Na zatłoczonym przyjęciu bożonarodzeniowym zmęczona kelnerka użyła języka migowego, żeby życzyć mi „Wesołych Świąt” tak swobodnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nie miała pojęcia, że ​​jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która może mi to powiedzieć. Około północy rozeszły się szepty, że nie jestem zwykłym gościem… i ta drobna chwila zmieniła moje dalsze plany. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Na zatłoczonym przyjęciu bożonarodzeniowym zmęczona kelnerka użyła języka migowego, żeby życzyć mi „Wesołych Świąt” tak swobodnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nie miała pojęcia, że ​​jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która może mi to powiedzieć. Około północy rozeszły się szepty, że nie jestem zwykłym gościem… i ta drobna chwila zmieniła moje dalsze plany.

„A twoja rodzina?”

„Tylko ja i moja siostrzenica.”

Cisza mówiła więcej, niż jakiekolwiek słowa.

„Ach. No cóż, baw się dobrze na imprezie. To musi być dla ciebie zupełnie inne doświadczenie.”

Szepty podążały za nią niczym cienie.

„Kim ona właściwie jest?”

„Nauczyciel języka migowego”.

„Z tego co słyszałam, była kelnerką.”

„Kelnerka.”

„I jest tu gościem Ethana”.

„Ona jest ładna, to prawda, ale ewidentnie nie pochodzi z naszego kręgu”.

W toalecie Haley zamknęła się w kabinie. Wtedy usłyszała dochodzące głosy.

„Widziałeś jej sukienkę? Pewnie kosztowała tyle, co miesięczna pensja”.

„Biedactwo. Tak bardzo się stara.”

„Ethan po prostu się bawi. To niedługo minie.”

„Wyobraź sobie kelnerkę w rodzinie Mercerów.”

Śmiech. Cichnące kroki.

Haley stała nieruchomo, jej ręce drżały.

Kiedy wyszła, Ethan był na korytarzu.

„Oto jesteś.”

Zatrzymał się, gdy zobaczył jej twarz.

“Co się stało?”

„Nic. Jestem po prostu zmęczony.”

„Kto ci coś powiedział?”

Ona nie odpowiedziała.

Ethan wziął głęboki oddech, zaciskając szczękę.

„Przepraszam. Nie powinnam była zostawiać cię samej.”

„Miałeś zobowiązania.”

„Jesteś ważniejszy niż jakiekolwiek zobowiązanie.”

Wziął ją za rękę.

„Wynośmy się stąd.”

„Ethan…” Haley go zatrzymała. „Chcę tylko wrócić do domu”.

„Pozwól, że cię zabiorę.”

„Nie, musisz zostać.”

„Haley, proszę.”

Prośba zabrzmiała bardziej nieprecyzyjnie, niż zamierzała.

Samochód przyjechał po pięciu minutach. Ethan odprowadził ją do wyjścia.

„Jesteś pewien, że nie chcesz, żebym poszedł z tobą?”

„Jestem pewna”. Haley wymusiła uśmiech. „No dalej. Wygłosi swoją mowę”.

Westchnął, pokonany.

„Czy możemy porozmawiać jutro?”

“Jasne.”

To było kłamstwo i może on o tym wiedział.

W samochodzie Haley oparła głowę o szybę. Spłynęła jedna łza, potem druga. Nie otarła ich.

W domu zdjęła buty i usiadła na łóżku, wciąż mając na sobie sukienkę. Sukienkę, która kosztowała połowę pensji.

Sukienka, która nie wystarczyła.

Jej telefon zawibrował.

Czy dotarłeś do domu bezpiecznie?

Tak. Dziękuję.

Kolejna wiadomość.

Mimo wszystko, wyglądałaś dziś pięknie. Najbardziej autentyczna osoba w całej sali.

Haley przeczytała to trzy razy.

Nie odpowiedziała, bo już wiedziała, co musi zrobić. Jeśli chciała chronić własne serce, musiała się wycofać, zanim będzie za późno.

Lata pracy na różnych wydarzeniach nauczyły ją, jak stać się niewidzialną, gdy zaszła taka potrzeba.

Ale unikanie upartego miliardera, który znał jej numer, adres i matkę mającą skłonności do bycia prywatnym detektywem, stanowiło nowe wyzwanie.

Pierwsza wiadomość od Ethana nadeszła dzień po przyjęciu.

Dzień dobry. Jak się masz?

Haley wpatrywała się w telefon przez pięć minut. Wpisała trzy różne odpowiedzi i wszystkie je usunęła. Odpisała tylko:

Dobra, jestem zajęty. Porozmawiamy później.

Nie rozmawiali.

W poniedziałek wysłała oficjalny e-mail do fundacji.

Szanowni Państwo, z powodu obowiązków akademickich muszę przełożyć sesje w tym tygodniu. Z poważaniem, Haley Bennett.

Ethan zadzwonił piętnaście minut później.

Ona nie odpowiedziała.

Napisał SMS-a:

Zobowiązania akademickie? Wiesz, że masz mój numer, prawda?

Odpowiedziała:

Przepraszam, pracowity tydzień. Sienna ma grypę.

Kłamstwo.

Sienna była całkowicie zdrowa i w tym momencie próbowała nauczyć kota sąsiadów wykonywania krótkich kopnięć piłkarskich.

W środę Ethan spróbował ponownie.

Czy Sienna jest lepsza?

Nadal trochę chory.

Mogę wysłać prywatnego lekarza.

Nie ma potrzeby.

Czy mogę przynieść zupę?

Nie, to znaczy, dziękuję, ale nie ma potrzeby. Ona ma alergię na zupę.

Haley wpatrywała się w wiadomość, którą właśnie wysłała.

Masz alergię na zupę?

Alergia na zupę.

Ethan odpowiedział:

To rzadkie. Bardzo rzadkie. Choroba genetyczna.

Haley odłożyła telefon i zakryła twarz dłońmi.

Była najgorszą kłamczuchą na świecie.

W rezydencji Mercerów Ethan wpatrywał się w telefon, jakby był zagadką nie do rozwiązania.

„Masz alergię na zupę?” mruknął. „Czy to w ogóle istnieje?”

Zrobił to, co zrobiłby każdy zdezorientowany człowiek.

Przeszukał Google.

Brak istotnych wyników.

Następnie zrobił drugą rzecz, którą zrobiłby każdy zdezorientowany człowiek.

Szukał pomocy.

Niestety, z pomocą przyszedł Gerald — sześćdziesięcioośmioletni kamerdyner, który pracował dla Mercerów jeszcze przed narodzinami Ethana.

„Gerald, czy mogę zadać ci pytanie?”

„Oczywiście, proszę pana.”

„Kiedy kobieta mówi, że jest zajęta, choć ewidentnie nie jest, i zaczyna wymyślać coraz bardziej absurdalne wymówki… co to znaczy?”

Gerald rozważył pytanie z filozoficzną powagą.

„Z mojego doświadczenia, proszę pana, wynika, że ​​ona chce, żeby pan do niej poszedł.”

“Naprawdę?”

„Albo, że chce dystansu. Jedno z dwóch.”

„To nie pomaga, Geraldzie.”

„Kobiety są skomplikowane, proszę pana. To część ich uroku.”

Do piątku Ethan był zdesperowany. Wysłał siedem wiadomości. Dwie zostały zignorowane. Na trzy odpowiedzi składały się z jednego słowa. Na jedną emotikonę kciuka w górę.

A ostatni – żart o frytkach – został zauważony i nie doczekał się odpowiedzi.

Zobaczono i nie ma odpowiedzi.

To był współczesny odpowiednik policzka.

„Mamo” – powiedział przy śniadaniu – „potrzebuję rady”.

Miranda podniosła wzrok znad gazety.

„O czym?”

“Kobiety.”

„To niejasne.”

„Jedna konkretna kobieta”.

„Skąd wiesz?”

„Kochanie, od pięciu dni zachowujesz się jak zagubiony szczeniak. Nie muszę być geniuszem”.

Ethan westchnął.

„Ona mnie unika, a ja nie wiem, co zrobiłem”.

Miranda spokojnie złożyła gazetę.

„Co się wydarzyło na przyjęciu koktajlowym?”

„Nic. To znaczy, wyszła wcześnie, powiedziała, że ​​jest zmęczona.”

„I ty w to wierzyłeś?”

„Nie powinnam była w to uwierzyć?”

Miranda spojrzała na niego z mieszaniną czułości i rozpaczy.

„Ethan, mój synu, jesteś genialny w biznesie. Ale w relacjach jesteś kompletnie ślepy”.

„Dziękuję za wsparcie.”

„To nie jest krytyka, to diagnoza”.

Miranda doskonale wiedziała, co się stało. Słyszała szepty na przyjęciu koktajlowym, widziała spojrzenia, zauważyła, jak Haley stawała się coraz mniejsza w miarę upływu wieczoru.

Ale wiedziała też, że nie może ingerować. Nie tym razem.

„Co mam zrobić?” zapytał Ethan.

„Idź i porozmawiaj z nią.”

„Ona nie odpowiada na moje wiadomości.”

„To idź osobiście. A jeśli nie będzie chciała się z tobą widzieć, to przynajmniej będziesz wiedział”.

Miranda wzięła łyk herbaty.

„Ale coś mi mówi, że tak. Ona się po prostu boi.”

„Boisz się czego?”

„O tobie. O twoim świecie. O tym, że nie jesteś wystarczająco dobry.”

Miranda spojrzała na niego.

„Ethan, usłyszała na przyjęciu koktajlowym różne rzeczy. Rzeczy, które potwierdziły wszystkie jej obawy”.

W końcu dotarło do mnie, o co chodzi.

„Szepty. Szepty.”

Tego popołudnia Ethan pojawił się w Sweet Bean Café.

Haley była za ladą, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzała w górę, zobaczyła, kto to, i o mało nie upuściła dzbanka z kawą.

“Co robisz?”

„Przyszedłem napić się kawy.”

„Ty nie pijesz kawy.”

„Dziś tak. Ethan. Poproszę americano. Proste i nieskomplikowane. To właśnie poleciłeś mi za pierwszym razem. Pamiętasz?”

Pamiętała. Pamiętała każdy szczegół tego dnia.

Lekko drżącymi rękami zrobiła kawę i postawiła ją na blacie.

„To jest 4 dolary.”

Podał jej 20-tkę.

“Proszę zatrzymać resztę.”

„Ethan.”

„To 16 dolarów napiwku.”

„Umiem matematykę.”

Cisza.

„Czy możemy porozmawiać?” zapytał.

„Pracuję.”

„Kiedy wychodzisz?”

“Późno.”

„Poczekam.”

„Ethan.”

„Dobrze”. Spojrzał na nią. „Unikasz mnie od tygodnia. Wymyśliłaś, że Sienna ma alergię na zupę. I nie odpowiedziałaś na mój żart o frytkach, który, nawiasem mówiąc, był bardzo dobry”.

„To było rozsądne.”

„Było znakomicie.”

Mimo wszystko Haley poczuła, jak kącik jej ust się unosi.

„Proszę” – powiedział ciszej. „Po prostu powiedz mi, co zrobiłem źle”.

Rozejrzała się. Kawiarnia była prawie pusta.

„Nie zrobiłeś nic złego.”

„To dlaczego przede mną uciekasz?”

„Nie mam alergii na zupę, Haley.”

Zamknęła oczy.

„Bo to przyjęcie koktajlowe przypomniało mi o rzeczywistości”.

„Jaka rzeczywistość?”

„Że nie pasuję do twojego świata. Że ci ludzie patrzą na mnie i widzą kelnerkę w kostiumie. Że choćbym się nie wiem jak starał, nigdy nie będę wystarczająco dobry”.

Jej głos się załamał.

„I lubię cię, Ethan, bardziej niż powinienem. I to mnie przeraża. Bo kiedy zdasz sobie sprawę, że mają rację…”

„Nie mają racji”.

„Nie wiesz tego.”

„Tak.” Pochylił się nad ladą. „Bo ja też cię lubię, bardziej niż powinienem, i nie obchodzi mnie, co myślą ci ludzie.”

„Ale mi zależy.”

Cisza między nimi stawała się coraz cięższa.

„Więc to tyle?” zapytał Ethan. „Poddasz się przez ludzi, którzy nic nie znaczą”.

„Nie chodzi tylko o to. Chodzi o wszystko. Pochodzimy z różnych światów”.

„Różne światy mogą się spotykać lub zderzać.”

Ethan wziął głęboki oddech.

„Dobrze, rozumiem, że potrzebujesz czasu. Ale chcę, żebyś wiedział jedno.”

Położył dłoń na jej dłoni.

„Jesteś najszczerszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. A jeśli zdecydujesz, że warto spróbować, będę czekał.”

Zostawił kawę nietkniętą na stole i podszedł do drzwi.

„Ethan—”

Odwrócił się.

„Żart o frytkach był w najlepszym razie wart sześć.”

Uśmiechnął się.

“Kłamca.”

Po pracy Haley wróciła do domu, położyła Siennę do łóżka i usiadła na kanapie, obejmując jej kolana. Uciekała. Wiedziała o tym. Uciekała ze strachu przed zranieniem, ze strachu przed tym, że nie będzie wystarczająco dobra, ze strachu przed pragnieniem czegoś, czego nigdy nie będzie mogła mieć.

Ale głos Ethana nie chciał opuścić jej głowy.

Jeśli uznasz, że warto spróbować, będę czekał.

Telefon zawibrował. Wiadomość od nieznanego numeru.

Cześć, kochanie. Tu Miranda. Dostałam twój numer od recepcjonistki. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Możemy porozmawiać jutro? Tylko we dwoje. Obiecuję, że nie zamknę cię w żadnym pokoju.

Haley wpatrywała się w ekran.

Miranda Mercer chciała porozmawiać – tylko we dwoje.

Było dobrze czy strasznie?

Prawdopodobnie jedno i drugie.

Miranda Mercer nie robiła niczego bez celu.

Kiedy więc pojawiła się w mieszkaniu Haley z pudełkiem francuskich ciastek i uśmiechem mówiącym: Musimy porozmawiać, Haley wiedziała, że ​​ma kłopoty.

„Czy mogę wejść?” zapytała Miranda.

Haley spojrzała na mieszkanie za sobą – małe, skromne, z zabawkami Sienny porozrzucanymi po podłodze i stertą książek pedagogicznych na stole.

„Przepraszam za bałagan, kochanie. Wychowałam syna. Wiem, co to bałagan”.

Miranda weszła, jakby wkraczała do pałacu.

„A tak przy okazji, jest tu przytulnie. Ma duszę.”

„Brakuje mu miejsca”.

„Kosmos jest przereklamowany.”

Sienna wbiegła z kuchni, zatrzymała się, gdy zobaczyła gościa, i dała znak Haley.

To jest kobieta z perłami.

Sienna, to jest—

Ale Miranda już odpowiadała.

Cześć, księżniczko. Pamiętasz mnie?

Oczy Sienny rozbłysły.

Dobrze się podpisujesz, jak na starszą osobę.

“Sjena!”

Haley zrobiła się czerwona.

Miranda się zaśmiała.

„Ona jest szczera. Podoba mi się to.”

Miranda zwróciła się do dziewczyny.

„Przyniosłam słodycze. Francuskie. Chcesz spróbować?”

Sienna spojrzała na Haley pytając o pozwolenie.

Haley skinęła głową, pokonana.

„Tylko jeden.”

„Trzy” – negocjowała Sienna.

“Dwa.”

“Umowa.”

Dziewczyna wzięła słodycze i pobiegła do sypialni, zostawiając ich samych.

Miranda siedziała na kanapie, jakby to był designerski fotel.

„Ona jest urocza.”

„Ona jest huraganem w ludzkiej postaci.”

„Najlepsze dzieci są takie”. Miranda przyjrzała jej się uważnie. „Więc… wychowałaś ją sama?”

Haley zawahała się.

„Ponieważ moja siostra odeszła trzy lata temu…”

Powietrze robiło się cięższe.

„Przepraszam” – powiedziała cicho Miranda. „Nie wiedziałam”.

„Niewiele osób wie. Nie mówię o tym zbyt wiele.”

„Co się stało? Jeśli nie będzie to nachalne, zapytaj.”

Haley siedziała obok niej w fotelu, ze splecionymi dłońmi.

„To była poważna choroba. Odkryta późno. Po sześciu miesiącach odeszła”. Jej głos się załamał. „Sienna miała trzy lata. Nie rozumiała, dlaczego mama nie wraca. Obiecałam, że się nią zaopiekuję i… oto jesteśmy”.

Miranda przez chwilę milczała.

„Zrezygnowałeś z wielu rzeczy.”

„Zyskałam o wiele więcej”. Haley spojrzała w stronę sypialni. „Ona jest wszystkim, co mam”.

Miranda wzięła głęboki oddech.

„Czy mogę ci opowiedzieć historię?”

“Oczywiście.”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Podczas rodzinnego obiadu moi rodzice powiedzieli: „Nikt nie potrzebuje twoich pieniędzy ani ciebie”. Moja siostra się zgodziła. Siedziałem cicho, tylko cicho robiąc rzeczy… nigdy się tego nie spodziewali.

„Powinieneś to dostać” – powiedziałem. Tata odsunął krzesło, prostując ramiona, jak zawsze, gdy zakładał, że cokolwiek się stanie, ugnie się ...

Orzeźwiająca Sałatka z Ogórkami i Krewetkami: Przepis na Lekki i Smaczny Obiad

Łączenie składników: W dużej misce połącz przygotowane ogórki, cebulę, awokado i ostudzone krewetki. Całość polej przygotowanym sosem i delikatnie wymieszaj, ...

Leave a Comment