Ethan trzymał ją za rękę.
„Jutro, kiedy się obudzisz, chcę ci coś pokazać.”
“Co?”
“Niespodzianka.”
„Jeszcze jeden?”
„Ostatni”. Uśmiechnął się w sposób, który przyspieszył jej bicie serca. „Obiecuję, że ten będzie tego wart”.
Haley spojrzała na niego.
„Planujesz coś.”
„Ja? Nigdy.”
„Ethan…”
„Śpij dobrze, Haley.”
Pocałował ją w czoło i odszedł korytarzem.
Haley zamknęła drzwi, jej serce biło zdecydowanie za szybko.
Co on planował?
Ona nie wiedziała.
Ale po raz pierwszy nie bała się dowiedzieć.
Haley obudziła się, gdy słońce przebijało się przez zasłony, i była całkowicie pewna, że nie jest w domu.
Łóżko było za duże. Pościel za miękka. I unosił się zapach świeżej kawy, który zdecydowanie nie dochodził z jej małej kuchni.
Potem przypomniała sobie o przyjęciu, o rezydencji i obietnicy Ethana.
Jutro, kiedy się obudzisz, chcę ci coś pokazać.
Sienna wciąż spała obok niej, rozciągnięta na łóżku niczym rozgwiazda, z lekko otwartymi ustami i aparatem słuchowym świecącym w jej uchu.
Haley uśmiechnęła się i powoli wstała, żeby jej nie obudzić.
Wtedy zauważyła, że drzwi szafy były lekko uchylone.
Zaciekawiona, otworzyła je całkowicie i zatrzymała się.
Szafa — wielkości jej sypialni w domu — była pełna ubrań: sukienek, bluzek, spodni, butów, wszystkich nowych, wszystkich w jej rozmiarze.
A po stronie mniejszych ubranek dziecięcych.
Sukienki, buciki, kokardy do włosów — wszystko w rozmiarze Sienny.
Na wieszaku wisiała notatka:
Aby moje ulubione dziewczyny mogły cieszyć się tym dniem. Wybierz, co chcesz. Z miłością, Miranda.
Haley poczuła, że pieką ją oczy.
Ta kobieta była niemożliwa.
“Ciocia!”
Krzyk Sienny niemal sprawił, że upuściła wieszak.
„Co to wszystko znaczy?”
Sienna obudziła się, zobaczyła szafę i stanęła w drzwiach, jakby znalazła skarb.
„Ich ubrania, kochanie. Najwyraźniej dla nas.”
„Wszystkie”. Oczy Sienny zrobiły się szersze. „Oni są…”
„Sienna. Nie musisz krzyczeć.”
Ale było już za późno. Sienna wpadła już do szafy niczym mały różowy tornado, wyciągając sukienki i buty z dzikim entuzjazmem.
„Ciociu, spójrz na to, na to i na to!”
„Sienna, zwolnij.”
„Są kokardki do włosów!” – wyszeptała. „Tam jest różowa kokardka!”
Haley westchnęła.
Było za wcześnie na ten poziom energii.
Pół godziny później zeszli na dół na śniadanie.
Haley wybrała prostą białą bawełnianą sukienkę. Sienna miała na sobie żółtą sukienkę ze słonecznikami i trzema – nie dwiema – trzema kokardkami we włosach.
„Nie uważasz, że to za dużo kokard?” zapytała Haley.
„Nie ma czegoś takiego jak za dużo kokard” – odpowiedziała Sienna z absolutnym przekonaniem.
Sala śniadaniowa miała wielkość całego mieszkania Haley. Ogromny stół, świeże owoce, pieczywo, sery, soki wszelkiego rodzaju.
A w środku Miranda pije herbatę, jakby było to coś zupełnie normalnego.
„Dzień dobry, kochanie”. Wstała. „Dobrze spaliście?”
„Bardzo dobrze” – powiedziała Haley.
„Mirando, te ubrania… pasowały? Nie byłam pewna co do rozmiarów”.
„Były idealne.”
„Ale nie musiałeś…”
„Chciałam”. Miranda się uśmiechnęła. „A to różnica”.
Sienna już usiadła i patrzyła na stół wielkimi oczami.
„Dama z perłami… czy to wszystko jest śniadaniem?”
“To jest.”
„Księżniczko, każdego dnia.”
„Codziennie?” Sienna zwróciła się do Haley. „Ciociu, możemy tu zamieszkać?”
“Sjena.”
„Co? Jest jedzenie.”
Ethan pojawił się dziesięć minut później, wciąż w piżamie, z rozczochranymi włosami. Haley widziała go takiego po raz pierwszy.
Bez garnituru. Bez żelu. Bez zbroi CEO wyglądał normalnie, ludzko i niesamowicie przystojnie.
„Dzień dobry” – powiedział, a jego głos wciąż był ochrypły od snu.
„Dzień dobry” odpowiedziała Haley, starając się nie patrzeć za dużo.
„Proszę pana.” Sienna pomachała kromką tosta. „Ty też tu mieszkasz?”
“Ja robię.”
„W którym pokoju?”
„Ten na końcu korytarza.”
„Ten duży. To ten.” Sienna zastanowiła się nad informacją. „Mieszkasz sama w takim dużym pokoju?”
“Ja robię.”
„To marnotrawstwo.”
Miranda prawie wypluła herbatę.
Ethan się roześmiał.
„Ona ma rację.”
Po śniadaniu Ethan podszedł do Haley.
„Pamiętasz niespodziankę?”
„Od wczoraj jestem ciekaw.”
“Proszę ze mną.”
Poprowadził ją przez korytarze rezydencji, mijając pokoje, o których istnieniu Haley nawet nie wiedziała.
„Dokąd idziemy?”
“Cierpliwość.”
„Wiesz, że to tortury, prawda?”
„Wiem”. Uśmiechnął się. „To część zabawy”.
Zatrzymali się przed podwójnymi szklanymi drzwiami, które otwierały się na ogród.
Haley widziała ogrody nocą, rozświetlone świątecznymi iluminacjami. Ale w ciągu dnia robiły jeszcze większe wrażenie. Rabaty kwiatowe, fontanny, kamienne ścieżki wijące się między starymi drzewami.
„To jest piękne” – wyszeptała.
„O zachodzie słońca jest jeszcze lepiej”. Ethan chwycił ją za rękę. „Chcę ci to dziś pokazać”.
„Więcej niespodzianek?”
„Ostatni.”
Spojrzał na nią z intensywnością, która przyspieszyła bicie jej serca.
„Obiecuję.”
Dzień minął jak sen. Lunch na werandzie z widokiem na ogrody. Sienna biegała po trawniku w pogoni za motylami. Miranda uczyła Haley rozpoznawać kwiaty.
Ethan obserwował wszystko z uśmiechem, który wydawał się być stały.
To było dziwne.
Ani miejsce, ani ludzie.
Dziwne było to, że wszystko wydawało się takie właściwe, naturalne, jakby zawsze tam było.
Późnym popołudniem Miranda pojawiła się z kolejną sukienką dla Haley.
Szmaragdowo zielony. Długi. Elegancki.
„Na dzisiejszy wieczór” – powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
„Mirando, co wy wszyscy planujecie?”
„Ja? Nic.”
„Kłamiesz.”
„Nigdy nie kłamię” – Miranda puściła oko. „Pomijam informacje tylko strategicznie”.
O godzinie 19:00 Ethan zapukał do drzwi sypialni.
Haley otworzyła je, już ubrana w szmaragdową zieleń, a jej serce biło jak szalone.
Miał na sobie garnitur. Nie służbowy. Inny – delikatniejszy, bardziej intymny.
„Na co dokładnie jesteś gotowy?”
„Zobaczysz.”
Ogrody o zmierzchu były magiczne. Latarnie zwisały z drzew. Świece unosiły się w fontannie. Płatki róż rozsypano wzdłuż kamiennej ścieżki.
„Ethan…” wyszeptała Haley. „Co to jest?”
Nie odpowiedział. Po prostu zaprowadził ją do altany w centrum ogrodu, ozdobionej białymi kwiatami i złotymi światełkami.
„Ćwiczyłem to cały tydzień” – powiedział Ethan lekko drżącym głosem.
„Co ćwiczyłeś?”
Wziął głęboki oddech.
A potem podniósł ręce i zaczął podpisywać.
Haley rozpoznała gesty. Niektóre były idealne, inne… niezbyt.
Jesteś naj—
Ethan zatrzymał się, zmarszczył brwi i poprawił znak.
—najbardziej niesamowita osoba, jaką kiedykolwiek spotkałem.
Poczuła, jak jej oczy napełniają się łzami.
Kontynuował, jego ręce lekko drżały.
Nauczyłeś mnie słuchać, widzieć i czuć.
Łza spłynęła po twarzy Haley.
I chcę spędzić resztę mojego życia—
Ethan zatrzymał się. Spojrzał na swoje dłonie.
„Czekaj, to nie tak.”
Haley śmiała się przez łzy.
„Co powiedziałeś?”
„Miałem na myśli, że u twego boku, ale chyba wolałem powiedzieć z twoim butem.”
Wybuchnęła śmiechem.
„Chcesz spędzić życie z moim butem?”
„Technicznie rzecz biorąc, tak. Najwyraźniej”. Potarł czoło. „Tyle ćwiczyłem”.
„Ethan…”
„Daj mi spróbować jeszcze raz. Haley, dam radę. Dam radę.”
Zatrzymał się.
Haley trzymała go za ręce.
„Zrozumiałem.”
Spojrzał na nią, jego oczy zabłysły.
„Naprawdę?”
„Prosisz mnie o ślub z butem czy bez.”
Ethan roześmiał się — nerwowo i z ulgą.
„Jestem. Jestem.”
Wyjął z kieszeni małe pudełko.
„Haley Bennett, czy mogłabyś…”
“Tak.”
Głos nie należał do Haley.
To należało do Sienny.
Oboje się odwrócili.
Sienna chowała się za krzakiem, jej wielkie oczy błyszczały. Miranda szła tuż za nią, próbując ją powstrzymać, ale bezskutecznie.
„Wszystko słyszałam!” krzyknęła Sienna, biegnąc do nich. „Mówi, że tak! Mówi!”
„Sienna!” Miranda goniła ją. „Mówiłam ci, żebyś poczekała…”
„Ale on już pytał!”
Haley nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać.
Zrobiła jedno i drugie.
„Księżniczko” – powiedział Ethan, kucając – „muszę to usłyszeć od twojej ciotki”.
„Ale ona powie „tak”. Wiem.”
„Skąd wiesz?”
„Bo ona wymawia twoje imię przez sen i chichocze.”
Haley spłonęła rumieńcem.
“Sjena!”
„Co? To prawda.”
Ethan wstał, wciąż się śmiejąc, i zwrócił się do Haley.
„Więc, czy mówisz tak?”
Haley spojrzała na niego. Na Siennę. Na Mirandę, która cicho płakała za krzakiem, udając, że jej nie ma. Spojrzała na pudełko z pierścionkiem, na oświetlone ogrody, na życie, o jakim nigdy nie marzyła.
„Tak” – odpowiedziała – „tysiąc razy”.
“Tak.”
Ethan wsunął jej pierścionek na palec i pocałował ją.
„Fuj!” Sienna zakryła oczy. „Znowu dorosły pocałunek!”
A ona skakała z radości.
Pojawiła się Miranda z czerwonymi oczami.
“Wreszcie.”
„Zaplanowałeś to wszystko, prawda?” zapytała Haley.
„Nigdy” – prychnęła Miranda. „Zasugerowałam tylko kilka rzeczy. Na przykład udekorowanie całego ogrodu. Szczegóły.”
Sienna pociągnęła Ethana za rękaw.
“Pan.”
“Tak?”
„Jeśli poślubisz moją ciotkę, czy zostaniesz moim wujkiem?”
Ethan spojrzał na Haley.
Haley skinęła głową, a łzy wciąż płynęły.
„Tak zrobię, księżniczko.”
Sienna zastanowiła się przez chwilę.
„Wujku Ethanie”. Spróbowała dobrać słowa. „Podoba mi się. Brzmi poważnie”.
„To ważniejsze niż przystojny pan. O wiele ważniejsze.”
Sienna uśmiechnęła się tym szerokim uśmiechem, który rozświetlał każdą przestrzeń, i objęła jego nogi z całą siłą swoich sześciu lat.
Później, siedząc w altanie, Haley oparła głowę na ramieniu Ethana. Sienna spała na kolanach Mirandy, wyczerpana tak wielkimi emocjami. Latarnie delikatnie płonęły. Fontanna grała swoją melodię. Pierścionek na palcu Haley odbijał światło świecy.
„Dziękuję” – wyszeptała.
„Po co?”
„Za wszystko. Za to, że się nie poddałeś. Za to, że dostrzegłeś mnie, kiedy czułem się niewidzialny. Za to, że dałeś mi wiarę, że zasługuję na szczęście”.
Ethan pocałował ją w czubek głowy.
„Zawsze na to zasługiwałeś. Potrzebowałeś tylko kogoś, kto ci o tym przypomni.”
Miranda podeszła bliżej, a Siennę wciąż spała w jej ramionach.
„Witamy w rodzinie” – powiedziała cicho.
Haley się uśmiechnęła.
„Dziękuję za przyjęcie mnie.”
„Kochana, wybrałam cię w chwili, gdy powiedziałaś „Wesołych Świąt” na mig”. Miranda puściła oko. „To Ethan za długo zwlekał, żeby to zauważyć”.
„Hej” – zaprotestował Ethan.
„Szybko to zauważyłem.”
„Przez trzy tygodnie myliłeś „dzień dobry” z frytkami.”
„To nieistotne. To historia.”
Haley się zaśmiała.
Ta rodzina była chaotyczna, nieprzewidywalna i całkowicie szalona.
A teraz to również należało do niej.
Sienna poruszyła się w ramionach Mirandy i otworzyła jedno oko.
“Ciocia?”
“Tak moja miłości.”
„Czy teraz będziemy tu mieszkać?”
Haley spojrzała na Ethana. Ethan spojrzał na Mirandę. Miranda się uśmiechnęła.
„Jeśli chcesz.”
Sienna otworzyła oboje oczu.
„Czy to jest „dorosłe tak”?”
„To naprawdę tak.”
Sienna się uśmiechnęła — senna, szczęśliwa, spełniona.
„Fajnie. Podoba mi się tutaj”. Ziewnęła. „Jest duże śniadanie”.
I wróciłem do łóżka.
Haley wzięła głęboki oddech.
Rok temu pracowała jako kelnerka, serwując szampana na imprezach, na których nigdy nie mogła być obecna.
Dziś zaręczyła się z miliarderem, została przyjęta przez najżyczliwszą rodzinę, jaką kiedykolwiek spotkała, miała na palcu pierścionek i przyszłość, o jakiej nigdy nie śmiała marzyć.
Wszystko dlatego, że pewnego dnia zobaczyła starszą panią, która upuściła kartkę i podpisała się trzema słowami:
Wesołych Świąt, proszę pani.


Yo Make również polubił
Jak udrożnić zatoki tylko palcami? Naturalna metoda na ulgę i oczyszczenie!
Miękki, słodki chleb z dżemem morelowym i rodzynkami
Najbardziej zabójcze jedzenie na świecie zabija 200 osób rocznie.
Przepis na domową pizzę