Jesteś ZDRAJCĄ” – krzyknął mój GENERAŁ, ojciec, dopóki ADMIRAŁ Row nie wyszeptał: „Ona MA RANGĘ WIĘKSZĄ od ciebie”.
Odznaczona oficer zostaje publicznie oskarżona o zdradę przez swojego GENERAŁOWEGO ojca, ale ukryta prawda wychodzi na jaw, wstrząsając całym zgromadzeniem. Walcząc o oczyszczenie swojego imienia, odkrywa spisek, który sięga głębiej, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić.
Witamy w Revenge Report. Nie zapomnij kliknąć „Lubię to” i zasubskrybuj, aby być na bieżąco. Zaczynajmy.
Miewasz czasem takie chwile, kiedy grunt pod twoimi stopami zapada się i nikt inny tego nie zauważa? To ja, stojąca pośrodku sali odpraw Pentagonu, podczas gdy człowiek, który mnie wychował, próbował zniszczyć całą moją karierę jednym zdaniem.
Nazywam się Ursula Kaney. Mam trzydzieści cztery lata. Mieszkam w Arlington w stanie Wirginia. Technicznie rzecz biorąc, ale większość nocy spędziłam na ziemi daleko poza granicami tego kraju. Służę jako oficer wywiadu wojskowego. Przynajmniej tak głosi odznaka. To, co naprawdę robię, jest ściśle tajne. Głęboko tajne. Taka praca, w której twoje nazwisko nie pojawia się na grafiku, a pensja pochodzi z budżetu, który nie istnieje. Ostatnie dziesięć lat spędziłam w terenie, działając w ukryciu, ciągnąc tropy, które nigdy nie trafiają na pierwsze strony gazet.
Ale tym razem wyciągnęli mnie z ciemności. Kazali mi się stawić w pełnym mundurze. Odprawa na najwyższym poziomie. Powiedzieli, że to wyrazy uznania za dobrze wykonaną pracę. To był pierwszy raz, kiedy wezwano mnie do Pentagonu od czasu, gdy opuściłem Langley. Wiedziałem, że coś jest nie tak.
Mimo to pojawiłem się, zawiązałem włosy do tyłu, wypolerowałem mosiężny kołnierzyk, usiadłem w tym zimnym, pozbawionym okien pokoju pełnym starszych oficerów, którzy od lat nie wystawili nogi poza Waszyngton. A na samym szczycie stołu, jakby był właścicielem powietrza, którym oddychaliśmy, siedział generał Richard Kaney, mój ojciec. Nie spojrzał na mnie, kiedy wszedłem, nie skinął głową, nie mrugnął.
Wstałem, kiedy wywołali moje nazwisko. „Major Ursula Kaine” – powiedział moderator – „odznaczona za służbę za granicą, operacja Delelfi”. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, mój ojciec wstał.
„Ona jest zdrajczynią” – powiedział. Bez ostrzeżenia, bez kontekstu, tylko te trzy słowa, niczym młot uderzający w ziemię. W pokoju zapadła głucha cisza. Nie drgnęłam, nie odezwałam się, tylko patrzyłam na niego, gdy wszystkie głowy zwróciły się w moją stronę. Zdrajczyni.
Czekałem, aż ktoś się roześmieje, powie, że to pomyłka, ale nikt tego nie zrobił. Mój ojciec był zbyt wysoko w hierarchii. Jeśli to powiedział, to utkwiło mi w pamięci. Potem było jeszcze gorzej. Zrobił krok naprzód, ręce mu się trzęsły z wściekłości, i szarpnął mnie za ramię munduru, rozrywając tylny szew. I oto był, tatuaż. Czarny tusz, poszarpane krawędzie. Symbol, który dla większości ludzi nic nie znaczył, ale dla tych nielicznych, którzy wiedzieli, znaczył wszystko. Widmo Oriona. Jednostka tajnych operacji tak tajna, że została rozwiązana i pogrzebana lata temu.
Szepty zaczęły się natychmiast. „Ona jest Orionem”. „Myślałam, że to mit”. Nie ruszyłam się, nie mrugnęłam. Pozwoliłam im się gapić, pozwolić im pytać. Nie zamierzałam ich straszyć. Nazwał mnie zdrajczynią, ale znałam prawdę. Ktoś mnie wrabiał, i to nie był obcy. Zaczęło się od mojego własnego ojca.
Przez chwilę nikt się nie poruszył. Pokój wciąż był wypełniony ciężarem oskarżenia mojego ojca i widokiem tatuażu, znaku Ryana Phantoma. Ludzie szeptali, przekładali notatki, unikali mojego wzroku. To było tak, jakby ktoś wyssał z nich powietrze i nikt nie wiedział, jak oddychać.
Wtedy drzwi się otworzyły. Admirał Row wszedł. Srebrne włosy odgarnęły się do tyłu. Jego obecność była tak ostra jak metal na jego piersi. Wszyscy się wyprostowali, nawet mój ojciec.
„Dosyć tego” – powiedział Rose spokojnym, ale stanowczym głosem. „Generale Kany, proszę się wycofać”.
Mój ojciec zacisnął szczękę. „Ona…”
Powiedziałem, żebyś się odsunął.
To był pierwszy raz, kiedy widziałem, żeby mój ojciec posłuchał kogokolwiek bez pytania. Opuścił rękę, zacisnął usta w wąską linię i odsunął się.
Admirał Row zwrócił się do mnie. „Majorze Cain, pójdzie pan ze mną”.
Nie wahałem się. Poprawiłem podarty kołnierzyk, wyprostowałem ramiona i poszedłem za nim. W pokoju za mną panowała cisza, ale wciąż czułem na plecach ciepło ich schodów. Przeszliśmy przez dwa korytarze, zanim Rose znów się odezwała.
„Jesteś częścią Oriona” – powiedział, nie patrząc na mnie. „To stawia cię w kategorii, której większość ludzi tutaj nie rozumie, łącznie z twoim ojcem”.
Utrzymywałem spokojny głos. „To nie jest coś, co reklamuję”.
„Wiem, bo nie miało to być reklamą”.
Dotarliśmy do zabezpieczonej windy i Ro użył swojej karty. Zjechaliśmy w ciszy. „Umieszczam was w izolacji ochronnej” – powiedział, gdy drzwi otworzyły się na stalowy korytarz. „Dopóki nie ustalimy, kto ujawnił wasz status i dlaczego zostaliście oskarżeni”.
„Ochronny” – powtórzyłem. „Czy zatrzymany?”
„Nazywaj to, jak chcesz. Jeszcze nie jesteś aresztowany.”
Zabrali mi pasek, telefon, a nawet buty. Cela była zimna, bez wyrazu, tylko prycza, biurko i cztery puste ściany. Kiedy drzwi się zamknęły, usiadłem i pozwoliłem ciszy się przeciągnąć. Nie chodziło tylko o mojego ojca. Ktoś zdemaskował Oriona, jednostkę zakopaną tak głęboko, że nie powinna istnieć. Ktoś, kto wiedział, gdzie mnie rozciąć, a ja czułem, że jeszcze nie skończyli. Ktokolwiek mnie wrobił, dopiero zaczynał.
W celi światło paliło się przez całą dobę. Żadnych okien, żadnego zegara, tylko cztery betonowe ściany i metalowe drzwi, które nigdy nie zamykały się do końca bez jęku. Czas zakrzywiał się. Moje myśli wirowały. Siedziałem na skraju pryczy, wpatrując się w podłogę, gdy usłyszałem kliknięcie zasuwki.
Admirał Row wszedł do środka, jakby był właścicielem tego miejsca, rękawy wciąż idealnie wyprasowane, bez włosa na miejscu. Na początku nic nie powiedział, tylko stał i patrzył na mnie, jakbym był okazem na stole. W końcu zapytał: „Jak głęboko byłeś w Orionie?”
Spojrzałam mu w oczy. „Wystarczająco głęboko, żeby wiedzieć, że nie zadajesz tego pytania, jeśli nie znasz już odpowiedzi”.
Skinął energicznie głową. „Więc wiesz, dlaczego to takie ważne”.
Wstałem. „Ktoś mnie wrobił. Zdemaskowali agenta tajnych operacji, wrzucili mnie pod autobus przed oblicze dowództwa Pentagonu i wykorzystali do tego mojego ojca. Więc tak, wiem, dlaczego to takie ważne”.
Ro podszedł bliżej, zakładając ręce za plecami. „Więc wiesz też, że nie chodzi tylko o ciebie. Ktoś w środku chce śmierci i pogrzebania Oriona. Wszystkiego. Zapisów, misji, ludzi.”
To przykuło moją uwagę. „Myślisz, że ktoś w strukturze dowodzenia próbuje usunąć program?”
„Myślę, że już zaczęli.”
Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę. „Jeśli naprawdę jesteś jednym z nich” – powiedział – „pomożesz mi ujawnić, kto to robi. Masz siedemdziesiąt dwie godziny”.
Poczułem ucisk w piersi. „To niewiele czasu”.
Ro odwrócił się w stronę drzwi. „Jesteś wyszkolony do pracy w gorszych warunkach”.
Jego kroki rozbrzmiały echem w korytarzu, gdy drzwi zatrzasnęły się za nim z hukiem. Usiadłem z powrotem i zamknąłem oczy. Twarze mojej drużyny Orion pojawiły się w mojej głowie. Juno, Briggs, Morales, nasze czyny, sekrety, które skrywaliśmy, lojalność, którą sobie przysięgaliśmy. A teraz ktoś przecinał sznurki, jeden po drugim.
Otworzyłem oczy. Jeśli chciałem to przetrwać, musiałem szybko kopać, bo ktokolwiek to zorganizował, nie celował tylko we mnie. Celował we wszystko, co Orion kiedykolwiek reprezentował. I nie zamierzałem iść na dno sam.
Znów straciłam poczucie czasu. Światło jarzeniówek brzęczało nade mną niczym natarczywy głos, którego nie mogłam uciszyć. Żadnego zegara, żadnego dźwięku, tylko szum i mój własny oddech. Krążyłam po obwodzie celi tyle razy, że zapamiętałam rysy na betonie. Siedemdziesiąt dwie godziny. To wszystko, co dała mi Ro. Ale na razie nie miałam nic. Żadnego kontaktu, żadnego dostępu, tylko pytania piętrzące się jak cegły.
Usiadłem na pryczy, z głową w dłoniach, rozmyślając o każdej misji, każdym uścisku dłoni, każdej zapieczętowanej kopercie, którą dostarczyłem w imieniu Oriona. Gdzieś w tym wszystkim, gdzieś w mojej przeszłości, był impuls, który to uruchomił. A potem, niczym powolna mgła, pojawiło się wspomnienie – Syria, siedem lat temu, operacja graniczna w pobliżu Al-Hasaki. Straciliśmy dwóch ludzi, nie w wyniku ostrzału wroga, ale zdrady. Ktoś zdradził nasz punkt zrzutu. Pamiętałem, jak Juno na mnie spojrzała, kiedy znaleźliśmy ciała, jakby wiedziała, że jesteśmy ścigani od środka. Ta operacja została wymazana z oficjalnych rejestrów, zakryta raportem składającym się z trzech zdań. Nigdy nie znaleźliśmy przecieku. Nie powinniśmy.
Teraz to się powtórzyło. Tylko tym razem to ja miałem cel na jej plecach.
Drzwi zabrzęczały, wstrząsając mną. Otworzyły się powoli i wszedł mężczyzna w grafitowym garniturze, niosąc teczkę i dwie kawy. Ethan Cole. Nie widziałem go od lat. Kiedyś prowadził sprawy prawne dla Oriona, kiedy potrzebowaliśmy kogoś, kto sprawi, że to, co niemożliwe, będzie wyglądało na czyste. Zawsze czujny, zawsze czujny.
„Ursulo” – powiedział, podając jeden z kubków. „Nadal pij czarną”.
Patrzyłem na niego przez chwilę, po czym skinąłem głową. „Co ty tu, do cholery, robisz?”
„Przyszedłem, bo Rose ma związane ręce i wciąż jestem ci winien za ten bałagan w Dżakarcie”. Usiadł na ławce i otworzył teczkę. „Wrabiają cię i chyba wiem, kto pociąga za sznurki”.
Nie oddychałem. Po prostu czekałem.
„Pułkowniku Marwick” – powiedział beznamiętnie. „Cień twojego ojca, jego naprawiacz. Jest skorumpowany. I myślę, że to on sprowokował twoje ujawnienie”.
Odchyliłem się do tyłu, a puls walił mi jak młotem. „Jeśli to prawda” – powiedziałem – „to sprawa leży głębiej niż tylko we mnie”.
Ethan skinął głową. „Mamy siedemdziesiąt dwie godziny i jestem z tobą. Ale jeśli to zrobimy, zrobimy to bez regulaminu”.
Dopiłem kawę jednym, powolnym łykiem i wstałem. „Więc złammy każdą cholerną zasadę, której nas nauczyli”.
Poruszaliśmy się jak duchy. Po tym, jak Ethan wyprowadził mnie z celi, używając przestarzałego wewnętrznego kodu obejścia z czasów Oriona, kodu, który wciąż działał, bo nikt nie zadał sobie trudu, żeby go usunąć, zniknęliśmy pod ziemią, w czeluściach Pentagonu. Stare kryjówki Oriona zostały usunięte z oficjalnych map lata temu, ale wiedzieliśmy, gdzie szukać.
„Jesteś pewien, że nikt nas nie śledzi?” – wyszeptałem.
„Włączyłem system monitoringu przed wyjściem” – powiedział Ethan. „Jeśli w ciągu ostatnich dwóch tygodni nie zainstalowali nowych czujników termicznych, jesteśmy jak duchy”.
Zatrzymujemy się w zapomnianym subbarze. Łuszcząca się farba, brak wentylacji, brak sygnału. Idealnie.
Ethan wyciągnął laptopa z torby, który już się uruchamiał, uruchamiając bezpieczny system operacyjny, którego nie widziałem od lat. Na ekranie logowania pojawił się symbol, którego nie widziałem od ostatniej misji terenowej. Stary emblemat Oriona.
„Dobra” – powiedział, szybko pisząc. „Jeśli Marwick jest brudny, to nie tylko plotki. Będą ślady finansowe”.
„I jeśli mamy rację” – dodałem – „to nie działał sam”.
Ethan ponuro skinął głową. „Zacznij szukać”.
Używając szeregu tylnych drzwi, wślizgnęliśmy się do ukrytej sieci pozornej, niepowiązanej z głównymi systemami wojskowymi, ale kiedyś używanej do finansów Oriona i śledzenia zamówień, dawno porzuconej, ale nie usuniętej. Przeszukujemy firmy-słupów, łańcuchy zamówień, przelewy bankowe. Na początku to był szum.
Potem to zobaczyłem – flagę na nieistniejącej już firmie logistycznej zajmującej się bronią z Ankry. Masowy transport mikrouzbrojenia rzekomo do sił partnerskich za granicą. Ale podpisy na fakturach się nie zgadzały. Nie były nasze. Ethan porównał je z oficjalnymi rejestrami. I oto był – ciąg podpisów został sfałszowany i ukryty w ścieżce zatwierdzającej. Pułkownik Marwick. A tuż pod jego nazwiskiem, kolejny.
Moja pierś zamarła. Generał Richard Cain, mój ojciec.
Rozsiadłem się wygodnie, serce waliło mi jak młotem, wpatrując się w nazwiska na ekranie. Łączna wartość przelewów wyniosła ponad dwieście milionów dolarów, przelanych przez zagraniczne konta z datownikami, które podejrzanie pokrywały się z moimi ostatnimi raportami z misji, tymi, które Marwick rzekomo przeglądał. Wykorzystali operacje na Orionie jako przykrywkę, a potem zrzucili całą winę na mnie.
Ethan spojrzał na mnie. „Zabieramy to teraz do Row”.
Pokręciłem głową. „Jeszcze nie.”
“Dlaczego nie?”
Wpatrywałem się w imię mojego ojca. „Bo nie pozwolę Marwickowi chować się za papierami. Stawię mu czoła twarzą w twarz”.
Ethan nie protestował. Spakowaliśmy się, opuściliśmy cienie i ruszyliśmy na wojnę.
Miałem jedną szansę, jedno okno. Jedno miejsce w Pentagonie, gdzie nadzór był na tyle niedbały, a arogancja na tyle wysoka, że człowiek taki jak Marwick nie spodziewałby się kłopotów. Strategiczne archiwum, trzeci poziom, Skrzydło Zachodnie. Prawdziwe dane znajdowały się tam. Te, które były czyszczone przed dotarciem do publicznych serwerów wojskowych. Dostęp był ograniczony, ale miałem stary protokół Oriona wciąż ukryty w sieci. Ethan pomógł mi go uruchomić ze zdalnego węzła. Gdyby zadziałał, miałbym piętnaście minut, zanim system zasygnalizowałby naruszenie.
Miałem na sobie standardowy mundur oficerski, kaptur na głowie, sklonowaną odznakę. Poruszałem się szybko, cicho, a kiedy dotarłem do archiwum, drzwi rozpoznały Ghost ID. Wewnątrz zimne powietrze uderzyło mnie w twarz, słychać było szum starych serwerów. Kamery bezpieczeństwa mrugały na czerwono, ale wyłączyłem je dwie minuty wcześniej, akurat na tyle długo.
Przeszukiwałem dyski, gdy usłyszałem stukot butów.
„Masz tupet, Kanye” – powiedział głos za mną.
Nie odwróciłem się od razu. Nie spieszyłem się z wyciąganiem pendrive’a z terminala. Potem się odwróciłem. Pułkownik Marwick stał w drzwiach ze skrzyżowanymi ramionami. Ta sama zadowolona mina, te same wypolerowane buty.
„Spodziewałem się, że się pojawisz” – powiedziałem spokojnie. „Kłamcy zawsze wracają na miejsce zbrodni”.
Zacisnął szczękę. „Skończyłeś. Nawet nie wiesz, co trzymasz”.
Lekko uniosłem pendrive’a. „Och, tak. Konta offshore, firmy-fiszki, sfałszowane podpisy, wszystko powiązane z tobą i moim ojcem”.
Jego oczy się zwęziły. „Nie chcesz tego robić, Ursulo. Ten plik rzuca ci na plecy cel, którego nawet Orion nie jest w stanie ochronić”.
„Nie” – powiedziałem. „To namierza twój.”
Zrobił krok naprzód. „Natychmiast cię aresztuję”.
„Nie zrobisz tego” – powiedziałem, stukając w zegarek.
Nad nami system monitoringu został ponownie uruchomiony. Transmisja na żywo. Twarz Marwicka, zamrożona i blada, pojawiła się na każdym terminalu w pomieszczeniu.
Głos Ethana trzeszczał w mojej słuchawce. „Uśmiech do kamery, pułkowniku. Transmisja na żywo na Rose Secure Channel”.


Yo Make również polubił
7 codziennych nawyków, które powodują, że Twoje żyły stają się bardziej widoczne
Ciasto w 5 minut! Ciasto Anioła, które rozpływa się w ustach! Proste składniki
Pyszna Przekąska Pełna Smaku
Opiekowałam się moją teściową przez 10 lat. Na jej pogrzebie wróciłam do domu i zastałam męża, jego siostrę i prawnika czekających w moim salonie. Odczytali „testament”: „Dom należy do Ryana. Elena dostanie 5000 dolarów za swoją ceremonię. Masz 48 godzin na odejście”. Wyszłam bez słowa. Trzy dni później otworzyłam kopertę, którą dała mi przed śmiercią. Wtedy wszystko się zmieniło.