„Zaktualizowała testament w styczniu? Czy jest pan absolutnie pewien tego terminu?”
Helen energicznie skinęła głową.
„Z całą pewnością. Pamiętam, bo poprosiła mnie o bycie świadkiem, kiedy podpisywała dokumenty. Dr Barnes też tam był. Oboje obserwowaliśmy, jak podpisuje mnóstwo dokumentów w swojej sypialni w sobotnie popołudnie. Była całkowicie przytomna i żartowała, że w końcu zrobi coś, co zszokuje Roberta i Patricię”.
To zupełnie różniło się od tego, co powiedzieli mi rodzice. Według ich wersji, Dorothy napisała testament kilka miesięcy wcześniej i zapisała im wszystko. Relacja Helen sugerowała, że Dorothy celowo wydziedziczyła moich rodziców, aby przekazać mi spadek.
„Pani Martinez, czy pamięta pani, co stało się z tymi dokumentami po tym, jak Dorothy je podpisała?” – zapytałem.
Wyraz twarzy Helen stał się poważny i lekko spiskowy.
„Ukryła je w Biblii w swoim pokoju – tej dużej skórzanej, którą matka dała jej dekady temu” – powiedziała Helen. „Dorothy powiedziała, że nie ufa bankom ani prawnikom w tak ważnej sprawie. Chciała zachować prawdziwy testament, gdzie tylko rodzina wpadnie na pomysł, żeby go poszukać, ale gdzie Robert nie mógłby go znaleźć, gdyby za wcześnie przeszukał jej papiery”.
Gdy dotarły do mnie konsekwencje tego wszystkiego, zaczęły mi się trząść ręce.
Jeśli Helen mówiła prawdę, to testament, który przedstawili mi rodzice, był albo fałszywy, albo pochodził z wcześniejszej wersji, którą Dorothy celowo zastąpiła. Prawdziwy testament – ten, w którym wszystko zapisałem mnie – mógł wciąż być ukryty gdzieś w rzeczach Dorothy.
„Czy moi rodzice kiedykolwiek mnie odwiedzili w tych ostatnich miesiącach?” – zapytałem.
Helen prychnęła lekceważąco.
„Odwiedziny? Dzwonili dwa razy, o ile wiem – za każdym razem prosząc Dorothy o przysłanie im pieniędzy na różne nagłe wypadki. Naprawę samochodu, rachunek za leczenie, zawsze coś innego” – powiedziała. „Dorothy rozłączała się z płaczem, bo zdała sobie sprawę, że kontaktują się z nią tylko wtedy, gdy potrzebują pomocy finansowej. Powiedziała, że złamało jej się serce, gdy przyznała, że Robert stał się użytkownikiem, a nie synem”.
Spędziłem kolejną godzinę z Helen, poznając szczegóły ostatnich miesięcy Dorothy, które malowały druzgocący obraz zaniedbań moich rodziców. Według Helen, Dorothy wielokrotnie próbowała nawiązać kontakt z Robertem i Patricią – wysyłając kartki, dzwoniąc, a nawet oferując pokrycie kosztów ich wyjazdu na Florydę. Mieli wymówki na każde zaproszenie i wydawali się poirytowani, gdy próbowała utrzymywać regularny kontakt.
Przed wyjściem Helen podała mi dane kontaktowe dr. Samuela Barnesa. Był on głównym lekarzem Dorothy i drugim świadkiem przy podpisywaniu jej testamentu. Podała również nazwiska dwóch innych rezydentów, którzy słyszeli, jak Dorothy z entuzjazmem opowiada o swoich planach spadkowych dla mnie.
Następnym przystankiem było mieszkanie Dorothy, które moi rodzice pozostawili w niemal nienaruszonym stanie. Poza zabraniem najcenniejszych przedmiotów, zabrali jej biżuterię, antyczne meble i kolekcję pierwszych wydań książek. Pozostawili jednak pudła z dokumentami osobistymi, albumami ze zdjęciami i tym, co prawdopodobnie uznali za bezwartościowe pamiątki.
Zacząłem metodycznie szukać, zaczynając od sypialni Dorothy.
Jej duża, oprawiona w skórę Biblia stała na widocznym miejscu na stoliku nocnym, gdzie zawsze stała. Dorothy czytała ją każdego ranka i wieczora, odkąd pamiętam. Biblia była gruba i ciężka, oprawiona w zniszczoną brązową skórę, która pociemniała od starości i ciągłego użytkowania.
Otworzyłem ją ostrożnie, przerzucając strony pełne odręcznych notatek Dorothy i zaznaczonych fragmentów. Początkowo nie znalazłem niczego niezwykłego, ale gdy dotarłem do Księgi Psalmów, kilka złożonych kartek wysunęło się spomiędzy stron.
Moje serce stanęło, gdy rozpoznałem staranne pismo Dorothy na dokumentach w formacie legal.
Pierwszy dokument nosił tytuł „Ostatnia wola i testament Dorothy Marie Thompson” i nosił datę 15 stycznia tego roku. Podpis należał niewątpliwie do Dorothy, z charakterystycznym zawijasem, który zawsze dodawała do ostatniej litery swojego imienia.
Pod jej podpisem znajdowały się podpisy dwóch świadków: Helen Martinez i dr Samuela Barnesa, z wyraźnie zaznaczonymi ich adresami i datą.
Czytając postanowienia testamentu, łzy popłynęły mi po twarzy.
Dorothy zostawiła mi nie tylko trzy nieruchomości na Florydzie, ale także całe swoje konto oszczędnościowe, portfel inwestycyjny i polisę ubezpieczeniową na życie. W testamencie wyraźnie stwierdziła, że wydziedzicza Roberta Thompsona z powodu wieloletnich zaniedbań i wykorzystywania finansowego jego starszej matki.
Dołączyła również odręcznie napisaną notatkę, w której wyjaśniła, że jestem jedynym członkiem rodziny, który okazał jej szczerą miłość i opiekę w ostatnich latach jej życia.
Jednak najbardziej szokującym odkryciem był drugi dokument — list adresowany osobiście do mnie, również napisany ręką Dorothy.
W liście szczegółowo opisała narastającą świadomość Roberta, który manipulował jej finansami, oraz obawę, że po jej śmierci spróbuje on ukraść mi spadek. Napisała szczegółowe instrukcje, abym skontaktował się z Helen i doktorem Barnesem, gdyby cokolwiek w sprawie postępowania spadkowego wydawało się podejrzane.
List kończył się słowami, które mnie wzruszyły.
„Jillian, byłaś dla mnie bardziej córką niż Robert kiedykolwiek synem. Poświęciłaś swoje młode życie, by opiekować się staruszką i nigdy nie żądałaś niczego w zamian poza moją miłością. Te dobra stanowią dzieło mojego życia i ufam, że wykorzystasz je mądrze i z taką samą życzliwością, jaką zawsze mi okazywałaś. Nie pozwól Robertowi i Patricii ukraść tego, co ci się prawnie należy. Walcz o sprawiedliwość, nie tylko dla siebie, ale i dla mojej pamięci”.
Siedząc samotnie w sypialni Dorothy, trzymając w rękach dowód na to, że moi rodzice mnie okłamali i ukradli należny mi spadek, czułam mieszankę satysfakcji i wściekłości, która była niemal przytłaczająca.
Nie tylko dopuścili się oszustwa. Zdradzili ostatnią wolę Dorothy i próbowali wmówić mi, że jestem nierozsądna, kwestionując ich wersję wydarzeń.
Starannie sfotografowałem telefonem każdą stronę prawdziwego testamentu i listu Dorothy, a następnie umieściłem oryginały w kopercie manilowej dla bezpieczeństwa. Zebrałem również kilka innych dokumentów, które świadczyły o bystrości umysłu Dorothy w ostatnich tygodniach jej życia, w tym odręczne listy zakupów, przypomnienia o spotkaniach i korespondencję z różnymi organizacjami.
Zanim opuściłem mieszkanie, zadzwoniłem do dr. Barnesa i umówiłem się na wizytę na następny dzień. Sprawdziłem również oferty prawników zajmujących się prawem spadkowym w okolicach Miami, szukając konkretnie kogoś z doświadczeniem w sprawach oszustw spadkowych.
Moi rodzice myśleli, że dokonali doskonałej zbrodni, ale nie docenili zarówno dalekowzroczności Dorothy, jak i mojej determinacji, by spełnić jej życzenia.
Jadąc wieczorem do domu, uświadomiłem sobie, że chodzi o coś więcej niż pieniądze czy majątek. Chodziło o sprawiedliwość dla pamięci Dorothy i o odpowiedzialność za haniebne zachowanie moich rodziców.
Zmanipulowali starszą kobietę, okradli jej majątek i próbowali zastraszyć mnie, żebym zamilkł. Teraz mieli odkryć, że ich córka nie jest tak słaba ani naiwna, jak im się wydawało.
Prawdziwa walka dopiero się zaczynała. Ale po raz pierwszy od pogrzebu Dorothy poczułem nadzieję. Prawda w końcu wypływa na powierzchnię, a ja zamierzałem dopilnować, aby ostatnia wola Dorothy została spełniona dokładnie tak, jak zamierzała.
Następnego ranka spotkałem się z dr. Samuelem Barnesem w jego gabinecie w South Miami. Dr Barnes był cichym mężczyzną po sześćdziesiątce, który był lekarzem Dorothy przez ponad osiem lat. Wspominał ją z sympatią i był wyraźnie zdenerwowany, gdy opowiedziałem mu, co zrobili moi rodzice.
„Twoja babcia była jedną z moich najbardziej bystrych pacjentek, aż do ostatniego tygodnia” – powiedział mi dr Barnes, przeglądając dokumentację medyczną Dorothy. „Nie miała oznak demencji, dezorientacji ani pogorszenia funkcji poznawczych. Wręcz przeciwnie, była bardziej czujna i zaangażowana niż wiele pacjentek o połowę od niej młodszych. Podpisanie testamentu, którego byłem świadkiem, było całkowicie legalne. Dorothy dokładnie wiedziała, co robi i dlaczego to robi”.
Dr Barnes dostarczył mi kopie dokumentacji medycznej Dorothy z ostatnich sześciu miesięcy jej życia, które jednoznacznie potwierdzały jej poczytalność. Napisał również oficjalne pismo, w którym wyraził swoją opinię, że Dorothy była w pełni zdolna do podejmowania decyzji prawnych w momencie podpisania testamentu w styczniu.
„Powinienem wspomnieć o czymś jeszcze” – dodał niepewnie dr Barnes. „Jakieś trzy miesiące temu twój ojciec zadzwonił do mojego gabinetu, zadając szczegółowe pytania o stan psychiczny twojej babci. Chciał wiedzieć, czy moim zdaniem popada w dezorientację, czy też może mieć problemy z osądem. Powiedziałem mu, że absolutnie nie – że jest równie bystra jak zawsze. Wydawał się rozczarowany tą odpowiedzią”.
To odkrycie wywołało u mnie dreszcze.
Robert przygotowywał się do próby oszustwa od miesięcy, próbując znaleźć podstawy, by twierdzić, że Dorothy była niepoczytalna, kiedy go wydziedziczyła. Premedytacja sprawiła, że ich zdrada stała się jeszcze bardziej wyrachowana i okrutna.
Uzbrojony w dokumentację medyczną potwierdzającą kompetencje Dorothy, skontaktowałem się z Marią Rodriguez, prawnikiem specjalizującym się w sprawach spadkowych. Maria miała doskonałe opinie i reputację osoby energicznie występującej w imieniu oszukanych spadkobierców. Jej kancelaria znajdowała się w centrum Miami i zgodziła się spotkać ze mną tego samego popołudnia na pilną konsultację.
Maria była bystrą kobietą po czterdziestce, która uważnie słuchała, gdy wyjaśniałem sytuację i przedstawiałem zebrane przeze mnie dowody. Przeanalizowała autentyczny testament Dorothy, zeznania Helen, dokumentację medyczną dr. Barnesa i sfałszowane dokumenty przedstawione przez moich rodziców.
„To ewidentny przypadek oszustwa spadkowego” – powiedziała Maria bez wahania. „Twoi rodzice sfałszowali testament i próbują ukraść majątek, który prawnie do ciebie należy. Podejrzewam jednak, że sprawa sięga głębiej niż tylko fałszerstwo dokumentów. Pozwól, że przeprowadzę dochodzenie finansowe, zanim wszczęte zostanie postępowanie sądowe”.
Przez kolejne dwa tygodnie zespół Marii przeprowadził szczegółową analizę kont finansowych Dorothy i odkrył schemat nadużyć, który zszokował nawet mnie.
Śledztwo ujawniło, że Robert i Patricia przekonali Dorothy do udzielenia im pełnomocnictwa dwa lata wcześniej, twierdząc, że będą go potrzebować do podejmowania nagłych decyzji medycznych, gdyby Dorothy kiedykolwiek straciła zdolność do czynności prawnych. Zamiast korzystać z pełnomocnictwa odpowiedzialnie, systematycznie wypłacali pieniądze z konta oszczędnościowego Dorothy na własny użytek.
Z zapisów bankowych wynika, że co kilka miesięcy regularnie przelewano mu od dwóch do trzech tysięcy dolarów. Zawsze towarzyszyły temu pełne emocji rozmowy telefoniczne z Robertem, który twierdził, że ma nagłe problemy finansowe wymagające natychmiastowej pomocy.
Skradzione pieniądze sfinansowały luksusowe wakacje w Europie i Kalifornii, nowe BMW dla Patricii i kosztowne remonty domu w Denver. W tym samym czasie Dorothy starannie planowała wydatki, a nawet rezygnowała z niektórych zabiegów medycznych, ponieważ uważała, że jej na nie nie stać.
„Ukradli twojej babci ponad pięćdziesiąt tysięcy dolarów w ciągu dwóch lat” – wyjaśniła Maria, pokazując mi szczegółową analizę finansową. „Ale najbardziej rażąca kradzież miała miejsce zaledwie kilka dni przed jej śmiercią”.
Maria przedstawiła dowody, które były jeszcze bardziej niepokojące niż systematyczne nadużycia finansowe.
Trzy dni przed śmiercią Dorothy, gdy przebywała w szpitalu pod wpływem silnych leków i była ledwo przytomna, Robertowi udało się w jakiś sposób przekonać ją do podpisania dokumentów zmieniających beneficjenta jej ubezpieczenia na życie ze mnie na niego.
Z dokumentacji szpitalnej wynikało, że Dorothy otrzymywała silne leki przeciwbólowe i w tych ostatnich dniach naprzemiennie odzyskiwała i traciła przytomność. Z notatek pielęgniarek wynikało, że często była zdezorientowana, gdzie się znajduje, i miała trudności z rozpoznawaniem gości.
Jednak Robert twierdził, że była wystarczająco przytomna, by podejmować ważne decyzje finansowe dotyczące jej polisy ubezpieczenia na życie.
„To znęcanie się nad osobami starszymi w najgorszym wydaniu” – powiedziała Maria ze złością. „Zmanipulowali umierającą kobietę dla zysku finansowego. Nie mówimy już tylko o oszustwie spadkowym. To obejmuje wiele przestępstw, w tym fałszerstwo, kradzież, znęcanie się nad osobami starszymi i wykorzystywanie bezbronnej osoby dorosłej”.
Polisa na życie była warta sto dwadzieścia pięć tysięcy dolarów i pierwotnie miała mi pomóc w pokryciu kosztów edukacji, gdybym zdecydował się na studia pielęgniarskie. Dorothy kilkakrotnie mi to szczegółowo wyjaśniała, mówiąc, że chce wspierać mój rozwój zawodowy, nawet po jej śmierci.
Maria odkryła również, że moi rodzice naciskali na Dorothy, aby zaciągnęła odwróconą hipotekę na jej mieszkanie w domu, co dałoby im dostęp do jeszcze większego kapitału. Na szczęście Dorothy sprzeciwiła się tej manipulacji, ale próby te pokazały skalę ich finansowych grabieży.
„Musimy natychmiast złożyć kompleksowy pozew” – poradziła Maria. „Każdy kolejny dzień daje im więcej czasu na ukrycie majątku lub pozbycie się dowodów. Zamierzam również zalecić skierowanie tej sprawy do Prokuratury Stanowej Miami-Dade w celu wszczęcia postępowania karnego”.
Gdy zespół Marii przygotowywał nasze dokumenty prawne, zmagałem się z emocjami związanymi z tym, co odkryliśmy.
To nie obcy ludzie skrzywdzili Dorothy. To byli jej własny syn i synowa, którzy systematycznie nadużywali jej zaufania i okradali jej majątek.
Zdrada była dla mnie również osobista, ponieważ przez trzy lata opiekowałam się Dorothy, podczas gdy oni aktywnie spiskowali, aby ukraść jej pieniądze.
Najtrudniej było uświadomić sobie, jak samotna i bezbronna musiała czuć się Dorothy w ostatnich miesiącach życia. Wielokrotnie kontaktowała się z Robertem i Patricią, licząc na prawdziwą więź i wsparcie rodziny. Zamiast tego, postrzegali jej podeszły wiek jako okazję do wykorzystania finansowego.
Każdy telefon, każda prośba o wizytę, każde przejawy miłości ze strony Dorothy spotykały się z celową manipulacją, mającą na celu maksymalizację ich ewentualnego spadku.
Ale Dorota była mądrzejsza, niż im się wydawało.
Jej decyzja o ukryciu prawdziwego testamentu w Biblii i udokumentowaniu nadużyć w osobistym liście pokazała, że doskonale rozumiała, co się dzieje. Zabezpieczyła mój spadek i dostarczyła mi dowodów potrzebnych do ujawnienia ich oszustwa.
Dwa dni przed złożeniem pozwu podjąłem ostatnią próbę prywatnego rozwiązania sprawy.
Zadzwoniłem do Roberta i Patricii, mając nadzieję, że przedstawienie im dowodów może ich przekonać do dobrowolnego zwrotu majątku Dorothy i uniknięcia publicznego wstydu związanego z batalią sądową.
Odpowiedź Roberta była natychmiastowa i pełna groźby.
„Popełniasz ogromny błąd, Jillian. Jeśli będziesz to kontynuować, dopilnuję, żeby wszyscy wiedzieli, jaką naprawdę jesteś osobą. Zniszczę twoją karierę pielęgniarki i twoją reputację w tej społeczności. Stracisz wszystko, w tym szansę na nawiązanie relacji z rodziną”.
Jego groźby tylko wzmocniły moją determinację.
Dorothy powierzyła mi zadanie dochodzenia sprawiedliwości i nie zamierzałem pozwolić, aby zastraszanie powstrzymało mnie przed spełnieniem jej ostatniej woli.
Maria złożyła nasz pozew następnego ranka, a my złożyliśmy również formalną skargę do prokuratury stanowej, domagając się postawienia zarzutów karnych. Dokumenty prawne szczegółowo opisywały każdy aspekt oszustwa i nadużyć moich rodziców, w tym dokumentację dotyczącą chronologii wydarzeń, dokumentację finansową, dowody medyczne i zeznania świadków.
Zażądaliśmy zwrotu całego mienia, pełnego odszkodowania za skradzione środki, odszkodowania karnego i wszczęcia postępowania karnego w związku z popełnionymi przez nich przestępstwami.
Kiedy szeryf doręczył Robertowi i Patricii dokumenty pozwu w ich domu w Denver, natychmiast zatrudnili Bradleya Hoffmana do reprezentowania ich w sądzie cywilnym. Jednak ich odpowiedzialność karna była poważniejsza, niż przypuszczali, i żadna kosztowna pomoc prawna nie była w stanie zatrzeć dowodów ich systematycznego znęcania się nad osobami starszymi i oszustw spadkowych.
Przygotowując się na to, co prawdopodobnie będzie trwało miesiącami, aby toczyć batalię prawną, poczułam siłę, przypominając sobie słowa Dorothy: Walcz o sprawiedliwość, nie tylko dla siebie, ale i dla mojej pamięci.
Nie chodziło już o spadek ani pieniądze. Chodziło o pociągnięcie do odpowiedzialności dwóch osób, które wykorzystały miłość i zaufanie starszej kobiety dla własnych, egoistycznych korzyści.
Prawda w końcu miała wyjść na jaw, a Robert i Patricia musieli ponieść konsekwencje swojego okrucieństwa i chciwości.


Yo Make również polubił
W Wigilię usłyszałem, jak moja rodzina po cichu planowała wprawić mnie w zakłopotanie przy kolacji. Tego wieczoru zadzwoniła mama, a w jej głosie słychać było gniew i opanowanie. „Gdzie jesteś?” – zapytała. Wziąłem głęboki oddech i spokojnie odpowiedziałem: „Zastanawiałem się tylko… Podobał ci się mój mały PREZENT?”
Pomarańczowe pianki: potrzebujesz tylko 2 składników
Ciasto z brzoskwiniami i jogurtem – Pyszna lekkość w każdym kęsie
Nie mogę uwierzyć, że nie wiedziałem tego do tej pory! To ratunek!