Nieświadomy, że odziedziczyła imperium nieruchomości warte 1,3 miliarda dolarów, rozwiódł się z nią w najgorszym momencie ich związku – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Nieświadomy, że odziedziczyła imperium nieruchomości warte 1,3 miliarda dolarów, rozwiódł się z nią w najgorszym momencie ich związku

Przeprowadzka kosztowałaby fortunę, której nie mieli.

„Blefują” – prychnął Lucas. „Chcą podwyżki czynszów. Wszyscy chcą się dorobić”.

„To nie jest ucisk, Lucasie” – powiedział Victor drżącym głosem. „Przeczytaj ostatni akapit”.

Lucas przesunął kursor na dół.

„Fundacja nie jest zainteresowana przedłużeniem umowy po obecnej stawce rynkowej. Zamierzamy zmienić przeznaczenie nieruchomości. Masz trzydzieści dni na jej opuszczenie”.

“Zwalniać?”

Lucas wstał.

„To szaleństwo. Kto jest tym kontaktem?”

„Prawnik nazwiskiem Reginald Graves” – powiedział Victor. „Zgodził się na jedno spotkanie w przyszły piątek. Mówi, że dyrektor będzie obecny”.

„Dyrektor? Właściciel? Duch?”

Victor spojrzał na Lucasa rozpaczliwym wzrokiem.

„Jesteś tym, który zamyka sprawę, Lucas. Jesteś tym snajperem, który twierdzi, że może sprzedać lód Eskimosowi. Stawiam to na ciebie. Napraw to. Załatw nam przedłużenie umowy. Nie obchodzi mnie, ile to będzie kosztować. Po prostu zostańmy w tym budynku. Jeśli ci się nie uda, Harrington Global upadnie, a twoja kariera razem z nim.”

Lucas wygładził krawat.

Poczuł przypływ adrenaliny.

To było wszystko.

Wyzwanie, które miało go zdefiniować.

„Uważaj, że to załatwione, Victorze. Zaczaruję tego ducha. Kimkolwiek jest, ma swoją cenę. Każdy ma swoją cenę.”

Lucas wyszedł z biura już myśląc o premii, którą dostałby za uratowanie firmy.

Nie wiedział, że duch, którym próbował manipulować, to ta sama kobieta, którą zostawił płaczącą nad miską spaghetti.

Tydzień poprzedzający spotkanie był dla Lucasa gorączkowym okresem przygotowań.

Zbadał Reginalda Gravesa i nie znalazł niczego poza nieskazitelnymi zapisami dotyczącymi zarządzania majątkiem na wysokim poziomie.

Próbował zbadać działalność Obsidian Trust, ale bariery prywatności były nie do przebicia.

„To frustrujące” – skarżył się Lucas Jessice podczas kolacji w Le Bernardin. „To jak walka z cieniem. Nie wiem nawet, czy właściciel jest mężczyzną, czy kobietą, starym czy młodym”.

„Czy to ma znaczenie?” zapytała znudzona Jessica.

Przeglądała w telefonie oferty weselne.

„Po prostu ich olśnij. Użyj tego uśmiechu. Na mnie zadziałał.”

„Zadziałało na ciebie, bo masz gust” – Lucas uśmiechnął się ironicznie. „Ten właściciel… jeśli trzyma się starej ziemi, to pewnie jest jakimś starożytnym dinozaurem. Konserwatywny. Stary majątek. Ja postawię na dziedzictwo i spuściznę. Oni to łykają”.

W dniu spotkania Lucas ubrał się z wojskową precyzją.

Miał na sobie swój najdroższy garnitur, granatowy, szyty na miarę od Savile Row.

Miał na sobie zegarek, który dała mu Jessica w prezencie zaręczynowym — Patek Philippe za pięćdziesiąt tysięcy dolarów.

Chciał emanować sukcesem.

Chciał, żeby właściciel Obsydianu wiedział, że ma do czynienia z równym sobie.

Spotkanie zaplanowano na godzinę dziesiątą rano w tymczasowym biurze Obsidian Trust.

Lucas spodziewał się starej, zakurzonej biblioteki prawniczej.

Zamiast tego adres zaprowadził go na niedawno odnowione piętro w budynku Chryslera.

Recepcja była przytłaczająco minimalistyczna — białe marmurowe podłogi, czarne stalowe meble i widok na miasto, który przyprawił Lucasa o zawroty głowy.

„Panie O’Connell” – powiedziała recepcjonistka, nie odrywając wzroku od ekranu. „Czekają na pana w sali konferencyjnej A”.

Lucas szedł długim korytarzem.

Spojrzał na swoje odbicie w szklanej ścianie.

“Doskonały.”

Otworzył ciężkie dębowe drzwi.

Sala konferencyjna była ogromna.

Na samym końcu stał długi stół wykonany z czarnego obsydianu, co nawiązywało do nazwy firmy.

Reginald Graves siedział po prawej stronie głowy stołu.

Jednak krzesło na czele stołu było odwrócone, zwrócone w stronę okna.

Wszystko, co Lucas mógł zobaczyć, to oparcie wysokiego, czarnego, skórzanego fotela dyrektorskiego i smukła dłoń spoczywająca na podłokietniku, której palce wybijały rytm, który wydawał się dziwnie znajomy.

„Panie O’Connell” – powiedział Reginald, wstając.

Jego głos był lodowaty.

„Dziękuję za przybycie.”

„Panie Graves” – powiedział Lucas, przywołując na twarz swój najpiękniejszy, zwycięski uśmiech.

Podszedł i wyciągnął rękę.

Reginald nie wziął.

Lucas niezręcznie się wycofał i odchrząknął.

„Jestem tu, aby omówić nieporozumienie dotyczące umowy najmu. Harrington Global jest wzorowym najemcą od dwudziestu lat. Jesteśmy gotowi zaoferować znaczną podwyżkę czynszu, aby utrzymać naszą współpracę”.

„Partnerstwo oznacza równość, panie O’Connell” – powiedział sucho Reginald. „Nie traktujemy was jak partnerów. Postrzegamy was jak dzikich lokatorów na cennych gruntach”.

Lucas się zirytował.

„Kwaterowicze? Jesteśmy firmą z listy Fortune 500. Zatrudniamy w tym budynku dwa tysiące osób”.

„I płacisz czynsz w cenach z lat 90.” – odparł Reginald.

„Ale nie chodzi tu o pieniądze. Dyrektor ma konkretną wizję dla tej nieruchomości. Wizję, która nie uwzględnia Harrington Global”.

Lucas przeniósł wzrok na obrócony fotel.

„Być może, gdybym mógł porozmawiać bezpośrednio z dyrektorem, na pewno znaleźlibyśmy wspólny język”.

“Mówić.”

Głos dochodził z krzesła.

Lucas zamarł.

Głos był niski, modulowany, ale wywołał dreszcz na jego kręgosłupie.

Brzmiało to jak…

NIE.

To niemożliwe.

„Proszę pana” – Lucas zwrócił się do przewodniczącego, zakładając, że to mężczyzna – „wiem, że ceni pan dziedzictwo. Moja firma opiera się na dziedzictwie. Budujemy przyszłość. Eksmisja byłaby plamą na gospodarce miasta. To byłoby okrutne”.

„Okrutne” – powtórzył głos. „Ciekawy dobór słów”.

Krzesło powoli zaczęło się obracać.

Lucas poprawił mankiety, gotowy nawiązać kontakt wzrokowy z jakimś starym miliarderem.

Krzesło zakończyło swoją turę.

Siedziała tam kobieta.

Miała na sobie biały kostium, który świecił na tle ciemnego pokoju.

Jej włosy były ostre.

Jej makijaż jest nieskazitelny.

Wyglądała jak modelka z okładki magazynu Forbes, emanowała przerażającą, spokojną siłą.

Ale to była twarz.

Usta Lucasa otworzyły się, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

Doszło do zwarcia w jego mózgu.

Mrugnął raz, drugi, pewien, że dostał udaru.

„Witaj, Lucasie” – powiedziała Sarah.

Ona się nie uśmiechnęła.

Nie zmarszczyła brwi.

Spojrzała na niego z klinicznym dystansem naukowca badającego owada pod mikroskopem.

„Saro…”

Lucas wyszeptał imię chłopca i go udusił.

„Co? Jak? Jesteś sekretarką.”

Reginald zaśmiał się sucho i chrapliwie.

„Panie O’Connell, zwraca się pan do panny Sarah Bennett, jedynej właścicielki Obsidian Trust i właścicielki budynku, w którym pan obecnie stoi – i, co ciekawe, budynku, w którym mieści się pańskie biuro”.

Lucas zatoczył się do tyłu i chwycił się oparcia krzesła, by utrzymać równowagę.

„To żart. To jest… Jesteś kelnerką. Jesteś spłukana. Zostawiłam cię z niczym.”

„Tak”, zgodziła się spokojnie Sarah.

Podniosła plik ze stołu.

„Zostawiłeś mi 1243 dolary. Pamiętam dokładnie tę kwotę. To zabawne, co zostaje w pamięci, kiedy jest się głodnym”.

„Ale pieniądze – jak…”

Lucas hiperwentylował.

„Nieważne jak” – powiedziała Sarah, machając lekceważąco ręką. „Liczy się to, że ziemia, po której stąpasz, jest moją własnością, Lucasie. Dosłownie”.

Otworzyła plik.

„Przejrzałem twoją propozycję. Chcesz odnowić?”

„Tak” – zdołał powiedzieć Lucas, a jego myśli krążyły w zawrotnym tempie.

Ona nadal mnie kocha, pomyślał dziko.

Ona musi.

To jest gra.

Ona chce mnie z powrotem.

Mogę to naprawić.

Wyprostował się i wymusił uśmiech na swojej bladej twarzy.

„Sarah, słuchaj, kochanie. Wiem, że wszystko skończyło się szorstko, ale to jest niesamowite. Ty i ja – pomyśl, co możemy zdziałać. Jesteśmy teraz silną parą. Zawsze wiedziałam, że masz w sobie to coś. Naciskałam na ciebie, rozumiesz? Musiałam być dla ciebie surowa, żebyś to odblokowała”.

Reginald wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować.

Ale Sarah nie drgnęła.

„Popychałeś mnie?” zapytała Sarah, unosząc brwi.

„Tak. To była trudna miłość.”

Lucas zrobił krok naprzód, a jego pewność siebie powróciła w szalonym tempie.

„I zadziałało. Spójrz na siebie. Jesteś wspaniała. Możemy zapomnieć o rozwodzie. Możemy go unieważnić. Możemy razem rządzić tym miastem”.

Sarah patrzyła na niego przez dłuższą chwilę.

Cisza dłużyła się, aż stała się nie do zniesienia.

„Reginaldzie” – powiedziała cicho Sarah – „czy pan O’Connell podpisał potwierdzenie rozwiązania umowy najmu?”

„Nie, proszę pani.”

„Sarah, proszę” – błagał Lucas, wyciągając rękę. „Nie rób tego. Przepraszam. Okej, przepraszam, że odszedłem. Popełniłem błąd. Jessica… ona nic nie znaczy. Jest płytka. Ty jesteś prawdziwa. Kocham cię”.

Sara wstała.

Obeszła stół dookoła, a jej obcasy stukały o marmur.

Zatrzymała się kilka centymetrów od Lucasa.

Czuł zapach jej perfum — czegoś drogiego, drzewnego i kwiatowego — daleki od zapachu kawy w barze, który kiedyś naśladował.

„Nie kochasz mnie, Lucasie” – powiedziała głosem pozbawionym emocji. „Kochasz swoje odbicie, które widzisz w moim sukcesie. Ale lustro jest rozbite”.

Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła pojedynczą rzecz.

To właśnie tym długopisem Mont Blanc podpisał papiery rozwodowe.

Znalazła go w mieszkaniu, już po jego wyjściu.

Wcisnęła mu go do kieszeni na piersi.

„Nie wyrzucę Harrington Global” – powiedziała Sarah.

Lucas wydał z siebie szloch ulgi.

„Och, dzięki Bogu. Sarah, dziękuję. Wiedziałam, że nadal…”

„Nie eksmituję firmy” – poprawiła go Sarah. „Jestem gotowa przedłużyć umowę najmu na dziesięć lat po obecnej stawce. To prezent”.

„To… to niesamowite” – wyjąkał Lucas.

„Ale jest jeden warunek” – powiedziała Sarah, a jej oczy stwardniały niczym diamenty. „Dodałam klauzulę do umowy. Nie podlega negocjacjom”.

„Cokolwiek” – powiedział Lucas. „Cokolwiek zechcesz”.

„Klauzula kluczowego pracownika” – powiedziała Sarah. „Zwykle wymaga ona, aby określony kluczowy pracownik pozostał w firmie, aby umowa najmu była ważna”.

„Ale moja klauzula jest odwrotna. To klauzula persona non grata”.

Lucas poczuł, jak chłód powraca do jego żył.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

🚫 14 Rzeczy, Których Nigdy Nie Powinieneś Używać do Czyszczenia Podłóg Laminowanych

8️⃣ Nierozcieńczony ocet 🚫 Dlaczego? Ocet może usuwać warstwę ochronną, powodując matowienie podłogi.✅ Alternatywa: Jeśli chcesz użyć octu, rozcieńcz go ...

Oto dlaczego nigdy nie powinieneś wstawać w nocy, żeby się wysikać

Ponadto alkohol hamuje uwalnianie ADH, co zwiększa produkcję moczu i odwadnia organizm. Dlatego możliwe jest, że jeśli wypijesz lampkę wina ...

Jak wyczyścić mop podłogowy i sprawić, by wyglądał jak nowy

Najskuteczniejszym sposobem na utrzymanie mopa w czystości jest jego mycie i suszenie, najlepiej na słońcu, aby ograniczyć gromadzenie się bakterii ...

Leave a Comment