„To ryzyko zawodowe” – powiedziałem.
Dotarliśmy do ulicy. Taksówka przemknęła obok, rozpryskując światło. W szklanych drzwiach wydziału prawa dostrzegłam nasze odbicie: moje włosy przeplatane srebrem, mój wysoki i krzepki syn obok mnie. Za nami, w środku, młoda kobieta ustawiała krzesła obok kelnera, którego kiedyś opieprzała. Gdzieś w bibliotece inna młoda kobieta pochylała się nad grami logicznymi i po raz pierwszy uwierzyła, że potrafi to zrobić.
Marmurowe sale znów rozbłysną jutro. Żyrandole będą lśnić. Nowi ludzie przybędą ze starymi nawykami, a prawo poprosi ich – łagodnie, nieubłaganie – o głębsze przemyślenie. Może się zastanowią. Może nie. To zakład każdej instytucji i każdego ludzkiego serca.
Stojąc na krawężniku, James otworzył drzwi pasażera.
„Chodź, mamo” – powiedział. „Wracajmy do domu”.
Dom, pomyślałem i pozwoliłem, by nocne powietrze wypełniło moją pierś. Nie miejsce. Kierunek. Sposób, w jaki zbliżasz się do ludzi, a nie od nich odchodzisz.
Wsiadłem do samochodu. Podszedł do kierowcy. Drzwi zamknęły się z satysfakcjonującym hukiem czegoś dobrze wykonanego. Odpalił silnik, a miasto rozbłysło światłami niczym miarowy aplauz.
Jechaliśmy, a szum opon napisał cichy epilog na drodze: nieskończony, nieidealny, ale dobry. Wystarczająco dobry, by jechać dalej. Wystarczająco dobry, by się zmieniać. Wystarczająco dobry, by w końcu nazwać go życiem.


Yo Make również polubił
Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że to robi.
Ciii, to moja tajna broń, która pozwala mojemu mężowi zachować dobry nastrój – on to uwielbia
Nie wierzcie jej! Ona nie jest pielęgniarką, ona jest… – Mały chłopiec w szpitalu
Naturalne oczyszczanie jelit daktylami