„Ethan…” Haley go zatrzymała. „Chcę tylko wrócić do domu”.
„Pozwól, że cię zabiorę.”
„Nie, musisz zostać.”
„Haley, proszę.”
Prośba zabrzmiała bardziej nieprecyzyjnie, niż zamierzała.
Samochód przyjechał po pięciu minutach. Ethan odprowadził ją do wyjścia.
„Jesteś pewien, że nie chcesz, żebym poszedł z tobą?”
„Jestem pewna”. Haley wymusiła uśmiech. „No dalej. Wygłosi swoją mowę”.
Westchnął, pokonany.
„Czy możemy porozmawiać jutro?”
“Jasne.”
To było kłamstwo i może on o tym wiedział.
W samochodzie Haley oparła głowę o szybę. Spłynęła jedna łza, potem druga. Nie otarła ich.
W domu zdjęła buty i usiadła na łóżku, wciąż mając na sobie sukienkę. Sukienkę, która kosztowała połowę pensji.
Sukienka, która nie wystarczyła.
Jej telefon zawibrował.
Czy dotarłeś do domu bezpiecznie?
Tak. Dziękuję.
Kolejna wiadomość.
Mimo wszystko, wyglądałaś dziś pięknie. Najbardziej autentyczna osoba w całej sali.
Haley przeczytała to trzy razy.
Nie odpowiedziała, bo już wiedziała, co musi zrobić. Jeśli chciała chronić własne serce, musiała się wycofać, zanim będzie za późno.
Lata pracy na różnych wydarzeniach nauczyły ją, jak stać się niewidzialną, gdy zaszła taka potrzeba.
Ale unikanie upartego miliardera, który znał jej numer, adres i matkę mającą skłonności do bycia prywatnym detektywem, stanowiło nowe wyzwanie.
Pierwsza wiadomość od Ethana nadeszła dzień po przyjęciu.
Dzień dobry. Jak się masz?
Haley wpatrywała się w telefon przez pięć minut. Wpisała trzy różne odpowiedzi i wszystkie je usunęła. Odpisała tylko:
Dobra, jestem zajęty. Porozmawiamy później.
Nie rozmawiali.
W poniedziałek wysłała oficjalny e-mail do fundacji.
Szanowni Państwo, z powodu obowiązków akademickich muszę przełożyć sesje w tym tygodniu. Z poważaniem, Haley Bennett.
Ethan zadzwonił piętnaście minut później.
Ona nie odpowiedziała.
Napisał SMS-a:
Zobowiązania akademickie? Wiesz, że masz mój numer, prawda?
Odpowiedziała:
Przepraszam, pracowity tydzień. Sienna ma grypę.
Kłamstwo.
Sienna była całkowicie zdrowa i w tym momencie próbowała nauczyć kota sąsiadów wykonywania krótkich kopnięć piłkarskich.
W środę Ethan spróbował ponownie.
Czy Sienna jest lepsza?
Nadal trochę chory.
Mogę wysłać prywatnego lekarza.
Nie ma potrzeby.
Czy mogę przynieść zupę?
Nie, to znaczy, dziękuję, ale nie ma potrzeby. Ona ma alergię na zupę.
Haley wpatrywała się w wiadomość, którą właśnie wysłała.
Masz alergię na zupę?
Alergia na zupę.
Ethan odpowiedział:
To rzadkie. Bardzo rzadkie. Choroba genetyczna.
Haley odłożyła telefon i zakryła twarz dłońmi.
Była najgorszą kłamczuchą na świecie.
W rezydencji Mercerów Ethan wpatrywał się w telefon, jakby był zagadką nie do rozwiązania.
„Masz alergię na zupę?” mruknął. „Czy to w ogóle istnieje?”
Zrobił to, co zrobiłby każdy zdezorientowany człowiek.
Przeszukał Google.
Brak istotnych wyników.
Następnie zrobił drugą rzecz, którą zrobiłby każdy zdezorientowany człowiek.
Szukał pomocy.
Niestety, z pomocą przyszedł Gerald — sześćdziesięcioośmioletni kamerdyner, który pracował dla Mercerów jeszcze przed narodzinami Ethana.
„Gerald, czy mogę zadać ci pytanie?”
„Oczywiście, proszę pana.”
„Kiedy kobieta mówi, że jest zajęta, choć ewidentnie nie jest, i zaczyna wymyślać coraz bardziej absurdalne wymówki… co to znaczy?”
Gerald rozważył pytanie z filozoficzną powagą.
„Z mojego doświadczenia, proszę pana, wynika, że ona chce, żeby pan do niej poszedł.”
“Naprawdę?”
„Albo, że chce dystansu. Jedno z dwóch.”
„To nie pomaga, Geraldzie.”
„Kobiety są skomplikowane, proszę pana. To część ich uroku.”
Do piątku Ethan był zdesperowany. Wysłał siedem wiadomości. Dwie zostały zignorowane. Na trzy odpowiedzi składały się z jednego słowa. Na jedną emotikonę kciuka w górę.
A ostatni – żart o frytkach – został zauważony i nie doczekał się odpowiedzi.
Zobaczono i nie ma odpowiedzi.
To był współczesny odpowiednik policzka.
„Mamo” – powiedział przy śniadaniu – „potrzebuję rady”.
Miranda podniosła wzrok znad gazety.
„O czym?”
“Kobiety.”
„To niejasne.”
„Jedna konkretna kobieta”.
„Skąd wiesz?”
„Kochanie, od pięciu dni zachowujesz się jak zagubiony szczeniak. Nie muszę być geniuszem”.
Ethan westchnął.
„Ona mnie unika, a ja nie wiem, co zrobiłem”.
Miranda spokojnie złożyła gazetę.
„Co się wydarzyło na przyjęciu koktajlowym?”
„Nic. To znaczy, wyszła wcześnie, powiedziała, że jest zmęczona.”
„I ty w to wierzyłeś?”
„Nie powinnam była w to uwierzyć?”
Miranda spojrzała na niego z mieszaniną czułości i rozpaczy.
„Ethan, mój synu, jesteś genialny w biznesie. Ale w relacjach jesteś kompletnie ślepy”.
„Dziękuję za wsparcie.”
„To nie jest krytyka, to diagnoza”.
Miranda doskonale wiedziała, co się stało. Słyszała szepty na przyjęciu koktajlowym, widziała spojrzenia, zauważyła, jak Haley stawała się coraz mniejsza w miarę upływu wieczoru.
Ale wiedziała też, że nie może ingerować. Nie tym razem.
„Co mam zrobić?” zapytał Ethan.
„Idź i porozmawiaj z nią.”
„Ona nie odpowiada na moje wiadomości.”
„To idź osobiście. A jeśli nie będzie chciała się z tobą widzieć, to przynajmniej będziesz wiedział”.
Miranda wzięła łyk herbaty.
„Ale coś mi mówi, że tak. Ona się po prostu boi.”
„Boisz się czego?”
„O tobie. O twoim świecie. O tym, że nie jesteś wystarczająco dobry.”
Miranda spojrzała na niego.
„Ethan, usłyszała na przyjęciu koktajlowym różne rzeczy. Rzeczy, które potwierdziły wszystkie jej obawy”.
W końcu dotarło do mnie, o co chodzi.
„Szepty. Szepty.”
Tego popołudnia Ethan pojawił się w Sweet Bean Café.
Haley była za ladą, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzała w górę, zobaczyła, kto to, i o mało nie upuściła dzbanka z kawą.
“Co robisz?”
„Przyszedłem napić się kawy.”
„Ty nie pijesz kawy.”
„Dziś tak. Ethan. Poproszę americano. Proste i nieskomplikowane. To właśnie poleciłeś mi za pierwszym razem. Pamiętasz?”
Pamiętała. Pamiętała każdy szczegół tego dnia.
Lekko drżącymi rękami zrobiła kawę i postawiła ją na blacie.
„To jest 4 dolary.”
Podał jej 20-tkę.
“Proszę zatrzymać resztę.”
„Ethan.”
„To 16 dolarów napiwku.”
„Umiem matematykę.”
Cisza.
„Czy możemy porozmawiać?” zapytał.
„Pracuję.”
„Kiedy wychodzisz?”
“Późno.”
„Poczekam.”
„Ethan.”
„Dobrze”. Spojrzał na nią. „Unikasz mnie od tygodnia. Wymyśliłaś, że Sienna ma alergię na zupę. I nie odpowiedziałaś na mój żart o frytkach, który, nawiasem mówiąc, był bardzo dobry”.
„To było rozsądne.”
„Było znakomicie.”
Mimo wszystko Haley poczuła, jak kącik jej ust się unosi.
„Proszę” – powiedział ciszej. „Po prostu powiedz mi, co zrobiłem źle”.
Rozejrzała się. Kawiarnia była prawie pusta.
„Nie zrobiłeś nic złego.”
„To dlaczego przede mną uciekasz?”
„Nie mam alergii na zupę, Haley.”
Zamknęła oczy.
„Bo to przyjęcie koktajlowe przypomniało mi o rzeczywistości”.
„Jaka rzeczywistość?”
„Że nie pasuję do twojego świata. Że ci ludzie patrzą na mnie i widzą kelnerkę w kostiumie. Że choćbym się nie wiem jak starał, nigdy nie będę wystarczająco dobry”.
Jej głos się załamał.
„I lubię cię, Ethan, bardziej niż powinienem. I to mnie przeraża. Bo kiedy zdasz sobie sprawę, że mają rację…”
„Nie mają racji”.
„Nie wiesz tego.”
„Tak.” Pochylił się nad ladą. „Bo ja też cię lubię, bardziej niż powinienem, i nie obchodzi mnie, co myślą ci ludzie.”
„Ale mi zależy.”
Cisza między nimi stawała się coraz cięższa.
„Więc to tyle?” zapytał Ethan. „Poddajesz się przez ludzi, którzy nic nie znaczą”.
„Nie chodzi tylko o to. Chodzi o wszystko. Pochodzimy z różnych światów”.
„Różne światy mogą się spotykać lub zderzać.”
Ethan wziął głęboki oddech.
„Dobrze, rozumiem, że potrzebujesz czasu. Ale chcę, żebyś wiedział jedno.”
Położył dłoń na jej dłoni.
„Jesteś najszczerszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. A jeśli zdecydujesz, że warto spróbować, będę czekał.”
Zostawił kawę nietkniętą na stole i podszedł do drzwi.
„Ethan—”
Odwrócił się.
„Żart o frytkach był w najlepszym razie wart sześć.”
Uśmiechnął się.
“Kłamca.”
Po pracy Haley wróciła do domu, położyła Siennę do łóżka i usiadła na kanapie, obejmując jej kolana. Uciekała. Wiedziała o tym. Uciekała ze strachu przed zranieniem, ze strachu przed tym, że nie będzie wystarczająco dobra, ze strachu przed pragnieniem czegoś, czego nigdy nie będzie mogła mieć.
Ale głos Ethana nie chciał opuścić jej głowy.
Jeśli uznasz, że warto spróbować, będę czekał.
Telefon zawibrował. Wiadomość od nieznanego numeru.
Cześć, kochanie. Tu Miranda. Dostałam twój numer od recepcjonistki. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Możemy porozmawiać jutro? Tylko we dwoje. Obiecuję, że nie zamknę cię w żadnym pokoju.
Haley wpatrywała się w ekran.
Miranda Mercer chciała porozmawiać – tylko we dwoje.
Było dobrze czy strasznie?
Prawdopodobnie jedno i drugie.
Miranda Mercer nie robiła niczego bez celu.
Kiedy więc pojawiła się w mieszkaniu Haley z pudełkiem francuskich ciastek i uśmiechem mówiącym: Musimy porozmawiać, Haley wiedziała, że ma kłopoty.
„Czy mogę wejść?” zapytała Miranda.
Haley spojrzała na mieszkanie za sobą – małe, skromne, z zabawkami Sienny porozrzucanymi po podłodze i stertą książek pedagogicznych na stole.
„Przepraszam za bałagan, kochanie. Wychowałam syna. Wiem, co to bałagan”.
Miranda weszła, jakby wkraczała do pałacu.
„A tak przy okazji, jest tu przytulnie. Ma duszę.”
„Brakuje mu miejsca”.
„Kosmos jest przereklamowany.”
Sienna wbiegła z kuchni, zatrzymała się, gdy zobaczyła gościa, i dała znak Haley.
To jest kobieta z perłami.
Sienna, to jest—
Ale Miranda już odpowiadała.
Cześć, księżniczko. Pamiętasz mnie?
Oczy Sienny rozbłysły.
Dobrze się podpisujesz, jak na starszą osobę.
“Sjena!”
Haley zrobiła się czerwona.
Miranda się zaśmiała.
„Ona jest szczera. Podoba mi się to.”
Miranda zwróciła się do dziewczyny.
„Przyniosłam słodycze. Francuskie. Chcesz spróbować?”
Sienna spojrzała na Haley pytając o pozwolenie.
Haley skinęła głową, pokonana.
„Tylko jeden.”
„Trzy” – negocjowała Sienna.
“Dwa.”
“Umowa.”
Dziewczyna wzięła słodycze i pobiegła do sypialni, zostawiając ich samych.
Miranda siedziała na kanapie, jakby to był designerski fotel.
„Ona jest urocza.”
„Ona jest huraganem w ludzkiej postaci.”
„Najlepsze dzieci są takie”. Miranda przyjrzała jej się uważnie. „Więc… wychowałaś ją sama?”
Haley zawahała się.
„Ponieważ moja siostra odeszła trzy lata temu…”
Powietrze robiło się cięższe.
„Przepraszam” – powiedziała cicho Miranda. „Nie wiedziałam”.
„Niewiele osób wie. Nie mówię o tym zbyt wiele.”
„Co się stało? Jeśli nie będzie to nachalne, zapytaj.”
Haley siedziała obok niej w fotelu, ze splecionymi dłońmi.
„To była poważna choroba. Odkryta późno. Po sześciu miesiącach odeszła”. Jej głos się załamał. „Sienna miała trzy lata. Nie rozumiała, dlaczego mama nie wraca. Obiecałam, że się nią zaopiekuję i… oto jesteśmy”.
Miranda przez chwilę milczała.
„Zrezygnowałeś z wielu rzeczy.”
„Zyskałam o wiele więcej”. Haley spojrzała w stronę sypialni. „Ona jest wszystkim, co mam”.
Miranda wzięła głęboki oddech.
„Czy mogę ci opowiedzieć historię?”
“Oczywiście.”
„Kiedy poznałam ojca Ethana, byłam sekretarką. Był spadkobiercą wielowiekowej fortuny”. Miranda uśmiechnęła się na wspomnienie. „Jego rodzina mnie nienawidziła. Uważali mnie za łowczynię fortuny. Zainteresowaną sobą. Mówili, że ona nie jest na naszym poziomie”.
Oczy Haley rozszerzyły się.
“Ty-”
„Ja. Trudno to sobie teraz wyobrazić, prawda? Wielka Miranda Mercer”. Zaśmiała się cicho. „Spędziłam lata, próbując udowodnić, że jestem wystarczająca. Lata słuchania szeptów na imprezach. Lata poczucia, że tu nie pasuję”.
„Co się zmieniło?”
„Zmieniłam się. Przestałam próbować wpasowywać się w ich schemat i stworzyłam swój własny”. Miranda spojrzała na nią. „Ale to wymagało czasu, odwagi i mężczyzny, który nigdy – ani przez sekundę – nie sprawił, że poczułam się gorsza”.
Przesłanie było jasne.
Ethan nie jest taki.
Haley powiedziała cicho.
„Wiem. Dlatego tu jestem”. Miranda pochyliła się. „Mój syn jest pod wieloma względami. Uparty. Pracoholik. Fatalny z językiem migowym”.
Haley prawie się uśmiechnęła.
„Ale on nigdy nie patrzył na nikogo tak, jak na ciebie. A znam mojego syna od trzydziestu siedmiu lat”.
„Pani Mercer—”
„Mirando.”
Haley wzięła głęboki oddech.
„Bardzo lubię Ethana. Ale się boję.”
„Bardzo. Czego dokładnie?”
„O tym, że nie byłam wystarczająco dobra. O tym, że go zawstydzałam. O tym, że zawsze byłam kelnerką w oczach wszystkich”. Słowa popłynęły strumieniem. „O tym, jak Sienna dorastała, widząc, jak jej ciocia jest traktowana gorzej. O tym, jak Ethan pewnego dnia się obudził i zdał sobie sprawę, że wszyscy mieli rację”.
Miranda słuchała w milczeniu.
„Skończyłeś?”
Haley mrugnęła. „Chyba tak”.
„Świetnie. A teraz posłuchaj”. Miranda uniosła ręce. „Ci ludzie na przyjęciu koktajlowym są puści. Odziedziczyli wszystko. Niczego nie zbudowali. Patrzą na ciebie z góry, bo reprezentujesz to, czym oni nigdy nie będą”.
„Ktoś prawdziwy.”
„Ale jeszcze nie skończyłam”. Miranda ścisnęła jej dłonie. „Wychowałaś dziecko sama, pracując i studiując. Nauczyłaś się całego języka z miłości. Sprawiłaś, że mój syn uśmiechnął się w sposób, jakiego nie widziałam od lat. I nadal myślisz, że nie jesteś wystarczająco dobra”.
Haley poczuła, że pieką ją oczy.
„Nie rozumiesz.”
„Rozumiem więcej, niż ci się wydaje”. Miranda puściła jej dłonie i wstała. „Nie jestem tu po to, żeby cię do czegokolwiek przekonywać. Decyzja należy do ciebie. Ale nie podejmuj jej w oparciu o strach. Podejmuj ją w oparciu o to, czego chcesz”.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Haley zmarszczyła brwi.
„Nie—”
Miranda uśmiechnęła się i poprawiła swój perłowy naszyjnik.
„Och. To pewnie Ethan. Mówiłam mu, żeby mnie odebrał.”
“Co?”
„Ups, zapomniałem wspomnieć.”
Miranda podeszła do drzwi. „Co za cudowny zbieg okoliczności”.
Ale ona już je otwierała.
Ethan stał na korytarzu, wyraźnie nie wiedząc, czego się spodziewać.
„Mamo, co ty—”
Widział Haley.
“Cześć.”
Niezręczna cisza.
Miranda wzięła torebkę.
„No to ja już pójdę. Haley, kochanie, desery są twoje. Ethan, kochanie, zachowuj się.”
Odwróciła się w drzwiach.
„Och, i zabieram Siennę na lody. Masz godzinę.”
“Matka-”
Ale Miranda już szła w kierunku pokoju Sienny, zostawiając je same.
„Przysięgam, że nie wiedziałem, że ona to zrobi” – powiedział Ethan.
„Wiem, że jest nieprzewidywalna.”
„To niedopowiedzenie roku”.
Kolejna cisza.
„Czy mogę wejść?” zapytał.
Haley zawahała się. Potem odsunęła się na bok.
Ethan rozejrzał się po mieszkaniu. Małe, ale przytulne. Zdjęcia Sienny na ścianach. Stosy książek. Życie zbudowane z trudem.
„Jest tu miło.”
„Nie musisz kłamać.”
„Nie kłamię”. Odwrócił się do niej. „Haley, musisz być ze mną szczera. Całkowicie szczera. Żadnych wymówek co do zupy”.
Ona prawie się roześmiała.
„To było żałosne.”
„To było kreatywne, ale żałosne”. Spojrzał jej w oczy. „Dlaczego uciekasz?”
Cisza się przedłużała.
Wtedy Haley po raz pierwszy postanowiła być szczera.
„Ponieważ jestem przerażony.”
Słowa zabrzmiały słabiej, niż chciała.
„O tym, że nie byłeś wystarczająco dobry. O tym, że pewnego dnia zrozumiałeś, że wszyscy mieli rację. O tym, że się zakochałeś, a potem ziemia mi się pod nogami usunęła”.
„Haley—”
„Straciłam już wiele. Ethana. Moją siostrę. Moją stabilność. Moje poczucie bezpieczeństwa”. Łza popłynęła. „Sienna to wszystko, co mi zostało. I obiecałam sobie, że nigdy więcej nie narażę się na utratę czegoś ważnego”.
„Czy jestem ważny?”
Pytanie zawisło w powietrzu.
„Bardziej niż bym tego chciała” – przyznała.
Ethan zrobił kolejny krok.
„Chcesz poznać sekret?”
“Co?”
„Ja też jestem przerażony.”
Haley mrugnęła.
„Ty? Czego?”
„O tym, że nie jestem wystarczająco dobry”. Zaśmiał się bez humoru. „Brzmi absurdalnie, prawda? Miliarder boi się, że nie jestem wystarczająco dobry”.
„Trochę, ale to prawda. Mój ojciec był genialny. Zbudował imperium. Wszyscy oczekują, że będę taki sam. A czasami…” Zawahał się. „Czasami wchodzę na zebrania i jestem pewien, że odkryją, że jestem oszustem. Że odziedziczyłem wszystko, ale na nic nie zasługuję”.
„Ethan…”
„A wiesz, kiedy nie czuję się tak?” Spojrzał na nią. „Kiedy jestem z tobą. Bo nie patrzysz na mnie i nie widzisz prezesa, bogactwa ani nazwy Mercer. Patrzysz na mnie i widzisz mnie. Tylko mnie.”
Haley poczuła, jak ściska jej się serce.
„Jesteś niesprawiedliwy.”
“Jak?”
„Mówienie takich rzeczy. Sprawianie, że chcę wierzyć.”
„Więc uwierz.”
Potrząsnęła głową.
„To nie jest takie proste.”
„Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Ale może być warto.”
Ethan trzymał jej twarz obiema rękami.
„Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Nie mogę obiecać, że będzie łatwo. Ale mogę obiecać, że zawsze będę przy tobie”.
„A jeśli to nie zadziała…”
„A jeśli tak się stanie…”
Haley śmiała się pomimo łez.
„Ty i twoja matka zadaliście to samo pytanie.”
„Od kogo twoim zdaniem się uczyłem?”
Z korytarza dobiegały głosy.
“Ciocia!”
Sienna wbiegła z ustami umazanymi lodami czekoladowymi.
„Pani z perłami jest naprawdę miła. Powiedziała, że mogę odwiedzić jej dom i zobaczyć konie.”


Yo Make również polubił
Nie zgub tego przepisu
W rocznicę śmierci swojej żony miliarder był zszokowany, widząc swoje bliźnięta płaczące przy jej grobie.
Zastosuj to i pozbądź się mrówek: nigdy więcej nie zobaczysz tych owadów w swoim domu lub ogrodzie
10 rzeczy, które należy wiedzieć przed zjedzeniem okry