Na zatłoczonym przyjęciu bożonarodzeniowym zmęczona kelnerka użyła języka migowego, żeby życzyć mi „Wesołych Świąt” tak swobodnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nie miała pojęcia, że ​​jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która może mi to powiedzieć. Około północy rozeszły się szepty, że nie jestem zwykłym gościem… i ta drobna chwila zmieniła moje dalsze plany. – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Na zatłoczonym przyjęciu bożonarodzeniowym zmęczona kelnerka użyła języka migowego, żeby życzyć mi „Wesołych Świąt” tak swobodnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nie miała pojęcia, że ​​jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która może mi to powiedzieć. Około północy rozeszły się szepty, że nie jestem zwykłym gościem… i ta drobna chwila zmieniła moje dalsze plany.

Sienna miała kręcone włosy, ogromne oczy i energię około piętnastu wiewiórek w jednym dziecku. Podbiegła do Haley, objęła ją za nogi, a potem z ciekawością zwróciła się do Ethana.

„Kim on jest?” – szybko odpowiedziała.

„Ethan” – odpowiedziała Haley. „Będzie się uczył z nami”.

Sienna spojrzała na niego od stóp do głów, oceniając go w milczeniu w sposób, w jaki mogą to zrobić tylko dzieci.

„Wygląda na zagubionego” – pokazała.

“Sjena.”

„Co? To prawda.”

Ethan patrzył to na jedno, to na drugie, kompletnie zagubiony.

„Co ona powiedziała?”

„Wyglądasz na osobę gotową do nauki” – skłamała Haley.

Sienna zaśmiała się bezgłośnie, zakrywając usta dłońmi.

„Zacznijmy od podstaw” – oznajmiła Haley.

“Dzień dobry.”

Zademonstrowała znak. Otwarta dłoń dotyka brody, a następnie przesuwa ją do przodu.

„Proste. Twoja kolej.”

Ethan spróbował. Jego ręka poszła w złym kierunku. Ruch wyszedł krzywo i wyglądał, jakby miał mały spazm.

Sienna przechyliła głowę.

„Powiedział ‘frytki’” – pokazała Haley ręką.

„Nie, nie zrobił tego.”

„Tak. Spójrz.”

Sienna powtórzyła dokładnie to samo, co zrobił Ethan.

„Frytki.”

Haley ugryzła się w wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

„No dobra, prawie. Spróbujmy jeszcze raz.”

Piętnaście minut później Ethanowi udało się powiedzieć „dzień dobry” poprawnie dokładnie raz. Pozostałe próby obejmowały „banan”, „wtorek” i coś, czego Sienna nie chciała przetłumaczyć – jedynie kręciła głową z dezaprobatą.

„Dlaczego to takie trudne?” Ethan potarł czoło. „W zeszłym tygodniu zamknąłem kontrakt na 200 milionów”.

„Gratulacje. Ale 200 milionów nie pomoże ci poprawnie podziękować”.

„To było okrutne.”

„To było uczciwe.”

Sienna tymczasem się nudziła. Opanowała już wszystko, czego uczyła Haley, i zaczęła komentować występ Ethana.

„On jest bardzo powolny” – pokazała.

„On się uczy.”

„Mój żółw uczy się szybciej.”

„Nie masz żółwia.”

„Gdybym miał, uczyłoby się szybciej.”

Miranda Mercer patrzyła przez szparę w drzwiach na zewnątrz pokoju. Obiecała sobie, że wpadnie tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku.

Wygodne kłamstwo.

Prawdę mówiąc, nie mogła trzymać się z daleka.

Przez szparę widziała Haley cierpliwie prowadzącą ręce Ethana. Widziała Siennę śmiejącą się bezgłośnie z każdego błędu. Widziała, jak odbywa się komunikacja – prawdziwa, szczera, inkluzywna.

Miranda poczuła, że ​​pieką ją oczy.

Tego właśnie pragnęła. Tego właśnie potrzebowała widzieć więcej na świecie: ludzi próbujących zrozumieć się bez litości, bez zażenowania – po prostu nawiązać kontakt.

Otarła łzę zanim ta zdążyła wypłynąć i patrzyła dalej w milczeniu.

„Postarajmy się, żeby było miło cię poznać” – zasugerowała Haley. „Moja mama mnie tego nauczyła”.

„Świetnie. Pokaż mi.”

Ethan wykonał gest, którego uczyła go Miranda, z wielką pewnością siebie.

Haley zamilkła.

Oczy Sienny rozszerzyły się.

„O co chodzi?” zapytał Ethan.

„Właśnie powiedziałeś, że jej włosy wyglądają jak ptasie gniazdo.”

“Co?”

„A wczoraj, drugi gest, którego mnie nauczyła… Kolekcjonuję porcelanowe lalki.”

Ethan zamarł na całe pięć sekund.

„Moja matka mnie sabotowała”.

Najwyraźniej będąc na zewnątrz, Miranda zasłoniła usta, aby stłumić śmiech.

„Dobra, naprawmy to”. Haley podeszła bliżej do Ethana. „Prawidłowy znak jest taki”.

Wzięła jego dłonie, aby ułożyć je we właściwym położeniu.

A potem coś się zmieniło.

Dotyk był delikatny, profesjonalny, ale kiedy ich oczy się spotkały, żadne z nich się nie poruszyło. Dłonie Haley wciąż trzymały jego dłonie. Powietrze zrobiło się cięższe.

„Musisz szerzej rozstawić palce” – powiedziała nieco ciszej niż zwykle.

“Tak?”

“Prawie.”

Żaden z nich nie puścił.

Sienna spojrzała raz na jednego, raz na drugiego, po czym zrobiła sobie gest oznaczający: Dorośli są dziwni.

Moment przełomowy nastąpił, gdy drzwi otworzyły się całkowicie.

Miranda weszła, jakby od dwudziestu minut nie szpiegowała.

„Cześć. Przyszłam tylko zobaczyć, jak się sprawy mają”. Uśmiechnęła się promiennie. „Czy w czymś przeszkodziłam?”

Haley opuściła ręce Ethana, jakby stały w ogniu.

„Nie, nic. Tylko ułożenie palców.”

„Rozumiem”. Miranda skinęła głową. „Umiejscowienie jest bardzo ważne”.

Ethan rzucił matce spojrzenie.

„Celowo nauczyłeś mnie złych znaków.”

„Ja? Nigdy. Ptasie gniazdo? Mój nauczyciel musiał mnie źle nauczyć. Co za okropność. Pozwę go.”

„Nikogo nie pozywasz.”

„Prawda. Jest bardzo miły.”

Miranda zwróciła się do Sienny.

„A kim jest ta księżniczka?”

Sienna uważnie przyglądała się Mirandzie. Potem powoli dała znak, żeby dama mogła śledzić.

„Czy jesteś jego matką?”

Miranda odpowiadała gestami, trochę niepewnie, ale zdecydowanie.

„Jestem. A ty jesteś siostrzenicą Haley.”

Sienna skinęła głową, będąc pod wrażeniem.

„Dobrze się podpisałeś, jak na starszą osobę.”

„Sienna!” Oczy Haley rozszerzyły się.

Ale Miranda się roześmiała — szczerze, śmiechem, jakiego Ethan nie słyszał od miesięcy.

„Lubię ją” – powiedziała Miranda. „Szczerość to rzadkość w dzisiejszych czasach”.

Lekcja trwała kolejną godzinę. Ethan przeszedł drogę od katastrofalnego do po prostu kiepskiego. Sienna punktowała każdą próbę od 0 do 10. Nigdy nie dostał więcej niż cztery.

A Miranda siedziała w kącie, obserwując wszystko z uśmiechem, którego nie potrafiła ukryć.

Kiedy skończyła, Haley odkładała materiały, a Ethan masował mu dłonie.

„To bardziej męczące niż spotkanie zarządu, ale bardziej przydatne.”

„Można dyskutować. Trzy razy poprawnie podziękowałeś.”

„Trzy razy na pięćdziesiąt prób.”

„Postęp to postęp.”

Sienna pociągnęła Haley za rękaw.

„Podobało mi się tu” – pokazała na migi. „Czy możemy wrócić?”

„Co tydzień, pamiętasz?”

Oczy Sienny zabłysły.

Ethan obserwował tę interakcję, czując, jak coś go rozgrzewa. Ta mała dziewczynka – było w niej coś wyjątkowego.

„Za tydzień o tej samej porze?” zapytała Haley.

„W tym samym czasie” – potwierdził Ethan – „ale może z mniejszym sabotażem ze strony matki”.

Miranda, będąc już przy drzwiach, udawała, że ​​nie słyszy.

Później, w samochodzie, Sienna trzymała Haley za rękę i patrzyła przez okno.

“Ciocia.”

“Tak?”

„Mężczyzna w garniturze… patrzy na ciebie inaczej.”

Haley się zakrztusiła.

„Innie. Jak?”

„Tak jak książę patrzy na księżniczkę w filmach.”

“Sjena-”

„Co? To prawda. I ty też tak na niego patrzysz.”

Haley otworzyła usta, żeby zaprzeczyć, ale nie potrafiła.

Bo w głębi duszy wiedziała, że ​​jej sześcioletnia siostrzenica zobaczyła coś, co ona bardzo starała się ignorować.

Miranda Mercer nie wierzyła w zbiegi okoliczności. Wierzyła w strategiczne planowanie, perfekcyjne wykonanie i wysokiej jakości kawę.

Przez ostatnie dwa tygodnie wykorzystywała wszystkie trzy metody, aby umożliwić synowi spotkanie z pewnym nauczycielem języka migowego.

Wszystko zaczęło się od małych wypadków.

Podczas drugiej klasy Miranda przygotowała dla wszystkich kawę i ciasteczka, ale co dziwne, były tam tylko dwie filiżanki.

„Och, jakie to niezdarne” – powiedziała bez cienia skruchy. „Będziecie musieli się podzielić”.

Podczas trzecich zajęć zepsuła się klimatyzacja w sali konferencyjnej, przez co Ethan i Haley musieli korzystać z mniejszego pomieszczenia – znacznie mniejszego – przypominającego w zasadzie schowek z ambicjami.

Na czwartych zajęciach Miranda przez pomyłkę podała kierowcy Haley zły adres, przez co Ethan musiał ją odwieźć do domu.

„Twoja matka jest bardzo obecna” – skomentowała Haley podczas jazdy.

„To uprzejmy sposób powiedzenia tego.”

„Jaki sposób byłby niegrzeczny?”

„Kompulsywny manipulator z tendencjami Kupidyna”.

Haley się zaśmiała.

„Miałem zamiar powiedzieć, że jest bardzo zaangażowany”.

„Jesteś zbyt uprzejmy.”

Ale prawdziwy przełom nastąpił w piątym tygodniu.

Fundacja Mercer zajmowała zabytkowy budynek z 1842 roku, z odrestaurowanymi pomieszczeniami, które zazwyczaj były niedostępne dla zwiedzających. Miranda jednak miała klucze do wszystkiego.

„Haley, kochanie” – zagadnęła młodą kobietę na korytarzu po zajęciach. „Musisz zobaczyć tę historyczną salę. Jest po prostu wspaniała”.

„Naprawdę powinnam już iść.”

„Bzdura. To tylko pięć minut. Ethan, idź z nią. Znasz historię lepiej niż ja.”

Ethan westchnął.

„Mamo, co ty—”

„Idźcie.” Miranda praktycznie wepchnęła ich do środka. „Poczekam tutaj.”

Historyczny pokój był rzeczywiście imponujący. Ściany z mahoniowymi panelami. Stare portrety. Meble z XIX wieku.

Haley odwróciła się powoli, przyglądając się każdemu szczegółowi.

„Wow. To jest niesamowite.”

„To było biuro mojego pradziadka. Założył fundację w 1923 roku”.

„Twoja rodzina ma historię”.

„Czasami za bardzo”. Ethan wskazał na portret. „To mój dziadek. Ludzie mówią, że jestem do niego podobny”.

Haley przechyliła głowę.

„Ta sama szczęka. Ta sama…”

Zanim Ethan zdążył odpowiedzieć, usłyszeli kliknięcie, a potem oddalające się kroki.

Ethan podbiegł do drzwi i przekręcił klamkę.

Zamknięty.

„Mamo”. Zapukał w drewno. „Mamo!”

Cisza.

Po drugiej stronie korytarza Miranda spokojnie szła w kierunku windy, gwiżdżąc wesołą melodię.

„Ups” – mruknęła, chowając klucz do kieszeni.

„Co za tragedia.”

„Zamknęła nas tutaj” – powiedział Ethan z niedowierzaniem. „Moja własna matka zamknęła nas w pokoju”.

„Technicznie rzecz biorąc, to pokój twojej rodziny.”

„To nie pomaga.”

„Wiem, ale twoja twarz jest śmieszna.”

Haley opierała się o stare biurko i przygryzała wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

„Uważasz to za zabawne?”

“Trochę.”

„Jesteśmy uwięzieni.”

„Masz w kieszeni telefon za 3000 dolarów. Zadzwoń do kogoś.”

Ethan wyciągnął telefon komórkowy.

Brak sygnału.

„Ściany są za grube. Stara konstrukcja.”

„W takim razie oficjalnie jesteśmy w impasie”.

“Najwyraźniej.”

Haley rozejrzała się.

„Cóż, przynajmniej więzienie jest ładne.”

Siedzieli na wiktoriańskiej sofie, która prawdopodobnie kosztowała więcej niż mieszkanie Haley.

Początkowa cisza ustąpiła miejsca dziwnie swobodnej rozmowie.

„Twoja matka jest…” Haley szukała odpowiedniego słowa.

“Obłąkany.”

„Miałem zamiar powiedzieć zdecydowany.”

„To mało powiedziane.”

„Ona po prostu chce, żebyś był szczęśliwy.”

Ethan przez chwilę milczał.

„Wiem, ale ona ma dziwny sposób okazywania tego.”

„Zamykanie cię w pokojach z przypadkowymi kobietami.”

„Nie jesteś przypadkowy.”

Słowa te wyszły z jego ust, zanim Ethan zdążył je powstrzymać.

Powietrze się zmieniło.

Haley spojrzała na niego.

„Nie jestem.”

„Nie, jesteś”. Zawahał się. „Inny. Jeszcze tego nie rozgryzłem, ale chcę się dowiedzieć”.

Ich oczy się spotkały. Odległość między nimi na sofie wydawała się mniejsza niż wcześniej.

Haley poczuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej.

To było niebezpieczne.

Zaczęła się przywiązywać do miliardera, którego matka wyraźnie miała jakieś plany.

„Ethan, tak, twoja matka próbuje nas wrobić.”

“Ja wiem.”

„I najwyraźniej jej na to pozwalasz.”

„Dlaczego?” Uśmiechnął się szczerze, bez zbroi CEO. „Bo może nie do końca się myli”.

Po czterdziestu minutach drzwi w końcu się otworzyły.

Miranda pojawiła się z perfekcyjnie wyreżyserowanym wyrazem zaskoczenia.

„O rany, wciąż tu jesteś. Drzwi musiały się zablokować. Co za okropność”.

„Mamo, klucz jest w twojej kieszeni.”

„Jesteś taka spostrzegawcza, kochanie.”

„Zamknęliście nas celowo.”

„Co za okropne oskarżenie”. Miranda zwróciła się do Haley. „Kochana, napijesz się herbaty? Pewnie jesteś w szoku”.

„Właściwie to było interesujące.”

Oczy Mirandy zabłysły.

„Czy tak było?”

„Mamo” – ostrzegł Ethan.

„Co? Czy mogę nie dbać o dobro moich gości?”

Później, gdy Ethan rozmawiał przez telefon służbowy, Miranda wciągnęła Haley w kąt.

„Czy mogę być z tobą szczery?”

Haley ostrożnie skinęła głową.

„Wiem, że wyglądam na wścibską staruszkę.”

„Nie jesteś.”

„Tak, i nie mam nic przeciwko” – westchnęła Miranda. „Ale mam swoje powody”. Spojrzała na syna przez szybę. „Mój mąż zmarł piętnaście lat temu. Od tamtej pory jesteśmy tylko Ethan i ja. A teraz…” – dyskretnie dotknęła aparatu słuchowego. „Teraz tracę kolejną rzecz”.

Haley poczuła ucisk w klatce piersiowej.

„Pani Mercer—”

„Miranda. Mów mi Miranda”. Matriarcha zebrała się w sobie. „Boję się zestarzeć w samotności, ale jeszcze bardziej boję się, że Ethan będzie sam. Za dużo pracuje, za mało się uśmiecha, nie dopuszcza nikogo do siebie”.

„A ty myślisz, że ja…”

„Myślę, że potrafisz sprawić, że naprawdę się uśmiecha. A to rzadkość”. Miranda trzymała Haley za rękę. „Nie proszę cię, żebyś się w nim zakochała. Proszę cię tylko, żebyś dała mu szansę”.

Haley spojrzała na Ethana, który ożywionym gestykulował w telefonie, zupełnie nieświadomy rozmowy.

„A co jeśli to nie zadziała?”

„A co jeśli tak?”

Kiedy Haley odeszła tamtej nocy, miała mętlik w głowie. Miranda była jednocześnie onieśmielająca, słodka, manipulująca i szczera. A Ethan…

Ethan był problemem.

Problem z brązowymi oczami, rzadkim uśmiechem i dłońmi, których nie mogła zapomnieć od tamtego dotyku w pierwszej klasie.

Jej telefon zawibrował.

Wiadomość z nieznanego numeru:

Przepraszam za tymczasowe aresztowanie. Jutro kolacja w ramach przeprosin. Tylko we dwoje, bez mamy. Obiecuję. —Ethan

Haley przez dłuższą chwilę wpatrywała się w ekran.

Głos w jej głowie krzyczał, żeby odmówiła. To było zbyt ryzykowne. Światy zbyt różne.

Ale inny głos – podejrzanie podobny do głosu Mirandy – wyszeptał:

A co jeśli zadziała?

Wpisała odpowiedź, zanim zdążyła zmienić zdanie.

Tylko jeśli potrafisz poprawnie powiedzieć „dzień dobry” za pomocą znaków.

Odpowiedź nadeszła w ciągu kilku sekund.

Wyzwanie przyjęte. Ale jeśli powiem frytki, i tak musisz iść.

Haley śmiała się do siebie w samochodzie.

Miała kłopoty.

I po raz pierwszy od dłuższego czasu wcale jej to nie przeszkadzało.

Kiedy Haley przybyła, Ethan był już w restauracji. Siedział przy stoliku z widokiem na rzekę Savannah i spoglądał na zegarek, jakby liczył się tylko spóźnialski.

„Przyszedłeś tu wcześniej” – powiedziała.

„Dwadzieścia minut. Przygotowanie strategiczne.”

„To ma swoją nazwę. Nazywa się lęk”.

„W świecie korporacji nazywamy to proaktywnym przewidywaniem.”

„Czy ty to właśnie wymyśliłeś?”

“Całkowicie.”

Haley roześmiała się i usiadła.

„No więc.” Oparła brodę na dłoni. „Ćwiczyłaś cały tydzień? Pokaż mi.”

Ethan wziął głęboki oddech, skupił się i podpisał gestem skupienie chirurga podczas delikatnej operacji.

Haley patrzyła.

„Pierwsza próba, dobranoc. Druga próba, lubię ser. Trzecia próba, dzień dobry.”

„Idealnie. Dwa błędy w trzech próbach.”

„Czuję się coraz lepiej.”

„Statystycznie rzecz biorąc, tak. Umieszczę to w CV.”

Kolacja płynęła jak rozmowa starych przyjaciół. Ethan opowiedział jej o tym, jak Miranda kazała mu nosić smoking w wieku dwunastu lat, żeby nauczył się chodzić jak bławatek. Haley opowiedziała mu o tym, jak Sienna przekonała całą klasę, że jest córką europejskiej księżniczki.

„Ma sześć lat i już przekonuje ludzi lepiej niż ja” – powiedziała Haley. „Świetlana przyszłość w polityce, sprzedaży lub dominacji nad światem”.

„To też jest opcja.”

Przy deserze Ethan zapytał: „Czy flirt działa?”

Haley udawała, że ​​ocenia.

„Siedem na dziesięć”.

„Czy cena wzrosła o punkt od początku wieczoru?”

„Masz idealny widelec do deserów. Imponujące jak na miliardera.”

„Ćwiczę.”

Kiedy wyszli z restauracji, Haley unosiła się w powietrzu. Świat wydawał się lżejszy, bardziej kolorowy, bardziej możliwy.

Powinna była być podejrzliwa. Dobre rzeczy nigdy nie trwają wiecznie.

Tydzień później Ethan zaprosił ją na koktajl inauguracyjny programu fundacji na rzecz ułatwienia dostępu.

„Jesteś częścią projektu” – powiedział. „Powinieneś tam być jako pracownik, jako mój gość”.

„Ethan, proszę.”

Haley zawahała się, ale ostatecznie zgodziła się.

Następnego dnia poszła na zakupy sama, bo zabranie Sienny do sklepu z sukienkami gwarantowało nieco zbyt szczere komentarze. Spędziła dwie godziny przymierzając ubrania. Za krótkie, za długie, za jaskrawe, za proste.

Potem znalazła sukienkę.

Granatowy. Lejący materiał. Dyskretne wycięcie na plecach. Elegancja bez przesady. Wyrafinowanie bez kostiumu. Sukienka, która mówi: „Tutaj pasuję”.

Nawet jeśli w to nie wierzyła.

Kosztowało mnie to połowę pensji.

Haley przełknęła ślinę, podała kartkę i modliła się, żeby tego nie żałowała.

W noc imprezy przygotowywała się z obsesyjną dbałością. Włosy rozpuszczone w miękkie fale, lekki makijaż, tylko tyle, by podkreślić jej oczy, małe srebrne kolczyki, które należały do ​​jej matki. Wysokie obcasy, których żałowała już przed wyjściem z domu.

Gdy spojrzała w lustro, ledwo siebie poznała.

“Wow!”

Sienna stała w drzwiach sypialni z szeroko otwartymi oczami.

„Wyglądasz jak księżniczka, ciociu.”

Haley się uśmiechnęła, a jej serce się ścisnęło.

„Tak myślisz?”

„Aha. Jak te w filmach”. Sienna przechyliła głowę. „Facet w garniturze zaniemówi”.

“Sjena.”

„Co? To prawda.”

Haley roześmiała się i po raz ostatni poprawiła sukienkę.

„Okej. Dam radę.”

Kiedy przybyła, Ethan czekał już przy wejściu i było dokładnie tak, jak Sienna przewidziała.

Pozostawił bez słowa.

„Wyglądasz” – zaczął.

„Okropne. Przesadzone. Czy ta sukienka nie jest za duża?”

„Piękne” – poprawił szybko. „Chciałem powiedzieć piękne”.

Haley poczuła, jak jej policzki płoną.

„Och. Och.”

Uśmiechnął się i podał ramię.

“Gotowy?”

„Nie, ale chodźmy.”

Sala była pełna ludzi, którzy wyglądali, jakby urodzili się z kieliszkami szampana w dłoniach. Biżuteria lśniła. Na twarzach unosiły się wyuczone uśmiechy.

Na początku było to nawet znośne.

Ethan przedstawił ją kilku osobom.

„Haley Bennett, nasza konsultantka ds. dostępności”.

Uprzejme uśmiechy. Uściski dłoni. Nic więcej.

Cały czas był przy niej, uważny i zawsze włączał ją do rozmów.

Przez kilka minut Haley prawie uwierzyła, że ​​da sobie radę.

Potem podszedł siwowłosy mężczyzna.

„Ethan, potrzebujemy cię. Inwestorzy ze Wschodniego Wybrzeża chcą omówić rozszerzenie programu”.

Ethan spojrzał na Haley niepewnie.

„Idź” – powiedziała. „Dam sobie radę”.

„Jesteś pewien?”

„Ethan, to twoje wydarzenie. No dalej.”

Ścisnął jej dłoń.

„Pięć minut, obiecuję.”

Pięć minut zamieniło się w dziesięć, potem w piętnaście.

Haley nie winiła Ethana. To on był gospodarzem. To oczywiste, że każdy chciał mieć jego kawałek.

Ale sama, bez niego u boku, stała się widoczna w inny sposób.

Najpierw spojrzenia. Kobiety przyglądające się jej sukience. Szepty za kieliszkami szampana. Podeszła blondynka z kieliszkiem w dłoni i ostrym uśmiechem.

„Jesteś randką Ethana, prawda? Nauczyciela języka migowego.”

„To prawda.”

„Jak ciekawie”. Kobieta przyjrzała się jej uważnie. „Skąd jesteś, kochanie?”

„Sawanna.”

„A twoja rodzina?”

„Tylko ja i moja siostrzenica.”

Cisza mówiła więcej, niż jakiekolwiek słowa.

„Ach. No cóż, baw się dobrze na imprezie. To musi być dla ciebie zupełnie inne doświadczenie.”

Szepty podążały za nią niczym cienie.

„Kim ona właściwie jest?”

„Nauczyciel języka migowego”.

„Z tego co słyszałam, była kelnerką.”

„Kelnerka.”

„I jest tu gościem Ethana”.

„Ona jest ładna, to prawda, ale ewidentnie nie pochodzi z naszego kręgu”.

W toalecie Haley zamknęła się w kabinie. Wtedy usłyszała dochodzące głosy.

„Widziałeś jej sukienkę? Pewnie kosztowała tyle, co miesięczna pensja”.

„Biedactwo. Tak bardzo się stara.”

„Ethan po prostu się bawi. To niedługo minie.”

„Wyobraź sobie kelnerkę w rodzinie Mercerów.”

Śmiech. Cichnące kroki.

Haley stała nieruchomo, jej ręce drżały.

Kiedy wyszła, Ethan był na korytarzu.

„Oto jesteś.”

Zatrzymał się, gdy zobaczył jej twarz.

“Co się stało?”

„Nic. Jestem po prostu zmęczony.”

„Kto ci coś powiedział?”

Ona nie odpowiedziała.

Ethan wziął głęboki oddech, zaciskając szczękę.

„Przepraszam. Nie powinnam była zostawiać cię samej.”

„Miałeś zobowiązania.”

„Jesteś ważniejszy niż jakiekolwiek zobowiązanie.”

Wziął ją za rękę.

„Wynośmy się stąd.”

„Ethan…” Haley go zatrzymała. „Chcę tylko wrócić do domu”.

„Pozwól, że cię zabiorę.”

„Nie, musisz zostać.”

„Haley, proszę.”

Prośba zabrzmiała bardziej nieprecyzyjnie, niż zamierzała.

Samochód przyjechał po pięciu minutach. Ethan odprowadził ją do wyjścia.

„Jesteś pewien, że nie chcesz, żebym poszedł z tobą?”

„Jestem pewna”. Haley wymusiła uśmiech. „No dalej. Wygłosi swoją mowę”.

Westchnął, pokonany.

„Czy możemy porozmawiać jutro?”

“Jasne.”

To było kłamstwo i może on o tym wiedział.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

To mnie naprawdę wkurza!

2. Uporczywość Chociaż prosaki są zazwyczaj nieszkodliwe, mogą być uporczywe. Bez leczenia mogą utrzymywać się miesiącami, a nawet dłużej. Leczenie ...

To dla mnie nowość

Objawy zawrotów głowy obejmują uczucie wirowania, nudności, wymioty i trudności z równowagą. Natomiast zawroty głowy mogą obejmować zawroty głowy, uczucie ...

Dlaczego gąbki mają różne kolory i co one oznaczają?

✔️ Do czyszczenia muszli klozetowej, umywalek i kabin prysznicowych. ✔️ Pomaga uniknąć przenoszenia bakterii do innych części domu. 💚 BRĄZOWY ...

Najbardziej Soczyste Kotlety Mielone: Przepis, Który Zaskoczy Twoje Podniebienie

Przygotowanie mięsa: W misce połącz mięso mielone z jajkiem, bułką tartą, musztardą, solą, pieprzem i przyprawami. W osobnym naczyniu namocz ...

Leave a Comment