Potem nadszedł czas teraźniejszy. Przygotowałam dla Norah specjalne krzesło, mały tron pożyczony od koleżanki z organizacji przyjęć. Norah wdrapała się na niego, niemal wibrując z niecierpliwości, gdy zaczęłam przynosić prezenty. Była tak szczerze wdzięczna za wszystko, nawet za najdrobniejsze upominki od koleżanek i kolegów z klasy. „Bardzo dziękuję” – wyszeptała swoim słodkim głosem – „To najlepsze urodziny w życiu”.
Moi rodzice podeszli z dużą torbą prezentów. Naturalnie założyłem, że wszystkie są dla Norah, bo przecież miała urodziny. Ale kiedy Norah sięgnęła po torbę, Clare nagle zrobiła krok naprzód.
„Czekaj” – oznajmiła głośno, a na jej ustach pojawił się uśmieszek. „Niektóre są też dla Olivii. Pomyśleliśmy, że fajnie byłoby się nimi podzielić, skoro już tu jest”.
Żołądek mi się ścisnął, a w jego miejscu utworzył się zimny kamień. Czym się podzielić? Dziś urodziny Norah.
Mama wtrąciła się, a w jej głosie słychać było udawane zaniepokojenie. „Cóż, nie chcieliśmy, żeby Olivia czuła się pominięta. Wiesz, jak to jest, kiedy inne dzieci dostają prezenty, a one nie”.
Spojrzałam na Norę, która wciąż siedziała na swoim małym tronie, a na jej twarzy powoli malowało się zmieszanie. „Ale mam urodziny” – powiedziała cicho, jej głos był ledwie szeptem.
„Oczywiście, kochanie” – powiedziałam szybko, próbując ją uspokoić, choć głos mi lekko drżał. „To twoje prezenty”.
Ale Clare już wyciągała rzeczy z torby. „Ta lalka jest dla Olivii” – oznajmiła, pokazując piękną lalkę American Girl, za którą Norah tęskniła od miesięcy. Wiedziałam, bo przyłapywałam Norah na przeglądaniu katalogu za każdym razem, gdy byłyśmy w bibliotece. „A ten zestaw artystyczny jest do dzielenia się”.
Twarz Norah się skrzywiła. „Ale mamusiu, to ta lalka, o której marzyłam! Pokazałam ją babci ostatnio”.
Głos mamy, ostry i nieczuły, przeciął powietrze. „Norah, nie bądź chciwa. Dzielenie się to troska”.
Poczułam, jak ciśnienie mi rośnie, a na piersi rozlewa mi się fala gorąca, ale starałam się zachować spokój. „Mamo, to jej urodziny. Te prezenty powinny być dla niej”.
Tata prychnął. „Podzielenie się prezentami jej nie zabije. Ma mnóstwo innych prezentów”.
Ale nie skończyli. Clare kontynuowała wyciąganie prezentów, systematycznie je dzieląc. „Zestaw do majsterkowania, którym podziwiałam Norah? To idealne rozwiązanie dla Olivii. Ona naprawdę interesuje się sztuką i rękodziełem”. „Zestaw książek? Olivia ma wyższy poziom czytania, więc będzie z nich częściej korzystać”. „Gra planszowa? To i tak lepiej nadaje się do dzielenia się”.
Norah rozpaczliwie starała się nie płakać, a jej mały podbródek drżał. Patrzyła na mnie tymi zdezorientowanymi, zranionymi oczami, jakby nie rozumiała, dlaczego to się dzieje w jej wyjątkowy dzień. „W porządku, kochanie” – wyszeptałam, głaszcząc ją po plecach. „Masz jeszcze mnóstwo innych prezentów”. Ale szkoda już została wyrządzona. Nawet prezenty od moich rodziców dla Norah miały swoje zastrzeżenia: „Pamiętaj, żeby podzielić się tym z Olivią, kiedy przyjdzie”. „To miłe, ale nie zabrudź”. „Pamiętaj, żeby należycie podziękować babci i dziadkowi”.
Rozdział 2: Skradzione życzenie
Potem nadszedł czas na tort i wtedy wszystko się kompletnie rozpadło. Wydałam na niego kupę forsy. To było arcydzieło: trzy warstwy pokryte niebiesko-białym lukrem z jadalnym brokatem, zwieńczone idealną Elsą z lukru plastycznego. Norah mówiła o tym torcie od tygodni, ćwicząc swoje urodzinowe życzenie, pytając mnie codziennie, czy już czas zdmuchnąć świeczki.
Wyniosłem tort, wszystkie pięć świeczek zapalone, a wszyscy śpiewali „Sto lat”. Norah podskakiwała na krześle, klaszcząc w dłonie, z szeroko otwartymi oczami pełnymi zachwytu. To był moment, na który czekała. Położyłem tort przed nią i zacząłem podawać jej nóż, żeby odkroiła pierwszy kawałek, oczywiście z moją pomocą.
Ale wtedy Clare zrobiła krok naprzód, a cień padł na promienną twarz Norah. „Czekaj” – powiedziała, a jej głos przebił się przez atmosferę świętowania. „Olivia powinna pomóc pokroić tort. Jest starsza i lepiej radzi sobie z nożami”.
„Nie” – powiedziałem stanowczo, zaciskając szczękę. „Nora sama kroi swój tort urodzinowy”.
„Nie bądź śmieszny” – wtrąciła mama, podchodząc bliżej. „Olivia jest bardziej odpowiedzialna. Nie chcemy, żeby Norah zrobiła sobie krzywdę”.
Norah spojrzała na mnie tymi wielkimi, pełnymi nadziei oczami. „Mamo, chcę pokroić tort”.
„Dasz radę, kochanie” – zapewniłem ją, ale Clare już podniosła Olivię i umieściła ją tuż przed tortem.
„Proszę, Olivio” – powiedziała głośno Clare, całkowicie ignorując Norah. „Możesz pomóc swojej małej kuzynce”.
„Nie potrzebuję pomocy!” – zaprotestowała Norah, a w jej głosie słychać było desperację. „Mam urodziny! Chcę sama pokroić tort!”
„Norah, przestań być uciążliwa” – powiedział tata surowo, jego spojrzenie było lodowato zimne. „Pozwól Olivii ci pomóc”.
Ale to nie pomogło. Olivia, prowadzona przez Clare, odkroiła pierwszy kawałek ciasta, podczas gdy Norah stała i patrzyła, a łzy spływały jej po policzkach. Ja byłam sparaliżowana, uwięziona w koszmarze na jawie, niezdolna przetworzyć tego, co widziałam.
„A teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki!” – poinstruowała Clare Olivię, uśmiechając się triumfalnie.
„NIE!” – krzyknęła w końcu Norah, gardłowym, surowym głosem pełnym czystej udręki. „To moje świeczki! Mam urodziny ! Chcę je zdmuchnąć!”. Rzuciła się w stronę tortu, ale Olivia już wzięła głęboki oddech. Norah dobiegła do stołu akurat w chwili, gdy Olivia zdmuchnęła wszystkie pięć świeczek.
Cisza, która zapadła, była ogłuszająca, dusząca. Norah stała tam, wpatrując się w dymiące knoty, a jej mała pierś unosiła się od szlochu. Cały jej świat zdawał się runąć. „Nie zdążyłam wypowiedzieć życzenia” – wyszeptała łamiącym się głosem. „Nie zdążyłam zdmuchnąć świeczek”.
„Och, na litość boską” – warknęła mama z nutą irytacji w głosie. „Zamknij ją, bo pożałujesz”.
Coś zimnego i ostrego osiadło mi w piersi, odłamek lodu roztrzaskał moje opanowanie. „Słucham?”
„Słyszałeś. To żenujące. Kontroluj swoje dziecko”.
Norah zalała się teraz łzami, rozdzierającym serce płaczem – takim, jaki może wywołać tylko pięciolatka, oszołomiona okrucieństwem dorosłych, którzy powinni ją kochać. Clare, co niewiarygodne, miała czelność się roześmiać. „Następnym razem nie urządzaj przyjęć dla dzieciaków szukających uwagi”.
Wpatrywałem się w nią z przerażeniem. Szuka uwagi? Ma pięć lat i dziś są jej urodziny!
„Ona dramatyzuje” – dodał tata, ignorując ból Norah machnięciem ręki. „Przestań dramatyzować. To tylko jedna głupia impreza”.
Tylko jedna głupia impreza. Impreza, na którą oszczędzałam dwa miesiące. Impreza, na którą Norah czekała od tygodni. Impreza, która miała być jej wyjątkowym dniem. Rozejrzałam się po mojej rodzinie, rodzinie mojej córki, i zobaczyłam tylko zirytowane twarze. Nikt nie pocieszał Norah. Nikt nie widział nic złego w tym, co się właśnie stało. Moja pięcioletnia córka szlochała, bo ukradli jej urodzinową chwilę i zachowywali się, jakby to ona była problemem.
Wtedy coś we mnie pękło. Nie wybuchowo, ale zimno i wyrachowanie. Takie, kiedy nagle wszystko staje się jasne i wiesz dokładnie, co musisz zrobić. Nie powiedziałam ani słowa. Podniosłam Norah, która wtuliła twarz w moje ramię, wciąż drżąc od szlochu. Wzięłam ze stołu torebkę i specjalną urodzinową koronę Norah. Podeszłam do prezentów – tego, co zostało po dzieleniu się prezentami z Clare – i zebrałam je.
„Denise, dokąd idziesz?” – zawołała za mną mama, a w jej głosie słychać było zdziwienie i oburzenie.


Yo Make również polubił
„Masz jakieś resztki?” – wyszeptało głodne dziecko? Odpowiedź miliardera wzruszyła wszystkich do łez…
7 alternatywnych zastosowań cynamonu, o których prawdopodobnie nie wiedziałeś
Roladka czekoladowa z marmoladą pomarańczową
Świetnie! Dziękuję babciu!