Vault” – powiedziałem spokojnym, autorytatywnym głosem, zupełnie dla nich nierozpoznawalnym. „Zbudowałem tę firmę na laptopie w moim mieszkaniu, podczas gdy ty naśmiewałeś się z mojego „maleńkiego mieszkania”. Zatrudniam trzy tysiące osób. Przekazuję miliony na cele charytatywne, które chwaliłeś wczoraj wieczorem. I to ja analizuję twoją propozycję partnerstwa od sześciu tygodni”.
Wujek Harold opadł na krzesło. „Miliard dolarów? Ty?”
„Nie skłamałem w żadnej sprawie” – powiedziałem, patrząc matce w oczy. „Jestem właścicielem księgarni. To moje hobby. Po prostu nigdy nie korygowałem twoich założeń, bo chciałem zobaczyć, kim naprawdę jesteś. A wczoraj wieczorem… wczoraj wieczorem mi to pokazałeś”.
Rozdział 5: Werdykt
Madison trzęsła się. Spojrzała na ekrany, potem na mnie, próbując pogodzić siostrę, którą planowała zatrudnić jako służącą, z tytanem siedzącym przed nią.
„Ty… ty nas szpiegowałeś” – oskarżyła piskliwym głosem.
„Oceniłem potencjalnego partnera” – poprawiłem. „Madison, podstawy biznesu. Należyta staranność. Nie współpracuję z firmami – ani z ludźmi – którym brakuje uczciwości. I na pewno nie współpracuję z ludźmi, którzy traktują swoją rodzinę jak służących na kontraktach”.
Telefon na biurku zawibrował. Włączyłem głośnik.
„Pani Morrison?” To była Sarah, moja koordynatorka wykonawcza. „Mam gotowe umowy do podpisania przez RevTech, oczekujące na pani ostateczną akceptację”.
„Dziękuję, Sarah” – powiedziałam, nie odrywając wzroku od Madison. „Anuluj kontrakty. Powiedz działowi prawnemu, żeby sporządził list odrzucający”.
„Rozumiem. Powód złożenia pliku?”
„Niezgodne wartości” – powiedziałem. „I etyczne obawy dotyczące charakteru przywódcy”.
„Gotowe” – powiedziała Sarah. Połączenie zostało przerwane.
Madison wyglądała, jakby ją postrzelono. „Nie możesz tego zrobić. Ta umowa… to była moja kariera. Obiecałem zarządowi!”
„Obiecałeś zarządowi partnerstwo z firmą, która ceni etykę” – powiedziałem. „Nie spełniasz standardów”.
„Chcieliśmy ci pomóc!” krzyknęła moja matka, a łzy spływały jej po twarzy – łzy paniki, nie wyrzutów sumienia. „Interwencja… chcieliśmy tylko, żebyś miała plan!”
„Chciałeś, żebym była mała” – wstałam i po raz pierwszy poczułam całą swoją moc. „Wymagałeś, żebym była nieudacznikiem, żebyś mogła poczuć się lepsza. Zaoferowałaś mi najniższą krajową i mundur. Chciałaś, żebym wychowywała twoje dziecko, Madison, podczas gdy ty będziesz dyrektorem generalnym”.
Wskazałem na drzwi.


Yo Make również polubił
Kwadraty z piankami marshmallow i karmelem: nostalgiczna uczta
Mam 54 lata, a mój partner jest młodszy: oto porady eksperta, jak być niezapomnianym w łóżku
Wyśmiana przez własną rodzinę na imprezie promocyjnej mojego brata – nazwana niewykształconą i bezwartościową. W południe, dokładnie
Zabawne dialogi wymieniane między dziewięćdziesięciolatkiem a młodym mężczyzną o ekscentrycznej fryzurze