Na zatłoczonym przyjęciu bożonarodzeniowym zmęczona kelnerka użyła języka migowego, żeby życzyć mi „Wesołych Świąt” tak swobodnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nie miała pojęcia, że ​​jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która może mi to powiedzieć. Około północy rozeszły się szepty, że nie jestem zwykłym gościem… i ta drobna chwila zmieniła moje dalsze plany. – Page 6 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Na zatłoczonym przyjęciu bożonarodzeniowym zmęczona kelnerka użyła języka migowego, żeby życzyć mi „Wesołych Świąt” tak swobodnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nie miała pojęcia, że ​​jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która może mi to powiedzieć. Około północy rozeszły się szepty, że nie jestem zwykłym gościem… i ta drobna chwila zmieniła moje dalsze plany.

„Ja też nie. Udawajmy razem.”

Haley się roześmiała i zgodziła się.

Tańczyli niezręcznie, śmiejąc się z własnych błędów, zupełnie nie zwracając uwagi na resztę sali.

„Czy jesteś szczęśliwy?” zapytał.

„Bardzo.” Oparła głowę na jego ramieniu. „Dziękuję ci za to.”

„Po co?”

„Za to, że sprawiliście, że poczułem, że tu pasuję”.

„Należysz. Zawsze należałeś.”

Około północy przyszła Miranda.

„Robi się późno, a księżniczka już zasypia.”

Sienna siedziała na krześle, zamykając oczy, a diadem w końcu przechylił się na bok.

„Zadzwonię po samochód” – powiedziała Haley.

„Bzdura” – Miranda machnęła ręką. „Będziesz spał w rezydencji. Już przygotowałam pokoje”.

„Mirando, nie musisz…”

„Nalegam. Sienna jest wyczerpana. Ty też. I nie pozwolę ci przejść przez miasto o tej porze.”

Haley spojrzała na Ethana. Uśmiechnął się.

„Nie ma sensu się kłócić. Kiedy ona coś postanowi…”

„Słyszałam” – powiedziała Miranda.

Rezydencja Mercerów była dokładnie taka, jak sobie wyobrażała Haley – i jednocześnie zupełnie inna. Ogromna, owszem. Elegancka, z pewnością, ale i przytulna. Na ścianach rodzinne zdjęcia, świeże kwiaty i wazony, zapach domu.

Sienna, półprzytomna w ramionach Ethana, mruknęła: „Panie, pański dom jest bardzo duży”.

“To jest.”

„Czy się gubisz?”

“Czasami.”

„Wiedziałam”. Ziewnęła. „Bycie bogatym jest dziwne”.

Miranda się zaśmiała.

„Chodźcie. Pokoje są gotowe.”

Pokój, który przygotowała dla nich Miranda, miał wielkie łóżko, miękką pościel i widok na oświetlony ogród.

Haley położyła Siennę na łóżku, już ubraną w pożyczoną piżamę, i ostrożnie ją otuliła.

“Ciocia?”

“Tak moja miłości.”

„Dzisiaj był najlepszy dzień w moim życiu.”

Haley zapiekły oczy.

„Mój też.”

„Czy możemy tu wrócić?”

„Zobaczymy.”

„To jest osoba dorosła, prawda?”

“Może.”

Sienna uśmiechnęła się i zamknęła oczy. W ciągu kilku sekund zasnęła.

Haley pozostała tam, obserwując swoją siostrzenicę — aparat słuchowy w jej uchu, różową sukienkę wiszącą na krześle i przekrzywioną tiarę na stoliku nocnym.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuła, że ​​wszystko jest na swoim miejscu.

Ciche pukanie do drzwi.

„Ethan. Mogę wejść?”

Haley podeszła do drzwi i lekko je uchyliła.

„Zasnęła” – wyszeptała.

„A ty?” zapytał Ethan. „Wszystko w porządku?”

„Tak” – uśmiechnęła się. „Więcej niż w porządku”.

Ethan trzymał ją za rękę.

„Jutro, kiedy się obudzisz, chcę ci coś pokazać.”

“Co?”

“Niespodzianka.”

„Jeszcze jeden?”

„Ostatni”. Uśmiechnął się w sposób, który przyspieszył jej bicie serca. „Obiecuję, że ten będzie tego wart”.

Haley spojrzała na niego.

„Planujesz coś.”

„Ja? Nigdy.”

„Ethan…”

„Śpij dobrze, Haley.”

Pocałował ją w czoło i odszedł korytarzem.

Haley zamknęła drzwi, jej serce biło zdecydowanie za szybko.

Co on planował?

Ona nie wiedziała.

Ale po raz pierwszy nie bała się dowiedzieć.

Haley obudziła się, gdy słońce przebijało się przez zasłony, i była całkowicie pewna, że ​​nie jest w domu.

Łóżko było za duże. Pościel za miękka. I unosił się zapach świeżej kawy, który zdecydowanie nie dochodził z jej małej kuchni.

Potem przypomniała sobie o przyjęciu, o rezydencji i obietnicy Ethana.

Jutro, kiedy się obudzisz, chcę ci coś pokazać.

Sienna wciąż spała obok niej, rozciągnięta na łóżku niczym rozgwiazda, z lekko otwartymi ustami i aparatem słuchowym świecącym w jej uchu.

Haley uśmiechnęła się i powoli wstała, żeby jej nie obudzić.

Wtedy zauważyła, że ​​drzwi szafy były lekko uchylone.

Zaciekawiona, otworzyła je całkowicie i zatrzymała się.

Szafa — wielkości jej sypialni w domu — była pełna ubrań: sukienek, bluzek, spodni, butów, wszystkich nowych, wszystkich w jej rozmiarze.

A po stronie mniejszych ubranek dziecięcych.

Sukienki, buciki, kokardy do włosów — wszystko w rozmiarze Sienny.

Na wieszaku wisiała notatka:

Aby moje ulubione dziewczyny mogły cieszyć się tym dniem. Wybierz, co chcesz. Z miłością, Miranda.

Haley poczuła, że ​​pieką ją oczy.

Ta kobieta była niemożliwa.

“Ciocia!”

Krzyk Sienny niemal sprawił, że upuściła wieszak.

„Co to wszystko znaczy?”

Sienna obudziła się, zobaczyła szafę i stanęła w drzwiach, jakby znalazła skarb.

„Ich ubrania, kochanie. Najwyraźniej dla nas.”

„Wszystkie”. Oczy Sienny zrobiły się szersze. „Oni są…”

„Sienna. Nie musisz krzyczeć.”

Ale było już za późno. Sienna wpadła już do szafy niczym mały różowy tornado, wyciągając sukienki i buty z dzikim entuzjazmem.

„Ciociu, spójrz na to, na to i na to!”

„Sienna, zwolnij.”

„Są kokardki do włosów!” – wyszeptała. „Tam jest różowa kokardka!”

Haley westchnęła.

Było za wcześnie na ten poziom energii.

Pół godziny później zeszli na dół na śniadanie.

Haley wybrała prostą białą bawełnianą sukienkę. Sienna miała na sobie żółtą sukienkę ze słonecznikami i trzema – nie dwiema – trzema kokardkami we włosach.

„Nie uważasz, że to za dużo kokard?” zapytała Haley.

„Nie ma czegoś takiego jak za dużo kokard” – odpowiedziała Sienna z absolutnym przekonaniem.

Sala śniadaniowa miała wielkość całego mieszkania Haley. Ogromny stół, świeże owoce, pieczywo, sery, soki wszelkiego rodzaju.

A w środku Miranda pije herbatę, jakby było to coś zupełnie normalnego.

„Dzień dobry, kochanie”. Wstała. „Dobrze spaliście?”

„Bardzo dobrze” – powiedziała Haley.

„Mirando, te ubrania… pasowały? Nie byłam pewna co do rozmiarów”.

„Były idealne.”

„Ale nie musiałeś…”

„Chciałam”. Miranda się uśmiechnęła. „A to różnica”.

Sienna już usiadła i patrzyła na stół wielkimi oczami.

„Dama z perłami… czy to wszystko jest śniadaniem?”

“To jest.”

„Księżniczko, każdego dnia.”

„Codziennie?” Sienna zwróciła się do Haley. „Ciociu, możemy tu zamieszkać?”

“Sjena.”

„Co? Jest jedzenie.”

Ethan pojawił się dziesięć minut później, wciąż w piżamie, z rozczochranymi włosami. Haley widziała go takiego po raz pierwszy.

Bez garnituru. Bez żelu. Bez zbroi CEO wyglądał normalnie, ludzko i niesamowicie przystojnie.

„Dzień dobry” – powiedział, a jego głos wciąż był ochrypły od snu.

„Dzień dobry” odpowiedziała Haley, starając się nie patrzeć za dużo.

„Proszę pana.” Sienna pomachała kromką tosta. „Ty też tu mieszkasz?”

“Ja robię.”

„W którym pokoju?”

„Ten na końcu korytarza.”

„Ten duży. To ten.” Sienna zastanowiła się nad informacją. „Mieszkasz sama w takim dużym pokoju?”

“Ja robię.”

„To marnotrawstwo.”

Miranda prawie wypluła herbatę.

Ethan się roześmiał.

„Ona ma rację.”

Po śniadaniu Ethan podszedł do Haley.

„Pamiętasz niespodziankę?”

„Od wczoraj jestem ciekaw.”

“Proszę ze mną.”

Poprowadził ją przez korytarze rezydencji, mijając pokoje, o których istnieniu Haley nawet nie wiedziała.

„Dokąd idziemy?”

“Cierpliwość.”

„Wiesz, że to tortury, prawda?”

„Wiem”. Uśmiechnął się. „To część zabawy”.

Zatrzymali się przed podwójnymi szklanymi drzwiami, które otwierały się na ogród.

Haley widziała ogrody nocą, rozświetlone świątecznymi iluminacjami. Ale w ciągu dnia robiły jeszcze większe wrażenie. Rabaty kwiatowe, fontanny, kamienne ścieżki wijące się między starymi drzewami.

„To jest piękne” – wyszeptała.

„O zachodzie słońca jest jeszcze lepiej”. Ethan chwycił ją za rękę. „Chcę ci to dziś pokazać”.

„Więcej niespodzianek?”

„Ostatni.”

Spojrzał na nią z intensywnością, która przyspieszyła bicie jej serca.

„Obiecuję.”

Dzień minął jak sen. Lunch na werandzie z widokiem na ogrody. Sienna biegała po trawniku w pogoni za motylami. Miranda uczyła Haley rozpoznawać kwiaty.

Ethan obserwował wszystko z uśmiechem, który wydawał się być stały.

To było dziwne.

Ani miejsce, ani ludzie.

Dziwne było to, że wszystko wydawało się takie właściwe, naturalne, jakby zawsze tam było.

Późnym popołudniem Miranda pojawiła się z kolejną sukienką dla Haley.

Szmaragdowo zielony. Długi. Elegancki.

„Na dzisiejszy wieczór” – powiedziała z tajemniczym uśmiechem.

„Mirando, co wy wszyscy planujecie?”

„Ja? Nic.”

„Kłamiesz.”

„Nigdy nie kłamię” – Miranda puściła oko. „Pomijam informacje tylko strategicznie”.

O godzinie 19:00 Ethan zapukał do drzwi sypialni.

Haley otworzyła je, już ubrana w szmaragdową zieleń, a jej serce biło jak szalone.

Miał na sobie garnitur. Nie służbowy. Inny – delikatniejszy, bardziej intymny.

„Na co dokładnie jesteś gotowy?”

„Zobaczysz.”

Ogrody o zmierzchu były magiczne. Latarnie zwisały z drzew. Świece unosiły się w fontannie. Płatki róż rozsypano wzdłuż kamiennej ścieżki.

„Ethan…” wyszeptała Haley. „Co to jest?”

Nie odpowiedział. Po prostu zaprowadził ją do altany w centrum ogrodu, ozdobionej białymi kwiatami i złotymi światełkami.

„Ćwiczyłem to cały tydzień” – powiedział Ethan lekko drżącym głosem.

„Co ćwiczyłeś?”

Wziął głęboki oddech.

A potem podniósł ręce i zaczął podpisywać.

Haley rozpoznała gesty. Niektóre były idealne, inne… niezbyt.

Jesteś naj—

Ethan zatrzymał się, zmarszczył brwi i poprawił znak.

—najbardziej niesamowita osoba, jaką kiedykolwiek spotkałem.

Poczuła, jak jej oczy napełniają się łzami.

Kontynuował, jego ręce lekko drżały.

Nauczyłeś mnie słuchać, widzieć i czuć.

Łza spłynęła po twarzy Haley.

I chcę spędzić resztę mojego życia—

Ethan zatrzymał się. Spojrzał na swoje dłonie.

„Czekaj, to nie tak.”

Haley śmiała się przez łzy.

„Co powiedziałeś?”

„Miałem na myśli, że u twego boku, ale chyba wolałem powiedzieć z twoim butem.”

Wybuchnęła śmiechem.

„Chcesz spędzić życie z moim butem?”

„Technicznie rzecz biorąc, tak. Najwyraźniej”. Potarł czoło. „Tyle ćwiczyłem”.

„Ethan…”

„Daj mi spróbować jeszcze raz. Haley, dam radę. Dam radę.”

Zatrzymał się.

Haley trzymała go za ręce.

„Zrozumiałem.”

Spojrzał na nią, jego oczy zabłysły.

„Naprawdę?”

„Prosisz mnie o ślub z butem czy bez.”

Ethan roześmiał się — nerwowo i z ulgą.

„Jestem. Jestem.”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Liście chrzanu: niedoceniana roślina lecznicza dla Twojego zdrowia

Zastosowania ogrodowe: Środek odstraszający szkodniki  : Zgnieć liście i rozrzuć je po ogrodzie, aby odstraszyć szkodniki. Rośliny towarzyszące: Sadź  chrzan w pobliżu ...

Eliminuje ból pleców, kręgosłupa i kolan

Sprawdź w: HERBATA Z POKRZYWY: 150 RAZY SILNIEJSZA NIŻ CYTRYNOWA I CZOSNKOWA Medycyna naturopatyczna ma bardzo szerokie zastosowanie, szczególnie jeśli ...

Tajemnicze obiekty, które prawie zniszczyły Internet

Znalezienie tego w szufladzie może zdezorientować kogoś, kto nie zna się na starych gadżetach kuchennych, ale jest to nieszkodliwe, praktyczne ...

Leave a Comment