Inwestycja była jak skok z klifu, ale też jak nauka latania. Sześć miesięcy później, wychodząc z wernisażu galerii, gdzie moje fotografie były prezentowane na wystawie zbiorowej, zobaczyłam Roberta. Stał przy wejściu, wyglądając na starszego i jakby mniejszego, niż go zapamiętałam. Nasze oczy spotkały się po drugiej stronie zatłoczonego pomieszczenia i na moment czas się zatrzymał.
Podszedł powoli, jakby bał się, że ucieknę. Margaret, wyglądasz, szukał słów. Wyglądasz na szczęśliwą. Ja jestem szczęśliwy, Robert. Naprawdę szczęśliwy. Słyszałem o twojej fotografii i inwestycji biznesowej. Dobrze ci idzie. Robię to, co powinienem był robić od dawna – żyję własnym życiem. Skinął głową i dostrzegłem żal wyryty w zmarszczkach wokół jego oczu. Przepraszam za wszystko.
Wiem, że to niczego nie zmienia, ale chciałam, żebyś wiedział. Dziękuję, że to powiedziałeś. Mam nadzieję, że znajdziesz to, czego szukasz. Minęłam go w stronę wyjścia, czując, że podąża za mną wzrokiem, ale nie oglądając się za siebie. Na zewnątrz wieczorne powietrze było rześkie, zwiastując jesień.
Miałem plany na kolację z Eleną i jej mężem, a potem weekendowy wypad, żeby fotografować nadmorskie krajobrazy – życie, które sam sobie wykreowałem. Po raz pierwszy od 23 lat byłem dokładnie tam, gdzie moje miejsce. Nadmorska autostrada rozciągała się przede mną niczym wstęga możliwości. Mój sprzęt fotograficzny był bezpiecznie zamocowany na siedzeniu pasażera mojej nowej Tesli Model S.
Kupiony za własne pieniądze i na moje nazwisko, pomalowany na dokładnie taki odcień granatu, który zawsze uwielbiałam, ale Robert uznał go za zbyt jaskrawy. Poranne słońce rzucało złociste światło na wszystko, gdy jechałam w kierunku mojego ulubionego miejsca do fotografowania. Ustronnego klifu z widokiem na Pacyfik, gdzie w ciągu ostatniego roku zrobiłam jedne z moich najlepszych zdjęć.
Minęło 12 miesięcy od tamtej druzgocącej nocy na firmowej imprezie, a kobieta za kierownicą niewiele przypominała tę, którą wyprowadzono ze wstydu. Moje włosy, teraz sięgające do ramion i przeplatane srebrem, których nie czułam już w obowiązku ukrywać, chłonęły wiatr wpadający przez otwarty szyberdach. Markowe ubrania, które kiedyś dobierałam do wizerunku Roberta, zostały zastąpione wygodnymi dżinsami i miękkim kaszmirowym swetrem, który kupiłam tylko dlatego, że uwielbiałam ten kolor. Mój telefon zawibrował, gdy dostałam SMS-a od Eleny.
Wystawa otwiera się za dwie godziny. Nadal nie mogę uwierzyć, że prezentują osiem Twoich prac. Wystawa w Galerii Meridian uosabiała wszystko, nad czym pracowałam przez ostatni rok. Moje fotografie, intymne portrety kobiet odbudowujących swoje życie po wielkich zmianach, przykuły uwagę krytyków, którzy chwalili ich surową autentyczność i cichą siłę. Nie umknęła mi ironia, że moja sztuka zrodziła się z mojej własnej transformacji.
Rozstawiając statyw na klifie, z pamięcią mięśniową kierującą moimi ruchami, pomyślałem o rozmowie, którą odbyłem wczoraj z moim doradcą finansowym. Hartford Ventures, firma inwestycyjna, którą założyłem 6 miesięcy temu, właśnie sfinalizowała swoją trzecią udaną transakcję.
Firma zajmująca się zrównoważoną modą przekroczyła wszelkie prognozy, a dwa inne startupy w moim portfolio wykazywały niezwykły wzrost. „Masz instynkt do identyfikowania potencjału” – powiedziała Rebecca Martinez podczas naszego kwartalnego przeglądu. Ci przedsiębiorcy ufają ci, bo rozumiesz, co to znaczy budować od podstaw. Wizjer pokazał mi idealną kompozycję.
Fale rozbijające się o ostre skały, ptaki morskie unoszące się na wietrze, bezkresny horyzont, obiecujące przygody, które dopiero nadejdą. Dopasowałam ustawienia i uchwyciłam ten moment, wiedząc, że ten obraz dołączy do innych w mojej nadchodzącej propozycji wydawniczej. Książka „Resilience: Portraits of Women Reclaimed” wzbudziła już zainteresowanie trzech dużych wydawców.


Yo Make również polubił
Nikt z mojej rodziny nie przyszedł na mój ślub. Kilka tygodni później tata napisał SMS-a: „Potrzebuję 8400 dolarów na ślub twojego brata”. Wysłałem mu 1 dolara z „najlepszymi życzeniami”. Potem kazałem mężowi wymienić zamki. Wtedy tata pojawił się z policją.
Co oznacza widok gołębia w pobliżu domu?
Mój szwagier poprosił mnie o upieczenie tortu na jego przyjęcie urodzinowe — gdy zobaczyłam dekoracje, byłam oszołomiona jego kłamstwami
Ciasto Marmurkowe z Czekoladą i Pistacjami: Wyjątkowy Przepis na Pyszny Deser